[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szybkie,wprawne pociągnięcia pędzla malarki doskonale uchwyciły nastrojowy efekt zmieniającego sięświatła na porannym niebie.Max mógł niemalże zobaczyć ruch chmur i fale rozbijające się o skały.Potęga rzeczywistości oddanej w tym małym szkicu była przytłaczająca.Lęk i wściekłość, a nade wszystko bezgraniczna nienawiść targnęły nim z całą nieubłaganą siłąrozszalałego morza, które Sarah namalowała.Przez chwilę kręciło mu się w głowie i nawetpowietrze przybrało barwę rozmytej czerwieni.Ona potrafiła malować.Nieproszone, przyszły mu na myśl słowa, które Anthony powiedział do niego kilka tygodniwcześniej."To jest ktoś" - tak książę powiedział o Sarah Patterson.Był głupcem, nie zrozumiał wtedy zagrożenia, ukrytego w tym prostym zdaniu.Znów zabrzmiałmu w uszach ton czułej intymności w głosie księcia, kiedy mówił do swojej żony, i Max dosłowniezatrząsł się z wściekłości.Przez wszystkie te długie lata to on stał u boku Anthony'ego, zawsze gotów mu pomóc, wskazaćdrogę, kochać go.On, Max, był tym, który ocalił Anthony'emu życie pod Salamanką, ocalił jegorękę! I na co to wszystko? Zeby zostać odrzuconym na bok dla głupiej kobiety, córki kupca?!Wchodząc do pokoju, zostawił drzwi pracowni otwarte i teraz - mimo ryku w uszach - dosłyszał zoddali odgłos otwierania na dole ciężkich drzwi do wieży.Zamarł.Nie chciał dać się złapać w tym miejscu.Ktokolwiek wszedł do wieży, wchodził teraz poschodach.Max szybko pomknął do sąsiedniego pokoju.To pomieszczenie było znacznie mniejsze i chociaż zostało sprzątnięte, stało puste, jeśli nie liczyćkilku pojemników rozpuszczalnika do farb i sterty poplamionych farbami szmat.Po chwili wydało mu się, że słyszy odgłos zamykania drzwi do pracowni."Widocznie księżna wraca do pracy" - pomyślał.Teraz nadszedł dla niego moment na ucieczkę.Powoli i ostrożnie otworzył drzwi swojej kryjówki.i zamarł z przerażenia.Sarah stała u szczytu spiralnych schodów, odwrócona do niego plecami.Trzymała płótno, którewłaśnie przekładała z jednej ręki do drugiej.Na moment Max zastygł bez ruchu, niczym jeleń złapany niespodziewanie w snop światła latarni.A potem, zanim jeszcze zdał sobie sprawę z tego, co robi, skoczył, wyciągnął rękę i zepchnął żonęAnthony'ego ze schodów.Krzyknęła i upuściła płótno, chwytając się ściany i próbując się ratować.Płótno odbijało się,spadając po schodach, a potem ona runęła za nim, znikając z pola widzenia Maksa, za zakrętem.Usłyszał, jak jej spadające ciało uderza o ściany i stopnie.Stał zesztywniały u szczytu schodów, oddychając ciężko.Serce waliło mu tak mocno, że słyszał jew głowie.Oblał go pot."Boże, co ja zrobiłem?".Nasłuchiwał, ale z dołu nie dobiegał żaden dzwięk."Zabiłem ją?".Odczekał chwilę, która wydawała się wiecznością, ale księżna nie wydała żadnego odgłosu.Max zaczął schodzić po schodach.Znalazł ją w połowie drogi, rozciągniętą w poprzek, z głową przyciśniętą do kamiennej ściany.Była zupełnie nieruchoma.Poruszając się bardzo ostrożnie, pochylił się i spojrzał na jej twarz.Miała zamknięte oczy, ale wsłabym świetle, wpadającym przez otwory strzelnicze poniżej, wydawało mu się, że widzi, jakSarah oddycha.Wyprostował się i przeszedł nad jej ciałem, by podnieść płótno, które upadło niżej.To był szkic przedstawiający Rodrigo.Koń był naszkicowany tak dokładnie, że natychmiast gorozpoznał.Szczęki Maksa zacisnęły się, kiedy otworzył dłoń i pozwolił małemu obrazkowi ponownie upaść naschody.Potem, nie rzuciwszy nawet okiem na Sarah, szybko zszedł na dół.Okrążył wewnątrz wieżę, wyglądając przez otwory strzelnicze, by się upewnić, że nikogo nie ma w pobliżu.Potembardzo ostrożnie otworzył drzwi i wyszedł wprost w duszne, wilgotne powietrze.Poruszając się najszybciej jak potrafił, ale nie biegnąc, skierował się do stajni.* * *Pół godziny pózniej przed szerokimi schodami wiodącymi do frontowego wejścia zamku Cheviotzatrzymał się powóz podróżny i wysiadł z niego Neville Harvey.Polecił woznicy, by zaczekał, ipodszedł do frontowych drzwi.podał swoje nazwisko wysokiemu lokajowi, który mu otworzył, izażyczył sobie, byzaanonsowano go księżnej.Zaprowadzono go do salonu pełnego złoconychfrancuskich mebli i poproszono, aby zaczekał.Po dziesięciu minutach nadszedł mąż Sarah._ Mój drogi Harvey - powiedział książę" - Cóż za miła niespodzianka.- W jego łagodnym,kulturalnym głosie nie dało się usłyszeć ani śladu sarkazmu._ Byłem w Newcastle w interesach ipomyślałem, że skoro jestem tak daleko na północy, zatrzymam się, żeby się przywitać z Sarah -powiedział Neville.Bardzo ciężko pracował, żeby zorganizować interesy właśnie w Newcastle, ale z pewnością niezamie-rzał wyznać tego księciu._ Sarah jest w swojej pracowni - odparł książę" - Posłałem już kogoś, by jej zaanonsował, że tujesteś.Będzie zachwycona, widząc swego starego przyjaciela._ Książę wskazał eleganckie złoconekrzesło obite żółtym atłasem.- Proszę usiąść.Kazałem jednemu z naszych służących, by pokazałtwojemu stangretowi drogę do stajni, więc nie musisz się niepokoić o konie.Neville usiadł.Zdążył już zapomnieć, jak przystojny był książę"_ Pański dom robi wielkie wrażenie, Wasza Książęca Mość _ powiedział sztywno.W duchu niepotrafił sobie wyobrazić, jak ktokolwiek mógłby chcieć mieszkać w takiej olbrzymiej kupiekamieni.- Dziękuję - odparł książę.- Czy mogę zaoferować coś do picia? Może kieliszek wina?NeviIIe wyglądał na przerażonego.Czyżby ten typ pijał wino o wpół do jedenastej rano?- Nie, dziękuję - odpowiedział NeviIIe.- Niczego mi nie trzeba.Książę usiadł na sofie.- Jak minęła podróż?NeviIIe marzył, by książę sobie poszedł.Nie chciał spotykać się z Sarah w towarzystwie jej męża.- Była długa - odparł bez ogródek.- Drogi na północy pozostawiają wiele do życzenia.- Są znacznie lepsze niż kiedyś - odrzekł książę.Czyżby NeviIIe wyczuł cień wesołości w głosietego człowieka?Miał właśnie obrzucić księcia nieprzyjaznym spojrzeniem, kiedy do pokoju wpadł potężniezbudowany lokaj.- Wasza Książęca Mość! Wasza Książęca Mość! Księżna jest ranna!Książę poderwał się na równe nogi.- Gdzie ona jest?- W Wieży Małgorzaty.Sim znalazł ją leżącą na schodach.Musiała spaść.Zanim służący skończył mówić, księcia już nie było w pokoju.NeviIIe wybiegł za nim.W holu NeviIIe zauważył, jak Cheviot znika w tylnej części domu, i bez wahania ruszył za nim.Kiedy wybiegł przez tylne drzwi zamku, zobaczył, jak książę pędzi po trawie w kierunku jednej zkamiennych wież.NeviIIe wyciągał silne nogi i biegł najszybciej jak potrafił, starając się za nimnadążyć.Książę zniknął we wnętrzu wieży, a minutę pózniej także i NeviIIe.Pierwszym, co usłyszał, byłnatarczywy głos Cheviota:_ Sarah! Sarah, moja kochana! Czy wszystko w porządku? Słyszysz mnie?Zasapany NeviIIe pospiesznie wbiegł po schodach. Znalazł księcia za pierwszym zakrętem, siedzącego na schodach obok żony, trzymającego ją zanadgarstek, z palcami na jej pulsie.Książę na moment podniósł wzrok i jego spojrzeniepowędrowało gdzieś ponad głową Neville'a._ Poślij po doktora - powiedział.Miał pobladłą twarz._ Już to zrobiłem, Wasza Książęca Mość - dał się słyszeć głos lokaja, który wcześniej był z nimi wsalonie._ Na miłość boską, podnieś jej głowę, Cheviot! Jest przygnieciona do ściany._ Nie poruszę jej, dopóki nie będę pewien, że nie zraniła pleców ani szyi - odparł książę" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •