[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Hej, kogo ja widzę? - zawołał nieznajomy.Kitty pisnęła i rzuciła mu się w ramiona.Mężczyznachwycił ją i uściskał, a potem parę razy obrócił dokoła,nie troszcząc się o to, że może zrzucić jakieś towary.Bo wcale się to nie podobało.Nawet nie przypuszczał, że może być zazdrosny.Zacisnął dłonie w pięścii podszedł do nich. Kitty nawet go nie zauważyła.Powiedziała natomiast do mężczyzny:- Uważaj, Yale.Miałam złamane żebra.Tamten natychmiast ją puścił i spojrzał na niąz niepokojem.- Co się stało? - spytał.Kitty machnęła ręką.- Nic wielkiego.Zwykły wypadek przy pracy -odrzekła i dopiero teraz zwróciła uwagę na Bo.-O widzisz, to on nastawił mi rękę i zrobił opatrunek.Bo odprężył się.Wszystko wskazywało na to, żema do czynienia z jednym z braci Kitty.Mężczyzna wyciągnął rękę w jego stronę.- Bardzo dziękuję, panie.Bo uścisnął jego prawicę.- Nazywam się Bo Chandler, ale lepiej mówić mi Bo.Tamten uśmiechnął się przyjaznie.- A ja jestem Yale.Yale Conover.- Bardzo mi miło.- Słyszałem, że jesteś prawnikiem - podjął Yale.- To prawda?- Muszę przyznać, że wieści rozchodzą się tu bardzo szybko - zauważył z uśmiechem Bo.- Tak, rzeczywiście jestem prawnikiem.- Więc lepiej uważaj.- Znam co najmniej kilkaosób w Misery, które potrzebują twoich usług.Zdajesię, że przed sklepem już zaczęła się tworzyć kolejkazainteresowanych. Bo spojrzał przez szybę wystawową i stwierdził,że Yale nie żartuje.Przed sklepem rzeczywiście stałoparu mężczyzn ściskających w dłoniach jakieś papiery.Nie wyglądali oni na klientów Swensenów.Po chwili weszli do środka.Wszyscy mieli do niego ważne i pilne sprawy i podsuwali mu pod nos dokumenty.Bo uniósł dłoń.- Nie możemy załatwiać tych spraw w sklepie -powiedział.- Robimy tu tylko zamieszanie.- To może przejdziemy do Red Dog - zaproponowałktoś z tłumu.- Jack ucieszy się z dodatkowych gości.- Tak, tak - poparło go parę osób.- Dobrze, chodzmy - zgodził się Bo.- Zobaczę,w czym będę mógł pomóc.Dołączę tam za chwilę -dodał, patrząc w stronę Kitty i jej brata.- Ale najpierw musimy pójść do doktora Honeywella, żeby zobaczył twoje ramię.Kitty niechętnie skinęła głową.- Niech będzie.Potem pójdę do Gabe'a.- Wzięłabrata pod ramię.- Wybierzesz się z nami?- Jasne - odparł.- A skoro Cara gotuje z Billiew Red Dog, będziemy mogli wszyscy zjeść tamobiad.- Spojrzał na Bo.- Przekonasz się, jedzenieBillie jest wyśmienite.- Właśnie dlatego zgodziłem się pójść do saloonu- powiedział.- Kitty chwaliła kuchnię swojej bratowej.Nie mogę stracić takiej okazji. Yale spojrzał podejrzliwie na siostrę.- Gotowałaś mu coś?- Tylko na początku - zastrzegła się Kitty.Jej brat spojrzał współczująco na Bo.- No nic, najważniejsze, że żyje - mruknął, czymzasłużył sobie na sójkę w bok od siostry.Kitty szła między nimi, szczęśliwa jak nigdy.Dopiero kiedy dotarli do doktora Honeywella, nastrój jejsię trochę pogorszył.Weszli na górę, zapukali do gabinetu i usłyszeli:- Wejść!Kiedy znalezli się w środku, dostrzegli starszegomężczyznę.- Kitty? Co cię znowu do mnie sprowadza? - Utkwiłwzrok w jej obandażowane ramię.- Narowisty mustang - odparła.- Właśnie sprzedałam go Eli Moffatowi.Lekarz zaczął podwijać rękawy koszuli.- No, to go nauczy rozumu.- Zaśmiał się i spojrzał na towarzyszących jej mężczyzn.- Widzę, żemasz niezłą obstawę.- To jest Bo Chandler - powiedziała.Mężczyzni wymienili uściski dłoni, a następniedoktor umył ręce i zabrał się do rozwijania opatrunku.W końcu odłożył łupki na biurko i obejrzał bark.- Zwichnięcie?- Tak - odparł Bo.- Kto to nastawił i zrobił opatrunek? - Ja.Doktor Honeywell przyjrzał mu się uważnie.- Myślałem, że jesteś prawnikiem - powiedział.-Sam nie zrobiłbym tego lepiej.- Na studiach mieszkałem ze studentem medycyny - wyjaśnił Bo.- Gdzie to było?- Na wschodzie.Studiowałem w Bostonie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •