[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed oczami miał obraz Iana Wallace'a i Denise ScottCallahan.Znalazł się w kłopotliwej sytuacji.Gus Dempsey straciłzainteresowanie sprawą Danielsa.Nie był typem stróża prawa, który wierzyw słuszność wygrywania niepopularnych spraw.Nikt nie lubił Danielsa.Wnajlepszym przypadku facet był nędznym cudzołożnikiem i seksualnymnagabywaczem, w najgorszym zaś wykorzystywał seksualnie i gwałcił.Dojego uroków należałoby też zaliczyć obżarstwo, niechlujność, lenistwo iogólną wredność.Jego śmierć była dla wszystkich błogosławieństwem.Niewątpliwie Connor nie był idealistą.Wierzył, że Daniels był tak zły,jak go opisywano.Jemu zaś, Connorowi, z pewnością wystarczy różnychspraw w czasie potrzebnym do podjęcia decyzji, czy chce wracać do pracyw policji, czy też zająć się czymś innym.Może czymś w Oregonie.Ale spotkanie z Denise Scott wywarło na nim wrażenie.Nigdy w życiunie było mu bardziej żal innej istoty ludzkiej.Uzależniona osobowość.Za dużo, za szybko.Prawdopodobniewykorzystana przez ojczyma, teraz uwikłana w chory związek z IanemWallace'em, posiadającym za wiele pieniędzy, a za mało sumienia.215RS Czy mógł ją tak zostawić? Po prostu odejść? To był jej wybór,prawda? Była dorosła.Ale Ian Wallace.%7ładnych zasad moralnych.Brakszacunku.Brak etyki.Szumowina z Beverly Hills, tyle że zasadniczo wporządku.O tak, pieniądze kupią wszystko.Connor chciał wyrwać mu Denise i oczyścić ją z zarzutów.DeniseScott pozostawała pod wpływem Wallace'a, i nie tylko.Narkotyków.Alkoholu.Bóg jeden wie, czego jeszcze.Thomas Daniels nie będzie wkrótce jedynym trupem, jeśli Denise niezmieni szybko swojego życia.Chwycił kawałek zimnej pizzy i stojąc nad zlewem, przeżuwał go bezsmaku.Po południu zadzwonił jego siostrzeniec i nagrał długą wiadomość,bezustannie przerywaną przez jego kumpla, Mikeya.Obaj chłopcy kłócilisię przy telefonie tak długo, dopóki Mary ich nie popędziła.Niezadowoleniepromieniowało wzdłuż kabla, kiedy relacjonowała, że chłopcy, wposzukiwaniu świeżych, ciekawych informacji dla niego, śledzili panaLancastera aż do jego domu i podglądali starszego człowieka, któregowłości sąsiadowały z zagrodą Danielsa.Usłyszawszy hałas, pan Lancasterchwycił strzelbę, stanął na ganku machając nią na wszystkie strony iśmiertelnie przestraszył Mikeya i Matta, którzy dali nura w gęste krzaki,kiedy staruszek strzelił w powietrze.Connor natychmiast zadzwonił do chłopców i polecił im przerwaćdochodzenie.Zirytował go zadowolony głos siostry, mówiącej - A niemówiłam.- Ale działania chłopców były niebezpieczne i należało ichpowstrzymać.Potem cierpliwie wyjaśnił Mattowi i Mikeyowi, żeprzeprowadził już rozmowy ze wszystkimi, związanymi ze sprawą, a ichpoprosił o robienie notatek, żeby czuli, iż pomagają.216RS Oklapnięci wymruczeli, że będą grzeczni i odłożyli słuchawkę.Pozostawili Connora z poczuciem winy i myślą, że może też powinienzupełnie zrezygnować z tej sprawy.Tylko że teraz znał już Denise i Hayley.Hayley.Nie wiedział, co o niej myśleć.Zwieża, śmiała, zuchwała igrająca w niebezpieczną grę.Obie z Denise ukrywały informacje oDanielsie, a dlaczego nie? Znęcał się nad nimi.Pytania jak i dlaczego niemiały znaczenia; Connor wiedział, że Daniels je wykorzystywał.Nie chciały o tym mówić.Diabelnie pragnęły zapomnieć.Wyciągnięcie czegoś z Denise wymagałoby zaangażowania profesjonalnegoterapeuty; potrzebowała poważnej pomocy, nie było co do tego wątpliwości.Ale Hayley.Nie potrafił tego dokładnie określić, jednak czuł, że będzie wstanie przebić się przez wzniesiony przez nią mur autoobsesji i dotrzeć dosedna problemu.Tylko czy było warto? To śledztwo należało do Dempseya, Connor mujedynie pomagał.Czy któryś z nich, wobec wszystkich poważnych zbrodni inieszczęść, występujących jak plaga w tym kraju, powinien przejmować sięnadmiernie tym, co trzy udręczone siostry zrobiły, albo nie zrobiły, swojemuojczymowi, który je wykorzystywał?Na to pytanie nie było dobrej odpowiedzi, mimo to postanowił, że jąznajdzie.Może prawda zaleczy rany.***Drrrr! Drrrrr!Zmieszny, cichy pomruk telefonu w pokoju gościnnym przedarł sięprzez sen Dinah.Diabli nadali, pomyślała.Jedyną osobą, która w ogóle do217RS niej dzwoniła był Flick, ona zaś absolutnie nie zamierzała rozmawiać z nimo.Z trudem uniosła jedną powiekę.Pierwsza w nocy! Czy ten człowieknie zna umiaru?Całkowite rozbudzenie.Serce zatrzepotało.Nie Flick.Nie w środkunocy.Denise!- Cholera!Dinah porwała słuchawkę i rzuciła pospiesznie: - Halo? Usłyszała, żektoś podnosi słuchawkę przy innym aparacie.- Odebrałam, John - ostrzegła.- Kto dzwoni? - zażądał informacji.Nic.Dinah wytężyła słuch, do jej uszu doleciał jednak tylko dzwiękprzerywanego połączenia.Przez chwilę słuchała oddechu Callahana.Nędzny podsłuchiwacz.Sama oddychała szybko i lekko.Odłożyłasłuchawkę na widełki i zwinęła się pod kocem przekonana, dzięki tejdziwacznej telepatii, jakiej od czasu do czasu doświadczały z Denise, że jejświrnięta siostra blizniaczka usiłowała się z nią skontaktować.Cóż,najwyższy czas.Leżała w łóżku, licząc uderzenia serca.Jakaś jej część na wpółoczekiwała, że John pojawi się w drzwiach jej sypialni.Jakaś jej częśćchciała, żeby się pojawił!No pięknie, Dinah.Zliczne pomysły.Nawiązać kontakt fizyczny zJohnem Callahanem, kiedy myśli, że jesteś Denise.Wspaniale.Nie mogła dużo dłużej przeciągać tej maskarady.Zastanawiało gowiele różnych rzeczy.Jej zainteresowanie komputerem i pisaniem218RS zakłopotało go.Nie miała mu tego za złe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •