[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas zimnej pogody nosiła zwyczajne spodnie marynarskieU.S.Navy z trzynastoma guzikami, wykonane z mocnej tkaniny.Latem wkładała białemarynarskie dzwony.Do tych spodni zakładała rozmaite chłopięce pulowery w szerokie pasy iwnajbardziej jaskrawych kolorach, jakie zdołała wyszukać.W wielkim, niechlujnym studio zawszemiała na nogach tenisówki i grube białe skarpetki, a włosy zaplatała w gruby warkocz, któryopadał jej na ramię, ale przynajmniej nie zakrywał twarzy& Spotkanie zakończyło się, kiedyDaisy zastanawiała się nad tym, jak ma wyglądać jutro  kostium, wysokie obcasy, ciasnozwinięty kok i rękawiczki.Ubrania na wieczór Daisy kupowała na wyprzedaży rzeczy używanych w angielskim kościele,ale kiedy szperała wśród rozmaitych skarbów, żeby znalezć coś odpowiedniego na wieczór wMiddleburgu u koniarzy, gdzie rysowała dzieci na kucykach, żeby zarobić trochę dodatkowychpieniędzy, zawsze zasięgała rady swej najlepszej przyjaciółki, Kiki Kavenaugh. Aha! podskoczyła Daisy. Jakże mogłam o tym zapomnieć? Schiaparelli na ratunek, jakzwykle. Triumfująco uniosła w górę strój z póznych lat trzydziestych, kiedy to odważny Schiaparelli robił ubrania, które o cztery dziesięciolecia wyprzedzały jego czasy.Była tomarynarka z zielonego tweedu z cekinami w klapach oraz para ciemnozielonych, sztruksowychspodni. Tego mi trzeba, nie uważasz? To jest boskie  naprawdę idealny rozmiar. Krótko mówiąc, naprawdę muszę dostać to zamówienie, ważne jest, żebym wyglądała,jakbym go nie potrzebowała. No to lepiej znowu załóż moje fałszywe szmaragdy. Szmaragdy z zielonymi cekinami? Zwłaszcza z zielonymi cekinami.No, dobra.Pisarka nigdy nie powinna zmieniać swego naturalnego stylu, zwłaszcza gdy jest tozródłem niezłej zabawy.Daisy była wciąż biedną sierotą.Czy to była jej wina, że ta taniagarderoba wyglądała na niej tak fantastycznie?Ostatnio dostałam list od mojej fanki, nazwiskiem Barbara Schar która mieszka w Whitehorse,w Kanadzie i jest koordynatorką pomocy dla ofiar na obszarze swego terytorium.Napisała,  Paniksiążki nie tylko dostarczyły mi wielu godzin przyjemnej lektury, lecz także stały się narzędziemw mojej pracy wolontariuszki z ofiarami przemocy, zwłaszcza z maltretowanymi kobietami.Ponieważ główne i drugorzędne postacie kobiece okazują siłę i odwagę w obliczu przeciwnościlosu, bez wahania polecam pani książki kobietom, które próbują doprowadzić do ładu swojezrujnowane życie; często pomogły one kobietom uczynić kolejny krok w procesie leczenia.Naprzykład jedna z tych kobiet, kupująca ubrania w sklepie z rzeczami używanymi, poczuła się owiele lepiej, kiedy przeczytała, że Daisy Valensky przekształciła używane ubrania w dziełasztuki. Nieczęsto list od fanki ma dla mnie taką wartość.Spędziłam wiele tygodni przygotowując się do pisania Księżniczki Daisy, łażąc ponowojorskich firmach produkujących reklamy, spędzając mnóstwo czasu w Londynie, gdzieDaisy mieszkała w dzieciństwie ze swym ojcem, księciem Stashem Valenskym, szukając wbibliotekach informacji na temat życia rosyjskiej szlachty przed rewolucją i na temat leczeniagruzlicy w Davos w 1925 roku.(Babka Daisy chorowała na gruzlicę.) Odkryłam nawet, że mójbrytyjski wydawca ma narzeczoną, która jest właścicielką psa, mieszańca charta z owczarkiemszkockim, takiego, jakiego chciałam dać Daisy i stałam się prawdziwą znawczynią tego gatunku.Cóż, nic nie szkodziło spróbować stracić opinię pisarki od seksu i zakupów, co do czego mampewność, że znajdzie się na początku mego nekrologu.Ta etykieta, może dlatego, że tak łatwo jązapamiętać, była wymieniana prawie we wszystkich wywiadach, jakich udzieliłam, bez względuna to, ile stron zajmują seks i zakupy w którejkolwiek z moich książek i bez względu na to, jakwieloma innymi tematami zajmowałam się w trakcie mojej pisarskiej kariery.Dziś już się z tymcałkowicie pogodziłam.Jeśli się nad tym zastanowić, seks i zakupy to fantastyczna sprawa, torzeczy, o których ludzie lubią rozmawiać i czytać  a nawet robić!  i gdybym miała do tegookreślenia dodać jeszcze tylko dwa słowa, byłyby to  pracujące kobiety.W czasie, gdy odłożyłam rękopis Daisy, żeby  ostygł , skończyłam pisać artykuł pt. Gdziepiękni ludzie chodzą poćwiczyć , który obiecałam Helen już dawno temu.Czułam, że muszę sięwywiązać ze swojej obietnicy, co przyczyniło się do nadwerężenia mięśni i zmusiło mnie dospędzenia całego dnia w centrum odnowy biologicznej pod nazwą Ashram, gdzie oddawanocześć pracy nad poprawieniem kondycji, a lunch składał się z maleńkich kawałków siekanychjarzyn, które spożywano przy użyciu pałeczek, żeby  posiłek trwał dłużej. Posiłek?Kiedy w końcu ponownie przeczytałam Księżniczkę Daisy, z konsternacją odkryłam, że kiedynie miałam z nią do czynienia, książka zrobiła się do niczego.Problem polegał na tym, że powieść obejmowała zbyt wiele pokoleń, było tam zbyt wieleretrospekcji, które odwoływały się do kolejnych retrospekcji.Postanowiłam napisać sagę trzech pokoleń i wpadłam w zastawioną przez samą siebie pułapkę.I wtedy, jedyny raz w całej swojej karierze, wezwałam Crowna na pomoc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •