[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mistrz Levy spojrzał na koleżankę.Mistrz Tam skinęła głową. Niezły plan  odrzekła, owijając się płaszczem i pociągając ostatni łykz kubka stojącego na stole. Chodzmy.Przedzierali się przez strugi ulewnego deszczu, wkrótce płaszcze przemokły,a silny wiatr niemal zdzierał im je z pleców.Krótki spacer do pałacu okazał sięrównie wyczerpujący, jak całodzienna jazda konna z Rubrykiem.194 Wreszcie dotarli do bramy, strażnik rozpoznał ich i przepuścił bez żadnychpytań.Karal ocenił to jako błąd  mogli przecież w ten sposób wprowadzić wro-gów królestwa.Postanowił powiedzieć o tym Alberichowi lub nawet Kerowyn.Jednak w samym pałacu straże okazały się o wiele bardziej czujne.Przyby-szów pozostawiono przed kominkiem, podczas gdy ktoś poszedł po Elspeth i prawdopodobnie także sprawdzić, czy rzeczywiście byli tymi, za których się po-dawali.Paziowie przynieśli gorącą herbatę i ręczniki, płaszcze powieszono obokognia, by wyschły.Powietrze wypełnił zapach mokrej wełny.Elspeth nie była zadowolona z wezwania o tak póznej porze, wyglądała nazmęczoną.Kiedy jednak mistrzowie się przedstawili i wyjaśnili powód przybycia,rozpromieniła się i przeprosiła za niezbyt serdeczne powitanie. Przykro mi, że byłam nieuprzejma, właśnie skończyliśmy bardzo trudnezadanie i będziemy musieli powtórzyć je jutro dla wzmocnienia efektu  powie-działa, niecierpliwie odsuwając z czoła kosmyk wilgotnych włosów. Nie po-trafię wyrazić, jak jestem wdzięczna za waszą propozycję i jak bardzo doceniamwaszą pomoc.Oczywiście przyjmuję ją  rzeczywiście trudno znalezć kogośbardziej biegłego w posługiwaniu się logiką.Może niektórym się to nie spodo-ba, lecz z pewnością ich przekonam  uśmiechnęła się do mistrza Levy ego.Matka z pewnością ucieszy się na wiadomość, że ktoś spróbuje zastosować dlaodmiany matematykę, a nie intuicję!Mówiła tak jeszcze przez chwilę, aż mistrzowie poczuli się wystarczająco do-cenieni i urośli z dumy.Z pewnością Elspeth była szczera  i z pewnością rze-mieślnicy obawiali się sprzeciwu ze strony herolda będącego jednocześnie ma-giem.Nic dziwnego, przecież jej nie znali. Czy przypadkiem nie przedłuża zanadto tych podziękowań?  pomyślałKaral, kiedy Elspeth zaczęła powtarzać to, co już powiedziała.Wtedy zauważyłjej spojrzenie rzucone na płaszcze i wiedział, że miała rację.Czekała, aż wyschną. Może także chce zatrzeć pierwsze niezbyt miłe wrażenie? Całkiem prawdo-podobne. Cóż  odezwał się Levy, kiedy Elspeth zakończyła przemówienie. Je-żeli o świcie mamy poprowadzić przez błoto drużynę niesfornych uczniów, musi-my wracać, za pozwoleniem.Kiedy tylko dowiemy się czegoś konkretnego, damyznać, heroldzie Elspeth. Przyślijcie mi wasze pomiary i wykresy, dobrze?  poprosiła Elspeth,kiedy goście nakładali prawie suche płaszcze. Mogą pomóc tym z nas, którzynie radzą sobie z logiką. Oczywiście, pani  zapewniła mistrz Tam, zarzucając okrycie na musku-larne ramiona. Teraz, jeśli pozwolicie. Posłałam po powóz, nie będziecie przynajmniej musieli wracać pieszo w ta-ką pogodę  odrzekła Elspeth i skrzywiła się na widok ich wdzięcznych min.Zapewniam was, mistrzowie: cokolwiek o mnie mówią, nie zdziczałam zupełnie195 podczas pobytu w dalekich krajach!Zaśmiali się i wyszli, poprzedzani przez pazia.Wtedy Elspeth zwróciła uwagęna Karala, czekającego spokojnie, aż go odeśle. Czy to twój pomysł, panie sekretarzu?  zapytała ze srogą miną, ale iskier-kami rozbawienia w oczach. Tak, pani  odrzekł. Nie wiem zbyt wiele o magii, ale Altra  przyja-ciel  poradził mi, bym zaufał swemu zdrowemu rozsądkowi.Wszyscy mówili-ście, że potrzebujecie pomiarów i faktów, a mój zdrowy rozsądek podpowiedział,iż najlepiej poprosić o ich zebranie specjalistów. Twój przyjaciel miał rację  powiedziała Elspeth. Nie potrafię wyra-zić, jak jestem ci wdzięczna za to, że posłuchałeś swego rozumu. Po czym, kuosłupieniu Karala, nachyliła się i pocałowała go, Natoli przyglądała się z rozba-wieniem. Zrobiłeś dziś więcej niż ktokolwiek inny prócz magów i zasłużyłeś na od-poczynek  zakończyła Elspeth i zwróciła się do Natoli. Również tobie należy się podziw za to, że właściwie oceniłaś problem i nieporywałaś się na niego samodzielnie.Nie każdy młody człowiek potrafi poświęcićwłasną dumę, by jak najlepiej wykonać zadanie.Natoli wzruszyła ramionami. Córka herolda uczy się opanowywać własną dumę, by nie przeszkadzaław wykonywaniu pracy  odparła. Córka herolda?  Elspeth spojrzała na dziewczynę z namysłem, ale niespytała:  Dlaczego zatem także nie jesteś heroldem? Dzięki temu poznałaś sekretarza Ulricha?Natoli skinęła głową. Ojciec eskortował ich od granicy.Myślał, że pomogę Karalowi zadomowićsię w Valdemarze.Elspeth uśmiechnęła się. Chyba ci się udało, skoro trafił do  Róży Wiatrów"! Tam łatwo się zado-mowić przy kilku dzbankach.Natoli zachichotała.Elspeth jednakże jeszcze nie skończyła. Jest coś, co bardzo chciałabym ci powiedzieć, Natoli.Czasami wydaje się,że jest inaczej, ale naprawdę w tym kraju istnieją ważne, niezbędne prace, którychnie mogą wykonać heroldowie.Między innymi dlatego towarzyszy nie spotykasię u nas na każdym kroku.Ty, twoi mistrzowie i koledzy jesteście równie ważni,jak ci wszyscy, którzy noszą biel  i nie pozwól, by ktoś cię przekonał, że taknie jest.Heroldowie mają być symbolem dla ludzi, ale większość z naszej sławynależy się strażnikom i bardom.Natoli zarumieniła się, zmieszana, Elspeth zaś pożegnała się i wyszła. Cóż  odezwała się Natoli. Dlaczego mi to powiedziała?196 Karal potrząsnął głową, chociaż miał swoje przypuszczenia.Zauważył staran-nie ukrytą zazdrość Natoli na widok uniformu Elspeth i matowy ton jej głosu,kiedy powiedziała, że jest córką herolda. Heroldowie.Kto wie? Może uznała, że powinnaś to usłyszeć właśnie odniej. I chyba o to chodzi, zważywszy twoją przemowę w gospodzie  pomyślał.Natoli z zakłopotaniem wzruszyła ramionami. Cóż.wracam do siebie.Wizyta w pałacu nie zwolni mnie od porannejwycieczki ze wszystkimi. Dziękuję  powiedział Karal cicho, chwytając ją za ramię, kiedy się od-wracała. Nie udałoby się nam bez ciebie.Elspeth miała rację, dokonałaś wieledobrego i jeszcze wiele dokonasz.Podziwiam cię.Natoli zaczerwieniła się gwałtownie i odwróciła wzrok. Ja.ja muszę iść!  powiedziała i wybiegła.Karal patrzył za nią jeszczeprzez chwilę.Kiedy wracał do swych komnat, głowa pęczniała mu od myśli, których niepotrafił uporządkować.Był jednakże pewien jednego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •