[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W imię ciemności i wszystkiego, co skrywają cienie, klękam przed wami.Oddaję sięciemnym mocom wszechświata.Jego głos wypełnił pomieszczenie, odbił się echem od sklepienia.Widok Zorana ubranegow czerń przypomniał mi pierwszą wizytę w posiadłości.Zorana z gołym torsem i czarnymiskrzydłami, z pióropuszem z czarnych piór na głowie.Zobaczyłam jego tatuaż, twarz oostrych jak brzytwa rysach, jego czaszkę.- Jestem ciemnością, jestem śmiercią - zaintonował.-Kiedy dzień zmienia się w noc, kiedysłońce chowa się za górami, wreszcie jestem gotów!Wstrzymałam oddech, zamierając z przerażenia na widok tej istoty - nie był jużczłowiekiem, kiedy klęczał przed podwyższeniem, a jego skrzydła zaczęły trzepotać.Jegorysy stały się ostrzejsze, bardziej ptasie, dopóki, przysięgam, nie uniósł się z ziemi i niepoleciał wysoko u sklepieniu, skąd spojrzał w dół i zobaczył mnie.Patrzę na niego.Jest czarnym orłem, jego oczy widzą wszystko, jego dziób jest okrutny.Ztrzepotem czarnych skrzydeł spada na ziemię.Unoszę ręce w obronnym geście, wycofuję w kąt i kulę tam, bezradna pod jego pełnymtrucizny spojrzeniem.Za nim z cieni wynurza się setka uskrzydlonych istot; po częścijastrząb, po części jaszczurka, po części mityczny smok.Ich ciemne oczy błyszczą,muskularne ogony zamiatają powietrze, haczykowate dzioby rozdzierają moje ciało.Zoran unosi ramię i powstrzymuje je.Jego twarz zmienia się z ptasiej w ludzką, a potemjeszcze raz w ptasią.Zbliża swoją twarz do mojej.Drżę i jeszcze bardziej się kulę.Kiedyodważam się otworzyć oczy, jest znowu człowiekiem.- Dlaczego zawsze się podkradasz? - zapytał zimno, odsuwając się.Jego armia zrodzonychz powietrza potworów znika.- Szukałam Daniela - wykrztusiłam z trudem.- Cóż, trafiłaś na dość intymną chwilę.- Zdawało się, że bez trudu przejrzał mojąbeznadziejną wymówkę, a jego spojrzenie przyszpilało mnie jak robaka.- Często przycho-dzę do świątyni, żeby pomedytować i odnalezć wewnętrzną siłę.Kiwnęłam głową, obawiając się, że jeśli cokolwiek powiem, to mnie to zdradzi.Zoran zapędził mnie w kozi róg; odezwał się zimnym rozważnym tonem.-Ty i Daniel, jak się dogadujecie?- Dobrze.Jest super.- Naprawdę? - Odetchnął powoli i głęboko, wciąż przy-szpilając mnie spojrzeniem.-Powiedz mi, Tania, czy ktoś ci już kiedyś mówił, że trudno cię poznać?Wzdrygnęłam się, usiłowałam uniknąć jego wzroku.- Chyba jestem dość skryta.- Skomplikowana - zgodził się.- Twoi przyjaciele też tak uważają.Zamknęłam oczy, podejrzewając, że to jeszcze nie wszystko.Krew odpłynęła mi z twarzyi poczułam zawroty głowy.- Skomplikowana i trudna do zrozumienia, tak opisała cię Grace.Grace! Rozmawiał z Grace] Otworzyłam usta, żeby wciągnąć powietrze w płuca,spojrzałam w stronę drzwi, akurat żeby zobaczyć, jak się zamykają.Usłyszałam trzepotskrzydeł, ale nie widziałam, jak skrzydlate potwory wypełniają przestrzeń nad moją głową.- Pogadaliśmy sobie podczas lunchu - wyjaśnił Zoran.-Nie było cię tam.Brakowało namciebie.- Pomagałam Danielowi przy mustangach, a potem poszłam na spacer po Black Rock.Niemówił ci? - Myśl jasno, walcz, opóznij to, co ma się stać!Zoran kiwnął głową.- Bał się, że się zgubiłaś.Zaprzeczyłam gestem.- Znam tę górę.- Ludzie zawsze tak mówią.Ale ostatnio nigdy nie wiadomo, kiedy straż leśna zacznierobić przecinkę i podkładać ogień.Mówimy ludziom, tak jak mówiliśmy 01iverowi, niewychodzcie samotnie w góry.To niebezpieczne.- Może lepiej będzie, jak znajdę Daniela i dam mu znać, że wróciłam - zasugerowałam,modląc się o jakiś sposób, który pozwoli mi dopaść drzwi, otworzyć je i wyjść stąd.- Och, on już wie - powiedział cicho Zoran.- W trakcie lunchu Grace powiedziała mi, żenie jesteście już przyjaciółkami, a to dlatego, że nie ufasz ludziom.Serce waliło mi w piersi, oddech stał się urywany.Zdradziecka Grace rozmawiała zZoranem i teraz każde słowo wypowiadane przez niego było jak uderzenie młota roz-trzaskujące moje nadzieje na wydostanie się stąd.- Tak jest, Tania? Czy, na przykład, trudno ci zaufać Danielowi?- Nie.On i ja.my jesteśmy.- Zakochani? - podpowiedział z nutką pogardy.-Nie jestem pewny, czy jeszcze w towierzę, nie po tym, co powiedziała mi Grace.A co ze mną? Ufasz mi?Jego orli dziób był ostry jak sztylet, dziobał bezlitośnie mój umysł.Jego czarne skrzydłazapędziły mnie do tego kąta w kaplicy.- Czy też jest tak, jak mówi Grace, zaparłaś się i nie chcesz uwierzyć?Udawaj niewiniątko, graj na czas, powiedziałam sobie.- Nie wiem, o czym ona mówi.Dlaczego to powiedziała?Zoran odsunął się trochę, jakby chciał przyjrzeć mi się z pewnej odległości.Kiedyruszyłam w stronę drzwi, wiszące nad moją głową potwory zakryły mnie, a trzepot ichskrzydeł odsunął mi włosy z twarzy, wystawiając mnie na bezlitosne spojrzenie Zorana.- Mówiła, że namawiałaś Judea, żeby zmienił zdanie.Zrobiłaś to, Tania? Nie okłamujmnie, nie ma sensu.Zdradziłaś nas i powiedziałaś Judebwi, żeby opuścił posiadłość?Zimny podmuch wiatru, ktoś wszedł do kaplicy.Najpierw rozpoznałam Ezrę z namalowanymi na policzkach biało-czerwonymi paskami, złapaczem snów przy pasku.Stanął po prawej stronie swojego pana, zabijając mniewściekłym wzrokiem.Potem zobaczyłam Lewisa w długim płaszczu z piór i złotymnaszyjnikiem na szyi oraz Cristal z jej łabędziobiałą skórą, rudymi włosami i białymiskrzydłami.A także Calluma i tuzin innych mrocznych aniołów, ustawiających się zaZoranem i oskarżających mnie.I na końcu Daniel, mój bóg słońca.Daniel zrobił krok naprzód.Nagle urósł, górując nade mną w swoim hełmie w kształciedziobu i przez moment myślałam, że w jego zimnym niebieskich oczach pojawiła sięlitość.Przez moment, potem zniknęła.- Zabierz ją.- Okrutny rozkaz Zorana przeciął ciszę.-Zrób z nią, co chcesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- W imię ciemności i wszystkiego, co skrywają cienie, klękam przed wami.Oddaję sięciemnym mocom wszechświata.Jego głos wypełnił pomieszczenie, odbił się echem od sklepienia.Widok Zorana ubranegow czerń przypomniał mi pierwszą wizytę w posiadłości.Zorana z gołym torsem i czarnymiskrzydłami, z pióropuszem z czarnych piór na głowie.Zobaczyłam jego tatuaż, twarz oostrych jak brzytwa rysach, jego czaszkę.- Jestem ciemnością, jestem śmiercią - zaintonował.-Kiedy dzień zmienia się w noc, kiedysłońce chowa się za górami, wreszcie jestem gotów!Wstrzymałam oddech, zamierając z przerażenia na widok tej istoty - nie był jużczłowiekiem, kiedy klęczał przed podwyższeniem, a jego skrzydła zaczęły trzepotać.Jegorysy stały się ostrzejsze, bardziej ptasie, dopóki, przysięgam, nie uniósł się z ziemi i niepoleciał wysoko u sklepieniu, skąd spojrzał w dół i zobaczył mnie.Patrzę na niego.Jest czarnym orłem, jego oczy widzą wszystko, jego dziób jest okrutny.Ztrzepotem czarnych skrzydeł spada na ziemię.Unoszę ręce w obronnym geście, wycofuję w kąt i kulę tam, bezradna pod jego pełnymtrucizny spojrzeniem.Za nim z cieni wynurza się setka uskrzydlonych istot; po częścijastrząb, po części jaszczurka, po części mityczny smok.Ich ciemne oczy błyszczą,muskularne ogony zamiatają powietrze, haczykowate dzioby rozdzierają moje ciało.Zoran unosi ramię i powstrzymuje je.Jego twarz zmienia się z ptasiej w ludzką, a potemjeszcze raz w ptasią.Zbliża swoją twarz do mojej.Drżę i jeszcze bardziej się kulę.Kiedyodważam się otworzyć oczy, jest znowu człowiekiem.- Dlaczego zawsze się podkradasz? - zapytał zimno, odsuwając się.Jego armia zrodzonychz powietrza potworów znika.- Szukałam Daniela - wykrztusiłam z trudem.- Cóż, trafiłaś na dość intymną chwilę.- Zdawało się, że bez trudu przejrzał mojąbeznadziejną wymówkę, a jego spojrzenie przyszpilało mnie jak robaka.- Często przycho-dzę do świątyni, żeby pomedytować i odnalezć wewnętrzną siłę.Kiwnęłam głową, obawiając się, że jeśli cokolwiek powiem, to mnie to zdradzi.Zoran zapędził mnie w kozi róg; odezwał się zimnym rozważnym tonem.-Ty i Daniel, jak się dogadujecie?- Dobrze.Jest super.- Naprawdę? - Odetchnął powoli i głęboko, wciąż przy-szpilając mnie spojrzeniem.-Powiedz mi, Tania, czy ktoś ci już kiedyś mówił, że trudno cię poznać?Wzdrygnęłam się, usiłowałam uniknąć jego wzroku.- Chyba jestem dość skryta.- Skomplikowana - zgodził się.- Twoi przyjaciele też tak uważają.Zamknęłam oczy, podejrzewając, że to jeszcze nie wszystko.Krew odpłynęła mi z twarzyi poczułam zawroty głowy.- Skomplikowana i trudna do zrozumienia, tak opisała cię Grace.Grace! Rozmawiał z Grace] Otworzyłam usta, żeby wciągnąć powietrze w płuca,spojrzałam w stronę drzwi, akurat żeby zobaczyć, jak się zamykają.Usłyszałam trzepotskrzydeł, ale nie widziałam, jak skrzydlate potwory wypełniają przestrzeń nad moją głową.- Pogadaliśmy sobie podczas lunchu - wyjaśnił Zoran.-Nie było cię tam.Brakowało namciebie.- Pomagałam Danielowi przy mustangach, a potem poszłam na spacer po Black Rock.Niemówił ci? - Myśl jasno, walcz, opóznij to, co ma się stać!Zoran kiwnął głową.- Bał się, że się zgubiłaś.Zaprzeczyłam gestem.- Znam tę górę.- Ludzie zawsze tak mówią.Ale ostatnio nigdy nie wiadomo, kiedy straż leśna zacznierobić przecinkę i podkładać ogień.Mówimy ludziom, tak jak mówiliśmy 01iverowi, niewychodzcie samotnie w góry.To niebezpieczne.- Może lepiej będzie, jak znajdę Daniela i dam mu znać, że wróciłam - zasugerowałam,modląc się o jakiś sposób, który pozwoli mi dopaść drzwi, otworzyć je i wyjść stąd.- Och, on już wie - powiedział cicho Zoran.- W trakcie lunchu Grace powiedziała mi, żenie jesteście już przyjaciółkami, a to dlatego, że nie ufasz ludziom.Serce waliło mi w piersi, oddech stał się urywany.Zdradziecka Grace rozmawiała zZoranem i teraz każde słowo wypowiadane przez niego było jak uderzenie młota roz-trzaskujące moje nadzieje na wydostanie się stąd.- Tak jest, Tania? Czy, na przykład, trudno ci zaufać Danielowi?- Nie.On i ja.my jesteśmy.- Zakochani? - podpowiedział z nutką pogardy.-Nie jestem pewny, czy jeszcze w towierzę, nie po tym, co powiedziała mi Grace.A co ze mną? Ufasz mi?Jego orli dziób był ostry jak sztylet, dziobał bezlitośnie mój umysł.Jego czarne skrzydłazapędziły mnie do tego kąta w kaplicy.- Czy też jest tak, jak mówi Grace, zaparłaś się i nie chcesz uwierzyć?Udawaj niewiniątko, graj na czas, powiedziałam sobie.- Nie wiem, o czym ona mówi.Dlaczego to powiedziała?Zoran odsunął się trochę, jakby chciał przyjrzeć mi się z pewnej odległości.Kiedyruszyłam w stronę drzwi, wiszące nad moją głową potwory zakryły mnie, a trzepot ichskrzydeł odsunął mi włosy z twarzy, wystawiając mnie na bezlitosne spojrzenie Zorana.- Mówiła, że namawiałaś Judea, żeby zmienił zdanie.Zrobiłaś to, Tania? Nie okłamujmnie, nie ma sensu.Zdradziłaś nas i powiedziałaś Judebwi, żeby opuścił posiadłość?Zimny podmuch wiatru, ktoś wszedł do kaplicy.Najpierw rozpoznałam Ezrę z namalowanymi na policzkach biało-czerwonymi paskami, złapaczem snów przy pasku.Stanął po prawej stronie swojego pana, zabijając mniewściekłym wzrokiem.Potem zobaczyłam Lewisa w długim płaszczu z piór i złotymnaszyjnikiem na szyi oraz Cristal z jej łabędziobiałą skórą, rudymi włosami i białymiskrzydłami.A także Calluma i tuzin innych mrocznych aniołów, ustawiających się zaZoranem i oskarżających mnie.I na końcu Daniel, mój bóg słońca.Daniel zrobił krok naprzód.Nagle urósł, górując nade mną w swoim hełmie w kształciedziobu i przez moment myślałam, że w jego zimnym niebieskich oczach pojawiła sięlitość.Przez moment, potem zniknęła.- Zabierz ją.- Okrutny rozkaz Zorana przeciął ciszę.-Zrób z nią, co chcesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]