[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Francja jest naszym wielkim sojusznikiem i nigdy nie będziemy działać na jej szkodę mówił  ale nie może wielu informacji przekazywać nam wprost. Wam, znaczy: komu?Na to pytanie młody mężczyzna przewracał swoimi wielkimi czarnymi oczami i nieodpowiadał wprost, ale dawał do zrozumienia.Mossad! Wprawdzie nazwa nigdy nie padła,atoli sama sugestia, że pracuje dla tego najbardziej tajemniczego wywiadu na świecie, wręcz ją podniecała.W dodatku jej były kochanek co pewien czas wspominał o stalepowiększającym się koncie w banku na Jersey i nawet pokazywał wielocyfrowe wyciągi. Kiedy skończymy naszą współpracę, będziesz bogatą osobą, Ninon. To znaczy kiedy? Jak kadencja Victora dobiegnie kresu. Albo jeśli wcześniej ożeni się ze mną! Pamiętaj, Abram, gdyby do tego doszło, nie będęinformować was o własnym mężu. Naturalnie, my, %7łydzi, szanujemy święte zasady dotyczące lojalności małżonków uśmiechał się szeroko. Nawet nie śmiałbym cię prosić o coś takiego.Tak więc tej wiosny ich relacje był już wyłącznie służbowe.Nie żyli ze sobą oddłuższego czasu.A co do kontaktów  te bezpośrednie w ogóle zanikły, pozostali pośrednicy iustalone procedury.W wyznaczonym sklepie otrzymywała gadżety (np.klapki) i polecenia,jak je wykorzystywać.Nic skomplikowanego.Odgrywały swoją rolę, towarzyszącprezydentowi nawet wtedy, gdy jej przy nim nie było, po czym za pośrednictwem koszy naśmieci wracały do Abrahama.I wszystko układałoby się świetnie, gdyby Levitoux wyznał Ninon prawdę.Niestety kłamał.Jego związki z Mossadem ograniczały się wyłącznie do figurowania na ekskluzywnejliście najważniejszych wrogów Izraela.Od dzieciństwa nosił imię Ibrahim, co byłowprawdzie arabską wersją imienia praojca ludów semickich, ale należało do świata zupełnieinnej religii.Dopowiedzmy rzecz do końca  dawny kompan Malmauda z gujańskiegowięzienia był od lat etatowym agentem tajnych służb Islamskiej Republiki Iranu ifanatycznym zwolennikiem przyszłego Europejskiego Kalifatu.Nietrudno wyobrazić sobie, co działo się w jego duszy po przesłuchaniu nagrania.Był wstrząśnięty ogromem i perfidią tej prowokacji.Sam do EuroDżihadu nie należał, ale sprzyjał mu całym sercem, kochał Omara jak brata(a przy okazji siostrę) i wiedział, że towarzysz niedoli z Gujany jest tam niezwykle istotnąpostacią ugrupowania.Co prawda, jego irańscy przełożeni mieli do EuroDżihadu stosunekambiwalentny.Z jednej strony wściekali się na samodzielność terrorystów i ichnieprzemyślane akcje, z drugiej jednak wydarzenia w Europie skutecznie odwracały uwagęod irańskiego programu atomowego i kolejnego przykręcania śruby przez strażnikówrewolucji w Teheranie.Dyrektywa, którą otrzymał w tej sprawie, brzmiała: Monitorować, nieprzeszkadzać oraz informować centralę o kolejnych zamierzeniach.Tym razem Ibrahim Valadi nieco naciągnął instrukcję.Lojalność wobec towarzyszaniedoli okazała się silniejsza od subordynacji.Aącznik z ambasady mógł poczekać; zamiasttego spotkania z najnowszymi prezydenckimi nagraniami pojechał do Dijon, gdzie wewłasnej winnicy Omar Malmaud całkiem oficjalnie zajmował się produkcją markowegoburgunda.Musiał mu zaufać! Szansa, że podstawionym zdrajcą jest właśnie Marsylczyk, byłaznikoma. Nagranie przesłuchali dwa razy.Z każdą minutą Malmaud robił się coraz bardziejchmurny.Jego umysł, może zbyt prosty, by ogarnąć wielopiętrowość sytuacji, rozumiałjedno: oszukano jego i jego bojowców.W EuroDżihadzie znalezli się zdrajcy.Nieliczni, alena czołowych stanowiskach.Niektórzy nawet zakładali tę organizację! Kto? Habbibi, tooczywiste.Niewierny pies, udający pobożnego muzułmanina [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •