[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z wieloma spotykaliśmy się podczas naszychrodzinnych podróży po Ameryce, z innymi czysto zawodowo, podczas pracy nad materiałami do Faktów.Ta wyliczanka jest konieczna po to, by pokazać, że w Stanach Zjednoczonych jesteśmy wszędzie,nie tylko w Chicago czy na nowojorskim Greenpoincie.Niezwykle często zdarza się, że ktoś mówi mi,że jego babcia, ciocia czy dziadek pochodzą gdzieś z Polski, że w jego żyłach płynie odrobina polskiejkrwi.Nic dziwnego, w końcu aż dziesięć milionów Amerykanów przyznaje się do polskich korzeni.Jesteśmy liczącą się siłą w Stanach Zjednoczonych, choć niestety zdecydowanie za rzadko zdajemysobie z tego sprawę i nie potrafimy tego wykorzystać.Dozwolone od lat&Prowadzimy z Olą coś w rodzaju otwartego polskiego domu.Przez sześć lat odwiedziło naskilkadziesiąt osób z Polski.Bliscy i dalsi znajomi, rodzina, przyjaciele, ludzie młodzi i tacy, którzyjuż wiedzą, że nie są nieśmiertelni.Zapraszamy wszystkich i na wszystkich czekamy z otwartymiramionami.Dla nas to frajda, że możemy porozmawiać o kraju, a poza tym ja straszliwie lubię bawićsię w przewodnika po okolicy.Zawsze przy okazji takich wycieczek sam dowiaduję się czegośnowego.Ola rozplanowała nasz dom w taki sposób, że goście mogą zamknąć się na najniższym poziomiebudynku, gdzie mają do dyspozycji swoją sypialnię, łazienkę i salonik.Co prawda sypialenka jest bezokien, bo to piwnica, ale zawsze ma się trochę prywatności.Z wizytami gości jest tylko jedenproblem.Na dzień przed ich przyjazdem Ola dostaje szału sprzątania, żeby wszystko było zapięte naostatni guzik, a ja cierpię, bo sprzątania i prasowania jako rzeczy absolutnie niepotrzebnychorganicznie nie znoszę.Ale do rzeczy, dzięki naszym gościom opracowaliśmy sobie taki krótki poradnik, wykaz tego, cowolno, a czego lepiej nie robić.Wiadomo, stare powiedzonko co kraj to obyczaj nie wzięło się znikąd,a tu nie dość, że inny kraj, to jeszcze inny kontynent.Najwięcej zamieszania robią przepisy i zwyczaje związane z alkoholem.My wypić lubimy,Amerykanie też, ale inaczej.Najlepiej sytuację ilustruje przygoda Edyty, przyjaciółki Oli, i jej męża.Człowiek ten, rodowity Brytyjczyk, poszedł z żoną i znajomymi na lunch w Waszyngtonie.Do lunchuzamówił sobie piwo.Po chwili, o zgrozo, zamówił drugie piwo.Zatroskani znajomi odciągnęli Edytęna bok i z przejęciem zaczęli pytać, czy jej mąż nie jest alkoholikiem i czy nie zorganizować dla niegoodwyku.Dwa piwa!Ale prawdą jest, że tu do lunchu alkoholu się nie pije, po przerwie na posiłek, zawsze od południado trzynastej, masz wrócić do pracy trzezwiuteńki, nawet jedno piwo to za dużo.Uwaga! W Stanach Zjednoczonych można pić alkohol dopiero po skończeniu dwudziestu jeden lat.Co chwilę słyszę jęki osiemnasto- czy dziewiętnastolatków przyjeżdżających do nas z Polski, którymwybijam z głowy młotkiem wszelkie próby kupna alkoholu.Po pierwsze, jeśli sprzedawca ma choćcień podejrzenia, że nie skończyłeś dwudziestu jeden lat, natychmiast cię legitymuje.I nie pomogążadne błagania.Co więcej, za podanie nieletniemu alkoholu grożą gigantyczne kary.Dla przykładu podam stanIllinois, tam gdzie jest Chicago, czyli drugie po Warszawie największe na świecie polskie miasto.Tylko w wyjątkowych sytuacjach, tylko w domu i tylko rodzic może podać nieletniemu alkohol.Natomiast generalnie za udostępnienie nastolatkowi alkoholu dorosłym grozi& od pięciuset do dwóchi pół tysiąca dolarów kary i od jednego dnia do roku wiezienia.Przypomina mi się w tym miejscuargument kogoś, kto powiedział: dziwny to kraj, w którym żeby zagrać w filmie pornograficznym,wystarczy mieć skończone osiemnaście lat, a żeby napić się piwa, trzeba mieć dwadzieścia jeden.To nie koniec alkoholowych problemów.Zdarzyło mi się kilka razy, że podczas długiej podróżypasażerowie samochodu, który prowadziłem, postanawiali otworzyć sobie piwko i niespiesznie jewypić.Nie wolno! Przepisy różnią się w zależności od stanu, ale generalnie nie wolno mieć w aucieotwartego pojemnika z alkoholem, wszelkie puszki i butelki lepiej trzymać w bagażniku.Na tym nie koniec.W samochodzie kierowanym przez człowieka, który zgodnie z prawem nie możepić alkoholu, nie może być nawet jednej kropelki z procentami.W Stanach Zjednoczonych nie można też pić alkoholu na ulicy.Jest co prawda kilka wyjątków, takąalkoholową ulicą, którą ja znam, jest Bourbon Street w Nowym Orleanie.Tam wszyscy piją wszystko,co tylko można sobie wyobrazić.Ta ulica przypomina dno piekieł.W każdym innym miejscu Ameryki widać natomiast od czasu do czasu dżentelmenów, którzypociągają łyk z czegoś schowanego w brązowej papierowej torbie.Otóż, jak wieść gminna niesie, jeślinie zachowujesz się jak człek nawalony, policjant nie ma przesłanek, aby przypuszczać, że w torbiejest alkohol.Choć oczywiście każdy wie, że jest tam coś wyskokowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Z wieloma spotykaliśmy się podczas naszychrodzinnych podróży po Ameryce, z innymi czysto zawodowo, podczas pracy nad materiałami do Faktów.Ta wyliczanka jest konieczna po to, by pokazać, że w Stanach Zjednoczonych jesteśmy wszędzie,nie tylko w Chicago czy na nowojorskim Greenpoincie.Niezwykle często zdarza się, że ktoś mówi mi,że jego babcia, ciocia czy dziadek pochodzą gdzieś z Polski, że w jego żyłach płynie odrobina polskiejkrwi.Nic dziwnego, w końcu aż dziesięć milionów Amerykanów przyznaje się do polskich korzeni.Jesteśmy liczącą się siłą w Stanach Zjednoczonych, choć niestety zdecydowanie za rzadko zdajemysobie z tego sprawę i nie potrafimy tego wykorzystać.Dozwolone od lat&Prowadzimy z Olą coś w rodzaju otwartego polskiego domu.Przez sześć lat odwiedziło naskilkadziesiąt osób z Polski.Bliscy i dalsi znajomi, rodzina, przyjaciele, ludzie młodzi i tacy, którzyjuż wiedzą, że nie są nieśmiertelni.Zapraszamy wszystkich i na wszystkich czekamy z otwartymiramionami.Dla nas to frajda, że możemy porozmawiać o kraju, a poza tym ja straszliwie lubię bawićsię w przewodnika po okolicy.Zawsze przy okazji takich wycieczek sam dowiaduję się czegośnowego.Ola rozplanowała nasz dom w taki sposób, że goście mogą zamknąć się na najniższym poziomiebudynku, gdzie mają do dyspozycji swoją sypialnię, łazienkę i salonik.Co prawda sypialenka jest bezokien, bo to piwnica, ale zawsze ma się trochę prywatności.Z wizytami gości jest tylko jedenproblem.Na dzień przed ich przyjazdem Ola dostaje szału sprzątania, żeby wszystko było zapięte naostatni guzik, a ja cierpię, bo sprzątania i prasowania jako rzeczy absolutnie niepotrzebnychorganicznie nie znoszę.Ale do rzeczy, dzięki naszym gościom opracowaliśmy sobie taki krótki poradnik, wykaz tego, cowolno, a czego lepiej nie robić.Wiadomo, stare powiedzonko co kraj to obyczaj nie wzięło się znikąd,a tu nie dość, że inny kraj, to jeszcze inny kontynent.Najwięcej zamieszania robią przepisy i zwyczaje związane z alkoholem.My wypić lubimy,Amerykanie też, ale inaczej.Najlepiej sytuację ilustruje przygoda Edyty, przyjaciółki Oli, i jej męża.Człowiek ten, rodowity Brytyjczyk, poszedł z żoną i znajomymi na lunch w Waszyngtonie.Do lunchuzamówił sobie piwo.Po chwili, o zgrozo, zamówił drugie piwo.Zatroskani znajomi odciągnęli Edytęna bok i z przejęciem zaczęli pytać, czy jej mąż nie jest alkoholikiem i czy nie zorganizować dla niegoodwyku.Dwa piwa!Ale prawdą jest, że tu do lunchu alkoholu się nie pije, po przerwie na posiłek, zawsze od południado trzynastej, masz wrócić do pracy trzezwiuteńki, nawet jedno piwo to za dużo.Uwaga! W Stanach Zjednoczonych można pić alkohol dopiero po skończeniu dwudziestu jeden lat.Co chwilę słyszę jęki osiemnasto- czy dziewiętnastolatków przyjeżdżających do nas z Polski, którymwybijam z głowy młotkiem wszelkie próby kupna alkoholu.Po pierwsze, jeśli sprzedawca ma choćcień podejrzenia, że nie skończyłeś dwudziestu jeden lat, natychmiast cię legitymuje.I nie pomogążadne błagania.Co więcej, za podanie nieletniemu alkoholu grożą gigantyczne kary.Dla przykładu podam stanIllinois, tam gdzie jest Chicago, czyli drugie po Warszawie największe na świecie polskie miasto.Tylko w wyjątkowych sytuacjach, tylko w domu i tylko rodzic może podać nieletniemu alkohol.Natomiast generalnie za udostępnienie nastolatkowi alkoholu dorosłym grozi& od pięciuset do dwóchi pół tysiąca dolarów kary i od jednego dnia do roku wiezienia.Przypomina mi się w tym miejscuargument kogoś, kto powiedział: dziwny to kraj, w którym żeby zagrać w filmie pornograficznym,wystarczy mieć skończone osiemnaście lat, a żeby napić się piwa, trzeba mieć dwadzieścia jeden.To nie koniec alkoholowych problemów.Zdarzyło mi się kilka razy, że podczas długiej podróżypasażerowie samochodu, który prowadziłem, postanawiali otworzyć sobie piwko i niespiesznie jewypić.Nie wolno! Przepisy różnią się w zależności od stanu, ale generalnie nie wolno mieć w aucieotwartego pojemnika z alkoholem, wszelkie puszki i butelki lepiej trzymać w bagażniku.Na tym nie koniec.W samochodzie kierowanym przez człowieka, który zgodnie z prawem nie możepić alkoholu, nie może być nawet jednej kropelki z procentami.W Stanach Zjednoczonych nie można też pić alkoholu na ulicy.Jest co prawda kilka wyjątków, takąalkoholową ulicą, którą ja znam, jest Bourbon Street w Nowym Orleanie.Tam wszyscy piją wszystko,co tylko można sobie wyobrazić.Ta ulica przypomina dno piekieł.W każdym innym miejscu Ameryki widać natomiast od czasu do czasu dżentelmenów, którzypociągają łyk z czegoś schowanego w brązowej papierowej torbie.Otóż, jak wieść gminna niesie, jeślinie zachowujesz się jak człek nawalony, policjant nie ma przesłanek, aby przypuszczać, że w torbiejest alkohol.Choć oczywiście każdy wie, że jest tam coś wyskokowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]