[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owszem, zapuszczał żurawia w jej dekolt,podglądał w kąpieli.Można jednak było mówić o rewanżu.Róża wielokrotnie byłaświadkiem, kiedy parzył się z jej matką.Sen miała czujny, a słuch jeszcze lepszy.I choćbynawet nie chciała, musiała słyszeć.Te niskie pomruki, którym odpowiadały kociemiauknięcia, przyśpieszone oddechy, szelest pościeli, cmoknięcia pocałunków, słowawypowiadane półgłosem, a potem jęk sprężyn i tłumiony spazm.Przestrach i wstyd walczyły w niej z podnieceniem.Nie potrafiła się opanować.Podsłuchiwała ze wstrzymanym oddechem.Jej ręka zapuszczała się pod koszulkę,odnajdywała miejsce najwrażliwsze.Czuła zniewalającą słabość, wilgoć spływającą napalce.Gardziła sobą, ale marzyła. Na imię miał Andrzej.Poznała go zimą trzydziestego ósmego roku na ślizgawce wDolinie Szwajcarskiej.Poznała? Mocne słowo  podziwiała, gdy skakał podwójne rittbergery,kiedy prowadził swoją partnerkę Krysię ku brawurowej spirali śmierci.Oczywiście nawet niezwrócił uwagi na czternastoletnią siksę, wykonującą z odgiętą głową piruet na wzór SoniiHenie.Boże, jakże wtedy go kochała! Oddała by życie za jeden dzień u jego boku.I niktdotąd nie zdetronizował go w jej marzeniach.Zresztą kto to mógłby być? Bo przecież nieAbramski, kuzyn i wspólnik Lichtera, ulubieniec jej matki.Przystojny elegancik, któryuwielbiał prowokować ją gestem, słowem.Teraz leżał razem z jej ojczymem w leśnym dole.W dawnym umarłym świecie, za parę lat z pewnością wydano by ją za niego. Skąd ja to wszystko wiem?  zastanawiałem się jakiś czas pózniej, spisując informacje,które dotarły do mnie we śnie.Tymczasem Karl Poller nie wrócił na kolację. Może i lepiej  uśmiechnęła się smutnodo lusterka.Nie doczekawszy się powrotu swego pana, usnęła.O tym, że nie jest sama zorientowała się, kiedy obca ręka wtargnęła pod jej koszulę.Jakna koszmar senny dłoń była zbyt realna i bezczelna.Przez moment miętosiła jej sutki, potemposunęła się niżej.Róża krzyknęła.Właściwie usiłowała krzyknąć, ale czyjaś twarda dłońnakryła usta. Cicho mein Rose, to tylko ja!Był brutalny, zdecydowany i znów niezle pijany.Trzymając ją dłonią za twarz idociskając do poduszki, drugą ręką pozbywał się własnej garderoby.Jej koszulkapodciągnięta aż ku szyi nie stanowiła żadnej ochrony.Wbił kolano między jej ściśnięte uda,rozwierając je na podobieństwo klina.Ugryzła go w rękę.Zaklął i poderwał się.Uderzenie wtwarz smagnęło ją jak piorun. %7łydowska dziwka!  w słabej poświacie bijącej od okna, ze sterczącym członkiemprzypominał najgorsze z wyobrażeń bożka Priapa. Chcesz, żebyśmy porozmawiali inaczej? wycedził, przeładowując pistolet. Mam cię rozwalić na miejscu, czy oddać wcześniejmoim kolegom.Była zbyt przerażona, żeby powiedzieć cokolwiek mądrego.Choćby to, że przy odrobiniecierpliwości, czułości dostałby od niej wszystko, czego pragnął, bez stosowania przemocy.Zamiast tego milczała.Dygotała ze strachu, kiedy lufa pistoletu przejechała po jej policzku,okrążyła sutki, przejechała ku pępkowi i dotarła tam gdzie wszystko się kończy i wszystkozaczyna.Pokornie rozsunęła nogi.Chyba podobał mu się jej strach. Będziesz grzeczna?  jej uległość zdawała się go uspokajać.Kiwnęła głową.A potem zacisnęła zęby.Pozostała bierna, kiedy Poller, niczym sprawny frezer, obrabiałją tak, jakby była bryłą metalu.Brał ją od przodu i tyłu, brutalnie i konsekwentnie.Na koniecodszedł, bez słowa, bez pocałunku, jak oprawca, który dokonał swego dzieła.Gdzie się tegowszystkiego nauczył? Gdzie podział się tamten Karol sprzed wojny, wysoki, milczący chłopak, odrobinę podobny do ukochanego Andrzeja, ukradkiem pożerający ją wzrokiem,kiedy odwiedzała jego siostrę.Czyżby już wówczas chuda i niezgrabna Róża byłaprzedmiotem jego seksualnych fantasmagorii? A może dopiero wczoraj obudziła jego chucie.W ciągu paru ostatnich lat mogła się przekonać jak wojna i zdrada potrafią w parę lat takzmienić człowieka.Burżuja Lichtera, który po 17 września 1939 roku odkrył w sobie nagleżarliwego komunistę, jej matkę, kiedyś polską patriotkę, która zmuszała ją dointensywniejszej nauki rosyjskiego.Umyła się w lodowatej wodzie, czując cały czas przeszywający ból.Potem próbowałazasnąć.Nie mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •