[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzy inne transportery, dotąd jadące za wozem dowództwa, wyprzedziły go iznieruchomiały na drodze kilkanaście metrów dalej.Lufy ich karabinów maszynowych orazpodwójnie sprzężonych działek kalibru 45 milimetrów groznie spoglądały w ciemność.Z tyłuwyhamowywała kolumna pozostałych frekich, których kadłuby kryły żołnierzy piątego iszóstego hirdu.Pomruk pracujących na jałowym biegu silników mieszał się z ponurymrykiem dwunastu zamykających kolumnę czołgówamfibii Fenris S5.Wszystkie pojazdymiały wymalowaną długą czarną włócznię, emblemat wojsk lądowych Nordveghr.Halbjorn wsparł ramiona na krawędzi włazu i stanął na wieżyczce, by jeszcze raz przyjrzećsię odległemu, tonącemu w mroku nocy miastu.Miał wrażenie, że płomienie są corazmocniejsze, wyrazniejsze.Na jego nieogolonej twarzy pojawił się krzywy uśmiech. Mam nadzieję, że wkrótce się przekonam, czy Anglicy zasługują na to, by nazywać ichzającami pomyślał. Może trzeba będzie zmienić wyzwisko na, przykładowo, wróble.Odynie, ojcze jednooki, nie szczędz nam swych łask!"W głębi duszy liczył na to, że patron jego ojczyzny nie odwróci się od niego w godziniepróby, choć musiał przyznać bóg jak dotąd okazał im sporo wyrozumiałości.Obafrachtowce wiozące sprzęt i ludzi 12.Storhirdu Zmotoryzowanego Myrkrelding, które wistocie były jednostkami specjalnie przystosowanymi do przewożenia amfibii, nie uniknęłyspotkania z patrolującymi wybrzeże niszczycielami Royal Navy, ale morze było wzburzone iAnglicy nie zdecydowali się na wysłanie motorówek z inspektorami.Ku ogromnej uldzeHalbjorna nadały aldisem rozkaz natychmiastowego udania się do najbliższego irlandzkiegoportu, co zresztą i tak leżało w planach Normanów.Wyładunek sprzętu przebiegł również bezwiększych zakłóceń kapitanowie obu statków bez trudu odnalezli przewidziane planemmiejsce kilkanaście mil na południe od miasta Dun Dealgan i podeszli do brzeguwystarczająco blisko, by zarówno fenrisy, jak i freki mogły dotrzeć o własnych siłach nabrzeg, wyjątkowo w tym miejscu łagodny.Wody zatoki były spokojniejsze niż otwarte morzei lądowanie przebiegło w miarę pomyślnie, stracono jedynie jednego frekiego oraz wózrozpoznania Ratatask.Z sześciu helikopterów wsparcia Fafnir V4a dwa okazały się miećdefekty rotorów, jednakże pozostałe były gotowe do działania.Statki odpłynęłybezzwłocznie, a żołnierze storhirdu zamaskowali pojazdy i przeczekali do póznegopopołudnia, odzyskując siły nadwątlone kilkoma dniami rejsu po wzburzonym morzu.A potem wyruszyli zwartą kolumną na południe, budząc popłoch i przerażenie w mijanychwioskach.Chłopi zatrzaskiwali się po chatach, podróżujący umykali z drogi, porzucającdzwigany dobytek, żandarmi wskakiwali na rowery i odjeżdżali w chmurach pyłu.Nikt niezatrzymał się, by słuchać orędzia po angielsku i irlandzku puszczanego przez ogromnymegafon na wieży jednego z fenrisów.Nikt nie wyszedł, by obrzucić pancerze czołgówkwiatami, nikt też nie podniósł przeciwko nim broni.To ostatnie martwiło Halbjorna z każdąchwilą coraz bardziej. Gdzież są te cholerne zające? myślał gorączkowo. Czyżby mieli już jakiś plan?Czyżby już się na nas szykowali?"Westchnął, próbując opanować narastające napięcie, po czym pochylił się nad włazem. Są jakieś komunikaty od powstańców? zapytał radiotelegrafistę, lecz ten pokręciłgłową. Tylko szumy i chaotyczne przekazy zajęcy odparł. Nie nadążam zodszyfrowywaniem. Chwyciłeś coś o posterunkach na północ od miasta? Jak dotąd nic, herra min. To daj sobie spokój.Jeśli Irlandczycy nie zdołają się z nimi uporać, poślemy fafniry.Zobaczymy, czy te idiotyczne wiatraki rzeczywiście są takie niebezpieczne, jak się zarzekająich piloci.Póki co puść jeszcze raz ten komunikat o odwiecznym sojuszu irlandzko-normańskim, o naszym uznaniu dla ich dążeń, chęci pomocy i tak dalej.A potem to samo poangielsku, otwartym tekstem.I dodaj.Zawahał się.Serce zabiło mu mocniej. I dodaj, że każda próba stawienia oporu wojskom Braterstwa walczącym po stronieirlandzkich rebeliantów będzie uznana za akt wypowiedzenia wojny.Niespodziewanie przed oczyma stanęła mu surowa twarz konunga Valgrima. Mam nadzieję, że nie przyniosę ci hańby, ojcze" pomyślał. Zrobione, herra min odezwał się po chwili radiotelegrafista i spojrzał na swegodowódcę z wiarą i podziwem. A zatem ruszajmy.Ośmiocylindrowy silnik ryknął potężnie, z rury wydechowej strzelił kłąb spalin.Zmotoryzowana kolumna ruszyła wolno w kierunku ogarniętego płomieniami, walczącegodesperacko miasta. A furore Normanorum libera nos, O Domine! (Od gniewu Normanów wybaw nas,Panie!)Suplikacja powtarzana w irlandzkich kościołach do drugiej połowy XVIII w. 16Przez kilka godzin po szczekaninie w wiejskiej chacie do uszu Jeremy'ego dobiegałyjedynie narastające, coraz głośniejsze szumy.Słuch odzyskał dopiero koło północy, gdy ztwarzy siedzącego za kierownicą Cilliana już dawno znikła wściekłość, a w jej miejscepojawiło się znużenie.Niespodziewanie koła furgonetki zachrobotały o kamienie, którymiwysypano pobocze.Dziennikarz poderwał się i złapał za uchwyt przy drzwiach. Pozabijasz nas, McCull warknął. To by była ironia losu ziewnął tajny agent. Zginąć w wypadku samochodowym potym, jak.Hej, ty już słyszysz? Tak odparł dziennikarz. Słuchaj, może cię zmienię? Spózniłeś się z tą propozycją. Cillian wydął wargi. Za parę mil skończy nam siępaliwo i w łeb zachodzę, jak napełnić bak w kraju, w którym podstawowym środkiemtransportu jest cholerny rower. Wobec tego przesiądzmy się na rowery.Zresztą, McCull.Czy ty tak naprawdę wiesz,dokąd my właściwie jedziemy?Cillian nie odpowiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Trzy inne transportery, dotąd jadące za wozem dowództwa, wyprzedziły go iznieruchomiały na drodze kilkanaście metrów dalej.Lufy ich karabinów maszynowych orazpodwójnie sprzężonych działek kalibru 45 milimetrów groznie spoglądały w ciemność.Z tyłuwyhamowywała kolumna pozostałych frekich, których kadłuby kryły żołnierzy piątego iszóstego hirdu.Pomruk pracujących na jałowym biegu silników mieszał się z ponurymrykiem dwunastu zamykających kolumnę czołgówamfibii Fenris S5.Wszystkie pojazdymiały wymalowaną długą czarną włócznię, emblemat wojsk lądowych Nordveghr.Halbjorn wsparł ramiona na krawędzi włazu i stanął na wieżyczce, by jeszcze raz przyjrzećsię odległemu, tonącemu w mroku nocy miastu.Miał wrażenie, że płomienie są corazmocniejsze, wyrazniejsze.Na jego nieogolonej twarzy pojawił się krzywy uśmiech. Mam nadzieję, że wkrótce się przekonam, czy Anglicy zasługują na to, by nazywać ichzającami pomyślał. Może trzeba będzie zmienić wyzwisko na, przykładowo, wróble.Odynie, ojcze jednooki, nie szczędz nam swych łask!"W głębi duszy liczył na to, że patron jego ojczyzny nie odwróci się od niego w godziniepróby, choć musiał przyznać bóg jak dotąd okazał im sporo wyrozumiałości.Obafrachtowce wiozące sprzęt i ludzi 12.Storhirdu Zmotoryzowanego Myrkrelding, które wistocie były jednostkami specjalnie przystosowanymi do przewożenia amfibii, nie uniknęłyspotkania z patrolującymi wybrzeże niszczycielami Royal Navy, ale morze było wzburzone iAnglicy nie zdecydowali się na wysłanie motorówek z inspektorami.Ku ogromnej uldzeHalbjorna nadały aldisem rozkaz natychmiastowego udania się do najbliższego irlandzkiegoportu, co zresztą i tak leżało w planach Normanów.Wyładunek sprzętu przebiegł również bezwiększych zakłóceń kapitanowie obu statków bez trudu odnalezli przewidziane planemmiejsce kilkanaście mil na południe od miasta Dun Dealgan i podeszli do brzeguwystarczająco blisko, by zarówno fenrisy, jak i freki mogły dotrzeć o własnych siłach nabrzeg, wyjątkowo w tym miejscu łagodny.Wody zatoki były spokojniejsze niż otwarte morzei lądowanie przebiegło w miarę pomyślnie, stracono jedynie jednego frekiego oraz wózrozpoznania Ratatask.Z sześciu helikopterów wsparcia Fafnir V4a dwa okazały się miećdefekty rotorów, jednakże pozostałe były gotowe do działania.Statki odpłynęłybezzwłocznie, a żołnierze storhirdu zamaskowali pojazdy i przeczekali do póznegopopołudnia, odzyskując siły nadwątlone kilkoma dniami rejsu po wzburzonym morzu.A potem wyruszyli zwartą kolumną na południe, budząc popłoch i przerażenie w mijanychwioskach.Chłopi zatrzaskiwali się po chatach, podróżujący umykali z drogi, porzucającdzwigany dobytek, żandarmi wskakiwali na rowery i odjeżdżali w chmurach pyłu.Nikt niezatrzymał się, by słuchać orędzia po angielsku i irlandzku puszczanego przez ogromnymegafon na wieży jednego z fenrisów.Nikt nie wyszedł, by obrzucić pancerze czołgówkwiatami, nikt też nie podniósł przeciwko nim broni.To ostatnie martwiło Halbjorna z każdąchwilą coraz bardziej. Gdzież są te cholerne zające? myślał gorączkowo. Czyżby mieli już jakiś plan?Czyżby już się na nas szykowali?"Westchnął, próbując opanować narastające napięcie, po czym pochylił się nad włazem. Są jakieś komunikaty od powstańców? zapytał radiotelegrafistę, lecz ten pokręciłgłową. Tylko szumy i chaotyczne przekazy zajęcy odparł. Nie nadążam zodszyfrowywaniem. Chwyciłeś coś o posterunkach na północ od miasta? Jak dotąd nic, herra min. To daj sobie spokój.Jeśli Irlandczycy nie zdołają się z nimi uporać, poślemy fafniry.Zobaczymy, czy te idiotyczne wiatraki rzeczywiście są takie niebezpieczne, jak się zarzekająich piloci.Póki co puść jeszcze raz ten komunikat o odwiecznym sojuszu irlandzko-normańskim, o naszym uznaniu dla ich dążeń, chęci pomocy i tak dalej.A potem to samo poangielsku, otwartym tekstem.I dodaj.Zawahał się.Serce zabiło mu mocniej. I dodaj, że każda próba stawienia oporu wojskom Braterstwa walczącym po stronieirlandzkich rebeliantów będzie uznana za akt wypowiedzenia wojny.Niespodziewanie przed oczyma stanęła mu surowa twarz konunga Valgrima. Mam nadzieję, że nie przyniosę ci hańby, ojcze" pomyślał. Zrobione, herra min odezwał się po chwili radiotelegrafista i spojrzał na swegodowódcę z wiarą i podziwem. A zatem ruszajmy.Ośmiocylindrowy silnik ryknął potężnie, z rury wydechowej strzelił kłąb spalin.Zmotoryzowana kolumna ruszyła wolno w kierunku ogarniętego płomieniami, walczącegodesperacko miasta. A furore Normanorum libera nos, O Domine! (Od gniewu Normanów wybaw nas,Panie!)Suplikacja powtarzana w irlandzkich kościołach do drugiej połowy XVIII w. 16Przez kilka godzin po szczekaninie w wiejskiej chacie do uszu Jeremy'ego dobiegałyjedynie narastające, coraz głośniejsze szumy.Słuch odzyskał dopiero koło północy, gdy ztwarzy siedzącego za kierownicą Cilliana już dawno znikła wściekłość, a w jej miejscepojawiło się znużenie.Niespodziewanie koła furgonetki zachrobotały o kamienie, którymiwysypano pobocze.Dziennikarz poderwał się i złapał za uchwyt przy drzwiach. Pozabijasz nas, McCull warknął. To by była ironia losu ziewnął tajny agent. Zginąć w wypadku samochodowym potym, jak.Hej, ty już słyszysz? Tak odparł dziennikarz. Słuchaj, może cię zmienię? Spózniłeś się z tą propozycją. Cillian wydął wargi. Za parę mil skończy nam siępaliwo i w łeb zachodzę, jak napełnić bak w kraju, w którym podstawowym środkiemtransportu jest cholerny rower. Wobec tego przesiądzmy się na rowery.Zresztą, McCull.Czy ty tak naprawdę wiesz,dokąd my właściwie jedziemy?Cillian nie odpowiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]