[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo i na co wydawać? Ta nasza odzie\ niedrogokosztuje, trzewiki te\, jadło niewybredne.Ot, zbierze się grosz, to i le\y w kantorku.A panpotrafi wydać i potrzebuje, bo pan nie zapracuje, nie zarobi!Wyszła, przyniosła zwitek w gazecie i poło\yła przy nim, na stopniu schodów.Po chwili wahania wziął i podał niemowie rękę dziękując bez słowa.Czuł w gardle goryczi w duszy wstyd.Malecka wzięła się do łuszczenia grochu z takim pośpiechem, jakby od tej roboty byt jejzale\ał. Mogę tedy przedstawić pani interes, z którym przychodzę! zagaił z trudnością.Jak pani wiadomo, po stryju nie dostaliśmy nic, tylko dziwaczną obietnicę, \e ja mogę podziesięciu latach otrzymać Jego fundusz z rąk jakiejś Barbary Tryznianki, jeśli ona uzna mnieza człowieka.Owej Barbary Tryznianki nie mogliśmy nigdy odszukać i najprawdopodobniejwszystko jest drwiną i fikcją.Czy pani nie kupiłaby ode mnie tej problematycznej sukcesji zabardzo niewielką sumę? Jak\e to? Ach, nie chcę nic dostać do rąk.Tylko sprzedałbym pani moje prawa do owego spadku,a pani niech utrzyma się przy Zagajach. Pani Pułaska chce je nabyć. Właśnie.Wiem o tym i nie chciałbym, \eby je dostała. Tak pan nie\yczliwy bratu? Mniejsza, co myślę.Pani da kilka tysięcy więcej ni\ ona i kupi.Malecka zamyśliła się. To tak będzie, na mój babski rozum.Jak je drogo kupię, to chyba parcelując wrócę doswych pieniędzy, boć na ten pana spadek trudno rachować.Ten fundusz mo\e i jest, iTryznianka się znajdzie, ale& Ale mnie go nie da. Dać, to mo\e ona by dała, bo jak mi niemowa wykładała na migi, ten pański stryjmądry był i dobry, i pewnie umiał wybrać stosowną wykonawczynię swej woli.Ale takiesłowo: być człowiekiem to jak zacząć w myśli sobie tłumaczyć, a szukać wokoło do kogo bydopasować, to nie ma.Ja rozumiem, \e gdybym przeszukała przez całe swe \ycie, to tak naczysty sąd nie znalazłabym tylu, co palców na ręce. Pan młody i bujny, dla siebie pan by nie potrafił tyle sobie męki zadać, a jakby pansprzedał swe prawa, to dla mnie by się pan miał mordować. To taka robota: ludzie po wierzchu mają ciało, a w środku duszę, a człowiek powiniensię całkiem przenicować duszę trzeba mieć za wierzch, a ciało za podszewkę.Cudakiemtrzeba się zrobić dla ludzi, bodaj pośmiewiskiem.Jeszcze opłaciłoby się dla miliona, ale \ebyten milion wzięła za ten cały trud jakaś Malecka z Drobiny!Tomek wstał, wziął kapelusz. śegnam panią warknął. Obraziłam pana.Bóg świadkiem, nie chciałam. Mo\e być.Nie zastanowiłem się, \e moja propozycja tak logicznie wygląda, więc jącofam.Nie miałem zamiaru nicowania siebie dla miliona i zadawania sobie trudu skarbieniałask jakiejś mitycznej Tryznianki ani dla siebie, ani dla pani. Ale gdybym panu dała na to pieniądze, toćby pana korciło, \e i mogę stracić? Nie myślałem o tym.To niech\e pan pomyśli. Pani mówiła, \e przez parcelację wyjdzie na swoje. Albo ja wiem.Kłopot, ambaras, mitręga.A panu by te\ nie smak było, \eby stary waszdwór poszedł na cegłę i drwa. Mnie wszystko jedno.Ja ju\ Jan Bez Ziemi. Oj, byle nie Tomasz bez głowy.To pan tu niedawno z Warszawy przyjechał, bo wZagajach pana brat rządzi. Dziś przyjechałem.Chcę na jutrzejszą licytację popatrzeć.Pani pewnie te\ tam będzie. A po co? Pani Pułaska ju\ się uło\yła z śydkami.Tylko Icek Liberman trochę jej krwinapsuje, bo go pan Stra\yc podstawił na jakieś meble. Pani ma dobrą policję. A có\, sporo tam mojego grosza, to się człowiek turbuje, jak o własne.Ale brat panadostał teściową, co umie cienko prząść.Nie zginie on z taką.śeby panu taka się udała. Zastrzeliłbym babę za stodołą i na psy zatrąbił! Tymczasem \egnam panią. Da mi pan wiedzieć, jak postanowi? Zapewne nie.Widzę, \em zrobił bezmyślną propozycję i pewnie bym danego słowa niemyślał dotrzymać.Gdy wstał, by odejść, niemowa spojrzała nań \yczliwie i mocno uścisnęła jego dłoń.Malecka nie podniosła oczu od grochu i rzekła spokojnie: Jak pan uwa\a.Chyba nie grzech, \e swojego pilnuję. Owszem, ma pani rację [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Bo i na co wydawać? Ta nasza odzie\ niedrogokosztuje, trzewiki te\, jadło niewybredne.Ot, zbierze się grosz, to i le\y w kantorku.A panpotrafi wydać i potrzebuje, bo pan nie zapracuje, nie zarobi!Wyszła, przyniosła zwitek w gazecie i poło\yła przy nim, na stopniu schodów.Po chwili wahania wziął i podał niemowie rękę dziękując bez słowa.Czuł w gardle goryczi w duszy wstyd.Malecka wzięła się do łuszczenia grochu z takim pośpiechem, jakby od tej roboty byt jejzale\ał. Mogę tedy przedstawić pani interes, z którym przychodzę! zagaił z trudnością.Jak pani wiadomo, po stryju nie dostaliśmy nic, tylko dziwaczną obietnicę, \e ja mogę podziesięciu latach otrzymać Jego fundusz z rąk jakiejś Barbary Tryznianki, jeśli ona uzna mnieza człowieka.Owej Barbary Tryznianki nie mogliśmy nigdy odszukać i najprawdopodobniejwszystko jest drwiną i fikcją.Czy pani nie kupiłaby ode mnie tej problematycznej sukcesji zabardzo niewielką sumę? Jak\e to? Ach, nie chcę nic dostać do rąk.Tylko sprzedałbym pani moje prawa do owego spadku,a pani niech utrzyma się przy Zagajach. Pani Pułaska chce je nabyć. Właśnie.Wiem o tym i nie chciałbym, \eby je dostała. Tak pan nie\yczliwy bratu? Mniejsza, co myślę.Pani da kilka tysięcy więcej ni\ ona i kupi.Malecka zamyśliła się. To tak będzie, na mój babski rozum.Jak je drogo kupię, to chyba parcelując wrócę doswych pieniędzy, boć na ten pana spadek trudno rachować.Ten fundusz mo\e i jest, iTryznianka się znajdzie, ale& Ale mnie go nie da. Dać, to mo\e ona by dała, bo jak mi niemowa wykładała na migi, ten pański stryjmądry był i dobry, i pewnie umiał wybrać stosowną wykonawczynię swej woli.Ale takiesłowo: być człowiekiem to jak zacząć w myśli sobie tłumaczyć, a szukać wokoło do kogo bydopasować, to nie ma.Ja rozumiem, \e gdybym przeszukała przez całe swe \ycie, to tak naczysty sąd nie znalazłabym tylu, co palców na ręce. Pan młody i bujny, dla siebie pan by nie potrafił tyle sobie męki zadać, a jakby pansprzedał swe prawa, to dla mnie by się pan miał mordować. To taka robota: ludzie po wierzchu mają ciało, a w środku duszę, a człowiek powiniensię całkiem przenicować duszę trzeba mieć za wierzch, a ciało za podszewkę.Cudakiemtrzeba się zrobić dla ludzi, bodaj pośmiewiskiem.Jeszcze opłaciłoby się dla miliona, ale \ebyten milion wzięła za ten cały trud jakaś Malecka z Drobiny!Tomek wstał, wziął kapelusz. śegnam panią warknął. Obraziłam pana.Bóg świadkiem, nie chciałam. Mo\e być.Nie zastanowiłem się, \e moja propozycja tak logicznie wygląda, więc jącofam.Nie miałem zamiaru nicowania siebie dla miliona i zadawania sobie trudu skarbieniałask jakiejś mitycznej Tryznianki ani dla siebie, ani dla pani. Ale gdybym panu dała na to pieniądze, toćby pana korciło, \e i mogę stracić? Nie myślałem o tym.To niech\e pan pomyśli. Pani mówiła, \e przez parcelację wyjdzie na swoje. Albo ja wiem.Kłopot, ambaras, mitręga.A panu by te\ nie smak było, \eby stary waszdwór poszedł na cegłę i drwa. Mnie wszystko jedno.Ja ju\ Jan Bez Ziemi. Oj, byle nie Tomasz bez głowy.To pan tu niedawno z Warszawy przyjechał, bo wZagajach pana brat rządzi. Dziś przyjechałem.Chcę na jutrzejszą licytację popatrzeć.Pani pewnie te\ tam będzie. A po co? Pani Pułaska ju\ się uło\yła z śydkami.Tylko Icek Liberman trochę jej krwinapsuje, bo go pan Stra\yc podstawił na jakieś meble. Pani ma dobrą policję. A có\, sporo tam mojego grosza, to się człowiek turbuje, jak o własne.Ale brat panadostał teściową, co umie cienko prząść.Nie zginie on z taką.śeby panu taka się udała. Zastrzeliłbym babę za stodołą i na psy zatrąbił! Tymczasem \egnam panią. Da mi pan wiedzieć, jak postanowi? Zapewne nie.Widzę, \em zrobił bezmyślną propozycję i pewnie bym danego słowa niemyślał dotrzymać.Gdy wstał, by odejść, niemowa spojrzała nań \yczliwie i mocno uścisnęła jego dłoń.Malecka nie podniosła oczu od grochu i rzekła spokojnie: Jak pan uwa\a.Chyba nie grzech, \e swojego pilnuję. Owszem, ma pani rację [ Pobierz całość w formacie PDF ]