[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogę oderwać wzroku od jego twarzy.Jestem przekonana, że zdał Próbę,ale to nie ma sensu.On nie zachowuje się jak zdesperowany ulicznik.Nie mogę sięoprzeć wrażeniu, iż ma niezwykle złożoną osobowość i zastanawiam się, czy odzawsze mieszka w dzielnicach biedoty.Widzę, że przygląda mi się i zauważa, iż jarobię to samo.W jego oczach pojawiają się jakieś niezrozumiałe emocje. Cóż zapiękna tajemnica myślę.Zapewne zadaje sobie takie same pytania na mój temat.Ciekawi go, jak udało mi się wypatrzeć tak wiele szczegółów.Może nawetzastanawia się, co teraz odkryję.Nasze twarze są teraz tak blisko siebie, że czuję jegooddech na moim policzku.Przełykam ślinę.Zbliża się jeszcze bardziej.Przez ułamek sekundy jestem przekonana, że zaraz mnie pocałuje.Potem szybko wraca do opatrywania rany.Jego dłonie bez przerwy muskająmoją skórę.Odkrywam, że jego policzki również są zaczerwienione.Rumieni się takjak ja.W końcu zawiązuje bandaż, zapina moją koszulę i odsuwa się.Opiera sięo ścianę obok mnie a ramiona o kolana. Zmęczona?Kręcę głową.Mój wzrok umyka ku ubraniom rozwieszonym kilka pięter nadnami.Jeśli skończą nam się bandaże, już wiem, skąd wziąć nowe. Myślę, że rozstaniemy się pojutrze odzywam się po chwili. Wiem, że was spowalniam.Mówiąc te słowa, uświadamiam sobie, że budzi się we mnie żal.Dziwne.Czuję, że nie chcę rozstawać się z nimi tak szybko.Towarzystwo Tess i tegochłopaka działa na mnie krzepiąco i po raz pierwszy od śmierci Metiasa mamwrażenie, że komuś na mnie zależy.Zaraz, cóż mi znów strzeliło do głowy? To tylko jakiś chłopak ze slumsów!Przecież mnie szkolono, jak sobie z takimi radzić.Uczono mnie, że ich miejsce jestpo drugiej stronie szyby. Dokąd pójdziesz? pyta chłopak.Odsuwam wszelkie myśli.Odpowiadam rzeczowo, chłodnym tonem: Być może na wschód.Lepiej się czuję w sektorach bliżej centrum.Chłopak nie spuszcza ze mnie wzroku. Jeśli nie masz w planach nic poza samotnym włóczeniem się gdzieś indziej,możesz przecież zostać z nami dłużej.Przyda nam się dobry wojownik.Dzięki tobiemoglibyśmy sporo zarobić na walkach i podzielić się zyskami.Wszyscy wyjdziemyna tym lepiej.Proponuje to rozwiązanie z taką szczerością, iż nie mogę powstrzymaćuśmiechu.Korci mnie, by spytać, dlaczego sam nie walczy, ale gryzę się w język. Dzięki, ale wolę działać sama.Nie traci rezonu. W porządku.Kilka sekund pózniej opiera głowę o ścianę, wzdycha i zamyka powieki.Przyglądam mu się przez chwilę w nadziei, iż jeszcze raz obrzuci świat spojrzeniemswoich pięknych oczu, ale tak się nie dzieje.Niebawem jego oddech się uspokaja,a głowa opada w dół.Wiem, że zasnął.Przychodzi mi do głowy, by skontaktować się z Thomasem, ale nie mamochoty go teraz słuchać.Nie wiem, skąd ta niechęć. Zrobię to jutro rano.Pierwsza rzecz zaraz po przebudzeniu.Kładę się i wbijam wzrok w pranie, kołyszące się na wietrze wysoko nad nami.Nie licząc głosów ludzi zmierzających na nocną zmianę i odległego dudnieniaJumboTronów, to bardzo spokojny, cichy wieczór, zupełnie jak w domu.Cisza tasprawia, że znów zaczynam myśleć o Metiasie.Dokładam wszelkich starań, by mój szloch nie obudził Tess i jej towarzysza.Mało brakowało, a bym ją w nocy pocałował.Wiem jednak, że uczucie do kogoś spotkanego na ulicy nigdy dobrze się niekończy.To jedna z najgorszych opresji, w jakich można wylądować, nie liczącrodziny w strefie objętej kwarantanną lub sieroty pod opieką.Mimo to coś nadal mnie korci, bym ją pocałował, nawet jeśli miałoby się tookazać naprawdę wielkim błędem.Ta dziewczyna jest przecież w stanie wypatrzećnajdrobniejszy szczegół z odległości niemal dwóch kilometrów.Pamiętam, jakw pewnym momencie oznajmiła, że okiennice na trzecim piętrze jakiegoś budynkumusiały zostać skradzione w bogatym sektorze, bo to porządne drzewo wiśniowe.Potrafi rzucić nożem tak, by trafić w niepilnowanego hot doga na straganie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Nie mogę oderwać wzroku od jego twarzy.Jestem przekonana, że zdał Próbę,ale to nie ma sensu.On nie zachowuje się jak zdesperowany ulicznik.Nie mogę sięoprzeć wrażeniu, iż ma niezwykle złożoną osobowość i zastanawiam się, czy odzawsze mieszka w dzielnicach biedoty.Widzę, że przygląda mi się i zauważa, iż jarobię to samo.W jego oczach pojawiają się jakieś niezrozumiałe emocje. Cóż zapiękna tajemnica myślę.Zapewne zadaje sobie takie same pytania na mój temat.Ciekawi go, jak udało mi się wypatrzeć tak wiele szczegółów.Może nawetzastanawia się, co teraz odkryję.Nasze twarze są teraz tak blisko siebie, że czuję jegooddech na moim policzku.Przełykam ślinę.Zbliża się jeszcze bardziej.Przez ułamek sekundy jestem przekonana, że zaraz mnie pocałuje.Potem szybko wraca do opatrywania rany.Jego dłonie bez przerwy muskająmoją skórę.Odkrywam, że jego policzki również są zaczerwienione.Rumieni się takjak ja.W końcu zawiązuje bandaż, zapina moją koszulę i odsuwa się.Opiera sięo ścianę obok mnie a ramiona o kolana. Zmęczona?Kręcę głową.Mój wzrok umyka ku ubraniom rozwieszonym kilka pięter nadnami.Jeśli skończą nam się bandaże, już wiem, skąd wziąć nowe. Myślę, że rozstaniemy się pojutrze odzywam się po chwili. Wiem, że was spowalniam.Mówiąc te słowa, uświadamiam sobie, że budzi się we mnie żal.Dziwne.Czuję, że nie chcę rozstawać się z nimi tak szybko.Towarzystwo Tess i tegochłopaka działa na mnie krzepiąco i po raz pierwszy od śmierci Metiasa mamwrażenie, że komuś na mnie zależy.Zaraz, cóż mi znów strzeliło do głowy? To tylko jakiś chłopak ze slumsów!Przecież mnie szkolono, jak sobie z takimi radzić.Uczono mnie, że ich miejsce jestpo drugiej stronie szyby. Dokąd pójdziesz? pyta chłopak.Odsuwam wszelkie myśli.Odpowiadam rzeczowo, chłodnym tonem: Być może na wschód.Lepiej się czuję w sektorach bliżej centrum.Chłopak nie spuszcza ze mnie wzroku. Jeśli nie masz w planach nic poza samotnym włóczeniem się gdzieś indziej,możesz przecież zostać z nami dłużej.Przyda nam się dobry wojownik.Dzięki tobiemoglibyśmy sporo zarobić na walkach i podzielić się zyskami.Wszyscy wyjdziemyna tym lepiej.Proponuje to rozwiązanie z taką szczerością, iż nie mogę powstrzymaćuśmiechu.Korci mnie, by spytać, dlaczego sam nie walczy, ale gryzę się w język. Dzięki, ale wolę działać sama.Nie traci rezonu. W porządku.Kilka sekund pózniej opiera głowę o ścianę, wzdycha i zamyka powieki.Przyglądam mu się przez chwilę w nadziei, iż jeszcze raz obrzuci świat spojrzeniemswoich pięknych oczu, ale tak się nie dzieje.Niebawem jego oddech się uspokaja,a głowa opada w dół.Wiem, że zasnął.Przychodzi mi do głowy, by skontaktować się z Thomasem, ale nie mamochoty go teraz słuchać.Nie wiem, skąd ta niechęć. Zrobię to jutro rano.Pierwsza rzecz zaraz po przebudzeniu.Kładę się i wbijam wzrok w pranie, kołyszące się na wietrze wysoko nad nami.Nie licząc głosów ludzi zmierzających na nocną zmianę i odległego dudnieniaJumboTronów, to bardzo spokojny, cichy wieczór, zupełnie jak w domu.Cisza tasprawia, że znów zaczynam myśleć o Metiasie.Dokładam wszelkich starań, by mój szloch nie obudził Tess i jej towarzysza.Mało brakowało, a bym ją w nocy pocałował.Wiem jednak, że uczucie do kogoś spotkanego na ulicy nigdy dobrze się niekończy.To jedna z najgorszych opresji, w jakich można wylądować, nie liczącrodziny w strefie objętej kwarantanną lub sieroty pod opieką.Mimo to coś nadal mnie korci, bym ją pocałował, nawet jeśli miałoby się tookazać naprawdę wielkim błędem.Ta dziewczyna jest przecież w stanie wypatrzećnajdrobniejszy szczegół z odległości niemal dwóch kilometrów.Pamiętam, jakw pewnym momencie oznajmiła, że okiennice na trzecim piętrze jakiegoś budynkumusiały zostać skradzione w bogatym sektorze, bo to porządne drzewo wiśniowe.Potrafi rzucić nożem tak, by trafić w niepilnowanego hot doga na straganie [ Pobierz całość w formacie PDF ]