[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jacob nie pamiętał, w jaki sposób wyszedł z jaskini ani jak dotarł po kamiennych schodach z piwniczkido tawerny.Jazda powozem wydawała mu się snem.Ale teraz krew powróciła do mózgu, a wraz z niąnapłynęła nowa nadzieja.- Masz cały zestaw, ale twierdzisz, że ich nie sprzedasz? - Przyciągnął do siebie ukochaną, starając sięna niej nie opierać.Potrzebowała tych ostrzy tak samo teraz, jak przed dwoma godzinami.- Dlaczego,Julie?- Ponieważ nie mogę znieść tego, co z tobą robią.- W jej ciemnych oczach zalśniły łzy.- Fenwick,pomóż mi zaprowadzić go do łóżka.I przynieś tonik.- %7ładnego laudanum - zaoponował Jacob.Jej broda zadrżała, a on nachylił się, by ją pocałować, nie przejmując się, że obserwują ich cztery paryoczu.Miękkość jej ust łagodziła ból lepiej niż opium.- Nic mi nie będzie - dodał.Przyjęła do wiadomości, że nie chce toniku, ale nie dała się przekonać w sprawie łóżka.Poddał się więci pozwolił, by Fenwick z Gilem odprowadzili go do pokoju.Gil powinien był pójść za Fenwickiem do kuchni zaraz po spełnieniu poleceń pana Prestona, ale zostałw korytarzu.Widział dzisiaj dziwne rzeczy i nie potrafił znalezć w nich sensu.Przyłożywszy ucho dodziurki od klucza, z wysiłkiem wsłuchiwał się w to, co mówią te znamienite osoby.- Jest znacznie gorzej niż ostatnim razem, kiedy korzystał z daru - powiedziała lady Cambourne.Dar? To oznacza coś niezwykłego, prawda? Gil przycisnął ucho mocniej do dziurki.To może mieć cośwspólnego ze specjalną mocą, o której mówił sir Malcolm.- Tak - przytaknęła lady Kilmaine.- W tym sztylecie jest coś dziwnego.Jeszcze nigdy nie widziałam,żeby metal miał na niego aż taki wpływ.Metal? Jak metal mógł powalić dorosłego mężczyznę? No chyba że był to metalowy pręt.Gil pomagałFenwickowi położyć pana Prestona do łóżka, więc wiedział, że nie został on ugodzony sztyletem.Chłopak zakładał, iż pan Preston po prostu się spił.Ci wielcy panowie z wyższych sfer zawsze chodzilipijani, ponieważ było ich na to stać.- Kiedy Jacob dotknął sztyletu, zamarł.- Głos lady C.drżał.- Myślałam, że to przeklęte ostrze gozabiło.A potem zaczął mówić.do sztyletu.Zazwyczaj ludzie nie mówili do przedmiotów, które nie potrafiły odpowiedzieć.Może pan Prestonwychylił butelkę lub dwie, a pani po prostu się nie zorientowała?- Potem wydawało mi się, że się otrząsnął.Przez całą powrotną drogę z jaskini do tawerny opisywał miswoją wizję.Była.niepokojąca - wyznała hrabina.- Tym bardziej, że Jacob nie odpowiadał na mojepytania.Zupełnie jakby nie pamiętał, że tam byłam, po prostu powtarzał to, co widział.Chyba do tejpory nie zdaje sobie z tego sprawy.- Trudno jest żyć z takim darem dotyku.- Lord Kilmaine włączył się do rozmowy.- Jego wizje wydająsię równie wyrazne jak twoje, Violu.- Obawiam się, że nawet bardziej - odparła jego żona.- Wygląda na to, że informacje, które ciprzekazał, są bardzo istotne.- W rzeczy samej - przytaknęła lady Cambourne.- Właśnie dlatego zdecydowałam się nie sprzedawaćzestawu sztyletów.Nie po tym, co jeden z nich zrobił z Jacobem.Jego wizja była tak przerażająca, żewierzę, iż nikt nie powinien posiąść wszystkich sześciu ostrzy.A zatem pan Preston miewał wizje.I jeśli Gil dobrze wszystko zrozumiał, prowokowało je dotknięcieczegoś metalowego.Cóż, nie była to tak znakomita moc jak umiejętność latania, ale biła na głowęmarny talent człowieka zapałki.Gil był śmiertelnie zmęczony przesiadywaniem w domu pana Prestona.Nie czuł promieni słońca natwarzy, nie mógł podwędzić jabłka ze straganu, kiedy sprzedawca nie widział, no i nie mógł bawić się zprzyjaciółmi.A ta pani Trott! Z nabożną czcią podziwiał jej gotowanie, ale ta kobieta doprowadzała godo szewskiej pasji naleganiem, by cały czas był czysty.%7łycie Gila już do niego nie należało.Mógłby wrócić do sir Malcolma z informacją o wizjach pana Prestona.Przynajmniej nie musiałby siębać, że Ravenwood zacznie go szukać.Gil odzyskałby wolność.Mógłby biegać po mieście wedługswojego widzimisię, a sir Malcolm wstydziłby się swoich miernych sztuczek, jak już dowiedziałby się ofantastycznych zdolnościach pana P.Poza tym jeśli Gil powie sir Malcolmowi, że pan Preston i lady Cambourne zakończyli poszukiwania ihrabina za nic nie rozstanie się ze sztyletami, być może sir Malcolm całkiem straci zainteresowanie jegopracodawcą.Tak.To był dobry plan.Pan P.często powtarza, że ważne jest, by mężczyzna wykazywał sięinicjatywą.Podziękuje Gilowi, jak już trochę przejaśni mu się w głowie.Głosy w pokoju stały się donośniejsze.Towarzystwo podeszło do drzwi.- Posiedzę z Jacobem, dopóki nie nabiorę pewności, że wszystko z nim w porządku - mówiła ladyCambourne.- Potem wrócę do waszego domu.- Przyślemy po ciebie powóz - zaoferował lord Kilmaine.Dzwięk zbliżających się kroków zmusił Gila do porzucenia dziurki od klucza.Lord i lady Kilmaineżegnali się z lady Cambourne, więc chłopak zbiegł na dół, by szlachetni państwo nie przyłapali go naszpiegowaniu.Fenwick odprowadził ich do wyjścia.Pózniej, kiedy pani Trott odwróciła się do niegoplecami, Gil wyślizgnął się tylnym wyjściem.Doszedł do głównej ulicy i pobiegł w stronę Penton Risedo domu sir Malcolma.Rozdział 25Jacob snuł się kamiennym labiryntem.W pamięci miał wciąż dudniącą w uszach pieśń sztyletu.Niewiedział, gdzie dokładnie się znajdował, ale czuł, że musi dotrzeć do samego środka labiryntu, do sercazagadki.Tam odnajdzie Julianne.Usłyszał jej głos dobiegający gdzieś przed nim i rzucił się biegiem w jego kierunku.Zcieżka skończyłasię nagle pod wielką zaspą gruzu.Sztylet się śmiał.Głaz ocierał się ogłaz i po jego prawej otwarła się szczelina, ukazując stojącą po drugiej stronie ściany Julianne.Byłanaga, przywiązana czerwonym jedwabiem za ręce i stopy w pozycji witruwiańskiego człowiekaLeonarda da Vinci.Jacob zorientował się, że i on jest nagi.Boże, dopomóż.Jego ciało było pobudzone.- Widzisz.Wiemy, czego pragniesz - kusił sztylet.- Nie, nie w ten sposób.Nie, jeśli ona nie ma wyboru.- Ale jego twardy członek nie słuchał.- Oszukujesz samego siebie.Ta kobieta jest zbyt uparta.Nigdy nie będzie twoja z własnej woli - mówiłoostrze i Jacob widział sens w tym argumencie.Nigdy wcześniej nie spotkał kobiety bardziejzdeterminowanej, by pozostać niezależną.- Wez kobietę.Dajemy ci ją.Jego ciało pragnęło jej w niekontrolowany sposób, ale serce ciągnęło go w inną stronę.Jeśli Julianne niewybrałaby go z miłości, jeśli byłby jedynie najmniej odpychającą z możliwości, ich związek nie miałprzyszłości.- Możesz sprawić, że cię pokocha - zasugerowało ostrze.- Masz umiejętności.Zniewól jąprzyjemnością.Jacob nie przypominał sobie, by nakazał ciału przejście przez szczelinę w ścianie, ale nagle znalazł siępo drugiej stronie i zbliżał się do niej.Julianne uniosła głowę i pochwyciła jego spojrzenie.Jej oczybyły ogromne jak u przerażonej łani.Mógł ją uspokoić, a potem sprawić jej rozkosz.Związana kobieta mogła odczuwać nieopisanąprzyjemność.Byłaby mu wdzięczna.Schylił głowę i pocałował ją, ale jej usta smakowały jak kamień.- Wez ją.Uczyń swoją - nalegał sztylet.Całował ją mocniej, sprawiając jej ból, zmuszając do zareagowania.Jęknęła z desperacją i pożądaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Jacob nie pamiętał, w jaki sposób wyszedł z jaskini ani jak dotarł po kamiennych schodach z piwniczkido tawerny.Jazda powozem wydawała mu się snem.Ale teraz krew powróciła do mózgu, a wraz z niąnapłynęła nowa nadzieja.- Masz cały zestaw, ale twierdzisz, że ich nie sprzedasz? - Przyciągnął do siebie ukochaną, starając sięna niej nie opierać.Potrzebowała tych ostrzy tak samo teraz, jak przed dwoma godzinami.- Dlaczego,Julie?- Ponieważ nie mogę znieść tego, co z tobą robią.- W jej ciemnych oczach zalśniły łzy.- Fenwick,pomóż mi zaprowadzić go do łóżka.I przynieś tonik.- %7ładnego laudanum - zaoponował Jacob.Jej broda zadrżała, a on nachylił się, by ją pocałować, nie przejmując się, że obserwują ich cztery paryoczu.Miękkość jej ust łagodziła ból lepiej niż opium.- Nic mi nie będzie - dodał.Przyjęła do wiadomości, że nie chce toniku, ale nie dała się przekonać w sprawie łóżka.Poddał się więci pozwolił, by Fenwick z Gilem odprowadzili go do pokoju.Gil powinien był pójść za Fenwickiem do kuchni zaraz po spełnieniu poleceń pana Prestona, ale zostałw korytarzu.Widział dzisiaj dziwne rzeczy i nie potrafił znalezć w nich sensu.Przyłożywszy ucho dodziurki od klucza, z wysiłkiem wsłuchiwał się w to, co mówią te znamienite osoby.- Jest znacznie gorzej niż ostatnim razem, kiedy korzystał z daru - powiedziała lady Cambourne.Dar? To oznacza coś niezwykłego, prawda? Gil przycisnął ucho mocniej do dziurki.To może mieć cośwspólnego ze specjalną mocą, o której mówił sir Malcolm.- Tak - przytaknęła lady Kilmaine.- W tym sztylecie jest coś dziwnego.Jeszcze nigdy nie widziałam,żeby metal miał na niego aż taki wpływ.Metal? Jak metal mógł powalić dorosłego mężczyznę? No chyba że był to metalowy pręt.Gil pomagałFenwickowi położyć pana Prestona do łóżka, więc wiedział, że nie został on ugodzony sztyletem.Chłopak zakładał, iż pan Preston po prostu się spił.Ci wielcy panowie z wyższych sfer zawsze chodzilipijani, ponieważ było ich na to stać.- Kiedy Jacob dotknął sztyletu, zamarł.- Głos lady C.drżał.- Myślałam, że to przeklęte ostrze gozabiło.A potem zaczął mówić.do sztyletu.Zazwyczaj ludzie nie mówili do przedmiotów, które nie potrafiły odpowiedzieć.Może pan Prestonwychylił butelkę lub dwie, a pani po prostu się nie zorientowała?- Potem wydawało mi się, że się otrząsnął.Przez całą powrotną drogę z jaskini do tawerny opisywał miswoją wizję.Była.niepokojąca - wyznała hrabina.- Tym bardziej, że Jacob nie odpowiadał na mojepytania.Zupełnie jakby nie pamiętał, że tam byłam, po prostu powtarzał to, co widział.Chyba do tejpory nie zdaje sobie z tego sprawy.- Trudno jest żyć z takim darem dotyku.- Lord Kilmaine włączył się do rozmowy.- Jego wizje wydająsię równie wyrazne jak twoje, Violu.- Obawiam się, że nawet bardziej - odparła jego żona.- Wygląda na to, że informacje, które ciprzekazał, są bardzo istotne.- W rzeczy samej - przytaknęła lady Cambourne.- Właśnie dlatego zdecydowałam się nie sprzedawaćzestawu sztyletów.Nie po tym, co jeden z nich zrobił z Jacobem.Jego wizja była tak przerażająca, żewierzę, iż nikt nie powinien posiąść wszystkich sześciu ostrzy.A zatem pan Preston miewał wizje.I jeśli Gil dobrze wszystko zrozumiał, prowokowało je dotknięcieczegoś metalowego.Cóż, nie była to tak znakomita moc jak umiejętność latania, ale biła na głowęmarny talent człowieka zapałki.Gil był śmiertelnie zmęczony przesiadywaniem w domu pana Prestona.Nie czuł promieni słońca natwarzy, nie mógł podwędzić jabłka ze straganu, kiedy sprzedawca nie widział, no i nie mógł bawić się zprzyjaciółmi.A ta pani Trott! Z nabożną czcią podziwiał jej gotowanie, ale ta kobieta doprowadzała godo szewskiej pasji naleganiem, by cały czas był czysty.%7łycie Gila już do niego nie należało.Mógłby wrócić do sir Malcolma z informacją o wizjach pana Prestona.Przynajmniej nie musiałby siębać, że Ravenwood zacznie go szukać.Gil odzyskałby wolność.Mógłby biegać po mieście wedługswojego widzimisię, a sir Malcolm wstydziłby się swoich miernych sztuczek, jak już dowiedziałby się ofantastycznych zdolnościach pana P.Poza tym jeśli Gil powie sir Malcolmowi, że pan Preston i lady Cambourne zakończyli poszukiwania ihrabina za nic nie rozstanie się ze sztyletami, być może sir Malcolm całkiem straci zainteresowanie jegopracodawcą.Tak.To był dobry plan.Pan P.często powtarza, że ważne jest, by mężczyzna wykazywał sięinicjatywą.Podziękuje Gilowi, jak już trochę przejaśni mu się w głowie.Głosy w pokoju stały się donośniejsze.Towarzystwo podeszło do drzwi.- Posiedzę z Jacobem, dopóki nie nabiorę pewności, że wszystko z nim w porządku - mówiła ladyCambourne.- Potem wrócę do waszego domu.- Przyślemy po ciebie powóz - zaoferował lord Kilmaine.Dzwięk zbliżających się kroków zmusił Gila do porzucenia dziurki od klucza.Lord i lady Kilmaineżegnali się z lady Cambourne, więc chłopak zbiegł na dół, by szlachetni państwo nie przyłapali go naszpiegowaniu.Fenwick odprowadził ich do wyjścia.Pózniej, kiedy pani Trott odwróciła się do niegoplecami, Gil wyślizgnął się tylnym wyjściem.Doszedł do głównej ulicy i pobiegł w stronę Penton Risedo domu sir Malcolma.Rozdział 25Jacob snuł się kamiennym labiryntem.W pamięci miał wciąż dudniącą w uszach pieśń sztyletu.Niewiedział, gdzie dokładnie się znajdował, ale czuł, że musi dotrzeć do samego środka labiryntu, do sercazagadki.Tam odnajdzie Julianne.Usłyszał jej głos dobiegający gdzieś przed nim i rzucił się biegiem w jego kierunku.Zcieżka skończyłasię nagle pod wielką zaspą gruzu.Sztylet się śmiał.Głaz ocierał się ogłaz i po jego prawej otwarła się szczelina, ukazując stojącą po drugiej stronie ściany Julianne.Byłanaga, przywiązana czerwonym jedwabiem za ręce i stopy w pozycji witruwiańskiego człowiekaLeonarda da Vinci.Jacob zorientował się, że i on jest nagi.Boże, dopomóż.Jego ciało było pobudzone.- Widzisz.Wiemy, czego pragniesz - kusił sztylet.- Nie, nie w ten sposób.Nie, jeśli ona nie ma wyboru.- Ale jego twardy członek nie słuchał.- Oszukujesz samego siebie.Ta kobieta jest zbyt uparta.Nigdy nie będzie twoja z własnej woli - mówiłoostrze i Jacob widział sens w tym argumencie.Nigdy wcześniej nie spotkał kobiety bardziejzdeterminowanej, by pozostać niezależną.- Wez kobietę.Dajemy ci ją.Jego ciało pragnęło jej w niekontrolowany sposób, ale serce ciągnęło go w inną stronę.Jeśli Julianne niewybrałaby go z miłości, jeśli byłby jedynie najmniej odpychającą z możliwości, ich związek nie miałprzyszłości.- Możesz sprawić, że cię pokocha - zasugerowało ostrze.- Masz umiejętności.Zniewól jąprzyjemnością.Jacob nie przypominał sobie, by nakazał ciału przejście przez szczelinę w ścianie, ale nagle znalazł siępo drugiej stronie i zbliżał się do niej.Julianne uniosła głowę i pochwyciła jego spojrzenie.Jej oczybyły ogromne jak u przerażonej łani.Mógł ją uspokoić, a potem sprawić jej rozkosz.Związana kobieta mogła odczuwać nieopisanąprzyjemność.Byłaby mu wdzięczna.Schylił głowę i pocałował ją, ale jej usta smakowały jak kamień.- Wez ją.Uczyń swoją - nalegał sztylet.Całował ją mocniej, sprawiając jej ból, zmuszając do zareagowania.Jęknęła z desperacją i pożądaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]