[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak.Tak, oczywiście, ale tylko częściowo.Chciałem także uzmysłowić ci, co twój ojciecuważał za nasze najważniejsze obowiązki.Widzisz, on i ja spędziliśmy razem bardzo wieleczasu.Byliśmy sobie bliscy, stąd tak dużo o nim wiem.Otóż Stanley Keys był nie tylkowspaniałym przywódcą i inżynierem, ale również filantropem.Wierzył, że jego życiowymzadaniem jest niesienie pomocy ludziom bogatym i biednym, ale nie podjął się żadnegoprzedsięwzięcia, jeżeli nie był przekonany, że jest korzystne dla świata jako całości.Catrioną milczała.Gdy przystanęli przy otwartych drzwiach auta, nie wsiadła, lecz czekała, ażEdgar dokończy swoją wypowiedz.  Widzisz  kontynuował  myśląc o sprzedaży Keys Shipping, musimy pamiętać też olosie takich ludzi jak chociażby państwo Colehill.Nieprzemyślaną decyzją możemy sprawić, że zdnia na dzień ta rodzina i bardzo wiele innych w tej dzielnicy zostanie bez pracy.Widziałaśsama, w jakich ciężkich warunkach żyją.Jeżeli nie zachowamy kompanii w całości, ich losznacznie się pogorszy, wpadną w skrajną nędzę. Nigdy nie przypuszczałabym, że martwi się pan losem robotników portowych  odezwałasię wreszcie Catrioną.Edgar uśmiechnął się. Mamy moralne zobowiązania wobec nich, mimo że możemy oceniać ich różnie.Wzasadzie trudno im ufać, większość z nich kradnie, co się tylko da, łamie prawo na każdymkroku& Stanley, twój ojciec, uważał Keys Shipping za jedną wielką rodzinę, a przecież każdywie, że nawet w najlepszej rodzinie trafiają się czarne owce.Kierowca odchrząknął. Jedzmy już  powiedział. Przepraszam, ale nie chciałbym przez ostatnie mile gnać jakszalony. Tak, jedzmy. Edgar pokiwał głową, a potem jeszcze fraz posłał uśmiech Catrionie. Awięc, ruszamy? Chyba j$uż czas, aby rozpocząć wielką przygodę. Tak, najwyższy. ROZDZIAA DZIEWITYDotarli wreszcie do nabrzeża.Podczas pokonywania ostatnich kilkudziesięciu jardówkierowca musiał bez przerwy naciskać na klakson; w przeciwnym razie rolls royce mie miałbyszansy przecisnąć się pomiędzy taksówkami I gromadami gapiów.Kiedy zatrzymali się przedbudynkiem terminalu pasażerskiego, drzwiczki otworzył przed nimi policjant.Wysiadłszy z auta,znalezli się na długim, czerwonym dywaniku.Zewsząd rozlegały się oklaski i okrzyki zachwytu,chociaż mało kto w otaczającym ich tłumie miał pojęcie, kim są i co tutaj robią.Większośćgapiów przyszła do portu, aby popatrzeć na Douglasa Fairbanksa i Mary Pickford.Błysnęłyflesze aparatów fotograficznych, a Edgar ścisnął ramię Catriony i wymruczał: Musisz się uśmiechać.Uśmiechaj się.Przez cały czas sprawiaj wrażenie, jakby wszystkodookoła niezmiernie cię bawiło.Catriona wykrzywiła usta w nerwowym grymasie, który mało przypominał uśmiech.Edgartymczasem poprowadził ją w kierunku zgromadzonych już dygnitarzy, wśród których byłburmistrz Liverpoolu w szatach obszytych futrem, z łańcuchem na piersiach, symbolem jegoburmistrzowskiej godności.Ujął dłoń Catriony w spocone palce i przycisnął ją do mokrych warg. Chcę pani powiedzieć, że wszyscy jesteśmy bardzo dumni z  Arcadii  oznajmił.Wiemy, że gdziekolwiek znajdzie się na świecie,  Arcadia zawsze będzie rozsławiała imięLiverpoolu; piękny statek z pięknego portowego miasta.Nastąpiły oklaski i orkiestra zaczęła grać Land of Hope and Glory.Ktoś wypuścił w niebokilkadziesiąt kolorowych balonów.Znów zaczęły błyskać flesze aparatów fotograficznych iCatriona stwierdziła, że ruch tłumu przesuwa ją w kierunku żelaznych schodów prowadzących nastatek. Panno Keys!  krzyczeli fotoreporterzy. Panno Keys, proszę tutaj spojrzeć.Nie, tutaj!Zanim się spostrzegła, już była na pokładzie  Arcadii.Nagle odkryła, że niemal biegnie dogóry szerokimi półokrągłymi schodami, oświetlonymi przez brązowe statuetki driad zelektrycznymi pochodniami w dłoniach.Panował niesamowity hałas i zamieszanie.Edgar przezcały czas był przy Catrionie, uważając na każdy jej ruch, dziewczyna bowiem niczego nieodbierała w pełni świadomie: podekscytowane twarze kobiet i mężczyzn dookoła, aparatyfotograficzne, gwar i ścisk oszałamiały ją. Panno Keys!  krzyczano do niej ze wszystkich stron. Panno Keys, jak to miło&Wkrótce znalazła się na pokładzie spacerowym i ciepły letni wiatr zaczął owiewać jej twarz.Edgar jednak nie pozwolił jej ani przez chwilę się nim rozkoszować; szybko wprowadził ją dozarezerwowanej dla niej kabiny i zatrzasnął drzwi, odcinając ją od lamp błyskowych,dziennikarzy i gwaru ludzi biegających we wszystkie strony.Kilkakrotnie jeszcze pukano, Edgarjednak za każdym razem wołał: Odejdzcie! Odejdzcie! Panna Keys pojawi się za dziesięć minut.W końcu nawoływania Edgara poskutkowały; w kajucie zapanowała względna cisza.Edgar wreszcie odszedł od drzwi.Uśmiechał się, trzymając ręce w kieszeniach. No i co o tym sądzisz?  zapytał. Oto, w jaki sposób rozpoczęła swoje panowanienowa Królowa Atlantyku. Jestem kompletnie oszołomiona  stwierdziła Catriona. Co właściwie wydarzyło siętam, na dole?Edgar przemierzał gruby dywan w kolorze akwamaryny i podszedł do barku z drewnaorzechowego.  Chcesz drinka?  zapytał. Poproszę o dżin.Przez chwilę przyrządzał napoje. Na dole oficjalnie powitały cię i pożegnały władze miasta. Ale to wszystko odbyło siętak błyskawicznie! Nie miałam nawet możliwości, aby komukolwiek podziękować. Bo też nie chciałem, żebyś dziękowała.Masz być królową, a nie burmistrzową.Niewygłaszasz przemówień i nikomu za nic nie dziękujesz.Przyjmujesz jako rzecz oczywistą, żewszyscy się tobą zachwycają i kłaniają ci się w pas. Rozumiem  powiedziała Catriona, zdejmując kapelusz i kładąc go na lśniący onyksowystolik.Edgar podał jej drinka i od razu wypiła połowę chłodnej zawartości szklaneczki. Przez cały czas powinnaś pamiętać, że jesteś królową.Jeżeli będziesz uświadamiać tosobie bez przerwy, bez chwili wytchnienia, wkrótce naprawdę zaczniesz zachowywać się jakkrólowa. Kiedy pójdziemy spotkać się z kapitanem?  zapytała Catriona.Edgar popatrzył na nią z uśmiechem. Wciąż jeszcze niewiele pojmujesz.To nie ty pójdziesz do kapitana, lecz to on przyjdzie dociebie.W końcu dwadzieścia pięć procent tego statku będzie wkrótce twoją własnością. Czy w tej kajucie można posłuchać jakiejś muzyki? Edgar uniósł w górę wskazujący palec,jakby się nad czymś zastanawiał.Zaraz jednak podszedł do mebla przypominającego wyglądemzwykłe biurko.Kiedy otworzył, boczne drzwiczki, okazało się, że w środku znajduje sięgramofon umieszczony na zawieszeniu kardanowym w taki sposób, aby płyty można byłoodtwarzać nawet podczas największego sztormu. Jakiej muzyki sobie życzysz?  zapytał. Czegoś łagodnego, kojącego.W chwili, gdy rozległy się pierwsze dzwięki fletu Johnny ego de Droita, Catriona zaczęłarozglądać się wokół.Na  Arcadii znajdowało się trzysta osiemdziesiąt pięć kajut pierwszej klasy i w wykończeniukażdej z nich dominował inny temat przewodni.Kabina Catriony nosiła nazwę  Wiatr , dlategoteż całą wielką ścianę salonu zdobił wiejski pejzaż z olbrzymim klonem, którego liście targałwiatr.Na długiej, nowoczesnej szafce znajdowała się rzezba z brązu autorstwa Bruno Zacha,przedstawiająca dziewczynę z rozwianymi włosami.Kajuta wyposażona była w nowoczesne,chociaż eklektyczne meble: włoskie krzesła obite pluszem, którego ostry błękit zakłócały białewzory chmur, francuskie stoliki w różnych odcieniach niebieskiego koloru i wreszcie hebanowebiurko wykonane przez Gordona Russela [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •