[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mógł głosować ani piastować żadnego urzędu, mógłnatomiast mieć własne pieniądze, własne mienie i podróżować bezprzepustki.Mógł zgodnie z prawem uczyć się czytać.Ponieważ wyzwoleni Murzyni ani nie byli mieniem, ani białymiludzmi, napędzali nerwów panom.Dlatego Tunis Bonneau nie widział tego, co widział, nie mówił oSRtym,co wiedział, i udawał niebywałą wprost ignorancję.Gdy ktoś białypytał Tunisa, odpowiadał: Bo tak mi kazał pan Haynes".Albo: Trzaby zapytać pana Haynesa".Chociaż Rosemary świetnie o tym wiedziała, zanadto była zdener-wowana, żeby myśleć trzezwo.Złapała Tunisa za rękaw, jak gdybychciała dosłownie wyciągnąć z niego odpowiedzi. Dlaczego Steven tak nienawidzi Rhetta?Tunis westchnął i powiedział Rosemary wszystko, czym nigdywcześniej się nie interesowała.* * *Kiedy opowiadał jej o śluzowym Willu, o huraganie i o tamtymlecie, kiedy jej brat został parobkiem przy uprawie ryżu, jej ojciecSteven Butler przegrywał wyścigi.Waszyngtoński Tor Wyścigów Konnych był długi na cztery mile imiał kształt spłaszczonego owalu, obrośniętego najstarszymi dębami wCharlestonie.Biały budynek klubowy ze stiukową fasadą byłzarezerwowany dla członków Klubu Dżokejów, ale na drewnianątrybunę główną i wielki trawnik wstęp był wolny dla wszystkich.Zarówno biali, jak i czarni, wolni i niewolnicy, widzieli porażkęStevena Butlera.Do Charlestonu zjechały konie ze stanów Wirginia i Tennessee nanajszybszy tor i najbogatsze kiesy na całym Południu.Konie,masztalerze i trenerzy przebywali w wielkich drewnianych stajniach, wktórych na szerokich przejściach odbywały się targi końskie i targiMurzynów.Wyścig w południe stanowił rewanż między Geronem StevenaSRButlera a Chapultapekiem pułkownika Jacka Ravanela.Konieustawiono równo, szybko przyjęto zakłady i para ruszyła wśród rykutrybun.Aczkolwiek Chapultapec na dalszym zakręcie biegł drugi, naprostej minął słabnącego Gerona i wygrał o dwie długości.Odbierającnagrodę, pułkownik Jack nie posiadał się ze szczęścia.Na trybunie klubowej trzej młodzieńcy wraz z córką pułkownika,starą panną, delektowali się ekstrawagancką radością zwycięzcy. Oj, Jackie, Jackie. Jamie Fisher się roześmiał. Nie wolnociągnąć tygrysa za ogon.Juliet, widać z ukłonu, że twojego ojcarozpiera satysfakcja.Edgar Puryear pilnie się uczył od możnych, patrzył więc teraz, jakekonom Stevena rozmawia ze swoim chlebodawcą. Ciekawe, co też ci dwaj knują. Diabła tam burknął Henry Kershaw. Pożycz midwadzieścia dolarów w złocie!Henry Kershaw przypominał z postury, a i z charakteru, okazałegomłodego niedzwiedzia. Przecież już postawiłeś moje dwadzieścia dolarów w złocie naGerona.Nie mam więcej. Edgar Puryear wywrócił kieszenie na nice. Powiedzcie, panowie, i ty, nasza damo, jak Steven się odegra? Może nie odda wygranych z zakładów podsunęła JulietRavanel. Nie, nadobna Juliet rzekł Jamie Fisher. Mylisz dwóchdżentelmenów.Ojciec Rosemary, Steven, jest tyranem, oszustem zaśtwój ojciec, Jack.Panna Ravanel prychnęła.SR Nie mam pojęcia, czemu w ogóle cię toleruję. Bo się szybko nudzisz odparł Jamie Fisher.Chociaż zgryzliwa stara panna i drobny młodzieniec nieodstępowali się na krok, nie przejmowali się tym, że mogliby wywołaćskandal.Niezależnie od tego, co ich łączyło, powszechnie wiedziano, żeich związek nie jest męsko-damski.Następna gonitwa miała się odbyć o drugiej.Biali i kolorowi prze-chadzali się po torze i po trawniku, a w Klubie Dżokejów służbarozpakowywała piknikowe kosze i strzelały korki.Na torze licytatorzy zachęcali krzykiem do aukcji: Murzyni Johna Hugera.Parobcy ryżowi, tracze, zbieraczebawełny, mechanicy, służba domowa, dzieci! Sto dorodnych sztuk!Edgar Puryear wziął katalog aukcyjny od licytatora i przebiegłpalcem po liście. Andrew chce wziąć udział w licytacji obiektu numersześćdziesiąt jeden.Kasjusz, lat osiemnaście, muzyk. Kasjusz osiągnie tysiąc orzekł Henry Kershaw. Co najmniej tysiąc sto poprawił go Jamie Fisher. Zakład o dwadzieścia dolarów? rzucił Henry. Ale ich nie masz rzekł Jamie.Chociaż Henry ważył prawie osiemset funtów więcej odJamiego i przywykł do stawiania na swoim, skwitował uwagę kolegiuśmiechem.Niezależnie od wewnętrznego przekonania, w obliczutakiego bogactwa jak Fishera nawet dorodne młode niedzwiedzie staćna uśmiech. Juliet, po co Andrew grajek na bandżo? spytał EdgarSRPuryear. Bo kiedy wpada w melancholię, muzyka poprawia mu nastrój.Henry Kershaw pociągnął łyk i zaproponował Juliet butelkę, alewzdrygnęła się i odmówiła. Nie zgadniesz, czyjego konia widziałem w zeszłym tygodniuzaprzężonego do murzyńskiego furgonu rybnego. Tecumseha? spytał Jamie Fisher. Przecież Rhett Butlerzostawił swojego konia rodzinie Bonneau. %7łeby najlepszy morgan na Nizinie Nadmorskiej woził ryby ciągnął Henry Kershaw. Zaproponowałem dwieście dolarów, aleMurzyn odpowiedział, że to nie jego koń i nie jest na sprzedaż. Tecumseh jest wart tysiąc powiedział Edgar Puryear.Dlaczego nie zmusiłeś czarnucha, żeby ci go sprzedał?Henry Kershaw uśmiechnął się krzywo. Może ty byś próbował takiej sztuczki, Edgar, ale ja bym zadiabła się nie pokusił.Rhett może któregoś dnia wrócić. Właśnie, gdzie jest teraz Butler? zapytał Jamie. W Nikaragui? W Santo Domingo? Henry Kershaw wzruszyłramionami. Podobno bawi w Nowym Orleanie.Belle Watling, RhettButler, bękart Rhetta.nawarzył sobie piwa, co?Juliet Ravanel uniosła brwi. Edgar, zawsze zbierasz najsmakowitsze plotki.Czy ta córkaWatlinga nie wyjechała do rodziny w Kansas? W Missouri.Ale nie, nie wyjechała odparł Edgar.Watlingowie z Missouri są cięci na abolicjonistów.Nie czytasz gazet?SR Ależ mój drogi! zawołała Juliet zalotnie po co płochedamy miałyby czytać gazety, skoro dżentelmeni wszystko namwyjaśnią?Jamie Fisher zakasłał, żeby ukryć uśmieszek. A mnie się zdaje powiedziała Ravanel że znacznieciekawiej byłoby się dowiedzieć, jak córka Stevena postąpi wobecmojego kochanego braciszka.Rosemary dosłownie się na niego rzuca. Bez przerwy jakaś panna rzuca się na Andrew.Nie pojmuję,jak on to wytrzymuje rzekł Jamie z prychnięciem. Z tego samego powodu, z którego znosi ciebie odparłaJuliet z uroczym uśmiechem. Mój brat musi mieć kółko adoratorów. Jak długo potrwa, zanim Andrew podbije serce Rosemary? spytał Edgar. Do końca Tygodnia Wyścigów odparła Juliet Ravanel ipostawiła pięć dolarów na swój domysł.W cieniu dębów po drugiej stronie toru babka Fisher, jej wnuczkaCharlotte i John Haynes urządzili piknik.Firma Haynes i Syn rozwiesiłaogłoszenia w Filadelfii i w Nowym Jorku: Tydzień Wyścigów w Char-lestonie.Przejazd w obie strony, zakwaterowanie, posiłki w ceniebiletu!".John umieścił swoich klientów w hotelu Millsa na QueenStreet, gdzie Mills prowadził najlepszą restaurację w mieście [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Nie mógł głosować ani piastować żadnego urzędu, mógłnatomiast mieć własne pieniądze, własne mienie i podróżować bezprzepustki.Mógł zgodnie z prawem uczyć się czytać.Ponieważ wyzwoleni Murzyni ani nie byli mieniem, ani białymiludzmi, napędzali nerwów panom.Dlatego Tunis Bonneau nie widział tego, co widział, nie mówił oSRtym,co wiedział, i udawał niebywałą wprost ignorancję.Gdy ktoś białypytał Tunisa, odpowiadał: Bo tak mi kazał pan Haynes".Albo: Trzaby zapytać pana Haynesa".Chociaż Rosemary świetnie o tym wiedziała, zanadto była zdener-wowana, żeby myśleć trzezwo.Złapała Tunisa za rękaw, jak gdybychciała dosłownie wyciągnąć z niego odpowiedzi. Dlaczego Steven tak nienawidzi Rhetta?Tunis westchnął i powiedział Rosemary wszystko, czym nigdywcześniej się nie interesowała.* * *Kiedy opowiadał jej o śluzowym Willu, o huraganie i o tamtymlecie, kiedy jej brat został parobkiem przy uprawie ryżu, jej ojciecSteven Butler przegrywał wyścigi.Waszyngtoński Tor Wyścigów Konnych był długi na cztery mile imiał kształt spłaszczonego owalu, obrośniętego najstarszymi dębami wCharlestonie.Biały budynek klubowy ze stiukową fasadą byłzarezerwowany dla członków Klubu Dżokejów, ale na drewnianątrybunę główną i wielki trawnik wstęp był wolny dla wszystkich.Zarówno biali, jak i czarni, wolni i niewolnicy, widzieli porażkęStevena Butlera.Do Charlestonu zjechały konie ze stanów Wirginia i Tennessee nanajszybszy tor i najbogatsze kiesy na całym Południu.Konie,masztalerze i trenerzy przebywali w wielkich drewnianych stajniach, wktórych na szerokich przejściach odbywały się targi końskie i targiMurzynów.Wyścig w południe stanowił rewanż między Geronem StevenaSRButlera a Chapultapekiem pułkownika Jacka Ravanela.Konieustawiono równo, szybko przyjęto zakłady i para ruszyła wśród rykutrybun.Aczkolwiek Chapultapec na dalszym zakręcie biegł drugi, naprostej minął słabnącego Gerona i wygrał o dwie długości.Odbierającnagrodę, pułkownik Jack nie posiadał się ze szczęścia.Na trybunie klubowej trzej młodzieńcy wraz z córką pułkownika,starą panną, delektowali się ekstrawagancką radością zwycięzcy. Oj, Jackie, Jackie. Jamie Fisher się roześmiał. Nie wolnociągnąć tygrysa za ogon.Juliet, widać z ukłonu, że twojego ojcarozpiera satysfakcja.Edgar Puryear pilnie się uczył od możnych, patrzył więc teraz, jakekonom Stevena rozmawia ze swoim chlebodawcą. Ciekawe, co też ci dwaj knują. Diabła tam burknął Henry Kershaw. Pożycz midwadzieścia dolarów w złocie!Henry Kershaw przypominał z postury, a i z charakteru, okazałegomłodego niedzwiedzia. Przecież już postawiłeś moje dwadzieścia dolarów w złocie naGerona.Nie mam więcej. Edgar Puryear wywrócił kieszenie na nice. Powiedzcie, panowie, i ty, nasza damo, jak Steven się odegra? Może nie odda wygranych z zakładów podsunęła JulietRavanel. Nie, nadobna Juliet rzekł Jamie Fisher. Mylisz dwóchdżentelmenów.Ojciec Rosemary, Steven, jest tyranem, oszustem zaśtwój ojciec, Jack.Panna Ravanel prychnęła.SR Nie mam pojęcia, czemu w ogóle cię toleruję. Bo się szybko nudzisz odparł Jamie Fisher.Chociaż zgryzliwa stara panna i drobny młodzieniec nieodstępowali się na krok, nie przejmowali się tym, że mogliby wywołaćskandal.Niezależnie od tego, co ich łączyło, powszechnie wiedziano, żeich związek nie jest męsko-damski.Następna gonitwa miała się odbyć o drugiej.Biali i kolorowi prze-chadzali się po torze i po trawniku, a w Klubie Dżokejów służbarozpakowywała piknikowe kosze i strzelały korki.Na torze licytatorzy zachęcali krzykiem do aukcji: Murzyni Johna Hugera.Parobcy ryżowi, tracze, zbieraczebawełny, mechanicy, służba domowa, dzieci! Sto dorodnych sztuk!Edgar Puryear wziął katalog aukcyjny od licytatora i przebiegłpalcem po liście. Andrew chce wziąć udział w licytacji obiektu numersześćdziesiąt jeden.Kasjusz, lat osiemnaście, muzyk. Kasjusz osiągnie tysiąc orzekł Henry Kershaw. Co najmniej tysiąc sto poprawił go Jamie Fisher. Zakład o dwadzieścia dolarów? rzucił Henry. Ale ich nie masz rzekł Jamie.Chociaż Henry ważył prawie osiemset funtów więcej odJamiego i przywykł do stawiania na swoim, skwitował uwagę kolegiuśmiechem.Niezależnie od wewnętrznego przekonania, w obliczutakiego bogactwa jak Fishera nawet dorodne młode niedzwiedzie staćna uśmiech. Juliet, po co Andrew grajek na bandżo? spytał EdgarSRPuryear. Bo kiedy wpada w melancholię, muzyka poprawia mu nastrój.Henry Kershaw pociągnął łyk i zaproponował Juliet butelkę, alewzdrygnęła się i odmówiła. Nie zgadniesz, czyjego konia widziałem w zeszłym tygodniuzaprzężonego do murzyńskiego furgonu rybnego. Tecumseha? spytał Jamie Fisher. Przecież Rhett Butlerzostawił swojego konia rodzinie Bonneau. %7łeby najlepszy morgan na Nizinie Nadmorskiej woził ryby ciągnął Henry Kershaw. Zaproponowałem dwieście dolarów, aleMurzyn odpowiedział, że to nie jego koń i nie jest na sprzedaż. Tecumseh jest wart tysiąc powiedział Edgar Puryear.Dlaczego nie zmusiłeś czarnucha, żeby ci go sprzedał?Henry Kershaw uśmiechnął się krzywo. Może ty byś próbował takiej sztuczki, Edgar, ale ja bym zadiabła się nie pokusił.Rhett może któregoś dnia wrócić. Właśnie, gdzie jest teraz Butler? zapytał Jamie. W Nikaragui? W Santo Domingo? Henry Kershaw wzruszyłramionami. Podobno bawi w Nowym Orleanie.Belle Watling, RhettButler, bękart Rhetta.nawarzył sobie piwa, co?Juliet Ravanel uniosła brwi. Edgar, zawsze zbierasz najsmakowitsze plotki.Czy ta córkaWatlinga nie wyjechała do rodziny w Kansas? W Missouri.Ale nie, nie wyjechała odparł Edgar.Watlingowie z Missouri są cięci na abolicjonistów.Nie czytasz gazet?SR Ależ mój drogi! zawołała Juliet zalotnie po co płochedamy miałyby czytać gazety, skoro dżentelmeni wszystko namwyjaśnią?Jamie Fisher zakasłał, żeby ukryć uśmieszek. A mnie się zdaje powiedziała Ravanel że znacznieciekawiej byłoby się dowiedzieć, jak córka Stevena postąpi wobecmojego kochanego braciszka.Rosemary dosłownie się na niego rzuca. Bez przerwy jakaś panna rzuca się na Andrew.Nie pojmuję,jak on to wytrzymuje rzekł Jamie z prychnięciem. Z tego samego powodu, z którego znosi ciebie odparłaJuliet z uroczym uśmiechem. Mój brat musi mieć kółko adoratorów. Jak długo potrwa, zanim Andrew podbije serce Rosemary? spytał Edgar. Do końca Tygodnia Wyścigów odparła Juliet Ravanel ipostawiła pięć dolarów na swój domysł.W cieniu dębów po drugiej stronie toru babka Fisher, jej wnuczkaCharlotte i John Haynes urządzili piknik.Firma Haynes i Syn rozwiesiłaogłoszenia w Filadelfii i w Nowym Jorku: Tydzień Wyścigów w Char-lestonie.Przejazd w obie strony, zakwaterowanie, posiłki w ceniebiletu!".John umieścił swoich klientów w hotelu Millsa na QueenStreet, gdzie Mills prowadził najlepszą restaurację w mieście [ Pobierz całość w formacie PDF ]