[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy oblała się rumieńcem.- Och! Chodzi o te odgłosy, które było słychać z pokoju obok w.- Burdelu - dokończył.Teraz, kiedy czuł, że wygrywa, ta grazaczęła mu się podobać.- No właśnie.Tak jak gdybyś z początku niechciała, żebym ci to robił, ale pózniej zaczęło ci się to podobać, choćtego nie chcesz.- 82 - PropozycjaSpodziewał się, że go spoliczkuje za tę bezczelność, tymczasemona wróciła na koc, usiadła i położyła dłoń na czole.Pozostała w tejdramatycznej pozie przez kilka chwil, wprawiając go w osłupienie.- Proszę zamknąć oczy - powiedziała w końcu.Udając niezadowolenie, zamrugał długimi rzęsami, z którychzawsze żartowali sobie jego bracia.- Nie podglądać!Dał słowo i nawet zamierzał go dochować, do chwili gdyEsmeralda wydała z siebie pierwszy jęk.Przeszył go prąd.Otworzyłoczy.Esmeralda leżała na plecach, oczy miała zamknięte.Na jejtwarzy malował się ból pomieszany z tęsknotą.Rozchyliła usta, a z jejgardła wydobyło się kolejne westchnienie.Na ten widok zaparło mudech w piersiach.Zafascynowany Billy bezwstydnie przyglądał się,jak westchnienia zamieniają się w jęki, nabierają siły i dzikości.Cisza panująca na dole oznaczała, że jego bracia są równieurzeczeni.Wyobraził sobie, jak siedzą przy ognisku, w ich oczachpłonie żądza, a z ust wylewa się whisky, którą zapomnieli przełknąć.Esmeralda wyprężyła się w łuk.Pod sukienką zarysowały się jejdrobne piersi, przypominając, że nic nie oddziela jej ciała odcienkiego materiału.Wystarczyłoby odpiąć haftkę.Zdjął kapelusz iotarł z czoła kropelki potu.Po miesiącach mieszkania na poddaszu upanny Mellie jęki i westchnienia kobiet przestały robić na nimwrażenie, zwłaszcza że dziewczęta najczęściej tylko udawały ekstazęw nadziei, że zadowolony kowboj zostawi suty napiwek.Tym razem jego ciało poddało się rytmowi tej podniecającejpieśni.Napięcie rosło, ból mieszał się ze słodyczą, gdy uświadamiałsobie, co oznacza ta melodia.Winstead miał rację.To Bart Fine, albojakiś inny mężczyzna, musiał ją tego nauczyć.Niewinność w jejoczach była jedynie złudzeniem.Maską, taką samą, jaką nosząbandyci, kiedy rabują bank.Różnica polega tylko na tym, że jej niechodzi o jego pieniądze, lecz o serce.To spostrzeżenie nie zmniejszyło jego pożądania.Pragnął zabraćją gdzieś daleko i sprawić, by wzdychała, ale szczerze.Chciał, bypatrzyła na to, co jej robi, i zapomniała o mężczyznie, który dotykałjej przed nim.Przysunął się do niej i pochylił nad jej twarzą.- Do diabła, o czym myślałaś? - zapytał, choć tak naprawdę niebył ciekaw odpowiedzi.- 83 - PropozycjaEsmeralda otworzyła błyszczące oczy i uśmiechnęła się do niego.Zarumieniła się jak kobieta, która doznała satysfakcji.- O ciastku francuskim z kremem.Billy, zaskoczony jej odpowiedzią, milczał, czekając na dalszewyjaśnienia.- Po śmierci rodziców, kiedy robiłam zakupy na rynku, częstoprzechodziłam obok cukierni przy Beacon Street.Co rano na okniewystawy stała taca ze świeżymi ciasteczkami, takimi prosto z pieca.Rozpaczliwie próbowałam sobie wmówić, że nie mam na nie ochoty.Nie było nas stać na takie szaleństwa.Ale i tak zawsze o nichmarzyłam.- Westchnęła z rozmarzeniem.- Zawsze zatrzymywałamsię, by popatrzeć, ale nigdy nie uległam pokusie.Zastanawiałam się,jak smakuje każde z nich, w wyobrazni zlizywałam lukier, wbijałamzęby w kruche ciasto, zanurzałam czubek języka w lekkim kremie.Uciszył ją gestem ręki.Jeśli Esmeralda potrafiła odegrać cośtakiego, myśląc jedynie o ciastku, którego nigdy nie zakosztowała, tojak zareagowałaby na prawdziwą rozkosz? Billy nie mógł zrozumieć,jak można rezygnować z tak prostej przyjemności, a potem przezresztę życia tego żałować.On nigdy niczego sobie nie odmawiał.Ażdo teraz.Esmeralda przeciągnęła się i ziewnęła.Wyglądała, jak gdybyrzeczywiście doznała tego, co udawała.- Jak myślisz, czy nabraliśmy twoich braci?Billy, obawiając się, że Esmeralda zauważy, iż zrobiła z niegogłupca, pospiesznie nakrył ją kocem i poderwał się na równe nogi.- Pójdę sprawdzić.Zostań tu, odpocznij  powiedział oschle.- Tak jest, sir - odparła, salutując z rozbawieniem.Już miał odejść, ale w ostatniej chwili zawahał się.Wyjął zcholewki jej pistolet i rzucił na koc.- Jest naładowany.Strzelaj do pierwszego mężczyzny, który ciędotknie.- Nawet do ciebie?Nie podzielał jej rozbawienia.- Zwłaszcza do mnie.Schodząc ścieżką w dół kanionu, Billy zmierzwił sobie włosy irozpiął dwa guziki w rozporku.Na szczęście whisky zmąciła jegobraciom rozum i ostrość widzenia.Gdyby któryś z nich spojrzał na- 84 - Propozycjaniego uważniej, od razu domyśliłby się, że Esmeralda nie zaspokoiłajego żądzy.Był twardy i napięty jak pęczek dynamitu gotowy dowybuchu.Zaklął siarczyście, ale nie poprawiło mu to nastroju.Zbliżając się do ogniska, zmienił krok i zaczął się lekko chwiać nanogach, jak gdyby wyczerpały go te zmagania z kobietą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •