[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś biała jak płótno! Co sięstało, dziecinko?Jeszcze parę minut temu Amanda sądziła, że nie została jej jużani jedna łza.Jednak znów wybuchnęła płaczem.Eunice pod-biegła do niej, przykucnęła obok krzesła i chwyciła ją za rękę�- Co się dzieje, siostrzyczko? - szepnęła, sama bliska łez.Zaw-sze płakała, gdy zdarzało się to Amandzie, choć wiedziała, żesiostra czuje się z tego powodu jeszcze gorzej.- Jordan.- zaszlochała Amanda.- Odszedł.Nie chce nigdywięcej mnie widzieć.To koniec.- Podaj jej szklankę wody - poleciła Marion młodszej córce.Oparła obie dłonie na ramionach Amandy i lekko pomasowałanapięte mięśnie.Amanda od razu przypomniała sobie, jak nie-dawno robił to Jordan, i głośno chlipnęła.Wzięła od Euniceszklankę i spróbowała się napić.- Powiedziałaś mu - bardziej stwierdziła, niż spytała Marion,gdy Amanda opanowała drżenie ręki i zaczęła pić.Eunice spojrzała na matkę ze zdziwieniem.Przysunęła krzesło iusiadła obok siostry.- Co mu powiedziała?Amanda z trzaskiem odstawiła szklankę na stół i jednym tchemopowiedziała Eunice całą historię - o tym, jak beznadziejniezakochała się w Jordanie, jak James podstępnie skłonił ją dowizyt w szpitalu i jaką ona okazała się idiotką, ponieważ nieprzejrzała jego gry.Zakończyła opisem nieprzyjemnej sceny w149 szpitalu, gdy oddała kosztowne prezenty i raz na zawsze pozba-wiła Jamesa wszelkich złudzeń.- I po tym wszystkim Jordan z tobą zerwał? - spytała siostra.- Tak.- Chyba całkiem postradał rozum - stwierdziła Eunice.- Każdy zrozumiałby tę sytuację.Amanda otarła rękawem oczy.Czuła się jak pięcioletnie dziec-ko, które rozbiło sobie oba kolana.Tyle tylko, że miała złamaneserce.- Jordan ma mi za złe, że od razu nie przyznałam się do tego, cozamierzam zrobić.- Umilkła i pociągnęła nosem, a matka na-tychmiast wręczyła jej garść higienicznych chusteczek.- Wiem,że powinnam była wszystko mu wyznać.Naprawdę próbowa-łam, ale nie potrafiłam się na to zdobyć.Bałam się, że go stracę.- Mężczyzni.- z pogardą w głosie mruknęła Eunice.- Któż ich potrzebuje?- Ja - prawie chórem odpowiedziały Amanda i Marion.Eunice poklepała Amandę po ramieniu.- Nie martw się.Jeśli Jordan ma choć trochę oleju w głowie, tospokojnie przemyśli tę sprawę i na pewno ci wybaczy.Daj mutylko trochę czasu, żeby ochłonął.Amanda potrząsnęła głową i zwiniętą w kulkę wilgotną chus-teczką spróbowała osuszyć podpuchnięte oczy.- Nie znasz go.To najbardziej prawdomówny człowiek podsłońcem.Prawdopodobnie nigdy w życiu nie skłamał.Uważaoszustwo za coś niewybaczalnego.żebyś widziała, z jakimwstrętem na mnie patrzył.Miałam ochotę zapaść się ze wstydupod ziemię.- Może on rzeczywiście nie kłamie, ale podobnie jak inni ludziepopełnia błędy - oświadczyła Marion.- Zadzwoni, gdy trochęopanuje emocje.150 Amanda modliła się, aby matka miała rację.Ale w głębi duszyczuła, że Jordan nie zmieni zdania i na zawsze zniknął z jej ży-cia.Kiedy postanowiła wracać do domu, Eunice zaproponowała jej,że z nią pojedzie.Oświadczyła, że przygotuje kolację, a potemobie spędzą wieczór na ploteczkach, tak jak czasem robiły, bę-dąc uczennicami.- Nie zamierzałam odkręcić gazu i wsadzić głowy do piekarnika,jeśli się o to martwiłaś - powiedziała z uśmiechem Amanda,cofając samochód z podjazdu przed domem rodziców.- Niejestem typem samobójczyni, tylko trochę brak mi rozumu.Eunice uśmiechnęła się.- Doskonale.Byłoby szkoda uwędzić te twoje złociste loki.Miejto na uwadze.- Obiecuję, że tego nie zrobię.- Amanda wyobraziła sobie siebiez głową w piecyku i parsknęła śmiechem.- Wiesz co, dziecia-ku? Bardzo się cieszę, że wróciłaś.Siostra pogłaskała ją po ręce.- Możliwe, że zostanę tu dłużej - odparła.- Na uniwersyteciejest wolny etat programisty komputerowego.Złożyłam ofertę.Pierwszego dnia po Bożym Narodzeniu idę na rozmowę kwali-fikacyjną� Jeśli dostanę tę pracę, znów zamieszkam w Seattle.- Naprawdę nie ma żadnych szans na pojednanie z Jimem? -spytała Amanda, gdy przy rytmicznym akompaniamencie wy-cieraczek powoli jechały zalanymi deszczem ulicami.Eunice przecząco pokręciła głową.- To wykluczone, bo on już jest z inną kobietą.Amanda zaparkowała samochód i pobiegła z siostrą do sklepikuna rogu.Kupiły kukurydzę do prażenia, polano do kominka, półkilograma krewetek i surowce na sałatkę�Kiedy wróciły do mieszkania, powiesiły wilgotne płaszcze i151 zabrały się do przygotowywania kolacji.Eunice usmażyła kre-wetki, a Amanda umyła i pokroiła warzywa.- Nawet nie masz choinki - narzekała Eunice, gdy na klęczkachzapalała ogień w kominku.Amanda wzruszyła ramionami.- Prawdę mówiąc, zamierzałam zignorować całe święta - powie-działa.- Znajomość z Jordanem nie zmieniła twojego podejścia do Bo-żego Narodzenia?- Kiedy byłam z Jordanem, myślałam tylko o nim.Podobnie jakwtedy, gdy byłam bez niego.Eunice podniosła się z podłogi i otrzepała ręce o dżinsy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •