[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby ktoś chciał przygotować biografię Aleksa Cale'a,pomyślał Harold, ten szczegół musiałby pominąć jako niepasują-cy do ogólnej idei jego historii.Bo stale dominującym w niejtematem był bezspornie Sherlock Holmes.Alex zakochał się wnim jako chłopiec i niania Deirdre ciągle musiała mu czytaćopowiadania o nim na dobranoc.Wreszcie, mając zaledwie dwa-dzieścia cztery lata, został członkiem Chłopców z Baker Street.Kiedy Henry Cale umarł nagle w 1989 roku na tętniaka mózgui w rodzinie zabrakło elementu scalającego, jakim był brak apro-baty z jego strony, dwójka jego dzieci zaczęła się od siebie odda-lać.Nie byli już sobie nawzajem potrzebni do obrony przed nim.Jakby łączyła ich tylko wspólna walka w okopach, a kiedy bom-bardowanie ustało, żadne z nich nie wiedziało, co powiedziećdrugiemu.Jennifer skupiła się na mężu i działalności charytatyw-nej, a Alex na swoim Holmesie i niekończących się poszukiwa-niach.Bo teraz śledztwo w sprawie zaginionego dziennika ConanDoyle'a stało się obsesją Aleksa.Nie było już nikogo, kto mógłbymu powiedzieć  nie.Kiedy znajdzie dziennik i skończy biogra-fię, myślał, udowodni wreszcie, że ojciec się mylił.Dokona128 czegoś naprawdę wielkiego, chociaż nie w dziedzinie wymarzo-nej przez ojca.Jego sukcesem będzie zarówno samo zwycięstwo,jak i konsekwentny oraz rozwijający się bez ograniczeń bunt.Harold był zaskoczony, jak skłonna do zwierzeń była JenniferPeters, chociaż irytował go jej sposób mówienia: w jednej chwilipięknie i z bólem wyrażała się o najgłębszych uczuciach swegobrata, by w środku zdania umilknąć i odpłynąć myślami w szarezimowe niebo.Przypominała Haroldowi śluzy na rzece w Chica-go, które zamykały się na jakiś czas, żeby napełnić się wodą, apotem otwierały, wypuszczając hektolitry błotnistej masy.Taksówka zatrzymała się przed jednym z dwupiętrowych do-mów przy Phillimore.Na tyłach budynków rosły wysokie drzewa- Harold widział tylko ich wierzchołki wystające nad spadzistymidachami.Zapłacił za kurs pieniędzmi Sebastiana Conan Doyle'a icała trójka weszła do mieszkania Aleksa, które w pierwszej chwi-li robiło wrażenie zaplecza wesołego miasteczka.Fantastycznezabawki i stare świecidełka zajmowały całą dostępną powierzch-nię.Lśniąca srebrna gazownica, ozdobna szabla, miedziana lam-pa, z tuzin słoików na lekarstwa wypełnionych Bóg jeden wieczym, rewolwer w szklanej gablotce, maleńki serwis do herbaty,bandżo, czternaście pustych wazonów we wszystkich kolorach iksiążki, książki, książki.Książki wszelkich rozmiarów, kształtu iwzoru.Książki ustawione porządnie na półkach, rozrzucone wstosach, pojedyncze, przycupnięte na krawędziach stołów i pod-nóżkach, jakby zaraz miały z nich spaść.Hol, salon, jadalnia i to,co leżało dalej - każde z tych pomieszczeń miało tapetę innegokoloru: żółtą, różową, fioletową.Jak gigantyczny cukierek.Jakbymieszkał tu Willie Wonka.Dekoracyjna kakofonia, horror pro-jektanta wnętrz.- O rany - powiedział Harold tylko.129 - Myślę, że.w ostatnich latach ekscentryzm mojego bratawziął górę - wyjaśniła Jennifer.- Czy nie ma pani nic przeciwko temu, żebyśmy się rozejrzeli?- Proszę bardzo - zgodziła się Jennifer.- I powodzenia.Trudno było prowadzić zorganizowane poszukiwania w takchaotycznym miejscu.Harold uległ panującemu tu klimatowi ibiegał tam i z powrotem niczym pszczoła w poszukiwaniu pyłku.Powęszył w żółtym gabinecie, zaglądając do egzemplarzaZmierzchu i upadku cesarstwa rzymskiego Gibbona.Otworzyłstare pudełko po cygarach i znalazł w nim zbiór obcej waluty:dolary, korony i trzy rodzaje peso, wszystko w plastikowych to-rebkach obwiązanych gumkami.Sarah działała oddzielnie.Nieustalili, czego szukają - Harold i tak nie wiedziałby, co jej powie-dzieć.Miał tylko nadzieję, że kiedy znajdą to coś, będą wiedzieli,że o to im chodziło.Sarah wzięła komplet składający się z solniczki i pieprzniczkiw kształcie kotów.Postawiła go porządnie na stole obok zestawuodbitek fotograficznych 4 x 6 cali, które ułożyła w stosik.Haroldzaczął ją obserwować.Jeszcze chwila, a można byłoby odnieśćwrażenie, że tutaj sprząta.Kiedy doszła do niebieskiej wstążkileżącej obok białego kartonowego pudełka, ponownie ją zawiąza-ła.Porządkowała.Harold spojrzał w dół, na bałagan u swoichstóp.On po prostu podnosił przedmioty i odkładał je z powrotemmniej więcej w to samo miejsce.Bez zasady, systemu, zwiększa-jąc jedynie bezmyślną entropię.Wszystko, co nie było dzienni-kiem, traktował jak śmieci.Sarah zaś przeciwstawiła się temuchaosowi i szybko sobie z nim radziła.Szukali w ciszy, przerywanej jedynie od czasu do czasu przezjakąś opowieść Jennifer: pokazywali jakiś przedmiot, siostra130 Aleksa starała się wyjaśnić jego pochodzenie.Zepsuty zegar wy-glądał na południowoamerykański [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •