[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczułem przez chwilę ukłucie żalu.Gdybym miałtaką kwotę. I pewnie ze cztery razy tyle na remont - podpowiedział mi rozum.I już nie było mitak strasznie żal, jak przed chwilą.Na parterze w dawnych czasach znajdował się pewnie warsztat rzemieślniczy.Kilkaizb, grube mury mogły pamiętać XIV stulecie.Tu sklepienia były w lepszym stanie.Za toschody na piętro wyglądały tragicznie.- Może pani tu zostanie? - spróbowałem spróchniałego stopnia nogą.Zatrzeszczał iugiął się lekko.- Furda, młody człowieku.Nie mam stu lat.Naprzód!Wspięliśmy się na pierwsze piętro.Popękane ściany, strop, wykonany pierwotnie zgrubych belek, częściowo runął.Nad nami widać było drugie piętro, a przez dziury w suficieczęść konstrukcji dachu.- No, nie dziwię się, że nikt tego nie chce kupić - mruknąłem.- Wystarczy klasnąć wdłonie i wszystko może siąść.- Bzdury - klasnęła głośno.- Ratowaliśmy już budynki w gorszym stanie niż ten.Co ztego, że belki się łamią? Ważne, że mury w dobrym stanie.Solidna szesnastowieczna cegła,zaprawa z dobrze lasowanego wapna.Ten dom przetrwa tysiąc lat.Nie podzielałem jej optymizmu.W tych pomieszczeniach zachowało się nawet niecomebli, przeważnie resztki meblościanek z lat siedemdziesiątych.Płyta pilśniowa podwpływem wilgoci wypaczyła się paskudnie.Jeszcze jedne schody.Tym razem po moichdługich namowach pani architekt została na parterze.Zbadałem piętro na ile się dało, staranieunikając zarwanych partii podłogi.Zadzwonił telefon.Szef.- I jak idą poszukiwania? - zapytał.- Tragicznie - odparłem.- Kamienica przypomina wewnątrz ser szwajcarski.Wszystkosię wali.- Czy są jakieś ślady zamurowanej niszy albo czegoś podobnego? Sarkofag to nieszpilka.- Nic tu nie widzę.Zciany chyba trochę za cienkie, by mogły tu być skrytki.- Zajrzyj jeszcze na strych i do piwnic.A potem jedz do Wrocławia.Ze strychu nie zostało dużo, co więcej, nie bardzo wiedziałem, jak się tam dostać.Wyjeżdżając do Krakowa, nie przewidziałem konieczności użycia sprzętu alpinistycznego,więc całe wyposażenie zostało w Warszawie.Po dłuższym myszkowaniu trafiłem na starą,rozeschniętą drabinę.Przystawiłem ją do jednej z dziur i drżąc ze zdenerwowania wdrapałemsię na górę.W dziurach dachu gwizdał wiatr.Tu także nie było nic ciekawego.Zlazłemostrożnie na parter.Ze strachu i z wysiłku trzęsły mi się kolana.- Chciałbym jeszcze rzucić okiem na piwnice - poprosiłem.- Jak sprawdzać, to jużwszystko.- Za mną, młody człowieku.Zejście do lochów umieszczono dość nietypowo, wchodziło się do nich mianowicie zminiaturowego podwórza.Zeszliśmy po pokruszonych ceglanych stopniach.Piwnice jednaknależało wykluczyć od razu.W powietrzu unosił się intensywny zapach pleśni, a podłogępokrywała warstewka wody.Zbyt mokro, by zamurowany tu egipski sarkofag mógł przetrwać400 lat.Zajrzałem jeszcze do budynku stojącego na podwórzu.Jednak i on mnierozczarował.Po rodzaju użytej cegły można było poznać, że pochodzi z XIX lub XX wieku.- Nie uda się tym razem, to następnym - pocieszała mnie pani Sylwia.Nie było rady.Wsiadłem do wehikułu i ruszyłem w daleką drogę do Wrocławia -kolejnego miasta, w którym mieszkał Benedykt Solfa.ROZDZIAA PITYBUSZUJ WE WROCAAWIU " ZBURZONE KANONIE " MUMIANA STRYCHU PEANYM MAKABRY " BARIERA PSYCHOLOGICZNA" CO MO%7łNA ZROBI Z MUMIDojechałem do Wrocławia wczesnym popołudniem.Niestety, zadanie moje,początkowo wyglądające prosto, okazało się dużo bardziej złożone niż mogłem przypuszczać.W Archiwum Państwowym na pytanie o miejsce zamieszkania Benedykta Solfy rozłożonotylko bezradnie ręce.- Wie pan - powiedziała archiwistka - mieliśmy oczywiście księgi hipoteczne z końcaXVI i początków XVII wieku, ale podczas oblężenia w 1945 roku uległy zniszczeniu.Taknam się przynajmniej wydaje.Istnieje nikła szansa, że zostały ewakuowane do Niemiec izdołamy jeszcze kiedyś odnalezć je w którymś z archiwów.- Nie ma żadnych odpisów, choćby niekompletnych, fragmentarycznych, czegośpodobnego? - uchwyciłem się ostatniego zdzbła nadziei.- Niestety.Bardzo mi przykro.Jest kilka niemieckich opracowań o mieszczaństwieWrocławia, ale nie sądzę, by znalazł pan w nich tak szczegółowe dane [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Poczułem przez chwilę ukłucie żalu.Gdybym miałtaką kwotę. I pewnie ze cztery razy tyle na remont - podpowiedział mi rozum.I już nie było mitak strasznie żal, jak przed chwilą.Na parterze w dawnych czasach znajdował się pewnie warsztat rzemieślniczy.Kilkaizb, grube mury mogły pamiętać XIV stulecie.Tu sklepienia były w lepszym stanie.Za toschody na piętro wyglądały tragicznie.- Może pani tu zostanie? - spróbowałem spróchniałego stopnia nogą.Zatrzeszczał iugiął się lekko.- Furda, młody człowieku.Nie mam stu lat.Naprzód!Wspięliśmy się na pierwsze piętro.Popękane ściany, strop, wykonany pierwotnie zgrubych belek, częściowo runął.Nad nami widać było drugie piętro, a przez dziury w suficieczęść konstrukcji dachu.- No, nie dziwię się, że nikt tego nie chce kupić - mruknąłem.- Wystarczy klasnąć wdłonie i wszystko może siąść.- Bzdury - klasnęła głośno.- Ratowaliśmy już budynki w gorszym stanie niż ten.Co ztego, że belki się łamią? Ważne, że mury w dobrym stanie.Solidna szesnastowieczna cegła,zaprawa z dobrze lasowanego wapna.Ten dom przetrwa tysiąc lat.Nie podzielałem jej optymizmu.W tych pomieszczeniach zachowało się nawet niecomebli, przeważnie resztki meblościanek z lat siedemdziesiątych.Płyta pilśniowa podwpływem wilgoci wypaczyła się paskudnie.Jeszcze jedne schody.Tym razem po moichdługich namowach pani architekt została na parterze.Zbadałem piętro na ile się dało, staranieunikając zarwanych partii podłogi.Zadzwonił telefon.Szef.- I jak idą poszukiwania? - zapytał.- Tragicznie - odparłem.- Kamienica przypomina wewnątrz ser szwajcarski.Wszystkosię wali.- Czy są jakieś ślady zamurowanej niszy albo czegoś podobnego? Sarkofag to nieszpilka.- Nic tu nie widzę.Zciany chyba trochę za cienkie, by mogły tu być skrytki.- Zajrzyj jeszcze na strych i do piwnic.A potem jedz do Wrocławia.Ze strychu nie zostało dużo, co więcej, nie bardzo wiedziałem, jak się tam dostać.Wyjeżdżając do Krakowa, nie przewidziałem konieczności użycia sprzętu alpinistycznego,więc całe wyposażenie zostało w Warszawie.Po dłuższym myszkowaniu trafiłem na starą,rozeschniętą drabinę.Przystawiłem ją do jednej z dziur i drżąc ze zdenerwowania wdrapałemsię na górę.W dziurach dachu gwizdał wiatr.Tu także nie było nic ciekawego.Zlazłemostrożnie na parter.Ze strachu i z wysiłku trzęsły mi się kolana.- Chciałbym jeszcze rzucić okiem na piwnice - poprosiłem.- Jak sprawdzać, to jużwszystko.- Za mną, młody człowieku.Zejście do lochów umieszczono dość nietypowo, wchodziło się do nich mianowicie zminiaturowego podwórza.Zeszliśmy po pokruszonych ceglanych stopniach.Piwnice jednaknależało wykluczyć od razu.W powietrzu unosił się intensywny zapach pleśni, a podłogępokrywała warstewka wody.Zbyt mokro, by zamurowany tu egipski sarkofag mógł przetrwać400 lat.Zajrzałem jeszcze do budynku stojącego na podwórzu.Jednak i on mnierozczarował.Po rodzaju użytej cegły można było poznać, że pochodzi z XIX lub XX wieku.- Nie uda się tym razem, to następnym - pocieszała mnie pani Sylwia.Nie było rady.Wsiadłem do wehikułu i ruszyłem w daleką drogę do Wrocławia -kolejnego miasta, w którym mieszkał Benedykt Solfa.ROZDZIAA PITYBUSZUJ WE WROCAAWIU " ZBURZONE KANONIE " MUMIANA STRYCHU PEANYM MAKABRY " BARIERA PSYCHOLOGICZNA" CO MO%7łNA ZROBI Z MUMIDojechałem do Wrocławia wczesnym popołudniem.Niestety, zadanie moje,początkowo wyglądające prosto, okazało się dużo bardziej złożone niż mogłem przypuszczać.W Archiwum Państwowym na pytanie o miejsce zamieszkania Benedykta Solfy rozłożonotylko bezradnie ręce.- Wie pan - powiedziała archiwistka - mieliśmy oczywiście księgi hipoteczne z końcaXVI i początków XVII wieku, ale podczas oblężenia w 1945 roku uległy zniszczeniu.Taknam się przynajmniej wydaje.Istnieje nikła szansa, że zostały ewakuowane do Niemiec izdołamy jeszcze kiedyś odnalezć je w którymś z archiwów.- Nie ma żadnych odpisów, choćby niekompletnych, fragmentarycznych, czegośpodobnego? - uchwyciłem się ostatniego zdzbła nadziei.- Niestety.Bardzo mi przykro.Jest kilka niemieckich opracowań o mieszczaństwieWrocławia, ale nie sądzę, by znalazł pan w nich tak szczegółowe dane [ Pobierz całość w formacie PDF ]