[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to jeszcze o niczym nie świadczy i samo w sobie nie jestkaralne.- Byłaś w jego mieszkaniu, kiedy miała miejsce ta zbrodnia.- Nie byłam w jego mieszkaniu.- Byłaś, byłaś.Nie pamiętasz, że widziała cię jego gosposia? Spotkałaśją przy windzie i powiedziałaś, że Stas ci nie otworzył.- Bo naprawdę mi nie otworzył.- Portierka z dołu zapamiętała zarówno godzinę twojego przybycia,jak i wyjścia.Na górze przebywałaś ponad pół godziny.Wystarczającodługo, żeby dokonać morderstwa.Czas zgonu ustalono z dokładnościąco do dziesięciu minut.Załapałaś się.Cholera, po co jem tak dużo sera? Kawałek po kawałku.Dwadzieściajeden pionowo: chorobliwe uczucie głodu będące objawem rozstrojunerwowego.Na siedem liter.BULIMIA.Bingo! Szkoda, że wówczas, gdy rozwiązywałam krzyżówkę, nie udałomi się odgadnąć tego słowa.A nerwy, jak się okazuje, mam diabła warte.Dziwi mnie tylko jedno: Dlaczego Siergiej wrócił do domu sam, bez ob-stawy? Skoro jest przekonany, że mam na swoim sumieniu dwa trupy, tobezsprzecznie można mnie określić mianem „szczególnie niebezpiecznejmorderczyni”.A może oddział specjalny czeka już na mnie za tymidrzwiami, przy windzie?No tak, winda!Teraz sobie przypominam: ta cholerna winda jeździła gdzieś głębokow mojej podświadomości - nawet Wierę Konstantinownę spotkałamwłaśnie koło windy.Do Stasa wchodziłam po schodach, ponieważ.Po-nieważ ktoś zwinął mi windę sprzed nosa! I ten „ktoś” zjeżdżał z góry.Całkiem prawdopodobne, że był to właśnie morderca!- Moim zdaniem, ser jest świetny - powiedziałam powoli, nie spusz-czając wzroku z Siergieja.- Gdzie masz swoich wyważaczy drzwi?- Jakich wyważaczy drzwi?- Takich w kamizelkach kuloodpornych.Chyba ściągnąłeś posiłki?Siergiej niespodziewanie mocno się zaczerwienił, a w jego oczach za-kręciły się łzy.Wyglądały na krokodyle.- Napijemy się? - chciałam dodać mu otuchy.- Strzemiennego?W tym momencie stała się rzecz niesłychana.Siergiej podszedł domnie i wymierzył mi policzek.Nie było to zbyt silne uderzenie, ale po-czułam się dotknięta do żywego.Czułam, jakby powróciły błogosławionetallińskie czasy, kiedy to w taki właśnie sposób Stas Driemow usiłowałoduczyć mnie ukrywania części pieniędzy, otrzymywanych od klientów.Strach, który wydawał się być już raz na zawsze pogrzebany w zakamar-kach mojej duszy, wydostał się na zewnątrz ze zdwojoną siłą.Przestraszyłam się nie na żarty.W oczekiwaniu na kolejne razy, wtu-liłam głowę w ramiona i zasłoniłam się ręką.Na szczęście nic takiego nie nastąpiło.Siergiej wyglądał na bardzoprzestraszonego swoim wybuchem.Chyba nawet bardziej ode mnie.- Sądzisz, że mógłbym wydać cię w ręce milicji?! - zaczął lamentować.- Naprawdę tak sądzisz?!Każdy normalny człowiek tak by właśnie postąpił.Ale Sinienko niebył normalnym człowiekiem - on był dziennikarzem.Nienormalnymdziennikarzem, który w dodatku specjalizuje się w aferach kryminal-nych.Patrzyłam mu prosto w oczy i nie miałam już żadnych wątpliwości.Moja potencjalna wina przyciągała go tak samo, jak psa przyciąga ciecz-ka.Ta sytuacja ogromnie go podniecała.- Zrobiłaś to, prawda?!- Ale co właściwie?- Kropnęłaś tych dwóch.A potem przyszłaś do mnie.- nie wierzyłwłasnemu szczęściu.- Nie boisz się? - zapytałam.- No, wiesz.Do odważnych świat należy.- Ale mimo wszystko?- Bać się? Ciebie?- A jeśli jestem maniaczką?- Nie wyglądasz na maniaczkę.Miałem już do czynienia z maniaka-mi.Poświęciłem im sporo artykułów.- A na kogo wyglądam twoim zdaniem?- Na nikogo - powiedział zupełnie szczerze.- Opowiesz mi wszystko,prawda?- Może.Jeśli mi pomożesz.- Zrobię wszystko, co zechcesz - przysiągł, przyciskając dłoń do piersi.- Masz zapewniony materiał na całą książkę - powiedziałam z powa-gą, sama się dziwiąc, że potrafię tak spokojnie kłamać i wcale nie drży miprzy tym głos.Skąd to się we mnie bierze?- Oni byli jakoś ze sobą powiązani - ten wiolonczelista i Driemow? Za-łatwiali razem jakieś ciemne interesy na wielką skalę?Wiedziałam już, co mam robić.Znów poczułam się w swoim żywiole.Dotknęłam palcami ust Siergieja.Natychmiast skorzystał z okazji i ob-sypał moją dłoń pocałunkami.- Przecież już powiedziałam - wszystko ci wytłumaczę w swoim czasie.- Dla kogo pracujesz?- Dla siebie.- tylko częściowo minęłam się z prawdą.Ostatni razpracowałam dla siebie w wieku siedemnastu lat, kiedy dobrowolnie od-dałam się Sulewowi Chaasu, swojemu pierwszemu chłopakowi, którychodził ze mną do jednej klasy.Późnym wieczorem, na przedszkolnejwerandzie.- Nie miałaś żadnych oporów przed dokonaniem tych zbrodni?- To dla mnie pestka.Pożądanie powaliło nieszczęsnego Siergieja na kanapę z taką siłą, żenaprawdę szczerze mu współczułam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •