[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To były jej ostatnie słowa, zanim kazała mi się pakować: że mam nigdynie używać tego nazwiska.To śmieszne, ponieważ nie było to także jej nazwisko, tylkomojego przeklętego ojca, którego nienawidziła niemal tak samo jak mnie.Ale to nieważne,powiedziała.Liczyło się to, że było to nazwisko Phila, więc nie mogło być moje.Powiedziała, że mnie zabije, jeśli się dowie, że go używam.Cytat:  Uduszę cię , koniec cytatu.Tak więcnie, nie kłamałam.- W porządku.Ale ta historia, którą opowiedziałaś mi otwoim bracie i poletkumarihuany.Przyznajesz teraz, że była zmyślona.Westchnienie.- Tak, przyznaję.- A te inne spotkania z bratem w miarę upływu lat - jego wizyty w Siesta Corta iwasze kontakty po twoim powrocie do San Francisco.- To wszystko było prawdą.- Jane.- To znaczy, dobrze, nie było go tam, ale nasze rozmowy i rady, jakich mi udzielał.Posłuchaj, ja znałam Phila.Mogłam go nie lubić jako małego gówniarza, ale znałam go, byłmoim bratem i wiem, jakiego rodzaju dorosłą osobą byłby, gdyby.Tak więc te rozmowy, októrych ci mówiłam, były prawdziwe.Rzetelne.- Jednak tak naprawdę nie było go tam.- No dobrze, nie było.- Ponieważ on nie żyje.- Nie! - jeży się kobieta.- To nieprawda.- Jane.- Nawet policja nigdy tak nie twierdziła.Nie znalezli ciała.Niczego nie znalezli, aDoyle.- Jane, ten człowiek został oskarżony o zamordowanie dwóch innych dzieciaków.Zpewnością chcesz wierzyć, że twój brat przeżył, ale.- Nie! To znaczy, tak, chciałam w to wierzyć i przez lata wiara była wszystkim, comiałam, ale teraz.teraz wiem.Phil żyje.- Skąd to wiesz?- Rany boskie - mówi ona - jak myślisz, o czym jest ta cała historia, którą ciopowiadam?- Znalazłaś brata?- Tak.- W Las Vegas.- Tak.Tylko że właściwie go nie znalazłam.Chcę powiedzieć, że nie widziałam się znim, ale wiem, że on tam jest.I wiem, co naprawdę mu się przydarzyło.- A co mu się przydarzyło? - No cóż, porwał go Doyle.Ta część jest prawdą.I zapewne prawdą jest, że Doylechciał zabić Phila, tak jak zabił inne dzieci.Jednak nie pozwolono mu.- Kto go powstrzymał?- Inne złe małpy, oczywiście.- Inne złe małpy.- Te, które kazały mu to zrobić - mówi ona.- Antyorganizacja.Gromada.Złe Małpy, sp.z o.o.True czekał na nas w przydrożnym barze tuż za granicą miasta.Kelnerka z plakietką Cześć! Jestem Jane! zaprowadziła nas do jego stolika, a potem zaczekała, aż Wisezdecyduje, czy chce naleśniki z jagodami czy z nadzieniem czekoladowym.Wierciłam sięnerwowo, chcąc zadać pytanie, które dręczyło mnie przez trzy ostatnie dni, lecz kiedykelnerka w końcu zostawiła nas samych, True mnie uprzedził.- Czas, żebyśmy porozmawiali o twoim bracie - rzekł.- Zwietnie.Rozmawiajmy.Zacznijmy od tego, że o nim wiecie.Wiedzieliście przezcały czas, prawda?- Oczywiście.- I nigdy nie wpadliście na to, żeby mi o tym wspomnieć? Na przykład w trakcierekrutacji?  Nawiasem mówiąc, jednym z powodów tego, że naszym zdaniem będzieszdoskonałym tropicielem nędzników, jest fakt, że jeden z nich uprowadził twojego brata.- Prawdę mówiąc, to istotnie był jeden z powodów.- No to dlaczego nic mi nie powiedzieliście?- Gdybym ci powiedział, że wiemy o porwaniu twoje-207 go brata, chciałabyś usłyszeć, co jeszcze wiemy.A wtedy musiałbym skłamać,czego nie lubię robić, albo cię zbyć, w wyniku czego ucierpielibyśmy wszyscy.Jesteśdostatecznie trudna we współżyciu, kiedy spełnia się wszystkie twoje życzenia.- Dlaczego musiałeś mnie okłamywać?- Aby zapewnić bezpieczeństwo operacji.- Mówisz o tej operacji? Czy ona ma coś wspólnego z Philem?- Tak.- Zatem Phil jest.Czy on żyje? Nic mu nie jest?- %7łyje.Widocznie wyłączyłam się na minutę, gdyż nagle kelnerka Jane wróciła z naszymśniadaniem.Kiedy zaczęła rozmawiać z Wiseem o smakach syropu, przeszyłam ją morderczym spojrzeniem i powiedziałam:  Spierdalaj.Już.Zrobiła to, a ja zwróciłam się doTrue.- Opowiedz mi wszystko.True dzgnął widelcem jedno z jajek na talerzu, próbując wypuścić żółtko.- Omnes mundumfacimus - powiedział.- Wszyscy tworzymy ten świat.A my,organizacja, próbujemy uczynić go lepszym.Zadałaś już sobie pytanie, czy może istniećanalogiczna organizacja, dążąca do wprost przeciwnego celu?- Co, banda ludzi usiłująca uczynić ten świat gorszym? Nie.To nie miałoby sensu.%7łółtko pękło i zaczęło się rozlewać po całym talerzu True.- Dlaczego nie?- Co by im to dało? To znaczy, owszem, można dobrze się bawić, sprawiając kłopoty,i są ludzie, których podnieca sianie zniszczeń, ale w ten sposób nie da się zbudowaćorganizacji.Kiedy zli ludzie pracują jako zespół, to dla czegoś takiego jak pieniądze lubwładza.- Chcesz powiedzieć, że zło jest środkiem do celu, a nie celem samym w sobie.Agdyby zło było czymś więcej niż tylko etykietą aspołecznego zachowania? Gdyby zło byłorealną siłą, zdolną przyciągnąć ludzi na swoją służbę?- Już ci mówiłam, że nie wierzę w Boga.- I chcąc jak najszybciej przejść do rzeczy,powiedziałam: - Ale co ja tam wiem, prawda? Mówisz, że ta antyorganizacja istnieje?- Istnieje - rzekł True.- Uważamy, że zawsze istniała, w takiej czy innej formie.Wswym najnowszym wcieleniu zwie się Gromadą.- Gromadą? Jak gromada małp? - Zaczęłam się śmiać, ale nagle coś sobieprzypomniałam.- Notatnik Ario Dextera.- Tak.Dopóki nie zdobyliśmy jego walizki, nie byliśmy pewni, czy to nie przypadek,ale teraz jest jasne, że Gromada zwerbowała Dextera.- No dobrze.Tylko co to ma wspólnego z moim bratem?- Nie każdy, kto przyłącza się do Gromady, robi to dobrowolnie - wyjaśnił True [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •