[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.jak się domyśli.Po utracie Nicholasa była taka przerażona, taka śmiertelnie przerażona, że jeśli pozwoli siękomukolwiek domyślić, jaka droga jej sercu jest Sage, to w jakiś sposób wystawi na szwank jejszczęście.Edward już jej nie lubi, już ją odpycha.Dawid, cóż, Dawid kocha wszystkich.Ale co będzie,jeśli Edward zwróci się otwarcie przeciwko Sage, jeśli zmieni zdanie i ogłosi publicznie, że nie jestjego córką?Liz zadrżała ze strachu i udręki.Nie może do tego dopuścić.A jeśli Edward to uczyni, to onaod niego odejdzie, wezmie Dawida i ukochaną córeczkę i rozpocznie nowe życie gdzie indziej.Nic nie jest ważniejsze niż to dziecko, dziecko Lewisa.Ono liczy się bardziej niż jej własneżycie.Więc uczyni wszystko, żeby je chronić, włącznie z wyrzeczeniem się gorzko-słodkiegoprawa do okazywania światu, jak drogie jej sercu jest to maleństwo.Tego wieczora Edward oznajmił ze zniecierpliwieniem przy kolacji:- Mała znowu płakała przez całą noc.Uważam, że powinnaś wziąć do niej piastunkę.Zabardzo cię absorbuje.Liz była już na to po trosze przygotowana.Kryjąc gniew i strach, i cały swój ból, z głowąpochyloną nad talerzem, odparła spokojnym głosem:- Skoro tak uważasz, Edwardzie.- Tak uważam - uciął krótko.Doczytawszy stronę do końca, Sage stwierdziła, że płacze.- O, Boże, Boże! - powtarzała na głos.Ukrywszy głowę w dłoniach, dała swobodny upust łzom.Tyle lat, a ona nic nie wiedziała,niczego się nie domyślała.Przez tyle łat mamusia ją chroniła, osłaniała, kochała.Przez tyle latdzwigała samotnie brzemię swojej wiedzy.Nawet po śmierci Edwarda, kiedy mogła była jej już powiedzieć, mogła była jąwyswobodzić.Porwała dziennik i rzuciła się ku drzwiom.Otworzyła je i zawołała:- Faye! Faye!Sage spacerowała niespokojnie po gabinecie, przystając od czasu do czasu, żeby sprawdzić, ileFaye zostało jeszcze do przeczytania.Kiedy bratowa przybiegła w odpowiedzi na jej alarmujące wołanie, Sage była zbyt wytrącona zrównowagi, by uczynić; coś więcej, jak wsunąć jej pamiętnik w dłonie i wykrztusić:- Masz, czytaj.Tę ostatnią partię.Szybko, Faye!Gdy teraz Faye zamknęła ostatnią stronicę i odłożyła pamiętnik, popatrzyły na siebie wmilczeniu.- I ty nic nie wiedziałaś, nie miałaś o niczym pojęcia?Sage potrząsnęła głową.- Nie.A ty?- Nie - westchnęła bratowa - nie wiedziałam.Jakież straszliwe brzemię ona dzwigała! Kiedypomyślę, jak samolubnie, przysparzałam jej ciężaru własnymi kłopotami.Nic dziwnego, że twójtatuś.- zatrzymała się i poprawiła -.że Edward był taki zdruzgotany po śmierci Dawida.- Tak - przyznała melancholijnie Sage.- Rozumiem teraz wszystko o niebo lepiej.Mamusiabała się mi okazywać miłość, żeby tatuś.żeby Edward się na mnie nie mścił.A potem, kiedybyłam prawie dorosła i myślała pewnie, że będzie mogła nareszcie odetchnąć, musiałam sięzakochać we własnym bracie.We własnym bracie blizniaku.- Sage zamknęła oczy.- Nicdziwnego, że wydawał mi się zawsze taki bliski.Ciekawe, czy wie.czy ojciec.pan McLaren.Nie chciało jej przejść przez gardło nazwanie go tatusiem.To było zbyt świeże, zbyt bolesne.Przecież wtedy gdy poszła odwiedzić Scotta w szpitalu, on wiedział, wiedział, a nie uczyniłżadnej próby porozmawiania z nią.- Musimy go zawiadomić - oznajmiła raptem Faye. Ma prawo wiedzieć.Sage spojrzała na nią zdumionymi oczyma.- Ależ on może nie c h ci eć wiedzieć.Mógł się ożenić z inną kobietą.Faye zmarszczyła czoło.- Nie chodzi mi o Lewisa, Sage - powiedziała cicho.- Miałam na myśli Scotta.Ma prawo wiedzieć o stanie swojej matki.Takie samo prawo jakty.Sage zesztywniała.- Tak, tak, masz rację - przyznała przejętym głosem.- Powinien wiedzieć, to również jego matka.O mój Boże, Faye! To jak grom z jasnegonieba, nie mogę w to uwierzyć.Kiedy sobie pomyślę, co mamusia musiała przeżywać, gdyprzywiozłam do domu Scotta i zorientowała się.Patrząc na jej pochyloną kasztanową głowę, Faye się zastanowiła, czy Sage zdaje sobie sprawę,jak wiele mówiący jest fakt, że współczuje matce, rozczula się nad nią, nie nad sobą.- Niewykluczone, że Scott wie - powiedziała Faye z namysłem.- Lewis McLaren mógł niemieć innego wyjścia, tylko mu powiedzieć, żeby go powstrzymać od kontaktowania się z tobą.- Może, nie wiem.W tej chwili już nic nie wiem.Przez tyle lat myślałam, że mamusia mnienie chciała, nie kochała mnie tak jak Dawida, podczas gdy w rzeczywistości.- W rzeczywistości ty byłaś zawsze jej ukochanym dzieckiem - dokończyła za nią Faye.- Tomusiało być dla niej straszne, chcieć ci okazać, jak bardzo cię kocha, i nie móc, żeby cię nienarażać na zazdrość Edwarda.Ukrywać miłość do ciebie dla twego własnego bezpieczeństwa.Zpamiętnika wynika jasno, jak drżała w tych wczesnych latach, że Edwardzmieni zdanie i każe cięoddać.- Tak - potwierdziła Sage - a ja jej nie ułatwiałam zadania.Myślisz, że naprawdę powinnyśmyzawiadomić Scotta?-Oczywiście, tylko nie wiem, jak to zrobić.Napisać list?- Zatelefonować - podsunęła Sage.- To by było najlepsze, ale nie znamy numeru.Sage milczała chwilę, nim odrzekła cicho:-Ja znam.- Kochasz go ciągle? - spytała ją Faye ze współczuciem.Sage potrząsnęła głową.- Nie w sposób, w jaki przypuszczasz, jako potencjalnego kochanka.Ale wspomnienie o nimjest ciągle bolesne.Odczuwam jego brak, jakbym.-zawahała się, szukając właściwego słowa -.jakbym utraciła cząstkę samej siebie.Przyczynę tego upatrywałam zawsze w moich złychstosunkach z.z Edwardem, w tym, że mnie przez całe życie odpychał, tak że potem odepchnięcieprzez Scotta stało się podwójnie dotkliwe, pozostawiło mi straszliwe poczucie opuszczenia,osamotnienia.Po przeczytaniu pamiętnika mamusi zastanawiam się, czy nie istnieje prostszewytłumaczenie.Może jakaś cząstka mnie podświadomie czuła, że łączą nas więzy krwi.Możeprzeżywałam rozłączenie tak boleśnie dlatego, że jesteśmy blizniętami.A przecież nic niewiedziałam, nikt mi nigdy nie powiedział.- Tak, twoja mamusia wyraznie pisze o decyzji rozgłoszenia, że Scott.no, ona go nazywaNicholasem, to Lewis McLaren z oczywistych powodów zmienił mu imię.że Scott umarł i żenikt nie powinien o tym wspominać, bo sprawia jej to zbyt wielki ból. - I nikt nie wspomniał słówkiem.A pomyśleć, że tak łatwo mogłam się dowiedzieć, no, możenie, że Scott jest moim bratem, ale że w ogóle miałam brata blizniaka.Ale przez te wszystkie latanikt mi nie powiedział.Faye wzruszyła ramionami.- Większość ludzi przypuszczała pewnie, że wiesz i, jak twoja mamusia, nie chcesz poruszaćtego tematu.- Chivers oczywiście wiedział, ale on był nieskończenie lojalny zarówno wobec mamusi, jakEdwarda i nigdy nie rozmawiał ze mną na tematy rodzinne.Zresztą, nie dorosłam do tego, miałamdwadzieścia trzy lata, kiedy umarł, podobno we śnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.jak się domyśli.Po utracie Nicholasa była taka przerażona, taka śmiertelnie przerażona, że jeśli pozwoli siękomukolwiek domyślić, jaka droga jej sercu jest Sage, to w jakiś sposób wystawi na szwank jejszczęście.Edward już jej nie lubi, już ją odpycha.Dawid, cóż, Dawid kocha wszystkich.Ale co będzie,jeśli Edward zwróci się otwarcie przeciwko Sage, jeśli zmieni zdanie i ogłosi publicznie, że nie jestjego córką?Liz zadrżała ze strachu i udręki.Nie może do tego dopuścić.A jeśli Edward to uczyni, to onaod niego odejdzie, wezmie Dawida i ukochaną córeczkę i rozpocznie nowe życie gdzie indziej.Nic nie jest ważniejsze niż to dziecko, dziecko Lewisa.Ono liczy się bardziej niż jej własneżycie.Więc uczyni wszystko, żeby je chronić, włącznie z wyrzeczeniem się gorzko-słodkiegoprawa do okazywania światu, jak drogie jej sercu jest to maleństwo.Tego wieczora Edward oznajmił ze zniecierpliwieniem przy kolacji:- Mała znowu płakała przez całą noc.Uważam, że powinnaś wziąć do niej piastunkę.Zabardzo cię absorbuje.Liz była już na to po trosze przygotowana.Kryjąc gniew i strach, i cały swój ból, z głowąpochyloną nad talerzem, odparła spokojnym głosem:- Skoro tak uważasz, Edwardzie.- Tak uważam - uciął krótko.Doczytawszy stronę do końca, Sage stwierdziła, że płacze.- O, Boże, Boże! - powtarzała na głos.Ukrywszy głowę w dłoniach, dała swobodny upust łzom.Tyle lat, a ona nic nie wiedziała,niczego się nie domyślała.Przez tyle łat mamusia ją chroniła, osłaniała, kochała.Przez tyle latdzwigała samotnie brzemię swojej wiedzy.Nawet po śmierci Edwarda, kiedy mogła była jej już powiedzieć, mogła była jąwyswobodzić.Porwała dziennik i rzuciła się ku drzwiom.Otworzyła je i zawołała:- Faye! Faye!Sage spacerowała niespokojnie po gabinecie, przystając od czasu do czasu, żeby sprawdzić, ileFaye zostało jeszcze do przeczytania.Kiedy bratowa przybiegła w odpowiedzi na jej alarmujące wołanie, Sage była zbyt wytrącona zrównowagi, by uczynić; coś więcej, jak wsunąć jej pamiętnik w dłonie i wykrztusić:- Masz, czytaj.Tę ostatnią partię.Szybko, Faye!Gdy teraz Faye zamknęła ostatnią stronicę i odłożyła pamiętnik, popatrzyły na siebie wmilczeniu.- I ty nic nie wiedziałaś, nie miałaś o niczym pojęcia?Sage potrząsnęła głową.- Nie.A ty?- Nie - westchnęła bratowa - nie wiedziałam.Jakież straszliwe brzemię ona dzwigała! Kiedypomyślę, jak samolubnie, przysparzałam jej ciężaru własnymi kłopotami.Nic dziwnego, że twójtatuś.- zatrzymała się i poprawiła -.że Edward był taki zdruzgotany po śmierci Dawida.- Tak - przyznała melancholijnie Sage.- Rozumiem teraz wszystko o niebo lepiej.Mamusiabała się mi okazywać miłość, żeby tatuś.żeby Edward się na mnie nie mścił.A potem, kiedybyłam prawie dorosła i myślała pewnie, że będzie mogła nareszcie odetchnąć, musiałam sięzakochać we własnym bracie.We własnym bracie blizniaku.- Sage zamknęła oczy.- Nicdziwnego, że wydawał mi się zawsze taki bliski.Ciekawe, czy wie.czy ojciec.pan McLaren.Nie chciało jej przejść przez gardło nazwanie go tatusiem.To było zbyt świeże, zbyt bolesne.Przecież wtedy gdy poszła odwiedzić Scotta w szpitalu, on wiedział, wiedział, a nie uczyniłżadnej próby porozmawiania z nią.- Musimy go zawiadomić - oznajmiła raptem Faye. Ma prawo wiedzieć.Sage spojrzała na nią zdumionymi oczyma.- Ależ on może nie c h ci eć wiedzieć.Mógł się ożenić z inną kobietą.Faye zmarszczyła czoło.- Nie chodzi mi o Lewisa, Sage - powiedziała cicho.- Miałam na myśli Scotta.Ma prawo wiedzieć o stanie swojej matki.Takie samo prawo jakty.Sage zesztywniała.- Tak, tak, masz rację - przyznała przejętym głosem.- Powinien wiedzieć, to również jego matka.O mój Boże, Faye! To jak grom z jasnegonieba, nie mogę w to uwierzyć.Kiedy sobie pomyślę, co mamusia musiała przeżywać, gdyprzywiozłam do domu Scotta i zorientowała się.Patrząc na jej pochyloną kasztanową głowę, Faye się zastanowiła, czy Sage zdaje sobie sprawę,jak wiele mówiący jest fakt, że współczuje matce, rozczula się nad nią, nie nad sobą.- Niewykluczone, że Scott wie - powiedziała Faye z namysłem.- Lewis McLaren mógł niemieć innego wyjścia, tylko mu powiedzieć, żeby go powstrzymać od kontaktowania się z tobą.- Może, nie wiem.W tej chwili już nic nie wiem.Przez tyle lat myślałam, że mamusia mnienie chciała, nie kochała mnie tak jak Dawida, podczas gdy w rzeczywistości.- W rzeczywistości ty byłaś zawsze jej ukochanym dzieckiem - dokończyła za nią Faye.- Tomusiało być dla niej straszne, chcieć ci okazać, jak bardzo cię kocha, i nie móc, żeby cię nienarażać na zazdrość Edwarda.Ukrywać miłość do ciebie dla twego własnego bezpieczeństwa.Zpamiętnika wynika jasno, jak drżała w tych wczesnych latach, że Edwardzmieni zdanie i każe cięoddać.- Tak - potwierdziła Sage - a ja jej nie ułatwiałam zadania.Myślisz, że naprawdę powinnyśmyzawiadomić Scotta?-Oczywiście, tylko nie wiem, jak to zrobić.Napisać list?- Zatelefonować - podsunęła Sage.- To by było najlepsze, ale nie znamy numeru.Sage milczała chwilę, nim odrzekła cicho:-Ja znam.- Kochasz go ciągle? - spytała ją Faye ze współczuciem.Sage potrząsnęła głową.- Nie w sposób, w jaki przypuszczasz, jako potencjalnego kochanka.Ale wspomnienie o nimjest ciągle bolesne.Odczuwam jego brak, jakbym.-zawahała się, szukając właściwego słowa -.jakbym utraciła cząstkę samej siebie.Przyczynę tego upatrywałam zawsze w moich złychstosunkach z.z Edwardem, w tym, że mnie przez całe życie odpychał, tak że potem odepchnięcieprzez Scotta stało się podwójnie dotkliwe, pozostawiło mi straszliwe poczucie opuszczenia,osamotnienia.Po przeczytaniu pamiętnika mamusi zastanawiam się, czy nie istnieje prostszewytłumaczenie.Może jakaś cząstka mnie podświadomie czuła, że łączą nas więzy krwi.Możeprzeżywałam rozłączenie tak boleśnie dlatego, że jesteśmy blizniętami.A przecież nic niewiedziałam, nikt mi nigdy nie powiedział.- Tak, twoja mamusia wyraznie pisze o decyzji rozgłoszenia, że Scott.no, ona go nazywaNicholasem, to Lewis McLaren z oczywistych powodów zmienił mu imię.że Scott umarł i żenikt nie powinien o tym wspominać, bo sprawia jej to zbyt wielki ból. - I nikt nie wspomniał słówkiem.A pomyśleć, że tak łatwo mogłam się dowiedzieć, no, możenie, że Scott jest moim bratem, ale że w ogóle miałam brata blizniaka.Ale przez te wszystkie latanikt mi nie powiedział.Faye wzruszyła ramionami.- Większość ludzi przypuszczała pewnie, że wiesz i, jak twoja mamusia, nie chcesz poruszaćtego tematu.- Chivers oczywiście wiedział, ale on był nieskończenie lojalny zarówno wobec mamusi, jakEdwarda i nigdy nie rozmawiał ze mną na tematy rodzinne.Zresztą, nie dorosłam do tego, miałamdwadzieścia trzy lata, kiedy umarł, podobno we śnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]