[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MogÄ™ nawet powie-dzieć: niestety. Dlaczego niestety? Cóż tu powiedzieć? Nieciekawy czÅ‚owiek, caÅ‚kiem nieciekawy; mówiÄ…c miÄ™dzy na-mi i w sekrecie: wolaÅ‚bym nie mieć z nim nic wspólnego!Doktor przytaknÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… na znak zgody i dodaÅ‚: Zgadza siÄ™.Już sÅ‚yszaÅ‚em podobne opinie. Wujaszku, a o co chodzi? Dziecinko, to tylko plotki i nie sÄ…dzÄ™ zresztÄ…, żeby&Helena przerwaÅ‚a mu: PrzeklÄ™ty wujku, gadać od razu, bo jestem ciekawa, a jak nie, to wytarabaniÄ™ rodzinÄ™do wody razem ze sÅ‚omkowym kapeluszem i tymi tajemnicami.Gadać i koniec!  Co rzekÅ‚-szy uÅ›miechnęła siÄ™ do niego.Na takie dictum wyrecytowaÅ‚ poÅ›piesznie: BÄ…kajÄ… ludzie coÅ› o nie wyjaÅ›nionych przyczynach Å›mierci jego żony; bardzo byÅ‚apiÄ™kna, ale zle żyli ze sobÄ…; po Å›mierci krążyÅ‚o dużo historyjek o jej prowadzeniu siÄ™, a także io jego nieopanowanej zazdroÅ›ci.W każdym razie Lothar jest czÅ‚owiekiem, do którego plotkiprzylepiajÄ… siÄ™ jak muchy do lepu. Dlaczego przyszedÅ‚ wujkowi na myÅ›l wÅ‚aÅ›nie teraz? Bo widzisz, dziecinko  tu podrapaÅ‚ siÄ™ po szyi, ogromnie przy tym marszczÄ…ctwarz  mam pewien plan: muszÄ™ zebrać na konferencjÄ™ kilka osób& ale to tajemnica,wiÄ™cej nie powiem. Podejrzanych&  dokoÅ„czyÅ‚a Helenka. To wujek chciaÅ‚ powiedzieć? A tak, rzeczywiÅ›cie  zdumiaÅ‚ siÄ™ ogromnie. No i kto tam ma być jeszcze? Profesor Topolski, fizjolog i wÅ‚aÅ›ciciel najpiÄ™kniejszego prywatnego laboratorium. A jeszcze? Profesor ByroÅ„, oczywiÅ›cie. A jeszcze? Rektor Traga. O tym to już nam wujek napomykaÅ‚.A kto jeszcze? To już wszyscy  liczyÅ‚ sobie na palcach, powtarzajÄ…c:  Lothar, Topolski, ByroÅ„,Traga.  I to ma być jeden z nich? JeÅ›li Guran ma racjÄ™ w swych hipotezach, to prawie na pewno. A czy wujek jest dobrym detektywem?  indagowaÅ‚a dalej, tonem powÄ…tpiewajÄ…-cym. Eee  zirytowaÅ‚ siÄ™ doktor  co ty mnie egzamin tu robisz czy co? Nie, ale wujaszek już wyÅ›piewaÅ‚ nam przed czasem swoje plany, a detektyw tegorobić nie powinien, m&W tym momencie łódz zgrzytnęła kilem, wjeżdżajÄ…c z impetem na piasek, wszyscy ma-chnÄ™li siÄ™, posÅ‚uszni prawom fizyki, do przodu, wszyscy i wszystko, nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c sÅ‚omko-wego kapelusza, który zatoczywszy imponujÄ…cy Å‚uk w powietrzu, osiadÅ‚ na wodzie i przepÅ‚y-wajÄ…c obojÄ™tnie z powrotem koÅ‚o Å‚odzi, rozpoczÄ…Å‚ swÄ… osobistÄ… żeglugÄ™ do GdaÅ„ska.Na szczęście doktor Józefat, Å‚apiÄ…c siÄ™ nieprzytomnie burty, nie trafiÅ‚ rÄ™kÄ… jak należy izamiast chwycić za niÄ…, chwyciÅ‚ wodÄ™, a wraz z niÄ… i& swój kapelusz.Tak przypadkiem wró-ciÅ‚ do prawego wÅ‚aÅ›ciciela, który nawet nie zorientowaÅ‚ siÄ™ w jego perypetiach i do Å›miercizachodziÅ‚ w gÅ‚owÄ™, jak to siÄ™ staÅ‚o, że kapelusz byÅ‚ mokry.Fatalnie zresztÄ… odbiÅ‚a siÄ™ przygoda na wstążce rypsowej, która nienagannie sÅ‚użącprzez lat czterdzieÅ›ci, zaczęła od owego dnia popuszczać w swej spoistoÅ›ci materialnej, jakteż i psuć siÄ™ w kolorze.Przygoda trwaÅ‚a dwie sekundy, bo oto łódz, wyzwoliwszy siÄ™ wÅ‚asnym rozpÄ™dem,wpÅ‚ynęła znów na odpowiedniejsze wody i pofrunęła dalej, Å›miejÄ…c siÄ™ wraz ze swÄ… zaÅ‚ogÄ…,nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c szanownego wujka.Po godzinie wracali.PrzejeżdżajÄ…c obok owego domu z wieżą, ujrzeli z dala jakiegoÅ›chyba kalekÄ™, albowiem szedÅ‚ ogromnie dziwacznie, który ciÄ…gnÄ…c za sobÄ… po ziemi ciężkiworek zbliżaÅ‚ siÄ™ do rzeki.Furtka w murze byÅ‚a otwarta. Patrz  pokazaÅ‚a Helena  on chyba wylazÅ‚ z tego domu? Może, a zatem to chyba dom dla paralityków lub pijaków.PopÅ‚ynÄ™li dalej.Po pewnym czasie Helena, odwracajÄ…c siÄ™, dostrzegÅ‚a, jak ciskaÅ‚ worek z rozmachemtakim, że aż siwe wÅ‚osy rozleciaÅ‚y siÄ™ na wietrze.WyglÄ…da na mÅ‚odego, a siwy.Dziwne  pomyÅ›laÅ‚a.XVWRÓ%7Å‚BY WERONIKIPo niezwykle, jak na wrzesieÅ„, upalnym dniu ogród w willi Pogonowskiego staÅ‚ siÄ™wieczorem oazÄ… wytchnienia.Stare drzewa zaszeleÅ›ciÅ‚y pierwszymi podmuchami wiatru.Szofer, wystÄ™pujÄ…cy w roli ogrodnika, podlewaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie kwiaty, gwiżdżąc faÅ‚szywiejakÄ…Å› melodiÄ™.TrochÄ™ dalej spacerowaÅ‚, zaÅ‚ożywszy rÄ™ce do tyÅ‚u, sierżant Kowalik, chÄ™tniezażywajÄ…cy przechadzki po caÅ‚odziennym dyżurze przy zwÅ‚okach matematyka.NareszcieformalnoÅ›ci zaÅ‚atwione, nieboszczyk odwieziony do kostnicy, może bÄ™dzie wreszcie koniecniefortunnej delegacji do Warszawy i jeszcze dziÅ› zdąży wrócić wraz z plutonowym Ogór-kiem do swojego Grodziska pod WarszawÄ….SpojrzaÅ‚ na zegarek  odczytaÅ‚, że jest pięć poósmej.PuÅ›ciÅ‚ siÄ™ dalej w ogród miÄ™dzy drzewa i żółto kwitnÄ…ce, wysokie bulwy, miÄ™dzy chry-zantemy i dzielnie trzymajÄ…ce siÄ™ powoje.W pokoju sÅ‚użbowym zabÅ‚ysÅ‚o Å›wiatÅ‚o, to Weroni-ka postanowiÅ‚a przystÄ…pić do swej codziennej i ważnej funkcji zaglÄ…dania w przyszÅ‚ość za po-mocÄ… kabaÅ‚y [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •