[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. 300 Phyllis A.WhitneyZ zawziętą miną wpatrywał się w drogę, oświetloną reflektorami auta. Owszem, polecisz  stwierdził nieustępliwie. Nie masz wyboru.Czy myślisz, że dopuszczę dotego, żebyś skończyła jak Jaśmina  utopiona w worku? Wiesz o wiele za dużo, żebyś była w tymdomu bezpieczna. Ale wciąż jeszcze za mało!  jęknęła. Nie chcę odjeżdżać i zostawiać cię samego.Czy sądzisz,że tobie nie zagraża żadne niebezpieczeństwo?Wyciągnął rękę i nakrył nią jej dłoń. Cicho.Uspokój się.Posłuchaj.Chcę opowiedzieć ci o twojej siostrze.Zapadła w miękki fotel i zamknęła oczy.Nie wiedziała, co za chwilę usłyszy ani czy chce to usłyszeć,czy nie.Ale jedno wiedziała na pewno: zbliżała się chwila ujawnienia prawdy, przed którą nie byłoucieczki.Miles zaczął beznamiętnym głosem; w miarę jak mówił, wyobraznia Trący wyczarowywałatajemnicze, zielone oczy siostry  patrzące na świat nieodgadnionym, powłóczystym spojrzeniem. Poznałem Anabel, gdy podjęła u mnie pracę jako modelka  zaczął. Przeciwieństwa jejcharakteru, jej ulotność zafascynowały mnie, próbowałem uchwycić te cechy na płótnie.Kiedy jąmalowałem, dużo mi opowiadała o swoich przyjaciołach i życiu w Nowym Jorku. Czy opowiadała ci o swojej rodzinie?  spytała Trący. Nie, nigdy.O niczym, co działo się w jej domu w Iowa.Zorientowałem się, że w Nowym Jorkuutrzymuje kontakty z jakąś podejrzaną bandą i próbowałem ją od tych ludzi odciągnąć.Początkowonie miałem pojęcia, że Anabel bierze narkotyki.Kiedy się o tym dowiedziałem  poślubiłem ją. CZARNY BURSZTYN 297Trący wyprostowała się w fotelu i przyjrzała się Milesowi badawczo w słabym świetle tablicyrozdzielczej.Pokiwał głową. Niezbyt normalne, przyznaję.Wbrew rozsądnym radom, podjąłem się roli wybawiciela młodejkobiety, znajdującej się niewątpliwie w rozpaczliwym położeniu.Byłem w niej wtedy zakochany chociaż na mój własny sposób, nie na jej.Częściowo, jak sądzę, byłem zakochany w jej wizerunku napłótnie.Po ślubie wywiozłem ją daleko od Nowego Jorku, na leczenie.Była kochająca, oddana, przezpewien czas sprawiała wrażenie bardzo do mnie przywiązanej.Myślę, że byliśmy szczęśliwi, choćniełatwe to było szczęście.Namalowałem Anabel owego pierwszego roku, tak jak ją widziałem, izawarłem w tym portrecie więcej, niż o niej w istocie wiedziałem. Odwiedziła mnie tuż przed ślubem  rzekła w zadumie Trący. Wierzyła wtedy, że od tej porywszystko ułoży się wspaniale.Myślała, że będzie szczęśliwa  i bezpieczna. Pamiętam  powiedział sucho. Ja również w to wierzyłem.Sądziłem, że będę w staniezapewnić jej bezpieczeństwo. A ona tymczasem wróciła do narkotyków.Dlaczego? Kto wie? Kto wie, co doprowadza do uzależnienia jednostki takie jak Anabel  warunki, w jakichwzrastały, zbieg okoliczności, kombinacja genów? Niezależnie od tego, jak się starałem, wciążwracała do nałogu; brała, kiedy tylko nadarzyła się okazja.Przeszła pod moją opieką dwie tak zwanekuracje odwykowe.To wtedy właśnie znienawidziłem tych łotrów, którzy zajmują się handlemnarkotykami.Sylvana, pomyślała Trący.To miniaturowe wcielenie zła, które ukazał na płótnie. 298 Phyllis A.Whitney I wówczas przyszło zaproszenie od Sylvany  ciągnął Miles. Natychmiast z niegoskorzystałem.Anabel była właśnie w trakcie kolejnej kuracji odwykowej; pomyślałem, że będziemybezpieczniejsi, jeśli na pewien czas zaszyjemy się w spokojnym, zacisznym miejscu nad Bosforem.Od ponad roku nie mogłem już malować.Czułem, że tracę formę, ale było mi wszystko jedno.Zawszeinteresowała mnie mozaika turecka, postanowiłem więc postudiować ją dla własnej przyjemności.Sylvana jest bardzo gościnna, przyjęła nas serdecznie.Tak przynajmniej myślałem.Wierzyłem też, żebędzie tam Anabel jak w raju.Ale ktoś w yali znowu zaczął dawać jej heroinę.Ktoś, kto chciał jązniszczyć.W samochodzie zapanowało milczenie.Trący siedziała ze skrzyżowanymi ramionami i czekała, coMiles powie dalej.Ale on utkwił wzrok w lusterku wstecznym. Od pewnego czasu jedzie za nami jakiś samochód.Na tym górzystym terenie widać wszystko zdużej odległości.Może to tylko przypadek.Ale dostrzegliśmy łódz wypływającą spod yali.Trący odwróciła się i zobaczyła w dali światła samochodu.Miles przyśpieszył i światła znikły im zoczu. Jak sądzisz, czy to Sylvana dawała jej heroinę?  spytała. Bo sama chciała się z tobą związać?Bo to był najłatwiejszy sposób pozbycia się Anabel? Widziałam twój nowy obraz  namalowałeś nanim odbicie Sylvany w samowarze. Nie jestem pewien, czy Sylvana rzeczywiście się we mnie kocha.Czasem myślę, że onawykorzystuje mnie po to, aby znęcać się nad Muratem i dać mu odczuć, że jest zbyt biedny na to, bymógł być panem we własnym domu.Kiedy zwróciłaś mi uwagę na odbicie w samowarze, zaważyło tona mojej wizji portretu.Zna- CZARNY BURSZTYN 303lazłem coś, co zapragnąłem wyrazić  moją nienawiść do tych łotrów.Ale w grę mogą wchodzić nietylko sprawy sercowe.Jestem pewien, że Anabel coś odkryła.Możliwe nawet, że była w cośzamieszana.Wykorzystując jej głód narkotyków, ktoś mógł posłużyć się nią jako narzędziem w tymbestialskim, nielegalnym procederze.W każdym razie musiała wiedzieć, skąd pochodzi heroina  toplugastwo, od którego pozostały jej ślady nakłuć na rękach.Kiedyś przyniosła mi jakieś koraliki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •