[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby był to czas pokoju, najprawdopodobniej namawialiby Urtho, aby wygnałBursztynowego %7łurawia z miasta bez krzty szacunku dla jego imienia.I byliby zli i nieszczęśliwi  ponieważ gdyby to był czas pokoju, byłbym bardzo219 bogatym kestra chern.Zresztą nie sądzę, aby było to coś, czym można się chwalić.W czasie pokoju Urtho wysłuchałby sączonej przez uszy trucizny, poki-wał głową, posłał po Bursztynowego %7łurawia.Zjedliby razem pyszną kolacjęi wszystko zostałoby tak jak przedtem.Z wyjątkiem tego, że Bursztynowy %7łu-raw wiedziałby dokładnie, kto o nim mówił te rzeczy.Zresztą teraz dzieje się to samo.Tylko częściej to Tamsin, Cinnabar, Gesteni Skan przekazują mi te rzeczy niż Urtho.podobnie jak oni, my kestra chern jeste-śmy w oficjalnej służbie, i to oczywiste, że będziemy mieli tu posady, dopóki jestUrtho.Poza tym, jeżeli będą próbowali usunąć nas i perchi z obozu, szeregowcywznieciliby bunt.Ale czy znienawidziłby swoich wrogów, gdyby miał czas i siły?Nie sądzę  stwierdził. Byłbym jednak bardzo dotknięty ich plotkami.Te-raz też jestem, chociaż próbuję nie zwracać na to uwagi.Nienawiść do ludzi jestmi obca, ale nienawidzę rzeczy, które robią.Szeptane plotki, skrywanie się zaanonimowością  tego nie cierpię.Tak jak Gesten powiedział, jest to trucizna,trucizna, która działa przez dotyk.Każdy kto jej dotknie, choruje, i trzeba wielewysiłku i energii, aby go uzdrowić.Pomimo śmiałych słów, jakie wyrzekł do Gestena, teraz czuł się zraniony i nie-szczęśliwy.Skupił się na najprostszych zadaniach w swojej pracy  rzeczach, którychnie robił, odkąd Gesten mu służył  aby zapomnieć o ranach.Odkładanie ręcz-ników na miejsce, opróżnianie i mycie parownika, ustawianie mebli.wszystkiete czynności stały się ćwiczeniem medytacyjnym, zmieniającym negatywną ener-gię gniewu w coś przydatnego.Porządkując namiot, mógł zaprowadzić porządekw swoim umyśle.Co prawda, Skan twierdzi, %7łe schludna i uporządkowana przestrzeń jest.ozna-ką niebezpiecznie chorego umysłu  pomyślał z rozbawieniem, kiedy składałprzykrycia i układał na jednym krańcu kanapy. To dobrze, że gryfy nie mająwiele osobistych rzeczy, bo inaczej już widzę jego legowisko.1 Bursztynowy %7łuraw?  rozległ się za nim cichy szept kobiecy, po czymnastąpiło coś, co brzmiało jak zduszony szloch.Odłożył ostatni koc i odwrócił się szybko, zastanawiając się czy jego umysłnie zakpił sobie z niego.Ale  nie, nie zdawało mu się.W wejściu stała ZimowaAania, odchylając jedną ręką klapę namiotu, cała we łzach.Podszedł szybko, chwycił jej dłoń w swoje i wprowadził do środka.Płótnonamiotu wysunęło się z jej omdlałych palców i chwilę trwało, zanim Bursztynowy%7łuraw zasznurował wejście zapewniając im prywatność. Co się stało?  spytał.Zrobiła kilka niepewnych kroków potem opadła nakanapę, przyciskając poduszkę do piersi, a nowe łzy spływały jej po policzkach. O co chodzi? Nie martw się, nie przeszkadzasz mi, ostatni klient już wy-szedł i mam dla ciebie całą noc, jeśli tego potrzebujesz220  Chyba tak  odrzekła, ocierając dłonią oczy. Przepraszam, nie chciałamci przeszkadzać, ale widziałam, jak stoisz, tak godny zaufania, taki silny.a jaczułam się tak.tak.strasznie.Usiadł przy niej, objął ją, podając jej czysty ręcznik, aby wytarta nos.Możenie była to chusteczka, ale znajdował się pod ręką. Opowiedz mi wszystko od początku  powiedział.Kilka razy nabierałaoddechu, ale za każdym razem kończyło się to nowym szlochem. Co się stało? Chodzi.o Conna  powiedziała w ręcznik. Wiesz.że nie byliśmy zesobą już od kilku tygodni.Przeważnie dlatego, że byłam wykończona, ale czasa-mi.po prostu nie miałam ochoty.Nic do niego nie czuję, jeśli w ogóle kiedyścoś czułam.Chciałabym tylko, żeby sobie poszedł.Dzisiaj, kiedy jego grupa wró-ciła i znowu zaczął.no cóż, powiedziałam mu, że chcę, aby sobie poszedł.I tonie tylko dzisiaj, ale już na zawsze. I?  odezwał się łagodnie Bursztynowy %7łuraw. Powiedział. wybuchnęła znowu płaczem. Zaczął na mnie wrzesz-czeć, mówiąc, że jestem do niczego.Powiedział, że jestem zimną dziwką bezserca, że nie jestem w stanie pokochać nikogo oprócz siebie, że jestem samolub-na, zepsuta i troszczę się tylko o siebie, że byłam jego najgorszą kochanką, miałwrażenie, jakby się kochał z deską, i że nigdy nie znajdę drugiego mężczyznytak tolerancyjnego jak on.Powiedział, że zostałam trondi irn, ponieważ ludzie niechcieliby mieć takiej uzdrowicielki.I gdyby nie to, że kompetencji trondi irn sięnie sprawdza, nie dostałabym nawet tej pracy.Powiedział, że jestem niezdarna,niekompetentna i gdyby nie wojna, byłabym niczym. Teraz już nie hamo-wała płaczu i gdyby Bursztynowy %7łuraw nie słuchał uważnie, nie zrozumiałbynawet połowy z tego, co mówiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •