[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do tego na swojÄ…kolej czeka jeszcze wydziaÅ‚ architektury, a w ostatnim krÄ™gu piekieÅ‚najwiÄ™kszy demon do pokonania konserwator zabytków.WykoÅ„czÄ… jÄ…nerwowo, a potem wyssÄ… do sucha, pochÅ‚aniajÄ…c ogromne sumy w Å‚apówkach.Bez nich bowiem nic siÄ™ nie odbÄ™dzie, nie przejdzie żadne zezwolenie. Ale o jakich zezwoleniach mowa? wtrÄ…ciÅ‚a Julia. Na co mi jakieÅ›zezwolenia? Jak to na co? uniósÅ‚ siÄ™ Andrzej. A po co tam jedziesz, do jasnejanielki, jak nie przygotować dom do przebudowy? W starych dworachi paÅ‚acach zakÅ‚ada siÄ™ luksusowe hotele, oczywiÅ›cie ze spa.A ponoć twójdwór stoi na malowniczym wzniesieniu nad WisÅ‚Ä…, tuż obok sÅ‚ynnegouzdrowiska.JeÅ›li masz dostÄ™p do rzeki, koniecznie musisz pomyÅ›lećo budowie mariny.Wiesz, niewielki port dla żaglówek i kajaków goÅ›ci.Mogliby tam cumować bogaci kolesie swoimi jachtami.Co prawda nieÅ›ciÄ…gniesz takiej klienteli, jaka szlaja siÄ™ po Mazurach, nie pojawi siÄ™ wieluszkopów i nowobogackich ruskich, ale kto wie? Hotel w takim miejscu możeokazać siÄ™ żyÅ‚Ä… zÅ‚ota! Ale ja& Kiedy to nie jest mój dom, moja posiadÅ‚ość& JadÄ™ tam tylko postare dokumenty& jÄ…kaÅ‚a siÄ™ zdumiona Julia. No pewnie, że dokumenty. Andrzej mrugnÄ…Å‚ porozumiewawczo.Przyznaj lepiej, czy znalazÅ‚aÅ› już inwestora? Masz jakiegoÅ› wspólnika? AniamówiÅ‚a, że widujesz siÄ™ z jakimÅ› prawnikiem.Bardzo dobrze, za coÅ› trzebaten hotel zbudować, nie? Potrzebujemy nadzianego koleżki, który sypniehajsem. Potrzebujemy? Przecież musisz mieć kogoÅ› takiego jak ja, księżniczko.Nie mogÅ‚aÅ› lepiejtrafić, jestem wÅ‚aÅ›ciwym facetem na wÅ‚aÅ›ciwym miejscu.Twój asystent zrobiza ciebie przykrÄ… robotÄ™.Tu zagada, tam wrÄ™czy Å‚apówkÄ™, jednego poÅ‚echta,innego postraszy.Tak, postraszy.Może okazać siÄ™, że temu czy innemu trzebanakÅ‚aść po gÄ™bie lub powybijać szyby w chaÅ‚upie.Taki jest Å›wiat, zÅ‚otko, alenic siÄ™ nie martw.JÄ™druÅ› jest przy tobie.Wszystkim siÄ™ zajmÄ™, a szczególnieprzypilnujÄ™, by ciÄ™ nie ocyganili. Wiesz, Andrzeju, to chyba kompletne nieporozumienie. Julia czuÅ‚a, żerobi siÄ™ jej gorÄ…co.ZaczynaÅ‚a siÄ™ bać tego cwaniaka. Ten dom mi siÄ™ nienależy, nie jadÄ™ go odebrać, a zabrać z niego pamiÄ™tnik mojej praprababki.Nie planujÄ™ żadnej budowy, żadnych inwestycji.Mężczyzna nagle spoważniaÅ‚.ZacisnÄ…Å‚ rÄ™ce na kierownicy, aż zbielaÅ‚y muknykcie.PatrzyÅ‚ w milczeniu na szosÄ™.Cisza zrobiÅ‚a siÄ™ niezrÄ™czna, nawetsilnik samochodu ryczaÅ‚ z jakÄ…Å› pretensjÄ….Julia poczuÅ‚a siÄ™ nieswojo. ObiecujÄ™ jednak, że jeÅ›li bÄ™dÄ™ potrzebowaÅ‚a twojego wsparcia, nie wiem,kiedyÅ› w nieokreÅ›lonej przyszÅ‚oÅ›ci, to z pewnoÅ›ciÄ… o nie poproszÄ™ dodaÅ‚az trudem.Andrzej spojrzaÅ‚ na niÄ… srogim wzrokiem, a potem uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ jakpoprzednio, czyli trochÄ™ jak playboy, a trochÄ™ jak stary diabeÅ‚.Po paruchwilach znów zaczÄ…Å‚ roztaczać wizjÄ™ hotelu ze spa nad samym brzegiemWisÅ‚y.Na szczęście nie mówiÅ‚ o sobie jako o współwÅ‚aÅ›cicielu, nie używaÅ‚już liczby mnogiej, co nieco uspokoiÅ‚o JuliÄ™.Na miejsce dojechali wczesnym popoÅ‚udniem, po drodze zatrzymali siÄ™tylko po to, by zatankować.OczywiÅ›cie za paliwo pÅ‚aciÅ‚a Julia.Przy okazjizaczęła siÄ™ zastanawiać, czy Andrzej nie wystawi jej rachunku za caÅ‚odziennÄ…usÅ‚ugÄ™.Może sama powinna mu zaproponować takÄ… zapÅ‚atÄ™?Nie miaÅ‚a jednak czasu na rozterki, bo szybko przemknÄ™li przez wieÅ›,zÅ‚ożonÄ… z kilku betonowych szeÅ›cianów, gdzie mieszkali pracownicy dawnegoPGR-u, oraz z nielicznych gospodarstw, by nagle wjechać w ciÄ…gnÄ…cÄ… siÄ™uliczkÄ™, z obu stron malowniczo obsadzonÄ… starymi topolami. Bez wÄ…tpienia droga do dworu pomyÅ›laÅ‚a podniecona Julia. Ciekawe,czy te drzewa rosÅ‚y w czasach Józi? Ile mogÄ… mieć lat? Cholera wie, szkoda,że nie jestem dendrologiem.Zatrzymali siÄ™ przed ciężkÄ… żelaznÄ… bramÄ…, wspartÄ… na dwóch ceglanychsÅ‚upach.Drzwi wyglÄ…daÅ‚y na straszliwie stare i przerdzewiaÅ‚e, ale znać ponich byÅ‚o dawnÄ… Å›wietność.MusiaÅ‚ wykuć je kowal z artystycznÄ… duszÄ…, bosplÄ…tane żelazne wÄ™zÅ‚y ukÅ‚adaÅ‚y siÄ™ w miÅ‚y dla oka, abstrakcyjny wzór.W dodatku byÅ‚y zachÄ™cajÄ…co uchylone, zatem Andrzej po krótkiej chwiliwahania wjechaÅ‚ na teren posiadÅ‚oÅ›ci.Julii w przelocie mignęła przyczepionado bramy czerwona tabliczka gÅ‚oszÄ…ca, że wtargnÄ™li wÅ‚aÅ›nie na teren domudziecka numer jakiÅ› tam.Nie zdążyÅ‚a nawet stwierdzić niestosownoÅ›ci takiego bezceremonialnegowdarcia siÄ™ na teren paÅ„stwowej instytucji, bo już po chwili jej oczom ukazaÅ‚siÄ™ domek z bajki, a wÅ‚aÅ›ciwie paÅ‚ac ze wspomnieÅ„ praprababki.Potężnydwór zbudowany przez bogatego Prusaka, nazywany najpierw TeutoÅ„skimBastionem, a pózniej prawdopodobnie UÅ›miechem ksiÄ™cia, wyglÄ…daÅ‚ równieokazale jak na przedwojennej pocztówce.Co prawda nie lÅ›niÅ‚ Å›wieżobielonymi Å›cianami, lecz nieco przestraszaÅ‚ popÄ™kanÄ… malowniczo fasadÄ…,od której odpadÅ‚y spore kawaÅ‚ki tynku.Nadal jednak stanowiÅ‚ imponujÄ…cÄ…budowlÄ™, za którÄ… ciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ bardzo stary i z pewnoÅ›ciÄ… piÄ™kny park.JuliawyskoczyÅ‚a z samochodu i gÅ‚Ä™boko wciÄ…gnęła powietrze.Znad WisÅ‚ydolatywaÅ‚ Å›wieży i dziki wiatr.ByÅ‚o w nim tyle nieskalanego spalinami tlenu,że Julii aż zakrÄ™ciÅ‚o siÄ™ w gÅ‚owie.Gdy po raz drugi nabraÅ‚a powietrza, doszedÅ‚ jÄ… jednak zgoÅ‚a inny zapach.WÅ‚aÅ›ciwie smród typowy dla garkuchni, wymieszany ze stÄ™chliznÄ… aromatgotujÄ…cych siÄ™ warzyw i spalonego oleju.Teraz miaÅ‚a wrażenie, że znówznalazÅ‚a siÄ™ na wakacjach w OÅ›rodku Wczasów Pracowniczych w Aebie, masześć lat i stoi przed stołówkÄ….PoczuÅ‚a siÄ™ nieswojo, jakby znów ojciec miaÅ‚jÄ… zmuszać do jedzenia paskudnej zupy jarzynowej, a potem klopsikówz ziemniaczanym purée i buraczkami. No tak.JesteÅ›my w domu dziecka westchnęła w myÅ›lach. Biednesierotki.W tej samej chwili jej wzrok omiótÅ‚ trzy samochody zaparkowane przeddworem.Jeden z nich byÅ‚ jej dobrze znajomy.To biaÅ‚y mustang kupiony przezPawÅ‚a ponoć celem zrobienia wrażenia na Krysi.Zatem prawnik tutaj byÅ‚!WiedziaÅ‚, że Julia rychÅ‚o siÄ™ pojawi, dlatego wspomniaÅ‚, że niedÅ‚ugo siÄ™spotkajÄ….Ale co tu robiÅ‚? Czyżby ciotka naszykowaÅ‚a jej kolejne zadaniedo pokonania, a notariusz bÄ™dzie pilnowaÅ‚ przestrzegania zasad? To zaczynaÅ‚orobić siÄ™ Å›mieszne.Julia czuÅ‚a siÄ™ zbyt zmÄ™czona podróżą, a konkretnietowarzystwem Andrzeja, by znów bawić siÄ™ w zgadywanki i zagadki.PrzyjechaÅ‚a tu odebrać ten cholerny pamiÄ™tnik i doczytać historiÄ™ romansuprababci do koÅ„ca.%7Å‚adnych bÅ‚azeÅ„stw wiÄ™cej!Gdy zastukaÅ‚a energicznie w drzwi sierociÅ„ca, te otworzyÅ‚y siÄ™ niemalnatychmiast.StaÅ‚ w nich pryszczaty podrostek, może trzynastoletni.SpytaÅ‚, czysÄ… może z kuratorium, bo jeÅ›li tak, to z chÄ™ciÄ… zÅ‚oży skargÄ™ na urzÄ…d gminy,który odbiera mu możliwość spokojnego dojrzewania i przerywa naukÄ™w poÅ‚owie roku [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Do tego na swojÄ…kolej czeka jeszcze wydziaÅ‚ architektury, a w ostatnim krÄ™gu piekieÅ‚najwiÄ™kszy demon do pokonania konserwator zabytków.WykoÅ„czÄ… jÄ…nerwowo, a potem wyssÄ… do sucha, pochÅ‚aniajÄ…c ogromne sumy w Å‚apówkach.Bez nich bowiem nic siÄ™ nie odbÄ™dzie, nie przejdzie żadne zezwolenie. Ale o jakich zezwoleniach mowa? wtrÄ…ciÅ‚a Julia. Na co mi jakieÅ›zezwolenia? Jak to na co? uniósÅ‚ siÄ™ Andrzej. A po co tam jedziesz, do jasnejanielki, jak nie przygotować dom do przebudowy? W starych dworachi paÅ‚acach zakÅ‚ada siÄ™ luksusowe hotele, oczywiÅ›cie ze spa.A ponoć twójdwór stoi na malowniczym wzniesieniu nad WisÅ‚Ä…, tuż obok sÅ‚ynnegouzdrowiska.JeÅ›li masz dostÄ™p do rzeki, koniecznie musisz pomyÅ›lećo budowie mariny.Wiesz, niewielki port dla żaglówek i kajaków goÅ›ci.Mogliby tam cumować bogaci kolesie swoimi jachtami.Co prawda nieÅ›ciÄ…gniesz takiej klienteli, jaka szlaja siÄ™ po Mazurach, nie pojawi siÄ™ wieluszkopów i nowobogackich ruskich, ale kto wie? Hotel w takim miejscu możeokazać siÄ™ żyÅ‚Ä… zÅ‚ota! Ale ja& Kiedy to nie jest mój dom, moja posiadÅ‚ość& JadÄ™ tam tylko postare dokumenty& jÄ…kaÅ‚a siÄ™ zdumiona Julia. No pewnie, że dokumenty. Andrzej mrugnÄ…Å‚ porozumiewawczo.Przyznaj lepiej, czy znalazÅ‚aÅ› już inwestora? Masz jakiegoÅ› wspólnika? AniamówiÅ‚a, że widujesz siÄ™ z jakimÅ› prawnikiem.Bardzo dobrze, za coÅ› trzebaten hotel zbudować, nie? Potrzebujemy nadzianego koleżki, który sypniehajsem. Potrzebujemy? Przecież musisz mieć kogoÅ› takiego jak ja, księżniczko.Nie mogÅ‚aÅ› lepiejtrafić, jestem wÅ‚aÅ›ciwym facetem na wÅ‚aÅ›ciwym miejscu.Twój asystent zrobiza ciebie przykrÄ… robotÄ™.Tu zagada, tam wrÄ™czy Å‚apówkÄ™, jednego poÅ‚echta,innego postraszy.Tak, postraszy.Może okazać siÄ™, że temu czy innemu trzebanakÅ‚aść po gÄ™bie lub powybijać szyby w chaÅ‚upie.Taki jest Å›wiat, zÅ‚otko, alenic siÄ™ nie martw.JÄ™druÅ› jest przy tobie.Wszystkim siÄ™ zajmÄ™, a szczególnieprzypilnujÄ™, by ciÄ™ nie ocyganili. Wiesz, Andrzeju, to chyba kompletne nieporozumienie. Julia czuÅ‚a, żerobi siÄ™ jej gorÄ…co.ZaczynaÅ‚a siÄ™ bać tego cwaniaka. Ten dom mi siÄ™ nienależy, nie jadÄ™ go odebrać, a zabrać z niego pamiÄ™tnik mojej praprababki.Nie planujÄ™ żadnej budowy, żadnych inwestycji.Mężczyzna nagle spoważniaÅ‚.ZacisnÄ…Å‚ rÄ™ce na kierownicy, aż zbielaÅ‚y muknykcie.PatrzyÅ‚ w milczeniu na szosÄ™.Cisza zrobiÅ‚a siÄ™ niezrÄ™czna, nawetsilnik samochodu ryczaÅ‚ z jakÄ…Å› pretensjÄ….Julia poczuÅ‚a siÄ™ nieswojo. ObiecujÄ™ jednak, że jeÅ›li bÄ™dÄ™ potrzebowaÅ‚a twojego wsparcia, nie wiem,kiedyÅ› w nieokreÅ›lonej przyszÅ‚oÅ›ci, to z pewnoÅ›ciÄ… o nie poproszÄ™ dodaÅ‚az trudem.Andrzej spojrzaÅ‚ na niÄ… srogim wzrokiem, a potem uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ jakpoprzednio, czyli trochÄ™ jak playboy, a trochÄ™ jak stary diabeÅ‚.Po paruchwilach znów zaczÄ…Å‚ roztaczać wizjÄ™ hotelu ze spa nad samym brzegiemWisÅ‚y.Na szczęście nie mówiÅ‚ o sobie jako o współwÅ‚aÅ›cicielu, nie używaÅ‚już liczby mnogiej, co nieco uspokoiÅ‚o JuliÄ™.Na miejsce dojechali wczesnym popoÅ‚udniem, po drodze zatrzymali siÄ™tylko po to, by zatankować.OczywiÅ›cie za paliwo pÅ‚aciÅ‚a Julia.Przy okazjizaczęła siÄ™ zastanawiać, czy Andrzej nie wystawi jej rachunku za caÅ‚odziennÄ…usÅ‚ugÄ™.Może sama powinna mu zaproponować takÄ… zapÅ‚atÄ™?Nie miaÅ‚a jednak czasu na rozterki, bo szybko przemknÄ™li przez wieÅ›,zÅ‚ożonÄ… z kilku betonowych szeÅ›cianów, gdzie mieszkali pracownicy dawnegoPGR-u, oraz z nielicznych gospodarstw, by nagle wjechać w ciÄ…gnÄ…cÄ… siÄ™uliczkÄ™, z obu stron malowniczo obsadzonÄ… starymi topolami. Bez wÄ…tpienia droga do dworu pomyÅ›laÅ‚a podniecona Julia. Ciekawe,czy te drzewa rosÅ‚y w czasach Józi? Ile mogÄ… mieć lat? Cholera wie, szkoda,że nie jestem dendrologiem.Zatrzymali siÄ™ przed ciężkÄ… żelaznÄ… bramÄ…, wspartÄ… na dwóch ceglanychsÅ‚upach.Drzwi wyglÄ…daÅ‚y na straszliwie stare i przerdzewiaÅ‚e, ale znać ponich byÅ‚o dawnÄ… Å›wietność.MusiaÅ‚ wykuć je kowal z artystycznÄ… duszÄ…, bosplÄ…tane żelazne wÄ™zÅ‚y ukÅ‚adaÅ‚y siÄ™ w miÅ‚y dla oka, abstrakcyjny wzór.W dodatku byÅ‚y zachÄ™cajÄ…co uchylone, zatem Andrzej po krótkiej chwiliwahania wjechaÅ‚ na teren posiadÅ‚oÅ›ci.Julii w przelocie mignęła przyczepionado bramy czerwona tabliczka gÅ‚oszÄ…ca, że wtargnÄ™li wÅ‚aÅ›nie na teren domudziecka numer jakiÅ› tam.Nie zdążyÅ‚a nawet stwierdzić niestosownoÅ›ci takiego bezceremonialnegowdarcia siÄ™ na teren paÅ„stwowej instytucji, bo już po chwili jej oczom ukazaÅ‚siÄ™ domek z bajki, a wÅ‚aÅ›ciwie paÅ‚ac ze wspomnieÅ„ praprababki.Potężnydwór zbudowany przez bogatego Prusaka, nazywany najpierw TeutoÅ„skimBastionem, a pózniej prawdopodobnie UÅ›miechem ksiÄ™cia, wyglÄ…daÅ‚ równieokazale jak na przedwojennej pocztówce.Co prawda nie lÅ›niÅ‚ Å›wieżobielonymi Å›cianami, lecz nieco przestraszaÅ‚ popÄ™kanÄ… malowniczo fasadÄ…,od której odpadÅ‚y spore kawaÅ‚ki tynku.Nadal jednak stanowiÅ‚ imponujÄ…cÄ…budowlÄ™, za którÄ… ciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ bardzo stary i z pewnoÅ›ciÄ… piÄ™kny park.JuliawyskoczyÅ‚a z samochodu i gÅ‚Ä™boko wciÄ…gnęła powietrze.Znad WisÅ‚ydolatywaÅ‚ Å›wieży i dziki wiatr.ByÅ‚o w nim tyle nieskalanego spalinami tlenu,że Julii aż zakrÄ™ciÅ‚o siÄ™ w gÅ‚owie.Gdy po raz drugi nabraÅ‚a powietrza, doszedÅ‚ jÄ… jednak zgoÅ‚a inny zapach.WÅ‚aÅ›ciwie smród typowy dla garkuchni, wymieszany ze stÄ™chliznÄ… aromatgotujÄ…cych siÄ™ warzyw i spalonego oleju.Teraz miaÅ‚a wrażenie, że znówznalazÅ‚a siÄ™ na wakacjach w OÅ›rodku Wczasów Pracowniczych w Aebie, masześć lat i stoi przed stołówkÄ….PoczuÅ‚a siÄ™ nieswojo, jakby znów ojciec miaÅ‚jÄ… zmuszać do jedzenia paskudnej zupy jarzynowej, a potem klopsikówz ziemniaczanym purée i buraczkami. No tak.JesteÅ›my w domu dziecka westchnęła w myÅ›lach. Biednesierotki.W tej samej chwili jej wzrok omiótÅ‚ trzy samochody zaparkowane przeddworem.Jeden z nich byÅ‚ jej dobrze znajomy.To biaÅ‚y mustang kupiony przezPawÅ‚a ponoć celem zrobienia wrażenia na Krysi.Zatem prawnik tutaj byÅ‚!WiedziaÅ‚, że Julia rychÅ‚o siÄ™ pojawi, dlatego wspomniaÅ‚, że niedÅ‚ugo siÄ™spotkajÄ….Ale co tu robiÅ‚? Czyżby ciotka naszykowaÅ‚a jej kolejne zadaniedo pokonania, a notariusz bÄ™dzie pilnowaÅ‚ przestrzegania zasad? To zaczynaÅ‚orobić siÄ™ Å›mieszne.Julia czuÅ‚a siÄ™ zbyt zmÄ™czona podróżą, a konkretnietowarzystwem Andrzeja, by znów bawić siÄ™ w zgadywanki i zagadki.PrzyjechaÅ‚a tu odebrać ten cholerny pamiÄ™tnik i doczytać historiÄ™ romansuprababci do koÅ„ca.%7Å‚adnych bÅ‚azeÅ„stw wiÄ™cej!Gdy zastukaÅ‚a energicznie w drzwi sierociÅ„ca, te otworzyÅ‚y siÄ™ niemalnatychmiast.StaÅ‚ w nich pryszczaty podrostek, może trzynastoletni.SpytaÅ‚, czysÄ… może z kuratorium, bo jeÅ›li tak, to z chÄ™ciÄ… zÅ‚oży skargÄ™ na urzÄ…d gminy,który odbiera mu możliwość spokojnego dojrzewania i przerywa naukÄ™w poÅ‚owie roku [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]