[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czuwał więc razem z Bettiną, nie spuszczając oka z chorej.Mijały kolejne minu-ty.W ciszy nocy słyszeli tylko równy oddech dziewczynki.Nie było żadnychniepokojących objawów.Trzy dni pózniej Faraday powtórzył procedurę.Pobrał krew Morgany i prze-toczył jej własną.Równocześnie zwiększył dawkę naparu z kory wierzbowej.Wreszcie gorączka zaczęła spadać, a stan dziewczynki się stabilizował.Oboje Faraday i Morgana  byli wycieńczeni.Faraday nawet dwa razy zemdlał.Wreszcie jednak nadszedł dzień, gdy obudziło go wołanie córki.Chwycił ją wramiona i z płaczem kołysał, przysięgając, że już nigdy jej nie zaniedba.Potemukląkł i dziękował miłosiernemu Najwyższemu, że ocalił dziecko.Jeszcze przed przesileniem choroby, pewnej ponurej nocy, gdy wiatr zawo-dził nad pustynią, Faraday wyjął z ukrycia złotego jednorożca, którego nosiłaAbigail, i zawiesił go dziewczynce na szyi.Następnego ranka zobaczył, że jedno-rożec zniknął, a jego miejsce zajął złoty krzyżyk.Wiedział, że to Bettina dokona-ła zamiany, więc zostawił krzyżyk, a jednorożca znalezionego na szafce przyłóżku znowu skrzętnie schował.Morgana przeżyła.Co najdziwniejsze jednak, gdy rana wreszcie się zagoiła,na czole pojawił się tatuaż  czysty i wyrazny, jakby zrobiony przez zawodow-ca.Trzy fioletowe pionowe kreski na środku gładkiego czoła dziewczynki.Bettinę, która wraz z powrotem do zdrowia Morgany odzyskała kontrolę nadsobą, tatuaż doprowadzał do furii.%7łądała, by natychmiast go usunąć.Faradaywyjaśnił, że nawet gdyby zabiegu dokonał doświadczony chirurg, po usuniętymtatuażu zostałaby obrzydliwa blizna.Bettina postanowiła zatem, że Morgana za-puści grzywkę i będzie nosiła kapelusze.Pod żadnym pozorem ludzie nie mogliwidzieć tego pogańskiego piętna.RLT  Nie możemy pozwolić  oświadczyła  by uważali twoją córkę zadziecko dzikusów.Faraday, głaszcząc Morganę po głowie, prosił: Obiecaj, że więcej nie będziesz robić takich rzeczy.Nasze plemię nie po-trzebuje tatuaży. A do jakiego plemienia należymy, tatku? Zastanawiał się przez dłuższąchwilę, potem uśmiechnął się, pochylił i wyszeptał jej do ucha.Morgana zachi-chotała.Z progu przyglądała się temu milcząca, niezauważona Bettina.ROZDZIAA 52Faraday postanowił udać się do rezerwatu Morongo, więc wstąpił do sklepu,by uzupełnić zapasy.Pierwszy raz był w tym składzie, w którym kowboje i po-szukiwacze złota zaopatrywali się w konserwy, maty, sześciostrzałowe rewolwe-ry i tytoń.Wybrał już suchary, wołowinę i puszki z fasolą, ale żeby przejść dalej,musiał ominąć mężczyznę wielkiego jak góra, który dudnił donośnym głosem: Kiedyś byli tu tylko Indianie i kowboje.Potem ściągnęli hurmem poszu-kiwacze złota.Jak to się skończyło, zjawili się ranczerzy i osadnicy, którzy tłukąsię o prawo do wody. Strzyknął tytoniem do spluwaczki. A pan? Do którejkategorii pan się zalicza, jeśli wolno spytać?Faraday popatrzył na górującego nad nim mężczyznę z kciukami zatkniętymiza szelki.Miał czarną jak smoła i wielką jak łopata brodę, ale uśmiechał się przy-jaznie.Opalone zmarszczki wokół oczu świadczyły, że wiele czasu spędzał naRLT dworze.Faraday pomyślał, że jegomość może znać okolicę, więc wyciągnął ry-sunek kwadratu przeciętego zygzakiem i zapytał, czy kiedyś widział taki znak. Wygląda jak błyskawica  podsunął.Mężczyzna cmoknął mięsistymiwargami ukrytymi pod sumiastym wąsem i gęstą brodą. Słyszałem o kopalni złota, którą tutejsi nazywali Błyskawica albo  TamGdzie Razi Grom".Może to o to chodzi?Faradaya ogarnęło podniecenie.Elizabeth wspominała coś o kopalni! Męż-czyzna podszedł do wiszącej na ścianie starej mapy z 1899 roku i zaczął poka-zywać wszystkie okoliczne odkrywki. %7łyczę powodzenia  powiedział. Jest ich ze trzysta, ale tylko w nie-licznych jeszcze prowadzą odwierty.Większość stoi opuszczona.Która z nich toBłyskawica? Sam pan musi zgadnąć.Faraday zasięgnął języka u tubylców.Pamiętali kopalnię Błyskawica, ale po-nieważ już dawno ją zlikwidowano, nikt nie pamiętał, gdzie właściwie się znaj-dowała.Udało mu się jednak zawęzić obszar poszukiwań do terenu, na którym jak się okazało  rosło najwięcej drzew Jozuego.Pełen nadziei udał się wdrogę.Był przekonany, że u celu znajdzie swoich szamanów.%7łałuję tylko  powiedział w myślach do Elizabeth, jak to ostatnio miał wzwyczaju  że nie ma cię tu ze mną i nie przeżywamy wspólnie tej przygody.Był już pazdziernik.Faraday rozbił obóz nad strumieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •