[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak właśnie było.Ale co to był za trzask? Czy ich statek eksplodował? Nie.Mieli tam większe przedmioty niż te, które trzymali ci ludzie.Skręciły na nas, zaczęły dymić i hałasować.Kilka z nich wybuchło chyba wokół nas.Pózniej wszystko ucichło.Pol wyprostował się i obejrzał za siebie.Obrót głowy sprawił mu ból.Wyspa znikała już w tyle, jej kontur skrywałamgła.Spojrzał w dół na morze, potem też w dół w stronę słońca.Księżycowy Ptaku, wszystko w porządku?Tak.A u ciebie?Nic mi nie będzie.Ale wygląda na to, że lecimy na północny zachód, zamiast na południowy zachód.Chociaż możesię mylę.To ty jesteś ekspertem.Nie mylisz się. Pozwól, że ci to zawiążę. Dobrze.Dlaczego? Co się stało?Miejsce, do którego chcesz się teraz udać, leży daleko stąd, o wiele dni drogi.Tak, wiem.Dlatego ważne jest, abyśmy lecieli trasą, którą wyznaczyłem.Będziemy potrzebowali wielu postojów na50 / 64ROGER ZELAZNY - Zwiaty Czarnoksiężnika I - Odmieniecwyspach.Niezupełnie.Mapy znaczą dla mnie mniej niż uczucia.Przypomniałem sobie niedawno, że istnieje skrót.Jak to możliwe? Najkrótsza odległość między dwoma punktami to, to fragment wielkiego koła.Polecimy drogą smoków.Drogą smoków? Co masz na myśli?Leciałem tą drogą już wcześniej.Niektóre miejsca połączone są specjalnymi trasami.Nazywamy je dziurami wpowietrzu.Przesuwają się powoli.Dziura położona najbliżej miejsca, do którego zmierzasz, znajduje się tam.Dziury w powietrzu? Jakie one są?Niewygodne.Ale znam drogę.Wszystko, co jest niewygodne dla smoka, może okazać się fatalne dla wszystkich innych.Przewoziłem przez te dziury twego ojca.Czy rzeczywiście leci się przez nie szybciej?Tak.No dobrze, leć.Jak daleko to jest?Wieczorem możemy być na miejscu.Czy będziemy mogli zatrzymać się po drodze, aby naprawić usterki?Będzie kilka takich miejsc.Dobrze.Czerwone słońce wisiało przed nimi nisko.Na prawo postrzępiona linia wybrzeża zaciemniała horyzont jakniedbałe pociągnięcie pędzla.Hałdy i serpentyny różowych i pomarańczowych chmur pokrywały niebo po lewej stronie i zprzodu.Księżycowy Ptak wspinał się, a wiatr oziębiał się z każdym uderzeniem jego skrzydeł.Pol spojrzał w górę i potarłoczy, ponieważ to, co widział, nagle stało się zamazane.Zamazanie nie znikało.Pokręcił głową; nic się nie zmieniło.Księżycowy Ptaku.?Tak, zbliżamy się.To już niedaleko.Czy powinniśmy zrobić coś wyjątkowego?Nie puszczaj się.Pilnuj swoich rzeczy.Jeśli zostaniemy rozdzieleni, nie będę mógł ci pomóc.W miarę jak się wznosili, zmarszczka na niebie powiększała się i przypominała Polowi tarczę niewidzialnościoglądaną od strony tego, kto jej używał.Wznieśli się na jej wysokość i minęli ją.Kiedy spojrzał w dół, zobaczył, że jestsrebrna, lśniąca i matowa, niczym jezioro rtęci z odcieniem różu zachodzącego słońca.Kiedy wzbili się jeszcze wyżej,nabrała jeszcze bardziej trwałego charakteru.Dlaczego ją minęliśmy?Trzeba w nią wlecieć od jasnej strony. Czy będziemy w to nurkować? spytała Nora. Tak.Pol dotknął z tyłu szyi i poczuł tylko umiarkowany ból.Sporządzone przez niego lecznicze zaklęcie zaczęło jużdziałać, a w każdym razie koiło ból.Nora ścisnęła go za ramię. Jestem gotowa.Poklepał ją po dłoni, a Księżycowy Ptak zajął pozycję ponad jeziorem i zaczął zwalniać. Trzymaj się.Zaczęli opadać.Skrzydła smoka znowu biły powietrze i polecieli szybciej.To nie jest ciało stałe, powiedział do siebie Pol bez przekonania, kiedy świecące koło urosło przed ich oczyma.Nagle minęli je i już nie było drogi w górę ani w dół, tylko i wyłącznie do przodu.Prawa i lewa strona były nie doustalenia, ponieważ wydawało się, że krążą po wirze przetykanym pasemkami światła.Rosnący wrzask przeszywał imuszy.Pol przygryzł wargę i mocno przywarł do szyi smoka.Nora obejmowała go z taką siłą, że sprawiało mu to ból.Próbował zamknąć oczy, ale to tylko pogarszało sytuację; nasilający się zawrót głowy stawał się prawie nie do zniesienia.Daleko w przodzie widać było odrobinę jasności.Poczuł skurcz żołądka.Smok zaczął wypuszczać płomienie, któreśmigały do tyłu jak błyszczące lance.Wycie osiągnęło już teraz poziom ponaddzwiękowy.Kiedy zbyt długo patrzył nasmugi światła, wyglądały jak groteskowe twarze z otartymi ustami.Jedynie stała plama jasności nie przybliżała się do nich.Czy wszystkie skróty są takie? spytał Pol.Nie.Mamy szczęście, odparł Księżycowy Ptak.Niektóre z nich są fatalne.XVIIIZ bolącymi oczyma i ramionami napiętymi od długiego lotu, Mysia Rękawica okrążył walącą się kamiennąbudowlę.Nie dostrzegł żadnych śladów innych gości i postanowił wylądować nie opodal [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. Tak właśnie było.Ale co to był za trzask? Czy ich statek eksplodował? Nie.Mieli tam większe przedmioty niż te, które trzymali ci ludzie.Skręciły na nas, zaczęły dymić i hałasować.Kilka z nich wybuchło chyba wokół nas.Pózniej wszystko ucichło.Pol wyprostował się i obejrzał za siebie.Obrót głowy sprawił mu ból.Wyspa znikała już w tyle, jej kontur skrywałamgła.Spojrzał w dół na morze, potem też w dół w stronę słońca.Księżycowy Ptaku, wszystko w porządku?Tak.A u ciebie?Nic mi nie będzie.Ale wygląda na to, że lecimy na północny zachód, zamiast na południowy zachód.Chociaż możesię mylę.To ty jesteś ekspertem.Nie mylisz się. Pozwól, że ci to zawiążę. Dobrze.Dlaczego? Co się stało?Miejsce, do którego chcesz się teraz udać, leży daleko stąd, o wiele dni drogi.Tak, wiem.Dlatego ważne jest, abyśmy lecieli trasą, którą wyznaczyłem.Będziemy potrzebowali wielu postojów na50 / 64ROGER ZELAZNY - Zwiaty Czarnoksiężnika I - Odmieniecwyspach.Niezupełnie.Mapy znaczą dla mnie mniej niż uczucia.Przypomniałem sobie niedawno, że istnieje skrót.Jak to możliwe? Najkrótsza odległość między dwoma punktami to, to fragment wielkiego koła.Polecimy drogą smoków.Drogą smoków? Co masz na myśli?Leciałem tą drogą już wcześniej.Niektóre miejsca połączone są specjalnymi trasami.Nazywamy je dziurami wpowietrzu.Przesuwają się powoli.Dziura położona najbliżej miejsca, do którego zmierzasz, znajduje się tam.Dziury w powietrzu? Jakie one są?Niewygodne.Ale znam drogę.Wszystko, co jest niewygodne dla smoka, może okazać się fatalne dla wszystkich innych.Przewoziłem przez te dziury twego ojca.Czy rzeczywiście leci się przez nie szybciej?Tak.No dobrze, leć.Jak daleko to jest?Wieczorem możemy być na miejscu.Czy będziemy mogli zatrzymać się po drodze, aby naprawić usterki?Będzie kilka takich miejsc.Dobrze.Czerwone słońce wisiało przed nimi nisko.Na prawo postrzępiona linia wybrzeża zaciemniała horyzont jakniedbałe pociągnięcie pędzla.Hałdy i serpentyny różowych i pomarańczowych chmur pokrywały niebo po lewej stronie i zprzodu.Księżycowy Ptak wspinał się, a wiatr oziębiał się z każdym uderzeniem jego skrzydeł.Pol spojrzał w górę i potarłoczy, ponieważ to, co widział, nagle stało się zamazane.Zamazanie nie znikało.Pokręcił głową; nic się nie zmieniło.Księżycowy Ptaku.?Tak, zbliżamy się.To już niedaleko.Czy powinniśmy zrobić coś wyjątkowego?Nie puszczaj się.Pilnuj swoich rzeczy.Jeśli zostaniemy rozdzieleni, nie będę mógł ci pomóc.W miarę jak się wznosili, zmarszczka na niebie powiększała się i przypominała Polowi tarczę niewidzialnościoglądaną od strony tego, kto jej używał.Wznieśli się na jej wysokość i minęli ją.Kiedy spojrzał w dół, zobaczył, że jestsrebrna, lśniąca i matowa, niczym jezioro rtęci z odcieniem różu zachodzącego słońca.Kiedy wzbili się jeszcze wyżej,nabrała jeszcze bardziej trwałego charakteru.Dlaczego ją minęliśmy?Trzeba w nią wlecieć od jasnej strony. Czy będziemy w to nurkować? spytała Nora. Tak.Pol dotknął z tyłu szyi i poczuł tylko umiarkowany ból.Sporządzone przez niego lecznicze zaklęcie zaczęło jużdziałać, a w każdym razie koiło ból.Nora ścisnęła go za ramię. Jestem gotowa.Poklepał ją po dłoni, a Księżycowy Ptak zajął pozycję ponad jeziorem i zaczął zwalniać. Trzymaj się.Zaczęli opadać.Skrzydła smoka znowu biły powietrze i polecieli szybciej.To nie jest ciało stałe, powiedział do siebie Pol bez przekonania, kiedy świecące koło urosło przed ich oczyma.Nagle minęli je i już nie było drogi w górę ani w dół, tylko i wyłącznie do przodu.Prawa i lewa strona były nie doustalenia, ponieważ wydawało się, że krążą po wirze przetykanym pasemkami światła.Rosnący wrzask przeszywał imuszy.Pol przygryzł wargę i mocno przywarł do szyi smoka.Nora obejmowała go z taką siłą, że sprawiało mu to ból.Próbował zamknąć oczy, ale to tylko pogarszało sytuację; nasilający się zawrót głowy stawał się prawie nie do zniesienia.Daleko w przodzie widać było odrobinę jasności.Poczuł skurcz żołądka.Smok zaczął wypuszczać płomienie, któreśmigały do tyłu jak błyszczące lance.Wycie osiągnęło już teraz poziom ponaddzwiękowy.Kiedy zbyt długo patrzył nasmugi światła, wyglądały jak groteskowe twarze z otartymi ustami.Jedynie stała plama jasności nie przybliżała się do nich.Czy wszystkie skróty są takie? spytał Pol.Nie.Mamy szczęście, odparł Księżycowy Ptak.Niektóre z nich są fatalne.XVIIIZ bolącymi oczyma i ramionami napiętymi od długiego lotu, Mysia Rękawica okrążył walącą się kamiennąbudowlę.Nie dostrzegł żadnych śladów innych gości i postanowił wylądować nie opodal [ Pobierz całość w formacie PDF ]