[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Słucham panią! Czuję, że to będzie naprawdę interesujące. Na drugi dzień.Poszłyśmy z Klarą do jej domku, aby sprawdzić, czy wszystkojest w porządku.Pozornie tak było, ale kiedy miałyśmy wychodzić już z mieszkania,jedna z koleżanek poszła na chwilę na werandę i. Proszę mówić dalej kapitan był wyraznie zaciekawiony. Czy tam cośzobaczyła? Jeżeli nawet tak było, nic z tego nie zapamiętała.Znalazłyśmy ją leżącą napodłodze.Była nieprzytomna.Na głowie miała ślad silnego uderzenia.Wyrósł jejpotężny guz. Czy też jest w szpitalu? w głosie kapitana zabrzmiała nutka prawdziwegoniepokoju. To już nie są żarty! Od początku nie były! podkreśliła z satysfakcją Ada. Z Olgą jest jużwszystko w porządku.Przyszła szybko do siebie, guz pięknie przyżółkł i już prawie za-pomniała o tej przygodzie. No, ale z tego wynika, że nie urządził jej tak kot Dominika szybko włączyłasię do rozmowy. Rozmyślałyśmy wiele i doszłyśmy do wniosku, że kot to tylkotrop. Czego trop? kapitan bystro patrzył na przyjaciółki. Widzę, że mam wosobach pań niebezpieczną konkurencję. Raczej skromne amatorki zagruchała słodko Ada. Jesteśmy pewne, żezaprowadzi on nas wkrótce do ciekawego rozwiązania. Mianowicie? Jak dotąd częstują mnie panie samymi niedomówieniami kapitan był wyraznie zaciekawiony. Czy mógłbym prosić o wszystkie noweszczegóły dotyczące tej sprawy? No, bo jeżeli mam pomóc. Przecież po to przyszłyśmy tutaj.Właściwie już wszystko pan wie, domomentu przygody Olgi Dominika referowała pośpiesznie, nie chcąc dłużejnadużywać cierpliwości naczelnika. Potem Klara rozchorowała się i pogotowiezabrało ją do szpitala.Postarałyśmy się, oczywiście, aby lekarz został dokładniepoinformowany o jej uprzednich przejściach, no i została jej zapewniona właściwaopieka.Nikt do niej nie wejdzie bez przepustki, podpisanej przez ordynatora.AleKlara odzyskała już wczoraj przytomność i chciała widzieć się natychmiast z którąś znas.Poszłam tam zaraz i okazało się, że ma do nas prośbę, która w efekcieprzysporzyła nam trochę kłopotu.Otóż Klara poinformowała nas, że w pokojuszwagra jest skrytka, w której przechowywał on mnóstwo kosztowności przez całyokres małżeństwa.Podejrzewa, że ktoś wie o tym, chce zagarnąć złoto i dlategoprześladuje wszystkich mieszkańców tego domu, łącznie z nią.Prosiła mnie bardzo,aby ten skarb wyjąć ze skrytki i położyć na widocznym miejscu, a wtedy.Tu urwała, bo otworzyły się drzwi i wszedł młody człowiek w mundurze, niosącostrożnie dużą tacę, znad której unosił się zapach jedyny na świecie. Oto i kawa kapitan zręcznie ustawiał filiżanki przed swoimi gośćmi. Teciasteczka wyglądają mizernie, ale dadzą się zjeść.Proszę więc się częstować.Ale czymożemy przy kawie rozmawiać dalej? Ależ tak.Zaraz, na czym to skończyłam..że pani Klara chciała, aby złoto szwagra położyć w widocznym miejscu podpowiedział kapitan. Chodziło chyba o to, aby za tę cenę kupić sobie spokój.Czy tak? Właśnie westchnęła Dominika. Ale jej poradziłam, aby to wszystkoprzenieść tutaj, do pana, bo będzie i bezpieczniej dla złota, i będzie mógł panzarządzić tymi sprawami po swojemu.My się na tym zupełnie nie znamy. I znalazł się ten skarb? kapitan patrzył odrobinę niedowierzająco.Przecież dom był pusty przez kilka dni i jeśli ktoś chciał rzeczywiście to zabrać, tobyła wspaniała okazja. Właśnie! Ale mimo to. Ada z prawdziwą satysfakcją położyła na biurkuciężką torbę. Proszę zobaczyć, ile tego jest! Koleżanka, u której przechowywałyśmyto od wczoraj, całą noc nie spała. Wcale się jej nie dziwię kapitan ze zdumieniem oglądał piękną biżuterię.W woreczkach są również bardzo cenne monety i obrączki Ada skwapliwierozkładała na biurku cały złoty ładunek. Ten szwagier musiał być strasznymsknerą, aby uciułać tyle kosztowności. Zwłaszcza że nigdzie nie pracował pokiwał głową kapitan. No, ale co jamam z tym zrobić? Niech to tutaj zostanie, błagam! Dominika złożyła ręce. Co mypoczniemy z taką górą złota, a u Klary teraz zostać nie może. Dobrze, zrobimy tak: sporządzi się dokładny spis wszystkiego i na raziezostanie to u nas w depozycie.Stawiam tylko jeden warunek aż do odwołania niewolno wchodzić do willi pani Klary.Bardzo o to proszę! Ale tam trzeba podlewać kwiatki zaprotestowała Ada i dopóki Klara niewróci. O kwiatki proszę się nie martwić, będą podlane, ile trzeba.A do tego domuwstęp wzbroniony.Rozumiemy się? Oczywiście! A co mamy powiedzieć Klarze? %7łe zrobiły panie wszystko, żeby było dobrze.I jeszcze jedna prośba;porozmawiajcie panie z chorą przyjaciółką na temat jej układów rodzinnych.Interesuje mnie zwłaszcza ten nieżyjący szwagier.To naprawdę bardzo ważne! A tutajmój numer telefonu i proszę dzwonić z nowinami po dwudziestej drugiej.To jest mójprywatny telefon i o tej porze przeważnie jestem w domu. A więc żegnamy pana. Ada podniosła się z krzesła. Czy to już wszystko,co pan chciałby wiedzieć? No, jeszcze nic nie wiem na temat tego tropu, ale domyślam się, o co chodzi.Ten czarny kot szedł za kimś, prawda? Skąd pan wie? Ada osłupiała ze zdumienia. To my tyle czasu błądziłyśmyw gąszczu różnych przypuszczeń, a pan. Na tym polega mój zawód, aby zawsze szukać szybkich rozwiązań.Zatemteraz mają panie zamiar poszukiwać właściciela tego czarnego kota.Bardzo mądrze! Myśli pan? ucieszyła się Dominika. Nie wiemy tylko, czy to nam się uda [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. Słucham panią! Czuję, że to będzie naprawdę interesujące. Na drugi dzień.Poszłyśmy z Klarą do jej domku, aby sprawdzić, czy wszystkojest w porządku.Pozornie tak było, ale kiedy miałyśmy wychodzić już z mieszkania,jedna z koleżanek poszła na chwilę na werandę i. Proszę mówić dalej kapitan był wyraznie zaciekawiony. Czy tam cośzobaczyła? Jeżeli nawet tak było, nic z tego nie zapamiętała.Znalazłyśmy ją leżącą napodłodze.Była nieprzytomna.Na głowie miała ślad silnego uderzenia.Wyrósł jejpotężny guz. Czy też jest w szpitalu? w głosie kapitana zabrzmiała nutka prawdziwegoniepokoju. To już nie są żarty! Od początku nie były! podkreśliła z satysfakcją Ada. Z Olgą jest jużwszystko w porządku.Przyszła szybko do siebie, guz pięknie przyżółkł i już prawie za-pomniała o tej przygodzie. No, ale z tego wynika, że nie urządził jej tak kot Dominika szybko włączyłasię do rozmowy. Rozmyślałyśmy wiele i doszłyśmy do wniosku, że kot to tylkotrop. Czego trop? kapitan bystro patrzył na przyjaciółki. Widzę, że mam wosobach pań niebezpieczną konkurencję. Raczej skromne amatorki zagruchała słodko Ada. Jesteśmy pewne, żezaprowadzi on nas wkrótce do ciekawego rozwiązania. Mianowicie? Jak dotąd częstują mnie panie samymi niedomówieniami kapitan był wyraznie zaciekawiony. Czy mógłbym prosić o wszystkie noweszczegóły dotyczące tej sprawy? No, bo jeżeli mam pomóc. Przecież po to przyszłyśmy tutaj.Właściwie już wszystko pan wie, domomentu przygody Olgi Dominika referowała pośpiesznie, nie chcąc dłużejnadużywać cierpliwości naczelnika. Potem Klara rozchorowała się i pogotowiezabrało ją do szpitala.Postarałyśmy się, oczywiście, aby lekarz został dokładniepoinformowany o jej uprzednich przejściach, no i została jej zapewniona właściwaopieka.Nikt do niej nie wejdzie bez przepustki, podpisanej przez ordynatora.AleKlara odzyskała już wczoraj przytomność i chciała widzieć się natychmiast z którąś znas.Poszłam tam zaraz i okazało się, że ma do nas prośbę, która w efekcieprzysporzyła nam trochę kłopotu.Otóż Klara poinformowała nas, że w pokojuszwagra jest skrytka, w której przechowywał on mnóstwo kosztowności przez całyokres małżeństwa.Podejrzewa, że ktoś wie o tym, chce zagarnąć złoto i dlategoprześladuje wszystkich mieszkańców tego domu, łącznie z nią.Prosiła mnie bardzo,aby ten skarb wyjąć ze skrytki i położyć na widocznym miejscu, a wtedy.Tu urwała, bo otworzyły się drzwi i wszedł młody człowiek w mundurze, niosącostrożnie dużą tacę, znad której unosił się zapach jedyny na świecie. Oto i kawa kapitan zręcznie ustawiał filiżanki przed swoimi gośćmi. Teciasteczka wyglądają mizernie, ale dadzą się zjeść.Proszę więc się częstować.Ale czymożemy przy kawie rozmawiać dalej? Ależ tak.Zaraz, na czym to skończyłam..że pani Klara chciała, aby złoto szwagra położyć w widocznym miejscu podpowiedział kapitan. Chodziło chyba o to, aby za tę cenę kupić sobie spokój.Czy tak? Właśnie westchnęła Dominika. Ale jej poradziłam, aby to wszystkoprzenieść tutaj, do pana, bo będzie i bezpieczniej dla złota, i będzie mógł panzarządzić tymi sprawami po swojemu.My się na tym zupełnie nie znamy. I znalazł się ten skarb? kapitan patrzył odrobinę niedowierzająco.Przecież dom był pusty przez kilka dni i jeśli ktoś chciał rzeczywiście to zabrać, tobyła wspaniała okazja. Właśnie! Ale mimo to. Ada z prawdziwą satysfakcją położyła na biurkuciężką torbę. Proszę zobaczyć, ile tego jest! Koleżanka, u której przechowywałyśmyto od wczoraj, całą noc nie spała. Wcale się jej nie dziwię kapitan ze zdumieniem oglądał piękną biżuterię.W woreczkach są również bardzo cenne monety i obrączki Ada skwapliwierozkładała na biurku cały złoty ładunek. Ten szwagier musiał być strasznymsknerą, aby uciułać tyle kosztowności. Zwłaszcza że nigdzie nie pracował pokiwał głową kapitan. No, ale co jamam z tym zrobić? Niech to tutaj zostanie, błagam! Dominika złożyła ręce. Co mypoczniemy z taką górą złota, a u Klary teraz zostać nie może. Dobrze, zrobimy tak: sporządzi się dokładny spis wszystkiego i na raziezostanie to u nas w depozycie.Stawiam tylko jeden warunek aż do odwołania niewolno wchodzić do willi pani Klary.Bardzo o to proszę! Ale tam trzeba podlewać kwiatki zaprotestowała Ada i dopóki Klara niewróci. O kwiatki proszę się nie martwić, będą podlane, ile trzeba.A do tego domuwstęp wzbroniony.Rozumiemy się? Oczywiście! A co mamy powiedzieć Klarze? %7łe zrobiły panie wszystko, żeby było dobrze.I jeszcze jedna prośba;porozmawiajcie panie z chorą przyjaciółką na temat jej układów rodzinnych.Interesuje mnie zwłaszcza ten nieżyjący szwagier.To naprawdę bardzo ważne! A tutajmój numer telefonu i proszę dzwonić z nowinami po dwudziestej drugiej.To jest mójprywatny telefon i o tej porze przeważnie jestem w domu. A więc żegnamy pana. Ada podniosła się z krzesła. Czy to już wszystko,co pan chciałby wiedzieć? No, jeszcze nic nie wiem na temat tego tropu, ale domyślam się, o co chodzi.Ten czarny kot szedł za kimś, prawda? Skąd pan wie? Ada osłupiała ze zdumienia. To my tyle czasu błądziłyśmyw gąszczu różnych przypuszczeń, a pan. Na tym polega mój zawód, aby zawsze szukać szybkich rozwiązań.Zatemteraz mają panie zamiar poszukiwać właściciela tego czarnego kota.Bardzo mądrze! Myśli pan? ucieszyła się Dominika. Nie wiemy tylko, czy to nam się uda [ Pobierz całość w formacie PDF ]