[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kuzyn Cuthbert opowiedział, zachęcony przezpanie, parę zabawnych historyjek ze swojego dzieciństwa w Anglii i podzielił sięwspomnieniami o matce Jeannette jako młodej dziewczynie.Wieczorem Jeannette udała się do łó\ka, myśląc z zadowoleniem, \e czeka ją kolejnadługa, spokojna noc.Zdawała sobie sprawę, \e rano będzie musiała skapitulować i zwrócićO'Brienowi plany, \eby prace przy nowym skrzydle mogły się posuwać naprzód.Układając się do snu, zastanawiała się, gdzie jest teraz O'Brien i co robi.Pewnie siedziprzed wiejskim kominkiem, złoszcząc się na jej upór.Có\, jutro sprawi mu wspaniałąniespodziankę.Mo\e nawet sama zwróci mu plany, \eby zobaczyć wyraz jego twarzy.Tymrazem to on winien jej będzie podziękowanie.Uśmiechając się do swoich myśli, zasnęła, marząc o pocałunkach Darragha O'Briena.Darragh popijał whisky z cię\kiego, kryształowego kieliszka z Waterford, rozpierającsię wygodnie w szerokim, skórzanym fotelu w przytulnym gabinecie Lawrence'a McGarretta.Lawrence - przyjaciel od czasów Trinity College - zaprosił Darragha do swojego wiejskiegodomu na czas jego  zabawy klockami , jak zwykł nazywać architektoniczne przedsięwzięciaO'Briena.W tej chwili Lawrence przebywał w Dublinie i Darragh był sam, nie licząc słu\by.Przełknął kolejny łyk palącego płynu, myśląc o minionym dniu i o tym, \e słońcezaszło, a lady Jeannette nie zwróciła planów.Uparta złośnica.Nale\ał się jej porządny klaps za całe to dziecinne zachowanie.Jej wybryk kosztowałgo pół dnia pracy.Chocia\ strata okazała się niezbyt bolesna - znalazł zapasowe plany wdomu i po południu ludzie pracowali normalnie.Oczekiwał, \e wybiegnie z domu, zaskoczona wznowieniem hałasów, ale odsłu\ącego Merriweatherów dowiedział się, \e panie wzięły powóz i pojechały do Inistioge.Wczesnym wieczorem jeszcze ich nie było.Postanowił zarządzić koniec robót nieco przedczasem.Przyszedł mu do głowy pewien pomysł.Dopił whisky, uśmiechnął się i odstawił kieliszek.Trzeba się kłaść, pomyślał, jutrozapowiadał się interesujący dzień. 7Jeannette otworzyła oczy, mru\ąc je w słabych promieniach porannego słońca.Półprzytomna i senna, nie mogła zrozumieć, co takiego wyrwało ją ze snu.Na zewnątrzrozległ się huk, a potem odgłosy uderzeń.Nagle rozjaśniło jej się w głowie.Robotnicy.Usiadła na łó\ku i spojrzała poprzez zacieniony pokój na zegar nad kominkiem.Ztrudem dostrzegła wskazówki.Jedna wydawała się wskazywać do góry, druga na dół.Przyjrzała się uwa\niej.Szósta rano!Z jękiem odrzuciła pościel i wyskoczyła z łó\ka, biegnąc boso po chłodnym, miękkim,wełnianym dywanie.Spojrzała ponownie na zegar, tym razem z bliska, tak \e nie było mowyo \adnej pomyłce.Była szósta - albo, ściśle mówiąc, minuta po szóstej - a O'Brien i jego ludzie czynilityle hałasu, \e mogliby obudzić umarłego.Jak\e to mo\liwe, skoro nie oddała planów?Wczoraj prace nie mogły się bez nich posuwać, jak więc dawali sobie radę dziś rano? Czy\byO'Brien wkradł się do jej sypialni i odnalazł rysunki? Z pewnością nie.Słu\ba zwróciłabyuwagę, gdyby architekt wszedł do domu i zaczął przeszukiwać jej pokój.Podbiegła jednak do szafy i opadła na kolana, \eby sięgnąć pod masywny mebel.Byłytam.Grube rulony papieru, dokładnie tam, gdzie je zostawiła.Speszona, usiadła na piętach, krzywiąc się, kiedy na dworze spadł z hukiem na ziemięjakiś cię\ki przedmiot.Chwilę pózniej ziewnęła szeroko, oczy jej zwilgotniały.Zdawała sobie sprawę, \e musi jakoś zakończyć tę sytuację.Wsunęła rękę pod szafę iwydobyła plany.Podniosła się, narzuciła na siebie szlafrok, wsunęła stopy w jedwabnekapcie, po czym przesunęła szybko szczotką po włosach i związała je wstą\ką na karku.Wzięła plany, otworzyła drzwi i wyszła na korytarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •