[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kamień filozoficzny i eliksir życia wytwarza się z filozoficznego złota, czyli złotawytworzonego z materii podstawowej dzięki mocy Kamienia.Kamień uzyskać można jedyniejako produkt pracy wytwarzania złota filozoficznego; a jedynym czynnikiem, który takiezłoto wytwarza, jest kamień.Dlatego proces ten przedstawia się za pomocą symbolu smokapożerającego własny ogon.Ale pierwszy etap to wytworzenie złota, nie filozoficznego, ale materialnego; awytworzenie materialnego złota to rzecz prosta.Ziemia i świat, jak matka i ojciec, wytwarzają złoto z materii podstawowej, i trzebazrobić to tak samo, być matką, ojcem i akuszerką dla złota, które się wytwarza.Po pierwsze trzeba mieć prima materia, taką, jaką Bóg stworzył z niczego.PonieważBóg od razu zaczął pracować na tej prima materia i poprzez dodanie, podział i łączeniezmieniał ją, aby stała się wszystkim, co istnieje, trzeba odtworzyć ją dla własnych celów:odjąć z istniejącej rzeczy dodatki tego i tamtego, które sprawiają, że jest, czym jest - ziemię,powietrze, ogień i wodę obecne w różnym stopniu - i pozostawić tylko oryginalny podkładistnienia, nagą substancję, nijaką, nieopisaną.Można użyć każdego elementu stworzenia -zmiennokształtna rtęć, ołów, końskie szczyny, wszystko ma w sobie tę samą substancję.Todlatego mądrzy twórcy mówili, że kamień jest wszędzie wokół, w powietrzu, na ulicy, wpolu, niezauważony i cenny.A zatem: kiedy już się stopniowo obedrze wszystko, co czyni z materii podstawowejto, czym jest, trzeba tylko dodać do niej stopniowo to, co nada jej cechy złota: żółtą barwę,szlachetność, miękkość, właściwy ciężar, brak smaku i wszystko to, co ma złoto.Jak? Trzebawłożyć w nią ziarno, tak jak mężczyzna umieszcza twórcze ziarno w gorącym bezkształtnymchaosie kobiecego łona, wokół którego tworzy się dziecko.Złoto rośnie z ziarna rzuconego wchaos, gaz lub bezimienną substancję, którą wytworzono z substancji nazwanej.W ten sam sposób złoto powstawało przez wieki w górach, skąd wydobywali je ludzie:z ziarna zasadzonego w mrocznym łonie na początku świata.Nasze złoto urośnie tak samo,tylko szybciej, ponieważ zmusi je do tego nasza wola, tak jak wola ogrodnika śliwki wcieplarni: poprzez ciepło wzmagające i przyspieszające wzrost.Ale jakie ziarno?Ze wszystkich etapów - prostych, trudnych, szybkich - procesu tworzenia złota ten jestnajbardziej złożony.Oszalali twórcy próbowali prawie wszystkiego.Siarka ze względu nażółtą barwę, sól, by przytwierdzić ją do nagiego ciała materii; antymon, wilk metali; cynober,drugi metal słońca; samo złoto rozproszone po zwłokach; melanż tych i innych,kalcynowanych, destylowanych, fermentowanych, koagulowanych i podpalanych.Dopóki niema ziarna projekcji, praca nie jest skończona; nie jest tak naprawdę nawet rozpoczęta.Kelley miał takie ziarno.Znajdowało się w kamiennym dzbanku zapieczętowanymwoskiem - maleńka drobina czerwonego proszku, który duch dał mu w zamian za duszę.Mogła to być własna mikstura demona, którą stworzono po to, by go zwabić, tak jak lepzwabia muchy; albo - jak uważał Kelley - mogła to być też cząstka ziarna zmieszanego zziemią podczas Stworzenia, aby pobudzić stworzenie złota, które podziemne moce potrafiłypochwycić i zachować.Jakie nieczyste targi rozegrały się między tymi ziemskimi mocami i duchamipowietrza, które zdobyły duszę Kelleya? Nie miało to znaczenia, ponieważ demon z psiątwarzą, który towarzyszył mu przez całe lata, został ujęty i wygnany, a Madimi odzyskała dlaKelleya jego duszę: był więc teraz dwukrotnie ocalony i nie mógł zostać już nigdy przeklętybez względu na swoje czyny.A przy tym wciąż miał proszek od demona. Dzisiaj zaczynamy" - rzekł doktor Dee.Szambelan cesarza Spinola umieścił ich w domu naczelnego lekarza cesarza, doktoraHajka (o którym Dee już słyszał), który na cesarskie polecenie wyjechał.Dom był dobrzewyposażony do pracy, którą zajmował się z zapałem także doktor Hajek; miał porządnepalenisko z cegieł, całą baterię naczyń, tykwy, retorty, alembiki; we właściwych pojemnikachznajdowały się materiały takie jak kwasy, aqua regia, rtęć, antymon, sal cranii humani.Opisane schludnym niemieckim pismem, tym samym, którym na ścianach wypisanoniemieckie powiedzenia, porzekadła i instrukcje dotyczące pracy, rozpraszające raczej niżpomocne, podobnie, jeśli o tym pomyśleć, jak naczynia, instrumenty i rzadkie minerały, którenie bardzo miały im się przydać.Na dziedzińcu zgromadzili zakupione drewno na opał, posortowane w zależności odrozmiaru i rodzaju, do zastosowania przy ogniu gorętszym lub wolniejszym - jesion, dąb, cis isosna, z których każde wydzielało inne ciepło.John, chłopak do pomocy, przynosił, co byłotrzeba dla nienasyconego ognia, raz pożerającego, raz poszczącego.Kiedy zamknięto alchemiczne palenisko - wielkie jajokształtne naczynie, w którymzajść miała agonia - Kelley wyjął kamienny dzban z proszkiem z torby, gdzie go trzymał, ipodał go Johnowi Dee.Zastanawiali się, czy należy go otworzyć teraz, nim praca się zaczęła,czy dopiero kiedy przyjdzie czas.Kelley całym sercem chciał spojrzeć już teraz, ale niepozwolił Dee odpieczętować dzbana.Nie: trzymaj go przy sobie, powiedział; czekajmy, ażwszystko inne się dokona; wtedy będzie wiadomo.Po dwóch dniach ablucji i abstynencji, po nabożeństwie i oddaniu czci hostii ikielichowi (model wszelkich transformacji) oraz zjedzeniu (a także piciu po bohemiańsku)tego eliksiru wiecznego życia, rozpalili ogień, a naczynie wstawili w palenisko, szepczącnerwowe modlitwy i drżąc ze strachu, jak gdyby chcieli spalić żywcem przyjaciela, co byłozresztą prawdą.Kelley padł na kolana przed paleniskiem i poczuł, jak jego duch jestwyciągany z ciała ku zamkniętym drzwiczkom i naczyniu wewnątrz.Praca rozpoczęła się w znaku Barana, nie Barana w ich własnym świecie (gdzie byłapełnia lata, brzoskwinie dojrzewały pod murem ogrodu), ale w znaku, w który Słońce weszłona innych niebiosach jaja-świata, paleniska, które doktor Dee ustawił jak zegar naodpowiednia godzinę, by odmierzał czas przez cały rok, dwanaście znaków, dwadzieściaosiem stacji Księżyca, trzydzieści sześć dekanatów, trzysta sześćdziesiąt stopni, trzystasześćdziesiąt pięć dni i kilka godzin.John Dee wyliczył, że alchemiczny rok zmieści się wdobie.Mieli się wymieniać przy ogniu, ale kiedy skończyła się wachta Kelleya (Dee obróciłwielką klepsydrę, by zacząć swoją), ten nie dał się podnieść.Klęczał wciąż przed paleniskiemprzez osiem godzin.Przyszedł wieczór i zajrzał w okno.John Dee zdjął z własnego grzbietuszlafrok i przykrył nim drżące ramiona Kelleya, a potem ukląkł obok.Materia to pałac zamknięty na cztery spusty.W środku, w centralnej komnacie, znajduje siękról, jałowy, bezczynny, bezpotomny; na jego twarzy rozgościła się czarna melancholia.Nogii ręce może mieć spętane, może nosić koronę z obsydianu i żelaza.Może też być chory,cierpiący z powodu dawnej rany, ale odmawia leczenia, poddaje się rozpaczy; lub też uzbroiłsię przeciwko wrogom i przyjaciołom, pozamykał wszelkie wrota, ustawił straże, a terazszlocha samotnie w gniewie i strachu.Kelley widział wieże za granicą tej kwietnej łąki, nad wierzchołkami tamtegozielonego lasu.Wyruszył.Do lasu prowadziła ładna dróżka, ale potem nie wiedział, jak się wydostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Kamień filozoficzny i eliksir życia wytwarza się z filozoficznego złota, czyli złotawytworzonego z materii podstawowej dzięki mocy Kamienia.Kamień uzyskać można jedyniejako produkt pracy wytwarzania złota filozoficznego; a jedynym czynnikiem, który takiezłoto wytwarza, jest kamień.Dlatego proces ten przedstawia się za pomocą symbolu smokapożerającego własny ogon.Ale pierwszy etap to wytworzenie złota, nie filozoficznego, ale materialnego; awytworzenie materialnego złota to rzecz prosta.Ziemia i świat, jak matka i ojciec, wytwarzają złoto z materii podstawowej, i trzebazrobić to tak samo, być matką, ojcem i akuszerką dla złota, które się wytwarza.Po pierwsze trzeba mieć prima materia, taką, jaką Bóg stworzył z niczego.PonieważBóg od razu zaczął pracować na tej prima materia i poprzez dodanie, podział i łączeniezmieniał ją, aby stała się wszystkim, co istnieje, trzeba odtworzyć ją dla własnych celów:odjąć z istniejącej rzeczy dodatki tego i tamtego, które sprawiają, że jest, czym jest - ziemię,powietrze, ogień i wodę obecne w różnym stopniu - i pozostawić tylko oryginalny podkładistnienia, nagą substancję, nijaką, nieopisaną.Można użyć każdego elementu stworzenia -zmiennokształtna rtęć, ołów, końskie szczyny, wszystko ma w sobie tę samą substancję.Todlatego mądrzy twórcy mówili, że kamień jest wszędzie wokół, w powietrzu, na ulicy, wpolu, niezauważony i cenny.A zatem: kiedy już się stopniowo obedrze wszystko, co czyni z materii podstawowejto, czym jest, trzeba tylko dodać do niej stopniowo to, co nada jej cechy złota: żółtą barwę,szlachetność, miękkość, właściwy ciężar, brak smaku i wszystko to, co ma złoto.Jak? Trzebawłożyć w nią ziarno, tak jak mężczyzna umieszcza twórcze ziarno w gorącym bezkształtnymchaosie kobiecego łona, wokół którego tworzy się dziecko.Złoto rośnie z ziarna rzuconego wchaos, gaz lub bezimienną substancję, którą wytworzono z substancji nazwanej.W ten sam sposób złoto powstawało przez wieki w górach, skąd wydobywali je ludzie:z ziarna zasadzonego w mrocznym łonie na początku świata.Nasze złoto urośnie tak samo,tylko szybciej, ponieważ zmusi je do tego nasza wola, tak jak wola ogrodnika śliwki wcieplarni: poprzez ciepło wzmagające i przyspieszające wzrost.Ale jakie ziarno?Ze wszystkich etapów - prostych, trudnych, szybkich - procesu tworzenia złota ten jestnajbardziej złożony.Oszalali twórcy próbowali prawie wszystkiego.Siarka ze względu nażółtą barwę, sól, by przytwierdzić ją do nagiego ciała materii; antymon, wilk metali; cynober,drugi metal słońca; samo złoto rozproszone po zwłokach; melanż tych i innych,kalcynowanych, destylowanych, fermentowanych, koagulowanych i podpalanych.Dopóki niema ziarna projekcji, praca nie jest skończona; nie jest tak naprawdę nawet rozpoczęta.Kelley miał takie ziarno.Znajdowało się w kamiennym dzbanku zapieczętowanymwoskiem - maleńka drobina czerwonego proszku, który duch dał mu w zamian za duszę.Mogła to być własna mikstura demona, którą stworzono po to, by go zwabić, tak jak lepzwabia muchy; albo - jak uważał Kelley - mogła to być też cząstka ziarna zmieszanego zziemią podczas Stworzenia, aby pobudzić stworzenie złota, które podziemne moce potrafiłypochwycić i zachować.Jakie nieczyste targi rozegrały się między tymi ziemskimi mocami i duchamipowietrza, które zdobyły duszę Kelleya? Nie miało to znaczenia, ponieważ demon z psiątwarzą, który towarzyszył mu przez całe lata, został ujęty i wygnany, a Madimi odzyskała dlaKelleya jego duszę: był więc teraz dwukrotnie ocalony i nie mógł zostać już nigdy przeklętybez względu na swoje czyny.A przy tym wciąż miał proszek od demona. Dzisiaj zaczynamy" - rzekł doktor Dee.Szambelan cesarza Spinola umieścił ich w domu naczelnego lekarza cesarza, doktoraHajka (o którym Dee już słyszał), który na cesarskie polecenie wyjechał.Dom był dobrzewyposażony do pracy, którą zajmował się z zapałem także doktor Hajek; miał porządnepalenisko z cegieł, całą baterię naczyń, tykwy, retorty, alembiki; we właściwych pojemnikachznajdowały się materiały takie jak kwasy, aqua regia, rtęć, antymon, sal cranii humani.Opisane schludnym niemieckim pismem, tym samym, którym na ścianach wypisanoniemieckie powiedzenia, porzekadła i instrukcje dotyczące pracy, rozpraszające raczej niżpomocne, podobnie, jeśli o tym pomyśleć, jak naczynia, instrumenty i rzadkie minerały, którenie bardzo miały im się przydać.Na dziedzińcu zgromadzili zakupione drewno na opał, posortowane w zależności odrozmiaru i rodzaju, do zastosowania przy ogniu gorętszym lub wolniejszym - jesion, dąb, cis isosna, z których każde wydzielało inne ciepło.John, chłopak do pomocy, przynosił, co byłotrzeba dla nienasyconego ognia, raz pożerającego, raz poszczącego.Kiedy zamknięto alchemiczne palenisko - wielkie jajokształtne naczynie, w którymzajść miała agonia - Kelley wyjął kamienny dzban z proszkiem z torby, gdzie go trzymał, ipodał go Johnowi Dee.Zastanawiali się, czy należy go otworzyć teraz, nim praca się zaczęła,czy dopiero kiedy przyjdzie czas.Kelley całym sercem chciał spojrzeć już teraz, ale niepozwolił Dee odpieczętować dzbana.Nie: trzymaj go przy sobie, powiedział; czekajmy, ażwszystko inne się dokona; wtedy będzie wiadomo.Po dwóch dniach ablucji i abstynencji, po nabożeństwie i oddaniu czci hostii ikielichowi (model wszelkich transformacji) oraz zjedzeniu (a także piciu po bohemiańsku)tego eliksiru wiecznego życia, rozpalili ogień, a naczynie wstawili w palenisko, szepczącnerwowe modlitwy i drżąc ze strachu, jak gdyby chcieli spalić żywcem przyjaciela, co byłozresztą prawdą.Kelley padł na kolana przed paleniskiem i poczuł, jak jego duch jestwyciągany z ciała ku zamkniętym drzwiczkom i naczyniu wewnątrz.Praca rozpoczęła się w znaku Barana, nie Barana w ich własnym świecie (gdzie byłapełnia lata, brzoskwinie dojrzewały pod murem ogrodu), ale w znaku, w który Słońce weszłona innych niebiosach jaja-świata, paleniska, które doktor Dee ustawił jak zegar naodpowiednia godzinę, by odmierzał czas przez cały rok, dwanaście znaków, dwadzieściaosiem stacji Księżyca, trzydzieści sześć dekanatów, trzysta sześćdziesiąt stopni, trzystasześćdziesiąt pięć dni i kilka godzin.John Dee wyliczył, że alchemiczny rok zmieści się wdobie.Mieli się wymieniać przy ogniu, ale kiedy skończyła się wachta Kelleya (Dee obróciłwielką klepsydrę, by zacząć swoją), ten nie dał się podnieść.Klęczał wciąż przed paleniskiemprzez osiem godzin.Przyszedł wieczór i zajrzał w okno.John Dee zdjął z własnego grzbietuszlafrok i przykrył nim drżące ramiona Kelleya, a potem ukląkł obok.Materia to pałac zamknięty na cztery spusty.W środku, w centralnej komnacie, znajduje siękról, jałowy, bezczynny, bezpotomny; na jego twarzy rozgościła się czarna melancholia.Nogii ręce może mieć spętane, może nosić koronę z obsydianu i żelaza.Może też być chory,cierpiący z powodu dawnej rany, ale odmawia leczenia, poddaje się rozpaczy; lub też uzbroiłsię przeciwko wrogom i przyjaciołom, pozamykał wszelkie wrota, ustawił straże, a terazszlocha samotnie w gniewie i strachu.Kelley widział wieże za granicą tej kwietnej łąki, nad wierzchołkami tamtegozielonego lasu.Wyruszył.Do lasu prowadziła ładna dróżka, ale potem nie wiedział, jak się wydostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]