[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale stu diuję me dy cynę. A jaką spe cja lizację& ? Chciałabym zajmo wać się ser cem.Kar dio lo giai chirur gia. Wow, godne podziwu, naprawdę.Ja nie mógłbym tego robić.Decydować o życiu innych& To by była zbytwielka od po wie dzialność.Hik& A ty czym się zajmu jesz? Stu diuję so cjo lo gię& hik& A ra czej stu dio wałem, za nim do stałem czkawkę. Próbowałeś do mo wych spo sobów? Wypić sie dem łyków wody, wstrzy mując od dech, prze stra szyć się& Od dwóch tygodni przechodzę przez ulicęz zamkniętymi oczami i otwieram je nagle, mając nadzieję, że coś mnieprze ra zi& ale udało mi się w ten sposób tylko ze brać parę obelg od kie rowców& hik& Cze kaj, był taki wier szyk& Bab cia mnie na uczyła, kie dy byłam mała& I działa? Wte dy działało, ale byłam bar dzo mała.Od lat nie mam czkaw ki. Do brze ci& hik& Ja chy ba do stanę świra, jak tak da lej pójdzie. To co, chcesz spróbować? Według cie bie mam jakiś wybór? W su mie nie& ale, szcze rze mówiąc, ten wier szyk jest trochę śmiesz ny. Zmiesz niejszy niż fa cet metr dzie więćdzie siąt wzro stu z ciągłą czkawką? No nie, masz rację& Da waj. To le ciało jakoś tak: czkaw ko, czkaw ko, idz do ser ca, idz do brzu cha mej miłości, jak miłuje, już tam zo stań. Czkaw ko, czkaw ko& Jak to było? Idz do ser ca& idz do brzu cha mej miłości, jak miłuje, już tam zo stań. Ok. Ale mu sisz to powtórzyć sie dem razy, bez za trzy my wa nia, za nim czkaw ka zdąży wrócić. Do bra.Dam radę. Skon cen truj się. Po trze buję cze goś, na czym mogę się sku pić. Patrz na mnie. Ok.Za czy nam.Przy siódmym powtórzeniu wierszyka chłopak miał już purpurową twarz, bo wstrzymywał oddech zbyt długo.Gdyutkwił w niej swój wzrok, Agnese pomyślała, że był chyba dla niej za wysoki, ale miał ładną, podłużną twarz,ogrom ne, błękit ne oczy i styl in te lek tu alisty.Przez chwilę nic nie mówił, lek ko oszołomio ny.Po tem znów po pa trzył na Agne se. I co, za działało?Chłopak wciąż się nie od zy wał, oba wiając się za szyb ko ucie szyć i roz cza ro wać.Ale jego od dech był znów re gu lar ny, bez szarp nięćczy nagłych pod skoków i bólów brzu cha.In stynk tow nie wziął Agne se za rękę i pocałował ją.Za sko czył ją tym, nikt nig dy jej tak nie całował, to byłtaki sta roświec ki gest. Nie mogę w to uwie rzyć& Po działało! Na prawdę? No zo bacz, roz ma wiam z tobą nor malnie, słyszysz,i od dy cham nor malnie& Może ci się to wyda dziw ne, ale ja jużstra ciłem wszelką na dzieję! Jak mam ci dziękować? Jestem lekarzem, to moja praca.A w zasadzie, zanim nim zostanę, jestem pomywaczką, więc muszę jużwra cać. Cze kaj, ale chciałbym ci się jakoś od wdzięczyć& Mógłbym za pro sić cię na ko lację& Nie trze ba, nie przejmuj się. Nie, na prawdę, byłoby mi miło.Zo sta wisz mi swój nu mer te le fo nu?Agnese czuła się zakłopotana, chłopak był sympatyczny, ale ogólnie rzecz biorąc, mimo tego, że był przystojny, niebył w ogóle w jej typie.Musiała jednak przyznać, że miał w sobie jakąś taką delikatność, która ją pociągała, i bardzoładne dłonie.On do strzegł jej zmie sza nie i chcąc ją z nie go uwolnić, za pro po no wał: Albo nie, nie musisz mi dawać swojego numeru, wez mój i jak będziesz mieć ochotę, zadzwoń, będziemina prawdę miło.Za no to wał swój nu mer na ser wet ce z lo ka lu, którą Agne se zna lazła w jed nej z kie sze ni, i podał jej rękę. Je stem Miche le. Miło mi, Agne se." " "Następne go ran ka Agne se obu dziła się z czkawką.Poszła do łazien ki, wzięła prysz nic, zjadła śnia da niez Giu lią.A czkaw ka wciąż ją męczyła.Giulia, z typową dla siebie skrajną wrażliwością, śmiała się, słuchając jej opowieści, aż przyznała, że trudno byłoznią wy trzy mać, przez dzwięk, jaki z sie bie wy da wała.Agnese siadła do książek, ale za każdym razem, gdy próbowała wbić sobie do głowy jakieś pojęcie, czkawkapo wra cała i zupełnie ją de kon cen tro wała.Zastanawiała się, jak Michele mógł wytrzymać w takim stanie ponad miesiąc, a przede wszystkim zadawała sobiepytanie, czy czkawką można było się zarazić.Poszukała informacji na ten temat w internecie, ale naukowewytłuma cze nia były mało sa tys fak cjo nujące.Spróbowała me to dy sied miu łyków wody, i nic.Poprosiła Giulię, żeby ją przestraszyła, ale nic to nie dało.Spróbowała więc sprowokować Emmę, ale suczka byłazbyt po tulna, żeby za ata ko wać swoją ulu bioną panią.Po tem przy po mniała so bie o wier szy ku bab ci i na gle się wy stra szyła. Idz do ser ca mej miłości, jak miłuje, już tam zo stań.Ona na pewno nie była osobą, która mogła wierzyćw takie rzeczy, może Giulia tak, ale ona absolutnie.Była zbytwielką ra cjo na listką, żeby móc uwie rzyć w taką teo rię, bez żad nych na uko wych pod staw.Próbowała zigno ro wać czkawkę przez resztę dnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ale stu diuję me dy cynę. A jaką spe cja lizację& ? Chciałabym zajmo wać się ser cem.Kar dio lo giai chirur gia. Wow, godne podziwu, naprawdę.Ja nie mógłbym tego robić.Decydować o życiu innych& To by była zbytwielka od po wie dzialność.Hik& A ty czym się zajmu jesz? Stu diuję so cjo lo gię& hik& A ra czej stu dio wałem, za nim do stałem czkawkę. Próbowałeś do mo wych spo sobów? Wypić sie dem łyków wody, wstrzy mując od dech, prze stra szyć się& Od dwóch tygodni przechodzę przez ulicęz zamkniętymi oczami i otwieram je nagle, mając nadzieję, że coś mnieprze ra zi& ale udało mi się w ten sposób tylko ze brać parę obelg od kie rowców& hik& Cze kaj, był taki wier szyk& Bab cia mnie na uczyła, kie dy byłam mała& I działa? Wte dy działało, ale byłam bar dzo mała.Od lat nie mam czkaw ki. Do brze ci& hik& Ja chy ba do stanę świra, jak tak da lej pójdzie. To co, chcesz spróbować? Według cie bie mam jakiś wybór? W su mie nie& ale, szcze rze mówiąc, ten wier szyk jest trochę śmiesz ny. Zmiesz niejszy niż fa cet metr dzie więćdzie siąt wzro stu z ciągłą czkawką? No nie, masz rację& Da waj. To le ciało jakoś tak: czkaw ko, czkaw ko, idz do ser ca, idz do brzu cha mej miłości, jak miłuje, już tam zo stań. Czkaw ko, czkaw ko& Jak to było? Idz do ser ca& idz do brzu cha mej miłości, jak miłuje, już tam zo stań. Ok. Ale mu sisz to powtórzyć sie dem razy, bez za trzy my wa nia, za nim czkaw ka zdąży wrócić. Do bra.Dam radę. Skon cen truj się. Po trze buję cze goś, na czym mogę się sku pić. Patrz na mnie. Ok.Za czy nam.Przy siódmym powtórzeniu wierszyka chłopak miał już purpurową twarz, bo wstrzymywał oddech zbyt długo.Gdyutkwił w niej swój wzrok, Agnese pomyślała, że był chyba dla niej za wysoki, ale miał ładną, podłużną twarz,ogrom ne, błękit ne oczy i styl in te lek tu alisty.Przez chwilę nic nie mówił, lek ko oszołomio ny.Po tem znów po pa trzył na Agne se. I co, za działało?Chłopak wciąż się nie od zy wał, oba wiając się za szyb ko ucie szyć i roz cza ro wać.Ale jego od dech był znów re gu lar ny, bez szarp nięćczy nagłych pod skoków i bólów brzu cha.In stynk tow nie wziął Agne se za rękę i pocałował ją.Za sko czył ją tym, nikt nig dy jej tak nie całował, to byłtaki sta roświec ki gest. Nie mogę w to uwie rzyć& Po działało! Na prawdę? No zo bacz, roz ma wiam z tobą nor malnie, słyszysz,i od dy cham nor malnie& Może ci się to wyda dziw ne, ale ja jużstra ciłem wszelką na dzieję! Jak mam ci dziękować? Jestem lekarzem, to moja praca.A w zasadzie, zanim nim zostanę, jestem pomywaczką, więc muszę jużwra cać. Cze kaj, ale chciałbym ci się jakoś od wdzięczyć& Mógłbym za pro sić cię na ko lację& Nie trze ba, nie przejmuj się. Nie, na prawdę, byłoby mi miło.Zo sta wisz mi swój nu mer te le fo nu?Agnese czuła się zakłopotana, chłopak był sympatyczny, ale ogólnie rzecz biorąc, mimo tego, że był przystojny, niebył w ogóle w jej typie.Musiała jednak przyznać, że miał w sobie jakąś taką delikatność, która ją pociągała, i bardzoładne dłonie.On do strzegł jej zmie sza nie i chcąc ją z nie go uwolnić, za pro po no wał: Albo nie, nie musisz mi dawać swojego numeru, wez mój i jak będziesz mieć ochotę, zadzwoń, będziemina prawdę miło.Za no to wał swój nu mer na ser wet ce z lo ka lu, którą Agne se zna lazła w jed nej z kie sze ni, i podał jej rękę. Je stem Miche le. Miło mi, Agne se." " "Następne go ran ka Agne se obu dziła się z czkawką.Poszła do łazien ki, wzięła prysz nic, zjadła śnia da niez Giu lią.A czkaw ka wciąż ją męczyła.Giulia, z typową dla siebie skrajną wrażliwością, śmiała się, słuchając jej opowieści, aż przyznała, że trudno byłoznią wy trzy mać, przez dzwięk, jaki z sie bie wy da wała.Agnese siadła do książek, ale za każdym razem, gdy próbowała wbić sobie do głowy jakieś pojęcie, czkawkapo wra cała i zupełnie ją de kon cen tro wała.Zastanawiała się, jak Michele mógł wytrzymać w takim stanie ponad miesiąc, a przede wszystkim zadawała sobiepytanie, czy czkawką można było się zarazić.Poszukała informacji na ten temat w internecie, ale naukowewytłuma cze nia były mało sa tys fak cjo nujące.Spróbowała me to dy sied miu łyków wody, i nic.Poprosiła Giulię, żeby ją przestraszyła, ale nic to nie dało.Spróbowała więc sprowokować Emmę, ale suczka byłazbyt po tulna, żeby za ata ko wać swoją ulu bioną panią.Po tem przy po mniała so bie o wier szy ku bab ci i na gle się wy stra szyła. Idz do ser ca mej miłości, jak miłuje, już tam zo stań.Ona na pewno nie była osobą, która mogła wierzyćw takie rzeczy, może Giulia tak, ale ona absolutnie.Była zbytwielką ra cjo na listką, żeby móc uwie rzyć w taką teo rię, bez żad nych na uko wych pod staw.Próbowała zigno ro wać czkawkę przez resztę dnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]