[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odrozbitków uzyskaliśmy pewne informacje o napastnikach.Wynika z nich, że ci piraci zniszcząstację natychmiast albo ograbią ze wszystkich cennych przedmiotów i urządzeń, a potemzniszczą.Musimy ewakuować możliwie jak najwięcej ludzi, lecz będzie to kropla w morzu,nawet z waszą szczodrą pomocą, której nam nie odmówicie.Przykro mi, ale musimy uratowaćtyle osób, ile zdołamy. Przykro ci?  Buldog znów zerwał się na równe nogi. Tobie jest przykro! Chcesz, żebymzostawił mój ładunek piratom i jest ci przykro? Cóż, mi też jest przykro, bo twoim "przykro mi" nie zapłacę żadnych rachunków! Kapitanie& Bolist- rzekła Channa stanowczym tonem, sprawdzając listę na ekranie swegonotatnika. Chce pan powiedzieć, że ładunek& soli chemicznych jest dla pana ważniejszy niżocalenie życia czterdzieściorgu dzieciom, które mogłyby zmieścić się na pokładzie pańskiegopojazdu?Mężczyzna spuścił głowę jak byk szykujący się do natarcia. Panno Hap, ja i moi ludzie pracowaliśmy czterdzieści lat, by wejść w posiadanie Gung Ho.Nadal spłacamy pożyczkę.Utrata głównego ładunku może nas zrujnować, ponieważ jeśli niedostarczymy go do Kobawaslo et Filles, będziemy musieli pokryć straty.I znów będziemyzaczynać od zera.Do diabła, lubię dzieciaki, ale każdy chce żyć. A więc, kapitanie, będzie pan zadowolony, gdy się pan dowie, ze dzieci są dużo lżejsze niżsole chemiczne.Zamiana jednych na drugie powinna umożliwić panu wydostanie się zniebezpiecznej strefy w doskonałym czasie. Channa obdarzyła go miłym uśmiechem iwytrzymała jego spojrzenie, dopóki nie spuścił oczu. Tak, pani ma pytanie?  zwróciła się doogolonej, wytatuowanej pani kapitan, która podskoczyła na równe nogi, wymachując obiemarękami, aby uciszyć sąsiadów.Zapytała, jak poradzić sobie z ciężarnymi kobietami, które zaczną rodzić na jej statku, aleuspokoiły ją zapewnienia, że jej grupie będzie towarzyszył doświadczony lekarz.W końcu wszyscy skapitulowali, choć dziewięciu kapitanów poprosiło o kilka godzin zwłokina oznaczenie bojami ładunków, które nie ulegną zniszczeniu, co najwyżej zużyciu, i wyrzucenieich w przestrzeń. Uff!  westchnął Simeon, gdy kapitanowie wyszli. To było nieprzyjemne. Nieporównywalnie  odpowiedziała Channa ponuro. Nieporównywalnie do czego? Do oznajmienia tego wszystkiego stacji  wyjaśniła. Aha! Nabierasz mnie, Joat  stwierdził lekceważąco Seld Chaundra. Piraci! Myślisz, że kimjestem? Uczniakiem?Tak, odpowiedziała w duchu Joat, a głośno dodała: Przysięgam, że nie kłamię.Znajdowali się w kwaterze Selda złożonej z sypialni i gabinetu i oddzielonej od pokoi jego ojca sąsiadujących z głównym szpitalem w Północnej Sferze.Gabinet zapchany był modelamistatków i holoplakatami, z których większość pochodziła z katalogów podróżniczych, ale byłoteż kilka z seriali przygodowych.Joat szczególnie podobał się ten przedstawiającychrabąszczookiego mężczyznę wrzeszczącego w jednej z uzębionych paszczy trzygłowegopotwora, który wymachiwał swą ofiarą nad zgliszczami płonącego budynku.Intrygujące było to,że mężczyzna przypominał kapitana, który wygrał ją od wuja. Daj mi jeszcze jedną tabliczkę czekolady  rzekła.Seld rzucił ją z kanapy, na której się wyciągnął.Joat złapała czekoladę w locie i upuściłaopakowanie na podłogę.Seld drgnął, ale nic nie powiedział. Jak możesz jeść tyle tych rzeczy?  zapytał, gdy pałaszowała ją łapczywie. Jem je wtedy, gdy mam do nich dostęp  odpowiedziała z pełnymi ustami.Znów drgnął.Niedowiarek, pomyślała. W każdym razie wkrótce mają tu być. Jaaasne.Nagle Seld został przytłoczony do oparcia kanapy.Z jego gardła wyrwał się zdławionykrzyk, gdy szczupłe, silne ręce Joat.skrzyżowane w nadgarstkach, chwyciły jego kurtkę tużponiżej gardła.Kościste pięści boleśnie uciskały mu krtań.Nie mógł oddychać, gdyż na dodatek klęczała mu na brzuchu. Posłuchaj, niedowiarku& Nie jestem niedowiarkiem!  wy sapał. & nie nabieram cię! Sam sprawdz.Pozwoliła mu wstać, pomaszerować do biurka i wcisnąć guzik na odbiorczej płycie ekranu,który rozbłysł, ukazując pomieszczenie sterownicze, kolumnę Simeona oraz otaczających go,rozgorączkowanych kapitanów.Seld słuchał z otwartymi ustami. Piraci- potwierdził cicho. Hej! To jest tajne nagranie, ukradłaś je! Nie, tylko pożyczyłam i skopiowałam. Nielegalne kopiowanie jest kradzieżą, Joat.A podsłuchiwanie służbowych spotkań jest& Zgubił wątek, me mogąc przypomnieć sobie nazwy wykroczenia, choć wiedział, iż takaistnieje.Paskudny mięczak, pomyślała.Kiedy mówi takie rzeczy, zachowuje się całkiem jak jegoojciec.Choć i tak jego ojciec był dużo milszy niż jej własny.Jej wspomnienia związane zojcowską opieką należały do gatunku tych, z powodu których człowiek budzi się w środku nocy zlany potem.Miejmy nadzieję, że umarł już od koszmarnego dymu Jelebu.Jej wuj był jeszczegorszy, kiedy przejął nad mą opiekę, ale przynajmniej wiedziała, że już nie żyje.Odsuwała odsiebie podobne myśli, uważając je za stratę czasu. W porządku, jestem szczeniakiem Sondee, podsłuchiwaczem i złodziejem danych, alemoże posłuchaj, co mówią, dobra?Seld zamrugał oczami i wykonał polecenie przyjaciółki. A niech mnie  szepnął. Zostaniemy zaatakowani przez piratów.Hej, Joat, to jest jakholo  dodał z błyskiem w oczach.Joat kopnęła go [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •