[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to stanowiło mój problem, nie jego.Gdy dotarł do nas Roper wraz zpozostałymi, Sophie i Terry przerwali dyskusję.%7ładne nie wyglądało nazadowolone.Connors ruszył prosto do Monka oraz jego adwokata, stojących naskraju zagłębienia i patrzących na wzniesienie. Coś ci to przypomina?Monk spoglądał w dół, a ręce luzno zwisały mu po bokach.Usta wciążkrzywił w szyderczym uśmieszku, lecz w oczach pojawiła się ostrożność. Nie. Czyli że to nie jest jeden z tych grobów? Mówiłem już, że są tam. Nagle jakoś się zrobiłeś bardzo pewny.Jeszcze nie tak dawno temutwierdziłeś, że nie potrafisz sobie przypomnieć. Mówiłem, że one są tam!Brodaty strażnik z rozmachem położył Monkowi dłoń na barku. Nie podnoś głosu, Wesołku, słyszymy, co mówisz. Odpierdol się, Monaghan! Chcesz z powrotem kajdanki?Monk jakby napęczniał, jednak nim zdołał jeszcze cokolwiek zrobić,odezwała się Sophie. Jerome, można?Uśmiechnęła się, gdy wielka głowa odwróciła się w jej stronę.Tym razemTerry nie starał się wtrącić, a ja odgadłem, że wmieszanie się Sophie wynikło zich dyskusji. Nikt w ciebie nie wątpi.Ale ja tylko chcę, żebyś sobie o czymśpomyślał.Musiałeś wykopać groby nocą, prawda?To było pewne.Niewielu morderców ryzykuje grzebanie ofiar w blaskudnia.Adwokat Monka w dalszym ciągu nie dawał za wygraną.  Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz.Już wyjaśniłem, że. Zamknij się.Monk nawet na niego nie spojrzał.Jego oczy jak guziki, wpatrując się wSophie, wydawały się mętne.Po kilku sekundach szarpnął głową, przytakując. To zawsze jest noc.Nie do końca wiedziałem, o co mu chodzi.Sadząc po krótkiej pauzie, jakązrobiła Sophie, ona również, jednak udała, że wszystko rozumie. Noc potrafi zmylić.Aatwo jest pobłądzić, zwłaszcza że pózniej chcesię coś sobie przypomnieć.Czy możliwe, że wykopałeś tutaj co najmniej jedengrób? Albo i nawet oba?Spojrzenie Monka powędrowało od Sophie w stronę wzniesienia.Dłoniąpotarł łysinę. To może być.Przez chwilę więzień wydawał się zmieszany.Ale potem odezwał sięTerry i cokolwiek oglądałem, zniknęło. Nie mam czasu.Tak czy nie?Nagle do oczu skazańca powróciły żar i szaleństwo.Kiedy Monkodwrócił się do Connorsa, krzywy uśmiech wyglądał jak grymas wariata. Nie. Jerome, poczekaj, czy. zapytała Sophie, ale nie dano jej szansy. Dobra, o to chodzi.A teraz wracamy  oznajmił Terry, zbierając siędo wyjścia z zagłębienia. Już jest ten pies do znajdowania ciał!  zaprotestowała.-Chociażjemu daj szansę!Connors zatrzymał się, na jego twarzy pojawiło się wahanie.Pomyślałem,że chociaż mógł ją zbyć, to już nie mógł zlekceważyć Wainwrighta.Archeologcały czas pobierał próbki. Prawie gotowe  oznajmił, znowu wciskając sondę w ziemię.-Glebawydaje się stawiać mniejszy opór, ale to jest torf, więc wątpię.A potem rozległ się głośny trzask, gdy próbnik trafił w coś twardego.Wainwright zastygł bez ruchu.Przywołał na twarz wyraz skupienia, unikającpatrzenia w moją stronę. No i wygląda na to, że coś tutaj jest.Terry się pochylił. Kamień? Nie, nie, nie sądzę. Archeolog kiwnął palcem na treserkę psa,szybko zaznaczając, że on tu rządzi. Zacznijcie od tej dziury, którą właśniezrobiłem.Opiekunka spaniela, młoda policjantka o rudych włosach i bladej,zaczerwienionej od wiatru twarzy, zaprowadziła zwierzę w stronę wzniesienia. Nie! Jesteśmy w złym miejscu!  krzyknął Monk, zaciskając potężnepięści.  Powiedz pan swojemu klientowi  Terry rzucił do Dobbsa -że jeślijeszcze choć piśnie, to znowu będzie w kajdankach.Obrońca spojrzał z niechęcią, ale grozba poskutkowała.Wargi Monkazadrżały, kiedy zerknął za siebie na otwarte wrzosowisko i rozprostował dłonie. Bez kajdanek.Spaniel z zapałem węszył po wzniesieniu, prawie wychodząc z siebie zpodekscytowania.W kraju było tylko kilka psów przeszkolonych doodnajdowania zwłok, ale słyszałem o nich same dobre rzeczy.Jednak miałemswoje wątpliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •