[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkrótce mieliśmy jednak przerwać nasz spór, ponieważ w następstwiemoich nocnych wrażeń poczułem nieprzezwyciężone zmęczenie i wielkąsłabość.Aamanie w całym ciele i straszliwy ból głowy sprawiły nawet, żemusiałem położyć się do łóżka i resztę dnia spędziłem w staniepółprzytomności, w czasie której miałem przed oczyma toczące sięnieprzerwanym kołem obrazy sabatu: nagie czarownice, bezrękie demony,pląsy, biesiadę, pieszczoty, mistrza Leonarda.Jak przez sen pamiętam, że odczasu do czasu podchodziła do mego łóżka Renata i kładła swoje chłodne ręcena moim rozpalonym czole i wtedy wydawało mi się, że te mimo woli czułepalce natychmiast mnie uzdrawiają, usuwają cały ból[79].Rano następnego dnia obudziłem się znów dziarski i silny jak zawsze, leczw duszy odnalazłem wczorajszą decyzję, która zapuściła mocne korzenie iszeroko rozłożyła gałęzie, zupełnie jak drzewko w ciągu kilku godzinwyhodowane przez hinduskiego hymnosofistę.Już bez jakiegokolwiekwzburzenia, lecz zupełnie stanowczo potwierdziłem Renacie, że zamierzam zająćsię studiowaniem magii, nie widzę bowiem innego sposobu wyświadczenia jejprzysługi, jakiej ode mnie oczekuje.Dodałem, że niewiele można osiągnąćzwracając się do Diabła niczym żebrzący petent do pożyczkodawcy, Diabełsłucha bowiem jak widać tylko tych, którzy mu rozkazują jak pan słudze, i że wogóle w świat biesów należy wkraczać dzięki siłom wiedzy, a nie dziękiwątpliwym praktykom magii.Równocześnie natychmiast przedstawiłemRenacie cały plan zajęć naukami tajemnymi, magią, demonomancją i sztukądywinacyjną.Renata wysłuchała mnie bardzo uważnie i chociaż było to całkiemnieoczekiwane ze strony osoby, która pierwsza pociągnęła mnie ku światu idemonów, oświadczyła, że sprzeciwia się zdecydowanie mojemu zamiarowi, iniezwłocznie przedstawiła mi, w sposób niezwykle przekonujący, cały trud,całe niebezpieczeństwo, a być może i całą zbędność obmyślonego przeze mnieprzedsięwzięcia.Tak więc mówiła mi, że zajmowanie się magią wymaga długichlat i studiów przygotowawczych, że najskrytszych tajemnic nigdy nie zawierzasię księgom, lecz wtajemniczeni przekazują je sobie z ust do ust, nauczycielbezpośrednio uczniowi, że wreszcie ona nie przyjmie ode mnie takiej ofiary izwalnia mnie z moich obietnic.Na wszystkie te argumenty miałem jednakkontrargumenty: mówiłem, że jako rycerz nie mogę opuścić damy niewykorzystawszy wszystkich możliwych środków jej ocalenia, że uważnemuoku i umysłowi wystarczą aluzje zawarte w dziełach poświęconych magii, żechcę przeniknąć nie wszystkie tajniki wiedzy tajemnej, lecz uzyskać tylkopewne wiadomości dla celów praktycznych, i temu podobne.Kiedy z rozmowy wyjaśniło się, że nie zamierzam ustąpić, Renatapróbowała mnie nastraszyć i zdradzając swoją bliską znajomość z magiąpowiedziała do mnie mniej więcej tak: Nie znasz, Ruprechcie, tej dziedziny, w którą chcesz wkroczyć.Nie matam nic prócz okropności, a magowie to najnieszczęśliwsi z ludzi.Mag żyjepod ustawiczną grozą męczeńskiej śmierci i tylko niestrudzoną działalnością inajwiększym wysiłkiem woli powstrzymuje wściekłe duchy, gotowe co chwilarozszarpać go zwierzęcymi szczękami.Cały zastęp wrogich potworów pilnujekażdego kroku maga i patrzy, czy aby czegoś nie zapomniał, czy nie przeoczyłjakiegoś maleńkiego środka ostrożności, by móc drapieżnie na niego sięrzucić.Wyobraz sobie zaklinacza spędzającego dni i noce w klatce wściekłychpsów lub jadowitych węży, których wściekłość ledwo może poskromićsmagnięciami bicza i rozpalonym żelazem oto czym jest życie maga.I wnagrodę za tę nieustanną mękę otrzymuje wymuszone usługi nędznychdiabłów, nie znających się na rzeczy, bynajmniej nie wszechmocnych, zawszeprzewrotnych, zawsze gotowych zdradzić i popełnić każdą podłość.w sprzeciw Renaty był mi tak miły, jak światłość słonecznaprzebłyskująca poprzez deszcz, po raz pierwszy bowiem dostrzegłem u niejtroskę o mój los, mimo to odpowiedziałem bez wahania: Gotów jestem się zgodzić, że tak właśnie jest, lecz strach nigdy jeszczemnie nie powstrzymał.Złe duchy zostały stworzone przez Boga, alepozbawione są Jego łaski i podobnie jak wszystko w przyrodzie, próczosobistej i wszechpotężnej woli Stwórcy, muszą podlegać prawom natury.Należy tylko poznać te prawa, a będziemy mogli rządzić demonami, podobniejak teraz wykorzystujemy siłę wiatrów dla poruszania się statków [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Wkrótce mieliśmy jednak przerwać nasz spór, ponieważ w następstwiemoich nocnych wrażeń poczułem nieprzezwyciężone zmęczenie i wielkąsłabość.Aamanie w całym ciele i straszliwy ból głowy sprawiły nawet, żemusiałem położyć się do łóżka i resztę dnia spędziłem w staniepółprzytomności, w czasie której miałem przed oczyma toczące sięnieprzerwanym kołem obrazy sabatu: nagie czarownice, bezrękie demony,pląsy, biesiadę, pieszczoty, mistrza Leonarda.Jak przez sen pamiętam, że odczasu do czasu podchodziła do mego łóżka Renata i kładła swoje chłodne ręcena moim rozpalonym czole i wtedy wydawało mi się, że te mimo woli czułepalce natychmiast mnie uzdrawiają, usuwają cały ból[79].Rano następnego dnia obudziłem się znów dziarski i silny jak zawsze, leczw duszy odnalazłem wczorajszą decyzję, która zapuściła mocne korzenie iszeroko rozłożyła gałęzie, zupełnie jak drzewko w ciągu kilku godzinwyhodowane przez hinduskiego hymnosofistę.Już bez jakiegokolwiekwzburzenia, lecz zupełnie stanowczo potwierdziłem Renacie, że zamierzam zająćsię studiowaniem magii, nie widzę bowiem innego sposobu wyświadczenia jejprzysługi, jakiej ode mnie oczekuje.Dodałem, że niewiele można osiągnąćzwracając się do Diabła niczym żebrzący petent do pożyczkodawcy, Diabełsłucha bowiem jak widać tylko tych, którzy mu rozkazują jak pan słudze, i że wogóle w świat biesów należy wkraczać dzięki siłom wiedzy, a nie dziękiwątpliwym praktykom magii.Równocześnie natychmiast przedstawiłemRenacie cały plan zajęć naukami tajemnymi, magią, demonomancją i sztukądywinacyjną.Renata wysłuchała mnie bardzo uważnie i chociaż było to całkiemnieoczekiwane ze strony osoby, która pierwsza pociągnęła mnie ku światu idemonów, oświadczyła, że sprzeciwia się zdecydowanie mojemu zamiarowi, iniezwłocznie przedstawiła mi, w sposób niezwykle przekonujący, cały trud,całe niebezpieczeństwo, a być może i całą zbędność obmyślonego przeze mnieprzedsięwzięcia.Tak więc mówiła mi, że zajmowanie się magią wymaga długichlat i studiów przygotowawczych, że najskrytszych tajemnic nigdy nie zawierzasię księgom, lecz wtajemniczeni przekazują je sobie z ust do ust, nauczycielbezpośrednio uczniowi, że wreszcie ona nie przyjmie ode mnie takiej ofiary izwalnia mnie z moich obietnic.Na wszystkie te argumenty miałem jednakkontrargumenty: mówiłem, że jako rycerz nie mogę opuścić damy niewykorzystawszy wszystkich możliwych środków jej ocalenia, że uważnemuoku i umysłowi wystarczą aluzje zawarte w dziełach poświęconych magii, żechcę przeniknąć nie wszystkie tajniki wiedzy tajemnej, lecz uzyskać tylkopewne wiadomości dla celów praktycznych, i temu podobne.Kiedy z rozmowy wyjaśniło się, że nie zamierzam ustąpić, Renatapróbowała mnie nastraszyć i zdradzając swoją bliską znajomość z magiąpowiedziała do mnie mniej więcej tak: Nie znasz, Ruprechcie, tej dziedziny, w którą chcesz wkroczyć.Nie matam nic prócz okropności, a magowie to najnieszczęśliwsi z ludzi.Mag żyjepod ustawiczną grozą męczeńskiej śmierci i tylko niestrudzoną działalnością inajwiększym wysiłkiem woli powstrzymuje wściekłe duchy, gotowe co chwilarozszarpać go zwierzęcymi szczękami.Cały zastęp wrogich potworów pilnujekażdego kroku maga i patrzy, czy aby czegoś nie zapomniał, czy nie przeoczyłjakiegoś maleńkiego środka ostrożności, by móc drapieżnie na niego sięrzucić.Wyobraz sobie zaklinacza spędzającego dni i noce w klatce wściekłychpsów lub jadowitych węży, których wściekłość ledwo może poskromićsmagnięciami bicza i rozpalonym żelazem oto czym jest życie maga.I wnagrodę za tę nieustanną mękę otrzymuje wymuszone usługi nędznychdiabłów, nie znających się na rzeczy, bynajmniej nie wszechmocnych, zawszeprzewrotnych, zawsze gotowych zdradzić i popełnić każdą podłość.w sprzeciw Renaty był mi tak miły, jak światłość słonecznaprzebłyskująca poprzez deszcz, po raz pierwszy bowiem dostrzegłem u niejtroskę o mój los, mimo to odpowiedziałem bez wahania: Gotów jestem się zgodzić, że tak właśnie jest, lecz strach nigdy jeszczemnie nie powstrzymał.Złe duchy zostały stworzone przez Boga, alepozbawione są Jego łaski i podobnie jak wszystko w przyrodzie, próczosobistej i wszechpotężnej woli Stwórcy, muszą podlegać prawom natury.Należy tylko poznać te prawa, a będziemy mogli rządzić demonami, podobniejak teraz wykorzystujemy siłę wiatrów dla poruszania się statków [ Pobierz całość w formacie PDF ]