[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co jest? - mruknął Pippin zza pleców Merry’ego.Komnatę ponownie przeszył błysk i w jego świetle hobbici dostrzegli Boromira wyglądającego przez wyłom w ścianie.- Coś dziwnego dzieje się na niebie, na południu - powiedział Boromir niespokojnie.- Nie widzę stąd dobrze.Jakby burza, ale nie słychać grzmotów.Merry usiadł na łóżku.Tym razem nie białe a czerwonawe światło omiotło ściany.- Zupełnie jak fajerwerki Gandalfa - zauważył Pippin, też siadając.- Zaczekajcie na mnie, dobrze? Wyjrzę co się tam dzieje - oznajmił Boromir.- Nie zostawiaj nas tu samych! - Merry odrzucił koc.- Zaraz wrócę.- Idziemy z tobą! - Pippin wygrzebał się spod futra i wstał.- Ja też chcę zobaczyć.Poruszając się od błysku do błysku, tak by cokolwiek widzieć, ostrożnie wydostali się na zewnątrz.Żeby dokładniej dojrzeć, co dzieje się na południu, musieli nieco odejść od baszty, która zasłaniała im widok.- O, rany - westchnął Pippin w podziwie.Niebo rozświetlały przedziwne blaski, czerwono - błękitno - białe, piorun bił za piorunem.Nad horyzontem ciągnęła się szkarłatna łuna.Wyglądało to na bardzo intensywną burzę, ale było w tym coś nienaturalnego, coś mrożącego krew w żyłach.- Zaczęło się - powiedział Boromir cicho.- Co takiego? - Merry przysunął się do niego, dla osłony przed wiatrem i dla otuchy.- Koniec świata.Merry’ego przeszył dreszcz.- Wracajmy do wieży - poprosił.- Idźcie - odpowiedział Boromir.- Ja chcę jeszcze popatrzeć.Merry zawahał się i spojrzał na Pippina.Tuk, jak zahipnotyzowany wpatrywał się w ognie na niebie.Wiatr wzmagał się z każą chwilą.Nagle Boromir poruszył się niespokojnie.- Co to za dźwięk? - spytał - Słyszycie?Rzeczywiście, dolinę wypełnił narastający szum.- To wiatr - odparł Merry bez przekonania.- To nie jest wiatr - w głosie Pippina zabrzmiał niepokój.- Nie podoba mi się to - Boromir rozejrzał się bacznie.Biały błysk rozświetlił dolinę.W zasięgu wzroku nie było jeszcze nic niepokojącego, choć szum wciąż narastał.Dołączyły do niego pojedyncze odgłosy, jakby coś się gdzieś waliło i pękało.- Co to jest? - jęknął Pippin, łapiąc Boromira za rękaw.Merry trwożnie obejrzał się za siebie.Za nimi wznosiła się ponura wieża Orthanku, upiorne blaski co chwila wyławiały ją z czerni nocy.- Wracajmy do baszty - zaczął Merry, ale przerwał mu krzyk Boromira.- Woda!! - Gondorczyk wskazał ręką w prawo i w tej samej chwili w świetle błyskawicy Merry dostrzegł, jak wali ku nim spieniona, czarna fala.Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyli się nawet ruszyć, kiedy woda z ogłuszającym szumem, rozbryzgując się spektakularnie, uderzyła w podstawę muru na którym stali.Impet był tak wielki, że poczuli jak kamienie zadrżały pod ich stopami.Czarna toń zaczęła pochłaniać mur, pnąc się w górę z przerażającą szybkością.Kamienie i głazy posypały się do wody.- Do wieży!!! - Ryknął Boromir, popychając przed sobą hobbitów.- Szybko!!!Cudem nie pospadali z murów, w panice rzucając się z powrotem do wyłomu.Dzięki błyskawicom nie pogubili drogi.Merry pierwszy dał nura przez dziurę w ścianie, za nim przedostał się Pippin, a na końcu Boromir.- Ładne kwiatki! - Jęknął Pippin.- Jeszcze tego nam brakuje.Potopu!Boromir wychylił się przez okno.- Bardzo szybko przybiera - rzucił.- Myślisz, że jesteśmy tu bezpieczni? - spytał Merry.- Mam nadzieję - Boromir odszedł od okna i zaczął grzebać w sakwie.- Chyba zapalę świecę - oznajmił.- Teraz to i tak wszystko jedno, a będzie nam raźniej.Możecie wydłubać trochę słomy?Krzesanie ognia zajęło więcej czasu niż poprzednio, bo poruszali się po omacku, ale w końcu udało im się zapalić jedną świecę.Boromir postawił ją na stole.- Strasznie dużo tej wody - zauważył Pippin, siadając na parapecie.- I zobaczcie jaka para bije w niebo!Merry i Boromir stanęli przy nim i wyjrzeli.Rzeczywiście, widok był niesamowity.Czarne fale przelewały się przez wyłomy w murach, zatapiając nieubłaganie wewnętrzny pierścień Orthanku.Słupy pary, oświetlane błyskawicami, z sykiem waliły w niebo.- To naprawdę wygląda jak koniec świata - szepnął Merry.- Skąd tu tyle wody? Patrzcie, zaraz się przeleje górą przez mury.Boromir poderwał się nagle, odpychając od parapetu i rzucił w głąb komnaty.Hobbici odwrócili się za nim, wystraszeni.Gondorczyk dopadł do klapy w podłodze i uniósł ją jednym szarpnięciem.- Valarowie! - wyrwał mu się okrzyk.Hobbici dobiegli do niego i jednym głosem wrzasnęli ze zgrozy.Kipiel przewalała się tuż pod podłogą, cały dół był już zatopiony.Jeszcze moment, a woda zacznie wylewać się przez otwór.Gorączkowo zaczęli rozglądać się po komnacie.- Na górę! - Krzyknął Boromir.- Musimy dostać się na górę! Merry, trzymaj świeczkę!Hobbit wziął od niego ogarek.Boromir wśród ogłuszającego rumoru przepchnął stół w róg komnaty i wskoczył na niego.- Chodźcie! Prędko!Hobbici dopadli do stołu.Merry odstawił świeczkę na brzeg blatu i wyciągnął do Boromira rękę.Gondorczyk podciągnął go w górę, Pippin wdrapał się sam.W tej właśnie chwili woda przelała się przez otwór w podłodze i popłynęła ku ścianom.Boromir podniósł Pippina i podsadził, jak tylko mógł najwyżej.- Sięgasz?- Sięgam - stęknął Tuk, podciągając się na rękach.Kawałki drewna posypały się im na głowy.- Mam nadzieję, że ta poręcz wytrzyma - mruknął Merry.- Oprzyj stopy na moich ramionach - poradził Tukowi Boromir.- Dobra, jestem na górze - poinformował ich Pippin z ulgą, chwilę potem.- Ciemno tu jak u orka w.Nic nie widzę.- Chodź, Merry - Boromir schylił się i wyciągnął ręce.Hobbit odrzucił płaszcz z ramion, żeby nie krępował mu ruchów.Boromir ujął go pod boki i podsadził.Merry jedną ręką uchwycił się drewnianego stopnia, a drugą podał Pippinowi.Boromir podparł go od dołu, Pippin zaś pociągnął ku sobie i w ten sposób Merry znalazł się bezpiecznie na górze.- Teraz ty! - Krzyknął Pippin, wyciągając do Gondorczyka rękę.- Koce! I moja sakwa! - Przypomniał sobie Boromir i zeskoczył na podłogę, rozchlapując wodę.- Wracaj! - Zawył Pippin.- Oszalałeś?! Zostaw te koce!!!- Boromirze! - krzyknął Merry, równie przerażony.Człowiek dopadł do pryczy i zgarnął naręcze koców i futro, a z pobliskiej skrzyni swoją sakwę.Woda sięgała mu już do kolan Rozbryzgując ją na boki, przebrnął przez komnatę i ponownie wdrapał się na stół, uważając, by nie strącić świeczki.- Pospiesz się!!! - Denerwował się Tuk.- Łapcie! - Boromir cisnął im sakwę, a potem po kolei zaczął rzucać koce.Jednego nie zdołali złapać - spadł i mlasnął w wodę.- Chodź już! No, chodź!!! - Wrzasnął Pippin, widząc, że Boromir rozgląda się czy czegoś jeszcze nie zabrać.Świeczka nagle zasyczała, a jej płomyk zachwiał się niepokojąco.Gondorczyk czym prędzej sięgnął w górę i chwycił za poręcz.Rozległ się suchy trzask i kawał drewna został mu w ręku.Boromir zachwiał się i o niewiele brakowało, a zleciałby ze stołu.Zdołał jednak odzyskać równowagę, cisnął urwaną poręcz do wody i spróbował podciągnąć się jeszcze raz.- Nie sięgam - warknął.- Krzesło! - Krzyknął Pippin przytomnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •