[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Terazteż przeliczała ciasto, lody, bitą śmietanę i grzane wino (co do wina, niebyła pewna wartości kalorycznej, pamiętała tylko, że dużo) na godzinypedałowania.Rozkoszując się szarlotką, rozmawiały o tym, co grają w kinach,i o swoich ulubionych filmach, wspominały, jak to kiedyś kinoprzyjeżdżało do ośrodka i jak się czekało na tę magiczną chwilę, kiedyzgaśnie światło i wreszcie rozpocznie się film.Dziewczyny dały Marcie spokój, nikt już jej o nic nie pytał, a onaod czasu do czasu wtrąciła jakieś zdanie, lecz cały czas jej myśli krążyływokół pytania Magdy, na które nawet sobie bała się odpowiedzieć. *W klasztorze najbardziej uwierały Marię welon i posłuszeństwo.Od dzieciństwa nie znosiła czapek.Już jako mały berbeć ściągałakapelusiki, chusteczki i wszystko, cokolwiek próbowano jej włożyć nagłowę.Kiedyś na placu zabaw, gdy mama zajęta była rozmowąz koleżanką, Marysia wykopała głęboki dół w piaskownicy, wrzuciłatam swój nowiutki berecik i starannie zasypała piaskiem.Potem zajęłasię produkcją piaskowych babek, a na pytanie: Gdzie jest berecik ,odpowiadała: Nie wiem , co nawet było zgodne z prawdą, bo pogodzinie właściwie nie pamiętała już dokładnie, gdzie go zakopała,a poza tym przez ten czas mógł go przecież zabrać jakiś kret albo innymieszkający pod ziemią stwór.Niestety, welonu nie mogła zakopać&Ale przecież nikt jej go na siłę nie wkładał.Nikt jej nie zmuszał,żeby szła do klasztoru, wręcz przeciwnie koleżanki, nawet te z oazy,dziwiły się, że Maria chce zostać zakonnicą, mama próbowała odwieśćją od tej decyzji, a ojciec& ojciec po prostu się wściekł.I to przeważyło szalę.Do tej pory Marysia nigdy otwarcie nie odważyła sięprzeciwstawić ojcu.Buntowała się jedynie po cichu, z utęsknieniemczekając na swoją osiemnastkę.Wyobrażała sobie, że to coś zmieni.%7łeojciec uzna ją za dorosłą i zacznie wreszcie liczyć się z jej zdaniem.Alegdy po skończeniu tych wytęsknionych osiemnastu lat w jakiejś luznejrozmowie napomknęła, że myśli o wyjezdzie na studia do innego miasta,a ojciec zaoponował i wtedy nieśmiało przypomniała, że jest pełnoletnia,więc chyba może o sobie decydować, usłyszała: Gówniaro, mieszkasz w moim domu, ja cię utrzymuję i jaustalam zasady, a jak ci się coś nie podoba, to się wyprowadz i żyj poswojemu.Ale ode mnie złamanego grosza nie dostaniesz.Marysia uświadomiła sobie wtedy, że bez względu na to, ile bymiała lat, w domu zawsze będzie rządził ojciec.A ona może albopodporządkować się jak mama, albo wyprowadzić. Jeszcze trochę pomyślała, zaciskając zęby jeszcze trochę wytrzymam.Na szczęście już wtedy miała oazę.Ten młodzieżowy ruchreligijny był dla niej prawdziwą oazą, odskocznią od domowychproblemów, tu nareszcie mogła swobodnie oddychać, rozmawiać i śmiaćsię.Ojcu nie podobało się, że córka ciągle biega na jakieś spotkania dokościoła, lecz dopóki się dobrze uczyła, nie protestował. Ale niech tylko oceny ci się pogorszą, to możesz się z tą twojąoazą pożegnać zapowiedział.Marysia starała się więc, żeby utrzymać pierwsze miejsce w klasie,i na szczęście to się udawało.Na szczęście, bo nie umiała wyobrazićsobie życia bez oazy; bez spotkań, bez ludzi, których tam poznała, i bezpoczucia, że w jej życiu nareszcie dzieje się coś sensownego.Do oazy trafiła zachęcona przez księdza, który uczył ją religii.Napierwsze spotkanie szła bez specjalnego przekonania i usiadła w kącieblisko drzwi, mając zamiar wyjść, gdyby coś jej się nie podobało.Alezaraz podeszła do niej dziewczyna, potem druga, trzecia, jakiś chłopak,zaczęli ją zagadywać, a Marysia próbowała zapamiętać ich imiona.Okazało się, że z Renią chodzą do jednego ogólniaka i mieszkają nasąsiednich ulicach.Renia usiadła obok Marysi i podała jej śpiewnik.Piosenka byłaprosta, rytmiczna i już po chwili Marysia śpiewała ze wszystkimi.I o dziwo, wcale nie czuła się obca.Zupełnie inaczej niż w szkole.W klasie zawsze była na uboczu.I w podstawówce, i w ogólniaku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Terazteż przeliczała ciasto, lody, bitą śmietanę i grzane wino (co do wina, niebyła pewna wartości kalorycznej, pamiętała tylko, że dużo) na godzinypedałowania.Rozkoszując się szarlotką, rozmawiały o tym, co grają w kinach,i o swoich ulubionych filmach, wspominały, jak to kiedyś kinoprzyjeżdżało do ośrodka i jak się czekało na tę magiczną chwilę, kiedyzgaśnie światło i wreszcie rozpocznie się film.Dziewczyny dały Marcie spokój, nikt już jej o nic nie pytał, a onaod czasu do czasu wtrąciła jakieś zdanie, lecz cały czas jej myśli krążyływokół pytania Magdy, na które nawet sobie bała się odpowiedzieć. *W klasztorze najbardziej uwierały Marię welon i posłuszeństwo.Od dzieciństwa nie znosiła czapek.Już jako mały berbeć ściągałakapelusiki, chusteczki i wszystko, cokolwiek próbowano jej włożyć nagłowę.Kiedyś na placu zabaw, gdy mama zajęta była rozmowąz koleżanką, Marysia wykopała głęboki dół w piaskownicy, wrzuciłatam swój nowiutki berecik i starannie zasypała piaskiem.Potem zajęłasię produkcją piaskowych babek, a na pytanie: Gdzie jest berecik ,odpowiadała: Nie wiem , co nawet było zgodne z prawdą, bo pogodzinie właściwie nie pamiętała już dokładnie, gdzie go zakopała,a poza tym przez ten czas mógł go przecież zabrać jakiś kret albo innymieszkający pod ziemią stwór.Niestety, welonu nie mogła zakopać&Ale przecież nikt jej go na siłę nie wkładał.Nikt jej nie zmuszał,żeby szła do klasztoru, wręcz przeciwnie koleżanki, nawet te z oazy,dziwiły się, że Maria chce zostać zakonnicą, mama próbowała odwieśćją od tej decyzji, a ojciec& ojciec po prostu się wściekł.I to przeważyło szalę.Do tej pory Marysia nigdy otwarcie nie odważyła sięprzeciwstawić ojcu.Buntowała się jedynie po cichu, z utęsknieniemczekając na swoją osiemnastkę.Wyobrażała sobie, że to coś zmieni.%7łeojciec uzna ją za dorosłą i zacznie wreszcie liczyć się z jej zdaniem.Alegdy po skończeniu tych wytęsknionych osiemnastu lat w jakiejś luznejrozmowie napomknęła, że myśli o wyjezdzie na studia do innego miasta,a ojciec zaoponował i wtedy nieśmiało przypomniała, że jest pełnoletnia,więc chyba może o sobie decydować, usłyszała: Gówniaro, mieszkasz w moim domu, ja cię utrzymuję i jaustalam zasady, a jak ci się coś nie podoba, to się wyprowadz i żyj poswojemu.Ale ode mnie złamanego grosza nie dostaniesz.Marysia uświadomiła sobie wtedy, że bez względu na to, ile bymiała lat, w domu zawsze będzie rządził ojciec.A ona może albopodporządkować się jak mama, albo wyprowadzić. Jeszcze trochę pomyślała, zaciskając zęby jeszcze trochę wytrzymam.Na szczęście już wtedy miała oazę.Ten młodzieżowy ruchreligijny był dla niej prawdziwą oazą, odskocznią od domowychproblemów, tu nareszcie mogła swobodnie oddychać, rozmawiać i śmiaćsię.Ojcu nie podobało się, że córka ciągle biega na jakieś spotkania dokościoła, lecz dopóki się dobrze uczyła, nie protestował. Ale niech tylko oceny ci się pogorszą, to możesz się z tą twojąoazą pożegnać zapowiedział.Marysia starała się więc, żeby utrzymać pierwsze miejsce w klasie,i na szczęście to się udawało.Na szczęście, bo nie umiała wyobrazićsobie życia bez oazy; bez spotkań, bez ludzi, których tam poznała, i bezpoczucia, że w jej życiu nareszcie dzieje się coś sensownego.Do oazy trafiła zachęcona przez księdza, który uczył ją religii.Napierwsze spotkanie szła bez specjalnego przekonania i usiadła w kącieblisko drzwi, mając zamiar wyjść, gdyby coś jej się nie podobało.Alezaraz podeszła do niej dziewczyna, potem druga, trzecia, jakiś chłopak,zaczęli ją zagadywać, a Marysia próbowała zapamiętać ich imiona.Okazało się, że z Renią chodzą do jednego ogólniaka i mieszkają nasąsiednich ulicach.Renia usiadła obok Marysi i podała jej śpiewnik.Piosenka byłaprosta, rytmiczna i już po chwili Marysia śpiewała ze wszystkimi.I o dziwo, wcale nie czuła się obca.Zupełnie inaczej niż w szkole.W klasie zawsze była na uboczu.I w podstawówce, i w ogólniaku [ Pobierz całość w formacie PDF ]