[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Janka zmartwiała.Delikatnie odłożyła słuchawkę, na palcach przeszła do kuchni i wzięła do ręki tłuczek do mięsa.Dzwonek rozległ się jeszcze raz, następnie ktoś poruszył klamką i drzwi otworzyły się.Tajemniczy Nieznajomy wszedł, a oko jego padło wprost na Jankę, stojącą w kuchennych drzwiach z tłuczkiem do mięsa w ręku i zastygł nieruchomo.Przez długą chwilę trwali tak obydwoje, przyglądając się sobie wzajemnie.— Jeżeli uczyni pan jeden krok w moją stronę, zaprawię pana tym tłuczkiem — powiedziała Janka z rozpaczliwą determinacją.— Mam zamiar jeszcze trochę pożyć!— Gdzie Joanna? — spytał na to ostro.Jankę natychmiast wyraźnie szlag trafił.— Mnie się pan pyta?! Chyba pan najlepiej wie! To jest podstępne świństwo! Pańscy ludzie ją napadli, a pan mi tu zadaje głupie pytania!…— Jacy ludzie? — spytał z niepokojem.— Co to znaczy?— Ludzie z pańskiej bandy! Ja ich spłoszyłam, a ta idiotka za nimi poleciała!— Kiedy?! — krzyknął w zdenerwowaniu.— Przed chwilą! Jeszcze pan za nimi zdąży! Do diabła, pan jest ich szefem, przysięgam, że nikomu nic nie powiemy, tylko niech pan teraz coś zrobi!!!…Nieznajomy wypadł z mieszkania.Janka z tłuczkiem w ręku czym prędzej zamknęła za nim drzwi i znów rzuciła się do telefonu…Do pokoiku pod warsztatem Intelektualista i Elegant wnieśli Joannę związaną krawatami i zakneblowaną chustką do nosa.Położyli ją na rozsypanych na podłodze pięćsetkach.Elegant, udając, że poprawia jej knebel, szepnął:— Jak będziesz grzeczna, to ci się nic nie stanie.— Co teraz zrobimy? — spytał, prostując się.— Zaczekamy, co powie szef — odparł Intelektualista.Wszyscy spojrzeli po sobie w milczeniu, tylko Kierowca bez namysłu wyjął z kieszeni duży klucz francuski.— Ukatrupimy! — powiedział i ruszył ku leżącej.Kasjer zastąpił mu drogę.— Panowie, zatrzymajcie tego bandytę, bo narobi nieszczęścia!— Kto jest bandytą, ty gnojku! — wrzasnął Kierowca i potężnym ciosem powalił go na ziemię.Stojący obok Intelektualista wyrwał mu klucz i odrzucił w kąt pokoju.— Panowie, spokojnie, bo… — nie zdążył dokończyć, bo pięść Kierowcy wylądowała na jego szczęce, powodując klasyczny knock out.W tym momencie na schodach ukazał się Chudy, wołając:— Szef zaraz tu będzie!…Widząc co się dzieje, dopadł Kierowcy i potężnym ciosem w szczękę odrzucił go na ścianę.— Mówiłem, żeby nie było bójek — powiedział groźnie i pochylił się nad leżącym Intelektualistą.Ale Kierowca zebrał siły i z rozpędem runął na Chudego, rozciągając go na ziemi.Potem wstał i chwiejnym krokiem podszedł do Joanny.Oczy dziewczyny rozszerzyły się z przerażenia.Kierowca pochylił się i sięgnął do jej szyi, ale w tej samej chwili Elegant, który dotychczas nie brał udziału w walce, podniósł porzucony w kącie klucz francuski i z rozmachem stuknął Kierowcę.Ten upadł bez jęku.Elegant rozejrzał się po pokoju.— Idioci — powiedział — nie wiedzą, jak zmusić kobietę do milczenia.Wyjął z kieszeni duży sprężynowy nóż i otworzył go z trzaskiem.Joanna poruszyła się przerażona, a z jej ust wydobył się głuchy jęk.Elegant pochylił się nad nią i… przeciął krawaty, którymi była skrępowana.Potem ją wziął łagodnie za ramiona i mówiąc: — Moje biedactwo… — pocałował namiętnie.Joanna szarpnęła się i wyswobodziła z jego objęć, a potem dysząc z oburzeniem wymierzyła mu potężny policzek.Pod Elegantem ugięły się nogi i osunął się bezwładnie na ziemię.Joanna została sama na pobojowisku.Spojrzała na leżących.Kierowca poruszył się z jękiem.Joanna zdjęła pantofel i, celując dokładnie, stuknęła go obcasem w głowę.Kierowca uspokoił się.Nagle na górze rozległy się kroki.Joanna rozejrzała się w poszukiwaniu kryjówki i skoczyła do mrocznej wnęki pod schodami.Niestety, nie zauważyła wystającej ze ściany belki podtrzymującej schody.Rozległ się głośny stuk i Joanna osunęła się na ziemię.Tymczasem do pokoju wpadł Nieznajomy, a za nim trzech milicjantów w mundurach.Zatrzymali się u podnóża schodów.— Dobra robota, panie kapitanie — powiedział z uznaniem w głosie sierżant.— Ktoś nas wyręczył — przyznał Nieznajomy i rozejrzał się po pokoju.— Ale gdzie ona jest? — powiedział z niepokojem.Kierowca poruszył się z jękiem.Nieznajomy szybko założył mu kajdanki, a milicjanci zrobili to samo z pozostałymi.— Sierżancie — rozkazał Nieznajomy — weźcie ludzi i przeszukajcie warsztat.Może tam jest drugie pomieszczenie.Ja wypytam tego faceta — wskazał na przychodzącego do przytomności Kierowcę.Sierżant bez słowa pobiegł na górę.Milicjanci za nim.Kapitan pochylił się nad Kierowcą.— Halo! — powiedział potrząsając nim.Joanna otworzyła oczy.Usłyszała „halo” i zobaczyła Nieznajomego pochylonego nad leżącym Kierowcą.Wzięła pantofel i skradając się stanęła tuż za nie spodziewającym się niczego kapitanem.Zamachnęła się i z całej siły uderzyła go w głowę.Kapitan bez słowa wylądował obok Kierowcy.— Zachciało ci się napadać na bezbronną kobietę — powiedziała groźnie.Nieznajomy leżał nieruchomo.Joanna przyjrzała mu się uważnie.Nie dawał znaku życia.„Rany boskie, chyba go za mocno stuknęłam” — szepnęła do siebie.Z rozpaczą rozejrzała się dookoła.Uklękła, położyła jego głowę na swoich kolanach i zaczęła go gładzić po policzku.Na górze rozległy się jakieś hałasy i po chwili na schodach pojawił się sierżant, wołając:— Obywatelu kapitanie… — i urwał, widząc Joannę i kapitana z głową opartą na jej kolanach.— Co się… Co… skąd?… — jęknął zaskoczony.— Zakręciło mi się w głowie — powiedział kapitan, siadając.Joanna patrzyła na niego w osłupieniu.— Święci pańscy! A ja cały czas pana podejrzewałam!…— A ja panią, ale nie przez cały czas — przerwał jej kapitan.— Przeszukajcie szafę pod ścianą! — zawołał do sierżanta, podrywając się gwałtownie, przy czym syknął i chwycił się za głowę.Joanna, pełna wyrzutów sumienia, ujęła jego twarz w dłonie.— Bardzo boli? — spytała ze skruchą.— Teraz już nie — uśmiechnął się, patrząc jej w oczy.Nagły okrzyk sierżanta przerwał tę czułą scenę i zmusił ich do odwrócenia głowy.Szafa była wypełniona paczkami dolarów…— Bandę śledziliśmy już od dłuższego czasu — mówił kapitan, siedząc obok Joanny w jej pokoju na tapczanie — ale nie mogliśmy wpaść na trop Centrali.Dopiero jak Osiemnastka zadzwonił do ciebie, włączyłem się na podsłuch.— Nasłuchałeś się ciekawych rzeczy — uśmiechnęła się Joanna.— I co, zacząłeś podejrzewać mnie?— Tylko do chwili, kiedy podałaś mi słuchawkę, żebym odegrał rolę szefa — odparł kapitan.— Ale to twoja wina.Gdybyś od początku mówiła „pomyłka” uniknęłabyś kłopotów.— Ale sam widzisz, ile bym straciła — powiedziała, przytulając się do niego.— Na szczęście żadna banda już nie zadzwoni…Telefon zadzwonił w momencie, gdy się całowali.Joanna na oślep sięgnęła po słuchawkę.— Słucham?…— Joanna? — odezwał się znajomy głos.— Tu Janusz…— Ach, to ty? — powiedziała z roztargnieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Janka zmartwiała.Delikatnie odłożyła słuchawkę, na palcach przeszła do kuchni i wzięła do ręki tłuczek do mięsa.Dzwonek rozległ się jeszcze raz, następnie ktoś poruszył klamką i drzwi otworzyły się.Tajemniczy Nieznajomy wszedł, a oko jego padło wprost na Jankę, stojącą w kuchennych drzwiach z tłuczkiem do mięsa w ręku i zastygł nieruchomo.Przez długą chwilę trwali tak obydwoje, przyglądając się sobie wzajemnie.— Jeżeli uczyni pan jeden krok w moją stronę, zaprawię pana tym tłuczkiem — powiedziała Janka z rozpaczliwą determinacją.— Mam zamiar jeszcze trochę pożyć!— Gdzie Joanna? — spytał na to ostro.Jankę natychmiast wyraźnie szlag trafił.— Mnie się pan pyta?! Chyba pan najlepiej wie! To jest podstępne świństwo! Pańscy ludzie ją napadli, a pan mi tu zadaje głupie pytania!…— Jacy ludzie? — spytał z niepokojem.— Co to znaczy?— Ludzie z pańskiej bandy! Ja ich spłoszyłam, a ta idiotka za nimi poleciała!— Kiedy?! — krzyknął w zdenerwowaniu.— Przed chwilą! Jeszcze pan za nimi zdąży! Do diabła, pan jest ich szefem, przysięgam, że nikomu nic nie powiemy, tylko niech pan teraz coś zrobi!!!…Nieznajomy wypadł z mieszkania.Janka z tłuczkiem w ręku czym prędzej zamknęła za nim drzwi i znów rzuciła się do telefonu…Do pokoiku pod warsztatem Intelektualista i Elegant wnieśli Joannę związaną krawatami i zakneblowaną chustką do nosa.Położyli ją na rozsypanych na podłodze pięćsetkach.Elegant, udając, że poprawia jej knebel, szepnął:— Jak będziesz grzeczna, to ci się nic nie stanie.— Co teraz zrobimy? — spytał, prostując się.— Zaczekamy, co powie szef — odparł Intelektualista.Wszyscy spojrzeli po sobie w milczeniu, tylko Kierowca bez namysłu wyjął z kieszeni duży klucz francuski.— Ukatrupimy! — powiedział i ruszył ku leżącej.Kasjer zastąpił mu drogę.— Panowie, zatrzymajcie tego bandytę, bo narobi nieszczęścia!— Kto jest bandytą, ty gnojku! — wrzasnął Kierowca i potężnym ciosem powalił go na ziemię.Stojący obok Intelektualista wyrwał mu klucz i odrzucił w kąt pokoju.— Panowie, spokojnie, bo… — nie zdążył dokończyć, bo pięść Kierowcy wylądowała na jego szczęce, powodując klasyczny knock out.W tym momencie na schodach ukazał się Chudy, wołając:— Szef zaraz tu będzie!…Widząc co się dzieje, dopadł Kierowcy i potężnym ciosem w szczękę odrzucił go na ścianę.— Mówiłem, żeby nie było bójek — powiedział groźnie i pochylił się nad leżącym Intelektualistą.Ale Kierowca zebrał siły i z rozpędem runął na Chudego, rozciągając go na ziemi.Potem wstał i chwiejnym krokiem podszedł do Joanny.Oczy dziewczyny rozszerzyły się z przerażenia.Kierowca pochylił się i sięgnął do jej szyi, ale w tej samej chwili Elegant, który dotychczas nie brał udziału w walce, podniósł porzucony w kącie klucz francuski i z rozmachem stuknął Kierowcę.Ten upadł bez jęku.Elegant rozejrzał się po pokoju.— Idioci — powiedział — nie wiedzą, jak zmusić kobietę do milczenia.Wyjął z kieszeni duży sprężynowy nóż i otworzył go z trzaskiem.Joanna poruszyła się przerażona, a z jej ust wydobył się głuchy jęk.Elegant pochylił się nad nią i… przeciął krawaty, którymi była skrępowana.Potem ją wziął łagodnie za ramiona i mówiąc: — Moje biedactwo… — pocałował namiętnie.Joanna szarpnęła się i wyswobodziła z jego objęć, a potem dysząc z oburzeniem wymierzyła mu potężny policzek.Pod Elegantem ugięły się nogi i osunął się bezwładnie na ziemię.Joanna została sama na pobojowisku.Spojrzała na leżących.Kierowca poruszył się z jękiem.Joanna zdjęła pantofel i, celując dokładnie, stuknęła go obcasem w głowę.Kierowca uspokoił się.Nagle na górze rozległy się kroki.Joanna rozejrzała się w poszukiwaniu kryjówki i skoczyła do mrocznej wnęki pod schodami.Niestety, nie zauważyła wystającej ze ściany belki podtrzymującej schody.Rozległ się głośny stuk i Joanna osunęła się na ziemię.Tymczasem do pokoju wpadł Nieznajomy, a za nim trzech milicjantów w mundurach.Zatrzymali się u podnóża schodów.— Dobra robota, panie kapitanie — powiedział z uznaniem w głosie sierżant.— Ktoś nas wyręczył — przyznał Nieznajomy i rozejrzał się po pokoju.— Ale gdzie ona jest? — powiedział z niepokojem.Kierowca poruszył się z jękiem.Nieznajomy szybko założył mu kajdanki, a milicjanci zrobili to samo z pozostałymi.— Sierżancie — rozkazał Nieznajomy — weźcie ludzi i przeszukajcie warsztat.Może tam jest drugie pomieszczenie.Ja wypytam tego faceta — wskazał na przychodzącego do przytomności Kierowcę.Sierżant bez słowa pobiegł na górę.Milicjanci za nim.Kapitan pochylił się nad Kierowcą.— Halo! — powiedział potrząsając nim.Joanna otworzyła oczy.Usłyszała „halo” i zobaczyła Nieznajomego pochylonego nad leżącym Kierowcą.Wzięła pantofel i skradając się stanęła tuż za nie spodziewającym się niczego kapitanem.Zamachnęła się i z całej siły uderzyła go w głowę.Kapitan bez słowa wylądował obok Kierowcy.— Zachciało ci się napadać na bezbronną kobietę — powiedziała groźnie.Nieznajomy leżał nieruchomo.Joanna przyjrzała mu się uważnie.Nie dawał znaku życia.„Rany boskie, chyba go za mocno stuknęłam” — szepnęła do siebie.Z rozpaczą rozejrzała się dookoła.Uklękła, położyła jego głowę na swoich kolanach i zaczęła go gładzić po policzku.Na górze rozległy się jakieś hałasy i po chwili na schodach pojawił się sierżant, wołając:— Obywatelu kapitanie… — i urwał, widząc Joannę i kapitana z głową opartą na jej kolanach.— Co się… Co… skąd?… — jęknął zaskoczony.— Zakręciło mi się w głowie — powiedział kapitan, siadając.Joanna patrzyła na niego w osłupieniu.— Święci pańscy! A ja cały czas pana podejrzewałam!…— A ja panią, ale nie przez cały czas — przerwał jej kapitan.— Przeszukajcie szafę pod ścianą! — zawołał do sierżanta, podrywając się gwałtownie, przy czym syknął i chwycił się za głowę.Joanna, pełna wyrzutów sumienia, ujęła jego twarz w dłonie.— Bardzo boli? — spytała ze skruchą.— Teraz już nie — uśmiechnął się, patrząc jej w oczy.Nagły okrzyk sierżanta przerwał tę czułą scenę i zmusił ich do odwrócenia głowy.Szafa była wypełniona paczkami dolarów…— Bandę śledziliśmy już od dłuższego czasu — mówił kapitan, siedząc obok Joanny w jej pokoju na tapczanie — ale nie mogliśmy wpaść na trop Centrali.Dopiero jak Osiemnastka zadzwonił do ciebie, włączyłem się na podsłuch.— Nasłuchałeś się ciekawych rzeczy — uśmiechnęła się Joanna.— I co, zacząłeś podejrzewać mnie?— Tylko do chwili, kiedy podałaś mi słuchawkę, żebym odegrał rolę szefa — odparł kapitan.— Ale to twoja wina.Gdybyś od początku mówiła „pomyłka” uniknęłabyś kłopotów.— Ale sam widzisz, ile bym straciła — powiedziała, przytulając się do niego.— Na szczęście żadna banda już nie zadzwoni…Telefon zadzwonił w momencie, gdy się całowali.Joanna na oślep sięgnęła po słuchawkę.— Słucham?…— Joanna? — odezwał się znajomy głos.— Tu Janusz…— Ach, to ty? — powiedziała z roztargnieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]