[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Raczej nie, dziękuję.Mam grubą czaszkę, słońce na nią nie działa.Nie lubię kapeluszy.Karolina poczerwieniała.- Lato jest wyjątkowo upalne, a nad morzem słońce zawsze bardziej doskwiera.- Daj mu spokój.- Stojący przy samochodzie Henryk tonął aż po grzbiet nosa pod osłoną ogromnej panamy, którą Karolina triumfalnie wygrzebała kiedyś w sklepie z militariami, po tym jak Henryk oświadczył, że jego głowa przewyższa rozmiarem wszelkie kapelusze znajdujące się w sprzedaży.- Daj mu spokój.Jest dorosły, nie musisz się o niego troszczyć.Nie sądzę, aby specjalnie ucierpiał.Ja chodziłem bez kapelusza i spójrz na mnie.Jestem zdrów jak ryba.Skutecznie odwrócił tym samym uwagę Karoliny od Olivera.- Na pewno? Naprawdę nic ci nie dolega? Możesz prowadzić? Może lepiej Anna.Cień Słońca 133- Nie marudź, moja droga - uciął Henryk.- Nic mi nie jest.Sam powiozę się ku zagładzie.Powiedziałbym ci, gdyby mi coś dolegało.- Wątpię - wtrącił Oliver, lecz jego kłopotliwa uwaga pozostała niezauważona.Podróż była długa, pełna kurzu i niezbyt podniecająca.Anna w milczeniu siedziała za plecami Henryka i Małgorzaty.Nadal uparcie wierzyła, że lepiej jest jechać, choćby bez większych nadziei, niż dotrzeć do celu, dlatego też niechętnie wynurzyła się na chwilę z zamroczenia, kiedy pokonali ostatni niewielki pagórek - od jakiegoś czasu pięli się w górę - i szeroką, brukowaną główną ulicą, biegnącą pomiędzy wysokimi, ogrodzonymi chodnikami, wjechali do miasteczka St Anne Crane.U stóp wzniesienia znajdował się plac; Henryk zaparkował auto i otworzył Małgorzacie drzwi.W samochodzie panował piekielny upał, mimo to pogrążona w letargu Anna nie ruszyła się z miejsca.Powietrze było krystaliczne, słońce obmywało pobielały plac, zewsząd dobiegało nawoływanie mew, ona jednak nie czuła się na siłach, by zdobyć się na jakikolwiek wysiłek; skulona na tylnym siedzeniu, rzuciła okiem na plac przez zakurzoną szybę, podczas gdy Henryk oprowadzał Małgorzatę po placu, będącym jednocześnie ośrodkiem i krańcem wioski.Reszta uczestników wycieczki pozostała daleko w tyle.Małgorzata drobiła za Henrykiem, wydając okrzyki zachwytu.Dół jej sukni powiewał i jaśniał w słońcu.- I tyle - oznajmił Henryk.- Ulica, plac i puby, po jednym z każdej strony.Ten mur tutaj odgradza nas od morza.Małgorzata stanęła obok Henryka i wychyliła się przez ogrodzenie; od dna dzieliła ją stroma pochyłość, przechodząca w skalistą plażę oraz przystań z dwoma czy trzema przycumowanymi kutrami.Po prawej stronie wysuwał się język klifu, osłaniający żwirowe pasmo plaży.- Na szczęście plaża jest częściowo niedostępna - podjął Henryk.- Pewnie dlatego zostawiono ją w spokoju.Zresztą ten odcinek nie jest szczególnie interesujący; od naszej zatoczki dzieli nas kawałek drogi, dość uciążliwy, choć miejscami w skale wykuto prowizoryczne schody.134 A.S.ByattMałgorzata niepewnie spojrzała na swoje buty.- Ależ tu pięknie! - zawołała.- Jakiś ty sprytny, że udało ci się znaleźć taką perłę.Co za dziewiczy zakątek.Podchwyciwszy ostatnie słowa, Anna wzdrygnęła się mimowolnie.Określenie wydało jej się wulgarne i nie na miejscu; skojarzyła je z nieuczciwością folderów turystycznych, które nagłaśniają istnienie tajemniczych miejsc, dzieląc się ich „dziewiczością" ze wszystkimi czytelnikami i spychając je tym samym do ogólnej kategorii dziewiczego uroku i nieskalanej „scenerii".Ona nie widzi, pomyślała zawzięcie Anna, wykrzykuje tylko jak papuga: „dziewiczy, dziewiczy".Następnie rozzłościł ją własny snobizm - konieczność dzielenia się sekretnymi miejscami sama w sobie stanowi dobry powód do gniewu; poza tym nie można było wykluczyć, że Małgorzata ma problemy raczej z doborem słów niż realną wizją Świata, co nie zawsze idzie ze sobą w parze.Henryk również wychylał się przez ogrodzenie, wskazując jej miejsce, gdzie niewidoczny w cieniu pubu George'a mały normański kościółek przycupnął na wzgórzu.Anna spojrzała na widoczną ponad murem bladą, połyskliwą linię morza i zastanowiła się nad tym, co najbardziej utkwi jej w pamięci z dziecięcych pikników w St Anne, czy fizyczna rozkosz czerpana ze wspinaczek, kąpieli i zabaw w piasku, pośród odgłosów fal i mew, w której pogrążała się bez reszty, czy też towarzyski dyskomfort, odczuwany w tej chwili.Bariera okna zapewniła jej konieczny dystans - uprzedmiotowione wspomnienia jawiły się niczym poddawany oględzinom, pokryty patyną kurzu i zarysowań stary negatyw [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •