[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem Angela delikatnie ziewnęła i powiedziała: Jestem taaaka zmęczona.Niepogniewasz się, jeśli pójdę wcześniej do łóżka?Owszem.Pogniewa się.Chciał się wyładować, uspokoić, odprężyć. Jasne, dziecinko.Idz.Pocałowała go lekko i zniknęła na piętrze.Tak chciałby mieć skręta, żeby o tymwszystkim zapomnieć.Tak chciałby mieć już za sobą ten cały pieprzony test.Takchciałby być gwiazdorem.Do miasta wróciła siostra Joey Kravetz.Louise Kravetz.Znana jako Lulu.Pięć latstarsza od Joey.Trzy razy aresztowana za prostytucję, dwukrotnie za narkotyki.Przyleciała samolotem czarterowym z Amsterdamu w niedzielę rano.Leon dowiedziałsię o tym dziesięć minut po jej wyjściu z sali odpraw.Miał swoje wtyczki.Nie zważając na protesty Millie wskoczył do samochodu i podjechał pod zrujnowanydom, w którym Lulu mieszkała, na dwadzieścia minut przed jej przybyciem.Wściekłagospodyni zaprowadziła go do jej pokoju.Panował tam przygnębiający bałagan:stęchłe ciuchy, uschnięte rośliny, stary adapter, stos porysowanych rockowych płyt.Wszystko pokrywał gruby kożuch kurzu.W jednym rogu stało łóżko ze skotłowaną pościelą.Po drugiej stronie kuchenkagazowa, na której piętrzyły się talerze z zaskorupiałym brudem.Leon ustawił się sztywno koło drzwi, gotowy wyciągnąć swoją policyjną legitymację iprzekazać siostrze Joey złe wieści.Ciekaw był, czy jest podobna do Joey.Leon ocknął się na dzwonek budzika.Siódma rano.Bez budzika mógłby spać naokrągło.Wokół rozporka poczuł zaschniętą sztywną plamę i natychmiast zrozumiał, co sięstało.Sen erotyczny.Wielkie nieba! Nie miał połucji, odkąd skończył szesnaście lat!Sen erotyczny, akurat! To Joey Kravetz zabawiała się z tobą w środku nocy, kiedy tyudawałeś, że śpisz jak suseł.Czy naprawdę to zrobił?Tak, zrobił, a co więcej, podobało mu to się ogromnie.Nie był na tyle pogrążony weśnie, by się nie rozbudzić na dobre i powstrzymać ją.Ogarnął go wstyd.On, Leon Rosemont, i szesnastoletnia dziwka.Przecież nie byl w ażtakiej potrzebie.Seks uprawiał regularnie tyle, na ile miał ochotę.Szlag by totrafił! Jak mógł jej na to pozwolić?Wyskoczył z łóżka, zdarł z siebie zbrukaną piżamę i przykrył się szlafrokiem.Jak ośmieli się spojrzeć jej w oczy?Jak mógłby tego uniknąć?Wyobraził sobie jej minę.Będzie wlepiać w niego porozumiewawczy, triumfującywzrok.Jesteś taki sam jak wszyscy.Ależ on był inny.Nie jak te zwierzaki włóczące się po ulicach w poszukiwaniu dupy.Rozzłoszczony wymaszerował z sypialni.Obudzi ją, każe się wynosić i da na drogędwadzieścia doków.Właśnie w ten sposób.Zachęci ją tym do dalszego uprawiania prostytucji.Zapłaci jej izapomni o niej.Cóż ona go obchodziła.A owszem, tak.Szesnastolatka.Powinieneś spróbować jej pomóc Gdzie twoje poczuciespołecznego obowiązku?A gdzie to poczucie obowiązku podziewało się nad ranem?Na podłodze poniewierały się koce i poduszka.Kanapa była pusta.Wiedział, że odeszła, nim jeszcze zajrzał do kuchni i łazienki.Lulu była wyższa od Joey.Pulchna niczym utuczone kurczę, na twarzy czerwoneplamy, oczy o niezbyt zdrowym żółtawym odcieniu, jaki daje nadużywanienarkotyków.Nie była sama.Towarzyszył jej chudy, nerwowy latynoski chłopak z poczochranąszopą włosów i takimi samymi żółtymi oczami.Oboje mieli przerzucone przezramiona torby.Wydawało się, że taki ciężar jest ponad siły Latynosa.Właścicielkadomu najwyrazniej uważała, że lepiej będzie nie uprzedzać ich o wizycie Leona, gdyżżadne z nich nie potrafiło ukryć przestrachu i zdziwienia.Leon machnął legitymacją.Lulu upuściła torbę, złapała legitymację i szczegółowo ją obejrzała. Pieprzone świnie wymamrotała wreszcie, ciskając ją z powrotem Leonowi.Wyjechałam, tropili mnie.Wróciłam, to samo. Zamachała tłustymi ramionami,demonstrując przy tym dziury w hinduskiej, haftowanej bluzce. Jestem czysta.Zrewiduj mnie.Nie ma co, Lulu była ujmująca.Jednakże ten potok słów wprawił jej towarzysza wprzemożne zdenerwowanie.Zaczął się wycofywać w kierunku drzwi, nawet bezpożegnania. Wracaj, T.T.! wrzasnęła Lulu. Nie możesz tak nawiać ode mnie.Czegokolwiek oni chcą, ty też jesteś w to wplątany.T.T.zastygł, nerwowo strzygąc żółtymi, chorymi oczami. Ja nie chcę niczego oświadczył spokojnie Leon. Muszę ci tylko powiedzieć opewnym nieszczęściu. Nieszczęście powtórzyła bezmyślnie Lulu, jak gdyby po raz pierwszy słyszała tosłowo.T.T [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Potem Angela delikatnie ziewnęła i powiedziała: Jestem taaaka zmęczona.Niepogniewasz się, jeśli pójdę wcześniej do łóżka?Owszem.Pogniewa się.Chciał się wyładować, uspokoić, odprężyć. Jasne, dziecinko.Idz.Pocałowała go lekko i zniknęła na piętrze.Tak chciałby mieć skręta, żeby o tymwszystkim zapomnieć.Tak chciałby mieć już za sobą ten cały pieprzony test.Takchciałby być gwiazdorem.Do miasta wróciła siostra Joey Kravetz.Louise Kravetz.Znana jako Lulu.Pięć latstarsza od Joey.Trzy razy aresztowana za prostytucję, dwukrotnie za narkotyki.Przyleciała samolotem czarterowym z Amsterdamu w niedzielę rano.Leon dowiedziałsię o tym dziesięć minut po jej wyjściu z sali odpraw.Miał swoje wtyczki.Nie zważając na protesty Millie wskoczył do samochodu i podjechał pod zrujnowanydom, w którym Lulu mieszkała, na dwadzieścia minut przed jej przybyciem.Wściekłagospodyni zaprowadziła go do jej pokoju.Panował tam przygnębiający bałagan:stęchłe ciuchy, uschnięte rośliny, stary adapter, stos porysowanych rockowych płyt.Wszystko pokrywał gruby kożuch kurzu.W jednym rogu stało łóżko ze skotłowaną pościelą.Po drugiej stronie kuchenkagazowa, na której piętrzyły się talerze z zaskorupiałym brudem.Leon ustawił się sztywno koło drzwi, gotowy wyciągnąć swoją policyjną legitymację iprzekazać siostrze Joey złe wieści.Ciekaw był, czy jest podobna do Joey.Leon ocknął się na dzwonek budzika.Siódma rano.Bez budzika mógłby spać naokrągło.Wokół rozporka poczuł zaschniętą sztywną plamę i natychmiast zrozumiał, co sięstało.Sen erotyczny.Wielkie nieba! Nie miał połucji, odkąd skończył szesnaście lat!Sen erotyczny, akurat! To Joey Kravetz zabawiała się z tobą w środku nocy, kiedy tyudawałeś, że śpisz jak suseł.Czy naprawdę to zrobił?Tak, zrobił, a co więcej, podobało mu to się ogromnie.Nie był na tyle pogrążony weśnie, by się nie rozbudzić na dobre i powstrzymać ją.Ogarnął go wstyd.On, Leon Rosemont, i szesnastoletnia dziwka.Przecież nie byl w ażtakiej potrzebie.Seks uprawiał regularnie tyle, na ile miał ochotę.Szlag by totrafił! Jak mógł jej na to pozwolić?Wyskoczył z łóżka, zdarł z siebie zbrukaną piżamę i przykrył się szlafrokiem.Jak ośmieli się spojrzeć jej w oczy?Jak mógłby tego uniknąć?Wyobraził sobie jej minę.Będzie wlepiać w niego porozumiewawczy, triumfującywzrok.Jesteś taki sam jak wszyscy.Ależ on był inny.Nie jak te zwierzaki włóczące się po ulicach w poszukiwaniu dupy.Rozzłoszczony wymaszerował z sypialni.Obudzi ją, każe się wynosić i da na drogędwadzieścia doków.Właśnie w ten sposób.Zachęci ją tym do dalszego uprawiania prostytucji.Zapłaci jej izapomni o niej.Cóż ona go obchodziła.A owszem, tak.Szesnastolatka.Powinieneś spróbować jej pomóc Gdzie twoje poczuciespołecznego obowiązku?A gdzie to poczucie obowiązku podziewało się nad ranem?Na podłodze poniewierały się koce i poduszka.Kanapa była pusta.Wiedział, że odeszła, nim jeszcze zajrzał do kuchni i łazienki.Lulu była wyższa od Joey.Pulchna niczym utuczone kurczę, na twarzy czerwoneplamy, oczy o niezbyt zdrowym żółtawym odcieniu, jaki daje nadużywanienarkotyków.Nie była sama.Towarzyszył jej chudy, nerwowy latynoski chłopak z poczochranąszopą włosów i takimi samymi żółtymi oczami.Oboje mieli przerzucone przezramiona torby.Wydawało się, że taki ciężar jest ponad siły Latynosa.Właścicielkadomu najwyrazniej uważała, że lepiej będzie nie uprzedzać ich o wizycie Leona, gdyżżadne z nich nie potrafiło ukryć przestrachu i zdziwienia.Leon machnął legitymacją.Lulu upuściła torbę, złapała legitymację i szczegółowo ją obejrzała. Pieprzone świnie wymamrotała wreszcie, ciskając ją z powrotem Leonowi.Wyjechałam, tropili mnie.Wróciłam, to samo. Zamachała tłustymi ramionami,demonstrując przy tym dziury w hinduskiej, haftowanej bluzce. Jestem czysta.Zrewiduj mnie.Nie ma co, Lulu była ujmująca.Jednakże ten potok słów wprawił jej towarzysza wprzemożne zdenerwowanie.Zaczął się wycofywać w kierunku drzwi, nawet bezpożegnania. Wracaj, T.T.! wrzasnęła Lulu. Nie możesz tak nawiać ode mnie.Czegokolwiek oni chcą, ty też jesteś w to wplątany.T.T.zastygł, nerwowo strzygąc żółtymi, chorymi oczami. Ja nie chcę niczego oświadczył spokojnie Leon. Muszę ci tylko powiedzieć opewnym nieszczęściu. Nieszczęście powtórzyła bezmyślnie Lulu, jak gdyby po raz pierwszy słyszała tosłowo.T.T [ Pobierz całość w formacie PDF ]