[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie wyobrażam sobie, jak można tak żyć stwierdził Tristan z mieszaniną współczuciadla Lily i dezaprobaty dla czatujących w cudzych ogrodach hien. W Nowym Jorku znacznie rzadziej depczą ludziom po piętach.Wybacz, że sprawiłamci kłopot. Przestań przepraszać.To nie twoja wina, raczej moja.Zrób sobie kawy albo coś innegodo picia.Zostaniemy tu jeszcze trochę. Tobie też zaparzyć? Nie, dziękuję. Wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy i wyszedł do swojegogabinetu.Kiedy wrócił, Lily popijała herbatę na kamiennej ławeczce, oglądając jedną z rzezb,zdobiących ogród.Tristan patrzył na nią z przyjemnością.Przemknęło mu przez głowę, że pasujedo tego otoczenia. Musiałem zmienić plany oznajmił. Za godzinę wylatujemy do Hillesden Abbey. Ale obiecałam Jo uczestniczyć w przymiarce sukni zaprotestowała Lily. Krawcowa przyjedzie do was w przyszłym tygodniu.Za dziesięć minut samochódzabierze nas na Heathrow.Dziesięć minut pózniej dwa policyjne motocykle eskortowały smukłą limuzynę nalotnisko, gdzie czekał czerwony śmigłowiec.Kilkoro ciekawskich obserwowało przesiadkę, aleku zadowoleniu Tristana nie przybył żaden reporter. Nie boisz się? zapytał, przekrzykując warkot silników. Nie wiem.Nigdy nie leciałam helikopterem. Lecę dziś jako drugi pilot, ale gdybyś się zle poczuła, to daj mi znać. Nic mi nie będzie zapewniła z nieśmiałym uśmiechem.Tristan nie wątpił, że dobrze zniesie lot.Skrycie podziwiał jej zdolność przystosowaniado nowych warunków.Pomógł jej zapiąć pas i wręczył słuchawki.Z radością wracał do domu.Pobyt na wsi zawsze działał na niego ożywczo.Ojciecwyjechał w interesach.Obiecał wrócić w piątek, kiedy Jordana przyjedzie, żeby zacząćprzygotowania do ślubu.Najbardziej cieszyło go, że w olbrzymim pałacu z dwustudwudziestoma pokojami łatwiej mu będzie zachować dystans wobec Lily, choć w świetle prawanadal pozostanie pod jego kuratelą.Liczył na to, że kiedy zniknie mu z oczu, przestanie jejpragnąć.%7łałował, że wcześniej nie wpadł na tak dogodne rozwiązanie. ROZDZIAA JEDENASTYPo przeczytaniu scenariusza Lily patrzyła niewidzącym wzrokiem w ogień, który lokajrozpalił dla niej w kominku.Autor sztuki naświetlił mniej znaną stronę życia rodziców: ich walkęo byt, żądzę sławy.Skoncentrował się nie tyle na skutkach ich postępowania, co na motywach.Ukazał te aspekty, które matka opisała w pamiętniku, a które prasa na ogół pomijała.Zgodniez przewidywaniami Lily lektura na nowo rozbudziła żal nad ich zmarnowanym życiem.Nieprzewidziała jednak, że zacznie jej ich brakować.%7łałowała, że nie miała okazji lepiej ich poznać.Ogień strzelił w palenisku.Lily rozgarnęła węgle żelaznym pogrzebaczem po czympodeszła do rzezbionych regałów z książkami ustawionych wzdłuż ścian.Od czterech dni przebywała w trzykondygnacyjnej rodowej siedzibie Tristana.Otaczałoją pięć tysięcy hektarów parku, zadbanych ogrodów, lasów ze zwierzyną, boisko do gry w poloi staw z łabędziami i innym ptactwem.Codziennie chodziła na długie spacery, tak jak w latachszkolnych z Jordaną.Głaskała konie w stajniach i pomagała ogrodnikowi pielęgnować różewokół zadaszonej, kamiennej altany.Gawędziła z gospodynią, panią Cole, jakby żywcem wyjętąz powieści Jane Austin.Odbierała te chwile wytchnienia od codziennej pracy jak powrót dodawnych, lepszych czasów.Nie brakowało jej niczego prócz towarzystwa Tristana.Wolałaby widywać go częściejniż tylko przy kolacji, podczas których traktował ją uprzejmie, ale z dystansem, jak obcą.Spędziłcztery dni niemalże wyłącznie w swoim gabinecie.Rzadko kiedy go opuszczał.Lily zapadław wytarty fotel przy zabytkowej szachownicy, która stała w bibliotece od zawsze.Z początku myślała, że Tristan wywiózł ją do Abbey, żeby uchronić przed atakamidziennikarzy.Szybko zrozumiała, że zrobił to przede wszystkim dlatego, żeby uniknąć jejtowarzystwa.Bolała ją ta świadomość.Po przeprosinach w jego londyńskim domu nabrałanadziei, że się zaprzyjaznią, ale najwyrazniej nie odczuwał takiej potrzeby.Widocznie przestałago pociągać po jednej nocy.Niestety zaś wyglądało na to, że on rozbudził jej zmysły.Rozpaczliwie tęskniła za jego pieszczotami. Chcesz zagrać? wyrwał ją z niewesołej zadumy aksamitny głos zza pleców.Tristan stał w drzwiach, ubrany w czarne dżinsy i kaszmirowy sweter w tym samymodcieniu zieleni co jego oczy.Wyglądał elegancko w tym swobodnym stroju.Ona przed zejściemna dół włożyła stary dres. Jeśli masz ochotę& odparła, niepewna, czy to mądry pomysł w obecnej sytuacji.Niezamienił z nią słowa przez cztery dni, a tu nagle proponował partyjkę szachów. Przynieść ci coś do picia? Bardzo proszę. Przypuszczam, że nie przepadasz za szkocką whisky, ale tata ma doskonałą sherry. Zwietnie.Gdy zmierzał w jej kierunku, serce Lily przyspieszyło rytm.Zaczęła ustawiać pionki napolach, żeby nie spostrzegł, jak na nią działa. Ty zaczynasz zaproponował. Ustępujesz mi pierwszeństwa, ponieważ sądzisz, że i tak przegram? Nie.Z uprzejmości wobec gościa.A swoją drogą rzeczywiście jestem pewien wygranej dodał po chwili. Na wszelki wypadek przygotuj się na porażkę odparła z szelmowskim uśmiechem,ponieważ sporo ćwiczyła.Często na planie w oczekiwaniu na kręcenie sceny zabijała w tensposób czas z kolegami z zespołu.Jednak pewność siebie Tristana świadczyła o tym, że trafiła nagodnego partnera.Dlatego skupiła całą uwagę na szachownicy. Zwietnie ci idzie pochwalił po godzinie, chociaż kontrował każdy jej atak, corazbardziej zawężając możliwości manewru. Dobrze ci się pływało dziś rano? zapytałnieoczekiwanie po dłuższej chwili. Skąd wiesz, że poszłam na basen? Nie widziałam cię tam. Ale byłem. To dlaczego do mnie nie dołączyłeś? Bo nie ufałem sobie.Czyżby próbował ją uwodzić? Lily przeniosła wzrok na szachownicę, rozważając sensjego słów.Wolała nie robić sobie zbyt wielkich nadziei, żeby uniknąć rozczarowań.W roztargnieniu przesunęła gońca na kolejne pole.Tristan natychmiast go jej zabrał. Specjalnie mnie rozproszyłeś! wytknęła. To oszustwo!Tristan roześmiał się serdecznie.Pograli jeszcze trochę.W końcu Lily uniosła ręce dogóry, gdy dał mata jej królowi. No cóż, wygrałeś przyznała z uśmiechem.Przemilczała tylko, że po zagadkowejuwadze na temat pobytu na basenie straciła zdolność koncentracji uwagi.Doszła do wniosku, żenajwyższa pora pójść spać.W przytulnej atmosferze biblioteki, przy ogniu trzaskającymw kominku łatwo mogła zapomnieć, że przywiózł ją tu z obowiązku.Tristan pożerał wzrokiem uśmiechniętą twarz Lily.Potem dyskretnie zerknął na jędrnybiust.Czy w ogóle miała stanik? Och tak, pamiętał nawet kolor: różowy.Natychmiast pojawiłmu się przed oczami jej obraz, gdy stała przed nim w samej koronkowej bieliznie.Wstał, żebyuzupełnić zawartość kieliszka i czymkolwiek zająć ręce.Unikał jej przez tydzień.Podczas rzadkich spotkań zawsze zachowywała chłodnydystans.Widywał ją jednak.Obserwował, jak wychodziła na spacery do parku, słuchałmelodyjnego śmiechu, gdy doradzała ogrodnikowi, które róże wybrać do dekoracji stołu nawesele Jordany za dwa dni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. Nie wyobrażam sobie, jak można tak żyć stwierdził Tristan z mieszaniną współczuciadla Lily i dezaprobaty dla czatujących w cudzych ogrodach hien. W Nowym Jorku znacznie rzadziej depczą ludziom po piętach.Wybacz, że sprawiłamci kłopot. Przestań przepraszać.To nie twoja wina, raczej moja.Zrób sobie kawy albo coś innegodo picia.Zostaniemy tu jeszcze trochę. Tobie też zaparzyć? Nie, dziękuję. Wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy i wyszedł do swojegogabinetu.Kiedy wrócił, Lily popijała herbatę na kamiennej ławeczce, oglądając jedną z rzezb,zdobiących ogród.Tristan patrzył na nią z przyjemnością.Przemknęło mu przez głowę, że pasujedo tego otoczenia. Musiałem zmienić plany oznajmił. Za godzinę wylatujemy do Hillesden Abbey. Ale obiecałam Jo uczestniczyć w przymiarce sukni zaprotestowała Lily. Krawcowa przyjedzie do was w przyszłym tygodniu.Za dziesięć minut samochódzabierze nas na Heathrow.Dziesięć minut pózniej dwa policyjne motocykle eskortowały smukłą limuzynę nalotnisko, gdzie czekał czerwony śmigłowiec.Kilkoro ciekawskich obserwowało przesiadkę, aleku zadowoleniu Tristana nie przybył żaden reporter. Nie boisz się? zapytał, przekrzykując warkot silników. Nie wiem.Nigdy nie leciałam helikopterem. Lecę dziś jako drugi pilot, ale gdybyś się zle poczuła, to daj mi znać. Nic mi nie będzie zapewniła z nieśmiałym uśmiechem.Tristan nie wątpił, że dobrze zniesie lot.Skrycie podziwiał jej zdolność przystosowaniado nowych warunków.Pomógł jej zapiąć pas i wręczył słuchawki.Z radością wracał do domu.Pobyt na wsi zawsze działał na niego ożywczo.Ojciecwyjechał w interesach.Obiecał wrócić w piątek, kiedy Jordana przyjedzie, żeby zacząćprzygotowania do ślubu.Najbardziej cieszyło go, że w olbrzymim pałacu z dwustudwudziestoma pokojami łatwiej mu będzie zachować dystans wobec Lily, choć w świetle prawanadal pozostanie pod jego kuratelą.Liczył na to, że kiedy zniknie mu z oczu, przestanie jejpragnąć.%7łałował, że wcześniej nie wpadł na tak dogodne rozwiązanie. ROZDZIAA JEDENASTYPo przeczytaniu scenariusza Lily patrzyła niewidzącym wzrokiem w ogień, który lokajrozpalił dla niej w kominku.Autor sztuki naświetlił mniej znaną stronę życia rodziców: ich walkęo byt, żądzę sławy.Skoncentrował się nie tyle na skutkach ich postępowania, co na motywach.Ukazał te aspekty, które matka opisała w pamiętniku, a które prasa na ogół pomijała.Zgodniez przewidywaniami Lily lektura na nowo rozbudziła żal nad ich zmarnowanym życiem.Nieprzewidziała jednak, że zacznie jej ich brakować.%7łałowała, że nie miała okazji lepiej ich poznać.Ogień strzelił w palenisku.Lily rozgarnęła węgle żelaznym pogrzebaczem po czympodeszła do rzezbionych regałów z książkami ustawionych wzdłuż ścian.Od czterech dni przebywała w trzykondygnacyjnej rodowej siedzibie Tristana.Otaczałoją pięć tysięcy hektarów parku, zadbanych ogrodów, lasów ze zwierzyną, boisko do gry w poloi staw z łabędziami i innym ptactwem.Codziennie chodziła na długie spacery, tak jak w latachszkolnych z Jordaną.Głaskała konie w stajniach i pomagała ogrodnikowi pielęgnować różewokół zadaszonej, kamiennej altany.Gawędziła z gospodynią, panią Cole, jakby żywcem wyjętąz powieści Jane Austin.Odbierała te chwile wytchnienia od codziennej pracy jak powrót dodawnych, lepszych czasów.Nie brakowało jej niczego prócz towarzystwa Tristana.Wolałaby widywać go częściejniż tylko przy kolacji, podczas których traktował ją uprzejmie, ale z dystansem, jak obcą.Spędziłcztery dni niemalże wyłącznie w swoim gabinecie.Rzadko kiedy go opuszczał.Lily zapadław wytarty fotel przy zabytkowej szachownicy, która stała w bibliotece od zawsze.Z początku myślała, że Tristan wywiózł ją do Abbey, żeby uchronić przed atakamidziennikarzy.Szybko zrozumiała, że zrobił to przede wszystkim dlatego, żeby uniknąć jejtowarzystwa.Bolała ją ta świadomość.Po przeprosinach w jego londyńskim domu nabrałanadziei, że się zaprzyjaznią, ale najwyrazniej nie odczuwał takiej potrzeby.Widocznie przestałago pociągać po jednej nocy.Niestety zaś wyglądało na to, że on rozbudził jej zmysły.Rozpaczliwie tęskniła za jego pieszczotami. Chcesz zagrać? wyrwał ją z niewesołej zadumy aksamitny głos zza pleców.Tristan stał w drzwiach, ubrany w czarne dżinsy i kaszmirowy sweter w tym samymodcieniu zieleni co jego oczy.Wyglądał elegancko w tym swobodnym stroju.Ona przed zejściemna dół włożyła stary dres. Jeśli masz ochotę& odparła, niepewna, czy to mądry pomysł w obecnej sytuacji.Niezamienił z nią słowa przez cztery dni, a tu nagle proponował partyjkę szachów. Przynieść ci coś do picia? Bardzo proszę. Przypuszczam, że nie przepadasz za szkocką whisky, ale tata ma doskonałą sherry. Zwietnie.Gdy zmierzał w jej kierunku, serce Lily przyspieszyło rytm.Zaczęła ustawiać pionki napolach, żeby nie spostrzegł, jak na nią działa. Ty zaczynasz zaproponował. Ustępujesz mi pierwszeństwa, ponieważ sądzisz, że i tak przegram? Nie.Z uprzejmości wobec gościa.A swoją drogą rzeczywiście jestem pewien wygranej dodał po chwili. Na wszelki wypadek przygotuj się na porażkę odparła z szelmowskim uśmiechem,ponieważ sporo ćwiczyła.Często na planie w oczekiwaniu na kręcenie sceny zabijała w tensposób czas z kolegami z zespołu.Jednak pewność siebie Tristana świadczyła o tym, że trafiła nagodnego partnera.Dlatego skupiła całą uwagę na szachownicy. Zwietnie ci idzie pochwalił po godzinie, chociaż kontrował każdy jej atak, corazbardziej zawężając możliwości manewru. Dobrze ci się pływało dziś rano? zapytałnieoczekiwanie po dłuższej chwili. Skąd wiesz, że poszłam na basen? Nie widziałam cię tam. Ale byłem. To dlaczego do mnie nie dołączyłeś? Bo nie ufałem sobie.Czyżby próbował ją uwodzić? Lily przeniosła wzrok na szachownicę, rozważając sensjego słów.Wolała nie robić sobie zbyt wielkich nadziei, żeby uniknąć rozczarowań.W roztargnieniu przesunęła gońca na kolejne pole.Tristan natychmiast go jej zabrał. Specjalnie mnie rozproszyłeś! wytknęła. To oszustwo!Tristan roześmiał się serdecznie.Pograli jeszcze trochę.W końcu Lily uniosła ręce dogóry, gdy dał mata jej królowi. No cóż, wygrałeś przyznała z uśmiechem.Przemilczała tylko, że po zagadkowejuwadze na temat pobytu na basenie straciła zdolność koncentracji uwagi.Doszła do wniosku, żenajwyższa pora pójść spać.W przytulnej atmosferze biblioteki, przy ogniu trzaskającymw kominku łatwo mogła zapomnieć, że przywiózł ją tu z obowiązku.Tristan pożerał wzrokiem uśmiechniętą twarz Lily.Potem dyskretnie zerknął na jędrnybiust.Czy w ogóle miała stanik? Och tak, pamiętał nawet kolor: różowy.Natychmiast pojawiłmu się przed oczami jej obraz, gdy stała przed nim w samej koronkowej bieliznie.Wstał, żebyuzupełnić zawartość kieliszka i czymkolwiek zająć ręce.Unikał jej przez tydzień.Podczas rzadkich spotkań zawsze zachowywała chłodnydystans.Widywał ją jednak.Obserwował, jak wychodziła na spacery do parku, słuchałmelodyjnego śmiechu, gdy doradzała ogrodnikowi, które róże wybrać do dekoracji stołu nawesele Jordany za dwa dni [ Pobierz całość w formacie PDF ]