[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czuła się tak, jakby musiała porozmawiać o wyjątkowo intymnej sprawie zczłowiekiem, który nie powinien być nikim więcej niż przyjacielem.Coś się nie zgadzało. Cory, nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.Nie możemy po prostu udawać, że nic się międzynami nie zdarzyło? Nie tym razem  odparł posępnym głosem. Przyszło mi do głowy, że popełniliśmy błąd  ciągnęła zdesperowana.Spojrzała mu w twarz,licząc na to, że potwierdzi. Błąd  powtórzył zamyślony.Kąciki jego ust uniosły się w uśmiechu. Czy popełniłaś błąd,reagując na mój pocałunek tak, a nie inaczej?Postanowiła spróbować innej taktyki. Może zle dobrałam słowo.Załóżmy, że doszło do niewielkiego wypadku. Ten wypadek był nieunikniony  oświadczył Cory. Zrozum, Rachel, to się musiało zdarzyćprędzej czy pózniej.Stanęła jak wryta i spojrzała na niego z uwagą. Doprawdy?  spytała. Skąd wiesz? Myślę, że chyba zawsze byłem tego pewien  wyznał. Pewnego dnia musieliśmy siępocałować.To było nieuchronne.Rachel przyszło do głowy, że Cory wydaje się zadowolony z siebie, i ogarnęła ją złość.Podobnieczuła się dawniej, kiedy byli młodsi.Cory demonstrował bezczelną pewność siebie, a ona miałaochotę utrzeć mu nosa. Szkoda, że mi nie powiedziałeś  burknęła ze złością.Uniósł brwi. Naprawdę żałujesz?  zaciekawił się. Co miałbym ci zakomunikować? Może:  Rachel, obojejesteśmy sobą poważnie zainteresowani i należało się spodziewać, że w pewnym momenciepocałujemy się w usta".Rachel jeszcze bardziej się zachmurzyła. Nie zaszkodziłoby. Nie zaszkodziłoby? A może wręcz pomogło? Tylko pytanie w czym.Może w ucieczce odemnie?  Cory szeroko rozłożył ramiona. Moim zdaniem już dość ode mnie uciekałaś.Sam fakt, że ciągle mi umykasz, świadczy o tym, że czujesz to samo co ja. Istotnie moje uczucia do ciebie.nieco mnie zaskoczyły  przyznała.Cory podszedł bliżej, a ona cofnęła się instynktownie. Nie! Zaczekaj! Nie chciałam powiedzieć, że powinniśmy powtórzyć to, co zrobiliśmy. Rozejrzała się. Z całą pewnością nie tutaj. Czyżbyś była gotowa rozważyć możliwość znalezienia lepszego miejsca?  spytał ożywiony.Stłumiła uśmiech.Zachowanie Coryego było jednoznaczne. Raczej nie  odparła ostrożnie i westchnęła. To bardzo kłopotliwa sytuacja.Co terazzrobimy?Odpowiedz wyczytała z jego spojrzenia.Pragnął ponownie ją pocałować, a ona poczuła silnyprzypływ pożądania. Nie sądzę  szepnęła, odpowiadając na niewypowiedziane pytanie. Jeden pocałunek to nicstrasznego, ale każdy następny jest wykluczony.Popatrzył na nią dociekliwie. Zatem nie było tak strasznie?  zainteresował się.Rachel poczerwieniała. Nie do końca.Właściwie było całkiem przyjemnie, ale nie w tym rzecz. Postanowiła wziąćsię w garść. Po prostu tamto zdarzenie to przeszłość, do której nie powinniśmy wracać.Cory ponownie wziął ją pod rękę i zaprowadził głębiej w cień bramy. Przyznaję, nigdy nie spoglądałem na to z takiej perspektywy. Przysunął się do niej tak bardzo,że ich ciała się stykały. Sporo myślałem o tobie ostatniej nocy, a także przez większą częśćdzisiejszej mszy  wyznał. Chodziły mi po głowie rzeczy, których wielebny Lang z pewnościąby nie zaaprobował.Na policzki Rachel wystąpił rumieniec. Są sprawy, których nie da się wymazać z pamięci  ciągnął. Nie pozwolę, byśmy przeszli nadnimi do porządku.Patrzyła na niego z zakłopotaniem. Rozumiem, dlaczego to się przydarzyło właśnie nam.Jesteśmy przyjaciółmi, Cory, aprzyjaciele nie całują się w taki sposób. Potarła butem miękką, piaszczystą ziemię. Obiecaj,że nigdy więcej mnie nie pocałujesz.Nie skończyła mówić, gdy dostrzegła dyskretny, przeczący ruch głowy Coryego.Wziął ją zarękę. Nie mogę ci tego zagwarantować  powiedział, a choć nie podniósł głosu, jego słowazabrzmiały bardzo stanowczo. Jeśli wolisz uważać nas za przyjaciół, to twój wybór, Rae.Z całąpewnością zrobię jednak wszystko, by dowieść, że nasze uczucia są znacznie głębsze.Nieoczekiwanie ukłonił się i odszedł.Rozdział piętnasty Następnego dnia przypadały regaty debeńskie, które uznawano za oficjalne święto i dzień wolnyod pracy.Była piękna letnia pogoda.Rachel bez entuzjazmu dostrzegła Jamesa Kestrela, którymiał jej dotrzymywać towarzystwa.Kiedy zawiązywała pod brodą wstążki czepka, żałowała, żeprzyjęła pro ^ pozycję tego dżentelmena.Niestety, wyjazd zaaranżowano tak dawno, że byłobynieuprzejmością z jej strony odwoływać go w ostatniej chwili.Jej myśli zajmował innymężczyzna nawet wtedy, gdy schodziła po schodach, witała się z Jamesem i pozwalała muasystować sobie przy wsiadaniu do powozu.Jeszcze bardziej żałowała, gdy okazało się, że James zatrzymał powóz na samym końcu, zatłumem, przez co musiała wyciągać szyję jak żyrafa, żeby cokolwiek dostrzec.Rzeka płynęła wodległości około stu metrów i Rachel była na siebie zła, że zostawiła w domu teatralną lornetkę. Mam nadzieję, że tutaj będziemy całkiem bezpieczni  oświadczył James, z nieskrywanąniechęcią obserwując srebrzystą toń. Nie chcę, by ktoś mnie ochlapał. Raczej wykluczyłabym tę ewentualność  skomentowała Rachel zgryzliwie.Zdawało się, że cała okolica przybyła na regaty.Rachel dostrzegła, że po drugiej stronie rzeki, wWoodbridge, molo iskrzy się kolorami żołnierskich mundurów i jaskrawych, letnich sukien dam.Mieszkańcy osad w Midwinter woleli jednak ustawić się na przeciwnym brzegu i zebrali się natrawiastym wzniesieniu blisko linii wody.Tam także ustawiono namiot z przekąskami i stamtąddobiegała muzyka, grana przez specjalnie zaproszony kwartet.Znad rzeki powiewał lekki wiatr,który plątał koronki na czepkach pań i stawiał spinakery na jachtach.Rachel dostrzegła z przodu powóz Marneyów.Justin Kestrel oraz Cory Newlyn stali obokpojazdu, pogrążeni w rozmowie z jego pasażerami.Słychać było głośne śmiechy, zwłaszczakiedy do pogawędki dołączyły lady Sally Saltire oraz Lily Benedict.Rachel poczuła się jakprosta dziewczyna, siejąca pietruszkę na balu.Cory ewidentnie nie zamierzał przejmować sięobietnicą, którą złożył poprzedniego dnia u bramy cmentarza.Kiedy Rachel przyjechała z Jamesem, zerknął na nią, uśmiechnął się i skłonił, lecz nie podszedł.Niespodziewanie Rachel poczuła się ogromnie rozczarowana.Bicie dzwonów kościelnych był sygnałem do rozpoczęcia wyścigów.Na drugim brzegu wybuchłgłośny entuzjazm.Na początek przewidziano rozmaite konkurencje wioślarskie o nagrody wwysokości kilku gwinei i mieszkańcy Woodbridge ochoczo przystąpili do kibicowaniauczestnikom [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •