[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odpowiedział jej uśmiechem, który jednak pojawił się na ustach, ale niew oczach.- Miałaś rację, cara, to był czwarty bravi.Miał na ramieniu tatuaż: żmijęowiniętą wokół miecza.- Hrabia potrząsnął głową i cicho zaklął.- Gdybymtylko kazał mu wtedy zdjąć koszulę! Wiedzielibyśmy i nie doszłoby do tegoSR wszystkiego.Cassandro, czy jesteś w stanie o tym mówić? Opowiedzieć mi, cosię wydarzyło?Jakie to dziwne, że mogła dość spokojnie myśleć o poprzednim wieczo-rze.Załamała się tylko, kiedy mówiła o sztylecie, który trzymała w rękach.Za-drżała, gdy to wspomnienie odżyło w jej myślach.- Przypomnij mi, cara - stwierdził na koniec - żebym nie wdawał się ztobą w gwałtowne spory.Uśmiechnęła się tak swobodnie, jakby zdołała oczyścić się z tamtychkoszmarnych wspomnień.- Ty nie masz się czego obawiać, milordzie, ponieważ ty, jak sądzę, ży-wisz do mnie i moich możliwości zdrowy szacunek.- Urwała i milczała przezchwilę, marszcząc brwi.- Wypytywałam go, wiesz, próbowałam go sprowo-kować, żeby zdradził, kto mu zapłacił za nasze głowy.Ale nic nie wyjawił.Nawet żadnej wskazówki poza tym, że był to mężczyzna.Mówił, że ten męż-czyzna uczyni go bogatym.Hrabia potarł się po nieogolonej szczęce.- Tajemnica w takim razie pozostaje nierozwikłana.Nie wspominałem otym, Cassandro, ale przed wyjazdem z Genui ogłosiłem dużą nagrodę za na-zwisko i.zlikwidowanie pracodawcy Luigiego.- Uśmiechnął się smętnie.-To jeden z powodów, dla których uznałem, że powinniśmy udać się do Anglii.Nie chciałem narażać cię na żadne niebezpieczeństwo, dopóki go nie dopadnę.Ale nawet mi przez myśl nie przeszło, że moglibyśmy mieć jednego z bravi nastatku.- Myślisz, że kiedykolwiek się dowiemy?- Zważywszy na to, ilu jest przedsiębiorczych łotrów, którzy będą chcielinapełnić swoje kiesy, to szedłbym o zakład, że owszem.Cassie ujęła jedną z jego wielkich dłoni.SR - Przynajmniej teraz jesteśmy bezpieczni, milordzie.- Czasami, ukochana, zastanawiam się, czy na ciebie zasługuję.- Widząc,jak ją rozpiera duma, dodał, leniwie przeciągając wyrazy: - Ale potem sobieprzypominam, jaka jesteś słabowita i zupełnie bezsilna w pilnowaniu swoichinteresów i wtedy myślę, że jednak jestem ci potrzebny.- Ty szkaradny zarozumialcze.- Urwała, by wstać z krzesła i stanęłaprzed nim podparta pod boki, bardziej przypominając kłótliwą żonę handlarzaryb niż hrabinę.Kiedy przyciągnął ją do siebie i posadził na kolanach, wyczuwała, że wśrodku skręcał się ze śmiechu.Oplotła go rękami i wyszeptała mu podstępniedo ucha:- To prawda, milordzie, że ty nigdy nie jesteś zupełnie bezsilny.Pociągnął za gruby pukiel, a Cassie usłużnie odchyliła w tył głowę.- Jeśli zdejmiesz tę suknię, milady, to z chęcią ci to udowodnię.- Pocało-wał lekko pulsującą żyłę jej na szyi.Westchnęła, starając się przybrać smutną, zrezygnowaną minę.Zdradzałyją jednak dłonie, pracowicie masujące jego tors.- Moje biedne dziecko.Po raz kolejny chcesz zakłócić jego spokojną eg-zystencję.Z niezadowoleniem stwierdziła, że on naprawdę się zawahał.- Nie bądz głupcem, milordzie - parsknęła śmiechem - dziecko ma siędobrze i bardzo chętnie bliżej pozna swojego tatę.- Rozumiem - powiedział, zabierając się do rozpinania gorsetu sukni - żemuszę się nasycić, zanim zrobisz się wielka i strasznie nieporęczna.- Drań! - syknęła i przywarła do niego nagim biustem.SR Rozdział 31Hrabia delikatnie odsunął zabłąkany lok z czoła Cassie.Patrząc, jak śpi,nie sposób się było domyślić, że właśnie urodziła.Ale dziecko, śliczny chłop-czyk, leżało spokojnie w kołysce obok łóżka Becky Petersham.Był wyczerpany i zaczynał go morzyć sen, ale odczuwał zbyt wielką ra-dość, by iść spać.Dotknął ustami jej policzka i przeszedł bezgłośnie po pu-szystym dywanie do wąskich zasłoniętych okien.Rozchylił ciężkie aksamitnestory w burgundowym kolorze i zapatrzył się w trawniki oraz należący do po-siadłości las [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •