[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pielęgniarka, młoda iładna, uśmiechnęła się do niej, zanim powiedziała z o\ywieniem:- Witam, nareszcie się pani obudziła.Jak samopoczucie?- Boli mnie brzuch i krzy\ mi pęka.- Nic dziwnego.Musieli panią operować.Ma pani zgrabny rządek szwów.- Zlepa kiszka?- Wkrótce przyjdzie tu doktor.Odpowie na wszystkie pytania.96 - Przynajmniej proszę mi powiedzieć, gdzie jestem i jak długo tu byłam?- Jest pani w pokoju pooperacyjnym w Well Woman Clinic.Nasz szpital znajduje się najbli\ej, dlatego panią tuprzywieziono.- Kiedy?- Po południu, około wpół do piątej.- Która jest teraz godzina?Pielęgniarka odwróciła się, by wymownie popatrzeć na zegar, wiszący za nią na ścianie.- Dziesiąta trzydzieści trzy w nocy.- Czy mogę się napić? Mam niesmak w ustach.- Oczywiście.Proszę mi pozwolić, pomogę pani usiąść.Tessa wypiła chciwie chłodny napój jęczmienny z cytryną, potem opadła na poduszki.Wysiłek przy siadaniu bardzoją zmęczył i przyczynił tyle bólu, \e z radością znowu zamknęła oczy.Kiedy następnym razem je otworzyła, była w innym pokoju: mniejszym, bez takiej ilości maszynerii, za tooświetlonym słońcem, wpadającym przez wysokie okno.Przy jej łó\ku stał wysoki, szczupły, starszy mę\czyzna zgrzywką siwych włosów i w okularach.Właśnie unosił jej dłoń i sprawdzał puls.Na plakietce w klapie widniałonazwisko  Cochrane.- Witam, pani Sansom.- Mówił z tym szkockim akcentem, który Tessa określała jako śpiewny.- Siostra powiedziałami, \e jest pani obolała.- Tak.Czy to był wyrostek?- Nie.Jeden z jajowodów.Nastąpiło jego pęknięcie z powodu cią\y pozamacicznej.Dzieje się tak, gdy zapłodnionejajo zagnie\d\a się poza macicą.Pęknięcie ma charakter samorzutnego poronienia.Dostała pani szoku i straciłamnóstwo krwi.Na szczęście, ambulans mógł szybko dojechać i przywiezć panią tutaj.Musieliśmy operować od razu.Oszołomiona Tessa mogła tylko wpatrywać się w niego.Samorzutne poronienie? Nie! To po prostu niemo\liwe.Nie była w cią\y.Nie zauwa\yła \adnych oznak.Na pewno by o tym wiedziała.To musi być pomyłka.-.wszystko dobrze poszło - mówił doktor Cochrane.- Udało się nam uratować około sześćdziesięciu procentpękniętego jajowodu i upewniliśmy się, \e drugi jest w najlepszym porządku.Nie ma powodu, by nie mogła pani zno-wu zajść w cią\ę, ale zalecam usunięcie spirali, zanim podejmie pani tę próbę.I radzę trochę odczekać.Pani ciało musidojść do zdrowia po operacji, zanim znowu pomyśli pani o dziecku.Tessa zamknęła oczy, jak gdyby nie była w stanie znieść wstrząsu.W cią\y! Zaszła w cią\ę! Jakim cudem, pojedenastu latach niezawodnej ochrony? To wprost niemo\liwe! Ostatni raz, gdy była na wizycie kontrolnej, wszystkobyło w porządku.Jak, na litość boską, mogła zajść w cią\ę? To nie miało sensu.Ale, z drugiej strony, dlaczego miałbykłamać?- Jak długo byłam w cią\y? - spytała głuchym tonem.- Jakieś dziesięć tygodni.Obawiam się, \e nic nie mo\na było zrobić.Jeszcze nie znamy sposobu, by utrzymać cią\ępozamaciczną.Dziesięć tygodni! Och, Bo\e, pomyślała Tessa.Zaczęła się trząść, gdy dotarła do niej prawda.Rzeczywiście,dostałam więcej, ni\ chciałam.- Ale sądziłam, \e nie mo\na zajść w cią\ę, jeśli zało\ona jest spirala - zaprotestowała, nadal nie godząc się zrzeczywistością.- Miałam ją przez cały czas mał\eństwa i działała idealnie.Dlaczego teraz zawiodła? To nie masensu!- Obawiam się, \e nie wiemy jeszcze, dlaczego dochodzi do cią\y przy zało\onej spirali.Ale to się zdarza, choćraczej rzadko.dwa przypadki na sto.Niestety, w takich sytuacjach odsetek cią\ pozamacicznych jest wysoki.Czyzauwa\yła pani u siebie w ostatnim czasie bóle brzucha lub krwawienie?Tessa zmarszczyła brwi, usiłując uporządkować rozproszone myśli.- No có\.tak, trochę.Coś w rodzaju przeszywającego bólu, ale sądziłam, \e krwawienie, które po tymnastępowało, jest spowodowane tym, \e moje hormony zaczynają znowu działać.Zawsze miałam kłopoty zmiesiączką.Kiedy mój system hormonalny się rozregulował, winiłam za to szok z powodu śmierci w rodzinie.Ju\raz.dawno temu.stres wywarł taki wpływ na moje hormony, i pomyślałam, \e historia się powtarza.- Nie tym razem.Z całą pewnością zaszła pani w cią\ę.Na szczęście, nie była pani sama, kiedy pani zasłabła.Aleoperacja się udała, jest pani młoda, silna i powinna pani całkowicie wyzdrowieć.A teraz, nie miałaby pani ochoty nafili\ankę herbaty?Czego potrzebuję, to d\inu z tonikiem, pomyślała Tessa gniewnie, ale odpowiedziała:- Tak, proszę.- A tymczasem pójdę i zadzwonię do pani matki.Powiem, \e pani się obudziła.Prosiła, by ją od razu zawiadomić.*97 Dorothea przyszła trochę pózniej tego ranka, przynosząc podarunki.Kwiatek w doniczce, kilka butelek wody Perrier,stos czasopism i torbę z niezbędnymi drobiazgami, jakie potrzebne są w szpitalu, nawet jeśli ma się jednoosobowypokój.Klinika pozwalała na nieograniczony czas wizyt, je\eli pacjent czuł się dobrze.Gdy Tessa ochłonęła z szoku,uznano, \e jest w niezłej formie.Była wcią\ blada, lecz ju\ nie ziemistą bladością z poprzedniego dnia, i choć nadalodczuwała ból przy kichnięciu czy kaszlu, gdy\ szwy pooperacyjne ciągnęły, miała ju\ lepsze samopoczucie.Ale staleusiłowała pogodzić się z tym, co jej się przytrafiło.Poza tym, łatwo się męczyła, więc zasnęła po śniadaniu, a gdy sięobudziła, przy jej łó\ku siedziała matka.- Jak się czujesz, kochanie - spytała Dorothea.- Zmęczona.kompletnie wykończona.Być mo\e, jeśli zagra na uczuciach matki, ta nie będzie przeciągać wizyty.Tessa nie chciała być zmuszona dowyjaśnień, dopóki sama sobie wszystkiego nie wytłumaczy.- Oczywiście, \e jesteś zmęczona.To naturalne.Poza tym, zbyt łatwo ulegasz emocjom.I jedno, i drugie to normalneskutki poronienia.Tak samo depresja, więc nie dziw się, jeśli poczujesz przygnębienie.Uświadamiając sobie, w jakiej sytuacji jest matka, Tessa zaczęła ją przepraszać.- Przykro mi, \e to się zdarzyło akurat teraz, w tym właśnie czasie.I tak masz a\ za du\o zmartwień.Dorothea potrząsnęła głową.- Wcale nie.Nic ju\ nie mogę zrobić dla twojego ojca, ale sądzę, \e mogę du\o zrobić dla ciebie.Jeśli mi pozwolisz,oczywiście.- Przenikliwe spojrzenie utkwiła w udręczonej twarzy Tessy.- A to prowadzi do pytania.czy chcesz otym porozmawiać?Och, Bo\e, nie, pomyślała Tessa.Nie chcę.O czym tu mówić? Jaka byłam głupia? Na przykład, myśląc, \e matka -która potrafiła zliczyć w pamięci długą kolumnę cyfr, nie uciekając się po pomocy kalkulatora - nie doda dwóch dodwóch?- Porozmawiać, o czym? - próbowała zmylić Dorotheę.- O dziecku, które straciłaś.- Długa, bardzo wymowna pauza.- I czyje ono było.Tessa zmusiła się, by popatrzeć na matkę z wyrazem twarzy mówiącym. Nie wiem, o co ci chodzi , ale okazało się,\e nie jest w stanie go utrzymać pod naciskiem tego spokojnego spojrzenia błękitnych oczu.- Gdyby to było dziecko twego mę\a, cią\a byłaby o wiele bardziej zaawansowana.Pan Cochrane poinformowałmnie, \e byłaś w dziesiątym, jedenastym tygodniu.Ty, ze swej strony, powiedziałaś mi, \e twój mą\ miał kogoś naboku, jak to obrazowo ujęłaś, ju\ na miesiąc przed swoją śmiercią.Więc to nieprawdopodobne, by dziecko było jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •