[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Paulhan znalazÅ‚:  Gdybym byÅ‚ ostrygÄ…, nie hodowaÅ‚bymwÅ‚asnej perÅ‚y".Natomiast Caillois nieraz umieszczaÅ‚wewnÄ…trz numeru Å‚ub na czwartej stronie okÅ‚adki motto: Lepiej zapalić maÅ‚Ä… lampkÄ™ niż przeklinać ciemnoÅ›ci".Prawie nic nie robiÅ‚em, niewiele rozumiaÅ‚em, ale siÄ™ nienudziÅ‚em.Blaga i to niejedna- Pod skrzydÅ‚ami Syme'a i Caillois, którzy patrzyli nasiebie wilkiem i nie rozmawiali ze sobÄ…, w cieniu beczki Diogenesa" udaÅ‚o mi siÄ™ w koÅ„cu jako tako wypeÅ‚nićniektóre luki w tym, co Raymond Aron nazwie pózniejmojÄ…  encyklopedycznÄ… niewiedzÄ…".Przed moimi oczamidefilowaÅ‚y caÅ‚e cywilizacje.ZaznajamiaÅ‚em siÄ™ z metodamibadawczymi prehistorii, archeologii klasycznej.Lingwisty-ka, literatura porównawcza, historia religii, orientalistyka,zmieniajÄ…ca wÅ‚aÅ›nie swojÄ… nazwÄ™ na studia azjatyckie,budziÅ‚y we mnie bliskie zawrotu gÅ‚owy oszoÅ‚omienie,188 karmiÄ…c wyobrazniÄ™ po równi fantazjÄ… i metafizykÄ….JezdziÅ‚em do Pekinu, który przemianowywano wÅ‚aÅ›niena Beijing, żeby pospacerować kilka godzin po ZakazanymMieÅ›cie i po ChiÅ„skim Murze; do Si-an poÅ›ród lasu steli,gdzie ze zdumieniem odkrywaÅ‚em dalekie Å›lady nestorianizmuw Wielkiej Pagodzie Dzikich GÄ™si, gdzie wciąż jeszcze żyÅ‚owspomnienie po Huan-tsangu, buddyjskim mnichu, który wyruszyÅ‚ zpielgrzymkÄ… nad Indus i Ganges, poÅ›ród zastÄ™pów armii z terakotystrzegÄ…cej grobowc Ts'in Sze-huang-ti wzniesionego przed ponaddwoma tysiÄ…cami lat przez siedemset tysiÄ™cy robotników zamie-nionych w niewolników i wykastrowanych; do Bamiyanw Afganistanie, by podziwiać gigantyczne posÄ…gi Buddy;do Samarkandy i do Buchary w dawnym królestwieChorezm, drogami ZÅ‚otej Ordy, Å›ladami Tamerlana, kon-tynuatora marzenia Dżyngis-chana.ZaczynaÅ‚em przejawiaćwiÄ™ksze zainteresowanie otaczajÄ…cym mnie Å›wiatem niżwÅ‚asnÄ… osobÄ…, która zawsze mnie tak absorbowaÅ‚a.ChwaÅ‚aCesarstwa w caÅ‚oÅ›ci napisana zostaÅ‚a w chybotliwym, choćmagicznym Å›wietle latarni  Diogenesa".- No i jesteÅ›my w domu - rzekÅ‚ Gabriel.WyczuÅ‚em w jego uwadze jakiÅ› niemiÅ‚y akcent.UdaÅ‚em,że nie usÅ‚yszaÅ‚em.- ChwaÅ‚a Cesarstwa opowiadaÅ‚a w formie zmyÅ›lonej odpoczÄ…tku do koÅ„ca pracy naukowej historiÄ™ pewnegofikcyjnego królestwa.W oscylujÄ…cej miÄ™dzy kulturÄ… i żar-tem książce czytelnik poznawaÅ‚ przeszÅ‚ość imperiumistniejÄ…cego gdzieÅ› w okresie miÄ™dzy schyÅ‚kiem CesarstwaRzymskiego a upadkiem Konstantynopola, jego sÅ‚awnychmężów, jego kapÅ‚anów, jego wodzów, jego filozofówi pisarzy, jego architekturÄ™ i jego instytucje, które jak tyleinnych rzeczy na Å›wiecie rozwijaÅ‚y siÄ™ z rozmachem, by nakoniec siÄ™ zawalić.UzupeÅ‚nione mapami, tablicami chrono-189 logicznymi, genealogiami i skorowidzem, tabelami synoptycznymi iwykazem zródeÅ‚, z przypisami w dole strony - jeden nawet odsyÅ‚aÅ‚ samdo siebie  dzieÅ‚o byÅ‚o mistyfikacjÄ… ambitnÄ… i chyba dość nowatorskÄ….ZnaczyÅ‚o pojawienie siÄ™ w literaturze nowego gatunku,klory miaÅ‚ znalezć legiony naÅ›ladowców: fikcji historycznejChwaÅ‚a Cesarstwa wystarczyÅ‚a, by otworzyć przede mnÄ…bramy Quai Conti.Być może po to, by uspokoić wreszcie mojegonieżyjÄ…cego już ojca i zyskać jego przebaczenie.- Przebaczenie?.- zdziwiÅ‚ siÄ™ Gabriel.- No tak - powiedziaÅ‚em.- Nie udawaj gÅ‚upiego.- Nie bardzo rozumiem - oÅ›wiadczyÅ‚.- Jest w tym coÅ›,co, w minimalnej oczywiÅ›cie skali, przypomina wszystkie tesekrety, które zaciemniajÄ… historiÄ™, stajÄ…c siÄ™ istnymutrapieniem dla Wiekuistego.BÄ™dziesz musiaÅ‚ siÄ™ tam nagórze z tego jakoÅ› wytÅ‚umaczyć.- To bÄ™dzie trudne.- Po to tu jesteÅ›my.Przypominam ci, że w twoichrÄ™kach spoczywa przyszÅ‚ość ludzkoÅ›ci.Jak poznamyprawdÄ™, jeÅ›li nie z twoich ust?- Mój ojciec kochaÅ‚ instytucje.I wÅ‚aÅ›nie przez pamięćna niego oraz by sprawić przyjemność matce, wstÄ…piÅ‚emdo Akademii.MiaÅ‚em czterdzieÅ›ci siedem lat i chybatrochÄ™ mi siÄ™ już przejadÅ‚o to nicnierobienie i obijanie siÄ™po Å›wiecie z rÄ™kami w kieszeniach, z gÅ‚owÄ… w chmurach,w charakterze nonszalanckiego dyletanta i rozbawionegoobserwatora.Niewykluczone, że rozbawienie koniec koÅ„-ców zamieniÅ‚o siÄ™ w frustracjÄ™.Być nikim, być do niczego,być outsiderem to szczytna i chwalebna ambicja.Aletrudno w niej wytrwać.Obok włóczÄ™gi mieszkaÅ‚ we mnieukryty mandaryn.Mandaryn niecierpliwie wypatrywaÅ‚pierwszej lepszej sposobnoÅ›ci, by wziąć górÄ™ nad włóczÄ™gÄ….190 Wielu pisarzy, profesorów, intelektualistów czy artystów w swoichmÅ‚odych latach zarzekaÅ‚o siÄ™ nawszystkie Å›wiÄ™toÅ›ci, że nigdy nie dadzÄ… siÄ™ omamić różnymiÅ›miechu wartymi grzechotkami oficjalnych zaszczytów,stanowiÄ…cymi bilon, substytut, publicznÄ… i gorzkÄ… pociechÄ™, majÄ…cÄ…zrekompensować im nieosiÄ…galnÄ… - niestety! - chwaÅ‚Ä™ i geniusz, którychbrak zatruwaÅ‚ im każdÄ… chwilÄ™ życia.Na jednego Gide'a, jednegoSartrc`a, jednego Malraux czy jednego Gracqa, którzy faktyczniedo ostatka nie dali siÄ™ zagonić do szeregu - iluż innych w pięćdziesiÄ…tczy sześćdziesiÄ…t lat pózniej, u schyÅ‚ku życia, lÄ…duje w puÅ‚apce tejżewÅ‚aÅ›nie lipy, od której tak siÄ™ odrzekali w czasach szalonych nadzieiminionej mÅ‚odoÅ›ci! Pożądanie tego, czym siÄ™ gardzi, to destrukcyjnanamiÄ™tność.Sam na szczęście dość szybko zrozumiaÅ‚em, że muszÄ™ zawszelkÄ… cenÄ™ ustrzec siÄ™ tejprzekÅ‚adni zÄ™batej.W książkach mojejmÅ‚odoÅ›ci  tych marnych i tych dobrych - z niebywaÅ‚ym tupetem orazskromnoÅ›ciÄ… peÅ‚nÄ… dumy, wiÄ™cej wartymi od caÅ‚ego tego zgrywania siÄ™i odrzekania, już zawczasu zapowiedziaÅ‚em że zostanÄ™ wybrany naQuai Conti, gdzie spotykali siÄ™, jak sobie wyobrażaÅ‚em, na przekórzgieÅ‚kliwej i mÄ™czÄ…cej historii, ludzie wielcy duchem i mili w obejÅ›ciu.W 1972 roku w krótkim odstÄ™pie czasu zmarli Mont-herlant i Romains.Autor Ludzi dobrej woli odchodzi jakopierwszy, w najbardziej niefortunnym dla czÅ‚owieka pub-licznego, artysty i pisarza dniu - 14 sierpnia.Wszyscy sÄ…już w drodze, kraj zapadÅ‚ w dÅ‚ugi letni sen, nikogo, lubprawie nikogo, nie obchodzi twórca Knocka i Kolegów.Montherlant, toréador wykreÅ›lony z listy, starożytnyRzymianin, popeÅ‚nia podwójne samobójstwo - cyjaneki pistolet - na quai Voltaire nad SekwanÄ… w wieczórwrzeÅ›niowej równonocy.191 Nie miaÅ‚bym nic przeciwko temu, by zająć miejsce Montherlanta.WspomniaÅ‚bym o Port-Royal, o ZmarÅ‚ej królowej, HiszpaÅ„skimkardynale i Mistrzu z Santiago.Wy gÅ‚osiÅ‚bym pochwaÅ‚Ä™ wielkoÅ›ci i przyjemnoÅ›ci, heroizmu i nicoÅ›ci.MówiÅ‚bym o zmiennoÅ›ci i daremnoÅ›ci spraw tego Å›wiata:  Toczcie siÄ™,lawiny bÅ‚ahostek!" Może bym nawct pokusiÅ‚ siÄ™ o milczenie:  Jest tylespraw nie wartych, by o nich mówić; tylu ludzi nie wartych jest, bymówić im o innych znów sprawach.AÄ…cznie stwarza to wielki obszarciszyAle o fotel autora Service inutile, La rose de sable Va jouer avec cettepoussière wystÄ…piÅ‚ Claude Lévi-Strauss.Za radÄ… Paula MorandazdecydowaÅ‚em siÄ™ ubiegać o fotel Julesa Romains.Wszystko poszÅ‚ozwyczajnie, poprawnie i bez żadnego krygowania siÄ™ z mojej strony.PragnÄ…c oddać hoÅ‚d temu, który tchnÄ…Å‚ w nich życie, zaczÄ…Å‚em siÄ™już zżywać z Knockiem, z Jallezem i Jerphanionem,z psem Saint-Papoulów imieniem Macaire, z Beninem,Broudierem, Huchonem, Lamendinem i resztÄ… Kolegów, ich blagami iich komitywÄ…, kiedy kalejdoskop zakrÄ™ciÅ‚ siÄ™ raz jeszcze - nie tyle wmoich rÄ™kach, bo te niezbyt byÅ‚y zrÄ™czne, ile w rÄ™kach przeznaczenia.Zwiat to zespół zjawisk, które w przestrzeni wystÄ™pujÄ…jednoczeÅ›nie, a w czasie - sukcesywnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •