[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak właśnie teraz wygląda niedawno odnowiona, przylegająca dozamkowego łącznika część kościoła.Tenłącznik tozresztą interesująca konstrukcja.Stanowił przejście dla kobiet z takzwanego Domu Wdów.Jeden z czeskich książąt zbudował go podobno napotrzeby starejksiężnejmatki i jej farucymeru.Wróciłwspomnieniami do dnia oddania wyremontowanego zamku.Były wówczas pompatyczne przemówienia i wystawne przyjęciedlaspecjalnych gości.A dzisiaj ściany zamku wyglądają tak żałośnie.Odrapane, pokryte zaciekami, a od strony najbardziej narażonej nawiatr i deszcze tynk poodpadał, strasząc wyglądającymi spod zaprawy cegłami.Wstyd, pomyślał, taki pięknykompleks architektoniczny,a takizaniedbany.Z oknana pierwszym piętrze wyfrunął papier, zanim plastikowa butelka.Spojrzał niecierpliwie na zegarek.Czy temu facetowi wydajesię,że to randka, na którą można sięspóznić?Jeszcze trochę i ktoś sięzainteresuje człowiekiem łażącym bez celu wokółzamku, na dodatekz samego rana.- Kurwo pierdolona!- usłyszał głos z tego samego okna, zktórego wyleciały śmieci.-Ci dam grzebaćtutaj!Ci jebnę to zobaczysz.74Zmarszczył brwi.Co tam się dzieje?Cotam teraz jest?Za jegobytności mieściło się w zamku CentrumWyszkolenia iWychowaniaZwiązku Harcerstwa Polskiego.Nie przyszło mudo głowy przedprzyjazdem sprawdzić, czy tosię zmieniło.Zresztą to przecież bezznaczenia.- Ma panogień?- rozległo się za plecami.-Bo gaz misię skończył w zapalniczce.Nareszcie!Odetchnął z ulgą.Hasło oznaczające, że wszystko jestw porządku.- Mam zapałki - odparł- ale niewiem, czy lubi pan posmaksiarki w tytoniu.-Mnienie przeszkadza.Przy tym, co teraz sypią zamiast tytoniusiarka może byćmiłymurozmaiceniem.- Spóznił siępan, panie Jerzy - rzekł z wyrzutem patrzącnaprzybysza.- Jeszcze chwilai odszedłbymz kwitkiem, a pan miałbyniezłe kłopoty.- Nie spózniłem się - pokręciłgłową przybyły.- Pan jest bardzoniecierpliwy, panie Filipie.Aja po prostu sprawdzałem, czynie ciągnie się za panem ogon.- Sam to sprawdziłem, zanimtu dotarłem.Ma mniepan za amatora?- Ostrożności nigdy za wiele - Jerzy uśmiechnął się krzywo.-Warto poświęcić dziesięć minut czasu, żeby zyskaćdziesięć minut życia.- Napisał czcigodny mędrzec Li Pong, w rozdziale trzecim "MądrościWschodu" - rzekł z przekąsem mężczyzna nazwany Filipem.Ma pan tego więcejw rękawie?- Mam -padłabeztroska odpowiedz.- W policji mamy sporoPodobnych powiedzeń.- Mnie bardziej od waszych przysłów interesuje, jak się zachowujepana kolega zza biurka.Kiedy się u was zatrudniałem, miałemza zadanie obserwowaćdziałalność różnych radnych i kacyków, a nie donosić na przyjaciół.- Kiedy cięzwerbowałem - uściślił Filip, porzucając uprzejme formy-a nie zatrudniałeśsię, sytuacja wyglądałanieco inaczej.Teraz się zmieniła, zatem i twoje zadania są niecoinne.75. - Kurwa, wypierdalaj!- przerwał mu wrzask z okna.,Spojrzał w górę.- Co tu się dzieje?Co tamjest?- Ochotnicze Hufce Pracy - wyjaśnił Jerzy.- Od lat mieszka tutaj tak zwana trudna młodzież.Od czasudo czasuwywinącoś ciekawego i mamy na komendzie trochęroboty.- Też coś -prychnął Filip.- Tak zasrać taki ładny obiekt!Az zewnątrz to już wygląda, jakby przetoczyłasię przez Oleśnicę wojna,Czynikt o toniedba?Nie wstyd żeby perełka architektury tak się sypała?- A pan co się tak przejmuje?Władzenie chcą dać pieniędzy naremont.Tak to pana boli?Filip zmrużył oczy.- Boli - syknął.- Niewiesz, chłopcze, ale z wykształcenia jestemhistorykiem sztuki.Ato cacko jest jednymz piękniejszych obiektówna Dolnym Zląsku.Mieszkasz tu od urodzenia, a zdajeszsobie chociaż sprawę, jaki to styl?- Ja wiem?- Jerzy wydął wargi. -Renesans, barok czy inna cholera.- Manieryzm, chłopcze- Filip był wyraznie zgorszony.- Ten zamekjest zbudowany, a raczej rozbudowany, w stylumanierystycznym.Powinni tego uczyć w szkołach.Patrz.Na założeniuzwykłejZredniowiecznej twierdzy piastowskiej, czescyPodiebradowie dokonali cudu.Przebudowy musiały trwać przynajmniej kilkadziesiąt lat,apewnie i dłużej.Ale warto było.Z warownego kurnika uczynilipiękny kompleks pałacowy.Te wszystkie przybudówki, wykończenia,rzezby i płaskorzezby.Spójrz na to- wskazał ścianę nad ich głowami.- Widzisz?Tam masz scenę walki.Ni to renesansową, ni antyczną, takimiszmasz, ale jakże urokliwy.W kilku postaciachopowiedziana cała historia.Miejscowa ludność mogła tutaj przychodzić, podziwiać kunszt artysty,chłonąć opowiedzianą przez niego historiaTo musiałokosztować.Aadny gest wielkiego pana w stronę poddanych.- Dobrze już - Jerzy miał ochotę ziewnąć rozmówcy prostow twarz -przekonał mnie pan.A terazdo rzeczy.Nie fatygował się76 pan tutaj osobiście,żeby wypytaćmnie o Michała Wrońskiego.Tobyłobyśmieszne.Mówił coraz wolniej, a po chwili zamilkł, zmrożonyspojrzeniemFilipa.- To ja decyduję, cojest ważne, a co śmieszne.W moimfachunie ma rzeczy nieistotnych.Słucham.- Ja naprawdę niewiele wiem - Jerzy rozłożył ręce.- Michał jestnieufny,a odkądznalazł podsłuch, nie mówi mi kompletnienic.Nieufa chyba już nikomu.- Podsłuch?- Filip drgnął.-Co to znaczy?- Ktoś założył nam w pokoju pluskwę.Myślałem, że to może robota pana ludzi.- Do diabła, robi sięgęsto -mruknął do siebie Filip, a głośniejdodał:-To nie moja robota!Nieprzyszłomi dogłowy podsłuchiwać, skoro mamy ciebie.Ale kiepsko się spisujesz.- Może dlatego, że kiepsko płacicie.Wiedziałem, żeoszczędnośćleży w niemieckiej naturze, ale żeby wefrancuskiej?- Zamknij się - warknął Filip.- Za dużo klepiesz jęzorem.Przynastępnym spotkaniu masz być lepiej poinformowany codo poczynań kumpla.Rozumiemy się?A na pojutrze przygotujesz pełny raport na jego temat.Wszystko, co wiesz.Jerzy kiwnął głową.- A oco chodzi właściwie?Czemu on jesttaki ważny?- Nie twoja sprawa.I nie Wroński jest ważny, ale informacje,które może posiadać.Nie zadawaj za dużo pytań.A teraz idz.Sam zapłaczę nadruiną, w jaką popada wasz zamek.Jerzy odwrócił się.Jeszcze jedno- rzucił za nim Filip.- Słucham?Nie pij tyle.Zbyt łatwo o niedyskrecję, kiedy człowiek zanadto nasączy się alkoholem.Jerzynie odpowiedział.Odszedł, a jego rozmówca jeszczekilka minut kontemplował sgrafittoprzedstawiające scenę batalistyczną.77. Dywanik u szefa wszedł już chyba do codziennego rytuału.Znów patrzył narozwalonegoza biurkiem komendanta.- No to opowiadaj - stary uśmiechnął się szeroko.-O czym?- Po co cię wczorajwezwali do Wrocławia?Wiem, że zamordowano Ramiszewskiego, ale co ty masz do tego?- A coby chciał pan usłyszeć?-Prawdę,komisarzu, całą prawdę.Jako twój przełożony powinienem to wiedzieć.- Niech pan zapyta Balińskiego.Jecie sobie z dzióbków, powinienchyba puścić farbę.Widać było, żetrafił w czuły punkt.- Ty się nie wymądrzajtylko gadaj!-A po copanuta informacja?- Gówno ci do tego.Jesteśmoim podwładnym.Rozkazuję ci mówić.- Podwładnym tak, ale to nie znaczy niewolnikiem, komendancie,Taróżnica chyba się panu czasem odrobinę zaciera.-Nie pyskuj,bo wre.wreszcie zamknę ten twój niewyparzonydziób!Jako policjant nie pracujesz przy tokar.tokarce, ale pełniszsłużbę!A to nakładapewne obowiązki i wymusza posłuszeństwo.- Zapewne. Ale wymusza też tajemnicę służbową!A ta zakazujemirozmawiać na temat zabójstwa doktora.- Prze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •