[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie rozstajemy się przecież na zawsze  odparła panna La Creevy z taką żywością, najaką tylko mogła się zdobyć. Bardzo często będziemy się widywać, będę przychodzić dowas, by usłyszeć, jak ci się wiedzie; jeżeli w całym Londynie albo nawet w całym szerokimświecie nie znajdzie się serce, które obchodzić będzie twoja szczęśliwa przyszłość, to wkażdym razie jedna samotna kobiecina będzie się modlić o nią w dzień i w nocy.Powiedziawszy te słowa poczciwa istota  której wielkiego serca wystarczyłoby dla Goga,opiekuńczego geniusza Londynu, a prócz tego zostałoby go jeszcze dość dla Magoga zrobiła szereg niezwykłych min, dzięki którym zyskałaby znaczny majątek, gdyby potrafiłaprzenieść je na kość słoniową albo płótno, i wreszcie usadowiła się w kąciku, by pozwolićsobie na, jak to określiła,  prawdziwy, uczciwy płacz".Ale ani łzy; ani słowa, ani nadzieje, ani obawy nie zdołały powstrzymać strasznegosobotniego popołudnia ani Newmana Noggsa; we właściwej porze przykuśtykał on pod drzwii tchnął przez dziurkę od klucza oparem dżinu, dokładnie w chwili, gdy na pobliskichkościołach zegary, które zgadzały się w poglądach na czas, zaczynały bić piątą.Newmanpoczekał na ostatnie uderzenie godziny i zastukał.  Od pana Ralfa Nickleby  oznajmił cel swego posłannictwa, kiedy spiesznie wdrapał sięna górę. Będziemy zaraz gotowe  powiedziała Kate. Nie mamy wiele bagażu, ale sądzę, żemimo to nie obejdzie się bez dorożki. Sprowadzę dorożkę  odparł Newman. Doprawdy, niech się pan nie trudzi  wtrąciła pani Nickleby. Sprowadzę dorożkę  powtórzył Newman. Nie mogę pozwolić, żeby pan myślał o takich sprawach  powiedziała pani Nickleby. Nic pan! nie poradzi  rzekł Newman. Nic nie poradzę! Nic! Myślałem o tym, kiedy tu szedłem, ale nie sprowadziłem dorożki, bo obawiałem się,że panie mogą, nie być jeszcze gotowe.Myślę o bardzo wielu sprawach.Nikt nie może temuprzeszkodzić. Ach, tak! Rozumiem, panie Noggs  przyznała pani Nickleby. Myśli nasze są wolne.Oczywiście.Myśli człowieka należą tylko do niego, naturalnie! Me należałyby, gdyby pewni ludzie mogli temu przeszkodzić  zauważył Newman. Tak, tak! Na pewno by nie należały! To święta prawda, panie Noggs  zgodziła się paniNickleby. Pewna jestem, że niektórzy ludzie są właśnie tacy.aa.jak się miewa pańskichlebodawca?Newman rzucił Kate wiele mówiące spojrzenie i odparł, kładąc silny nacisk na ostatnimsłowie, że pan Ralf Nickleby miewa się dobrze i przesyła paniom wiele serdeczności. Ach, doprawdy, jesteśmy mu bardzo zobowiązane  zapewniła pani Nickleby. Bardzo  powiedział Newman. Powtórzę mu to.Niełatwo pomylić się co do osoby Newmana Noggsa, jeśli spotkało się go choćby raz jeden,toteż Kate, zaciekawiona osobliwością jego zachowania (w którym tym razem, pomimozwięzłego sposobu mówienia, przejawiał się.szacunek, a nawet pewna delikatność),przyjrzała mu się dokładniej i przypomniała sobie, że kiedyś już widziała przelotnie tęszczególną postać. Proszę wybaczyć mą ciekawość  odezwała się  ale czy nie widziałam pana na stacjidyliżansów tego ranka, kiedy to mój brat odjeżdżał do Yorkshire?Newman Noggs rzucił chytre spojrzenie na panią Nickleby i najbezczelniej w świeciepowiedział:  Nie! Nie!  zawołała Kate. A mimo wszystko twierdziłabym, że pan tam był. To powiedziałaby pani nieprawdę  odparł Newman. Pierwszy raz od trzech tygodni wyszedłem dziś z domu.Miałem atak podagry.Newman był bardzo, bardzo daleki od podagrycznego wyglądu i Kate nie mogła oprzeć siętemu wrażeniu, ale rozmowę przerwała pani Nickleby, którą zaczęła nalegać, by natychmiastzamknąć drzwi, gdyż pan Noggs na pewno się przeziębi, oraz stanowczo zażądała, by podorożkę wysłać służącą, obawiała się bowiem, że nieostrożność pana Noggsa możesprowadzić nowy atak jego dolegliwości.Obydwu tym żądaniom Newman musiał się poddać.Wkrótce pojazd nadjechał i po licznych żałosnych słowach pożegnania oraz po kilku biegachpanny La Creevy tam i z powrotem na chodniku, podczas których żółty stroik na głowęzderzał się gwałtownie z rozmaitymi przechodniami, odjechał on (pojazd, nie stroik nagłowę)'z dwiema paniami oraz ich bagażem w środku i z Newmanem  mimo dowodzeńpani Nickleby, że to oczywista dlań śmierć  na kozle obok woznicy.Zawróciwszy na wybrzeże skierowali się do City i po bardzo długiej i powolnej jezdzie poulicach zatłoczonych o tej porze wszelkiego rodzaju wehikułami stanęli przed fasadą dużego,starego, odrapanego domostwa przy Thames Street, którego drzwi i okna były tak oblepionebrudem, że dom mógł się wydawać od lat nie zamieszkany.Kluczem, który Newman dobył z cylindra  nawiasem mówiąc, ze względu na opłakany stanswych kieszeni przechowywał wszystko w cylindrze, gdzie najprawdopodobniej nosiłby ipieniądze, gdyby je kiedykolwiek posiadał  otworzył drzwi opuszczonego budynku iodprawiwszy dorożkę powiódł panie do wnętrza rezydencji.Była ona ponura i ciemna, amrok i smutek zalegał dziś pokoje, w których toczyły się niegdyś ożywione interesy.Zadomem leżała otwarta na Tamizę przystań.Poniewierała się tam pusta psia buda, trochęzwietrzałych kości, połamane obręcze i klepki starych baryłek, ale nie widać było śladówżycia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •