[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak zaraz się obudzi, atymczasem to wcale nie było nieprzyjemne  tak leżeć na plecach i byćcałowaną przez kogoś, kto doskonale wie, co robi.W zasadzie, wręczprzeciwnie, nawet całkiem przyjemne.Fergus ze snu dobrze wiedział, jakrozpłomienić jej całe ciało, choć tylko usta się stykały.Nawet kiedy to182RLT ostatnie się zmieniło i ciężar jego ciała zaczął ją nieco przygniatać, wciąż byłomiło.Czuła się bezpieczna, by nie powiedzieć: kochana.To wszystkozłudzenie  powtarzała sobie z zamkniętymi oczami.Złudzenia bywajączasem takie realne.Zagłębiła palce w jego włosy.Były jedwabiste, sprężyste i najwyrazniejdopiero co umyte przyjemnie pachnącym szamponem.Jak to dobrze, że niewepchnęłam go do kanału  pomyślała leniwie.Jego palce zaczęły delikatnymi ruchami badać skórę przy kołnierzykukoszuli.Wyjątkowo przyjemne uczucie  pomyślała sobie, ale dlaczego poprostu nie rozepnie guzików i nie ruszy dalej? Inaczej sen skończy się, zanimon w ogóle coś zdziała.Uniosła się lekko, żeby ułatwić dostęp.Jej piersinaprawdę wymagały więcej uwagi niż ta, którą w tej chwili im poświęcano.Oparła się pokusie otwarcia oczu.Znikłyby wszystkie cudownedoznania przenikające ciało, gdyby je otworzyła.Więc po omacku rozpięłaguziki jego koszuli.Palcami wyczuła skąpe włosy na piersi, a potemzdumiewająco dobrze rozwinięte mięśnie.Może jego zainteresowaniearcheologią nie miało charakteru wyłącznie akademickiego, może sam kopał?Jego sutki sympatycznie stwardniały pod jej palcami.Dawało to poczuciewładzy.Miło było śnić tak aktywnie.Dotąd próby sterowania przebiegiemsnu zazwyczaj zawodziły.Wszystkie guziki od jej koszuli zostały teraz rozpięte, a stanik naglewydał się niebywale ciasny.Zastanawiała się mgliście, czy udałoby się gorozpiąć bez siadania, budzenia się, i co było wówczas nieuniknione zniknięcia wszystkiego.Sięgnęła ręką do pleców, zaczęła majstrować przyzapięciu i wtedy poczuła, że otrzymuje pomoc.Stanik rozpiął się całkiemłatwo i sekundę pózniej piersi zostały oswobodzone.Tak było o wiele lepiej.183RLT Stanik nadal znajdował się gdzieś w okolicach szyi, ale piersi mogłyoddychać.Potem sutki naprężyły się życiem, a piersiom poświęcono całąuwagę, jakiej pragnęły, a nawet więcej, czego w ogóle się nie spodziewały. Podnieś się trochę.Głos Fergusa był ochrypły, a oddech urywany, kiedy uniósł się nieco,przetoczył ją na bok i położył na czymś miękkim i suchym.Mimo niechęci do przerwania snu Julia otworzyła oczy.Nic się niezmieniło.Uczucie podniecenia nie znikło.To Fergus z krwi i kości kochał sięz nią w tak akademickim skupieniu.Prawdziwy, akademicki Fergus przyniósłwcześniej coś do położenia na trawie.Niejasno przypomniała sobieopowiadania matki o jego osiągnięciach w skautingu.Nawet jako całkiemmałe dzieci obie z Angelą uważały skauting za coś smutnego.Niewielewiedziały, oj niewiele, jak bardzo taka zaradność może się przydać w życiu.Doszła też do wniosku, kiedy rozpiął jej dżinsy i zręcznie je z niej zsunął, żearcheologia miewa swoje praktyczne strony.Była naga i ściągnęła z niego koszulę, zanim padły pierwsze słowa. Julio, jesteś pewna?Skinęła głową.Nic się dalej nie działo.Fergus czekał na właściwąodpowiedz, wyczerpującą i dokładną. Jestem całkiem pewna.Przewróciła go na plecy, niemal spychając ze śpiwora w kępę kłującychpokrzyw, i przesunęła piersiami po jego torsie, aż jęknął.Na dłuższy czaszostały zaniechane jakiekolwiek próby podejmowania konwersacji. Czy nie sądzisz, że powinniśmy o tym porozmawiać?  spytał pózniej. Ja pragnąłem cię od pierwszej chwili, kiedy cię znowu ujrzałem.Ale ty niebyłaś mną specjalnie zachwycona.184RLT  Nic dziwnego. Julia odkryła, że Fergus ma bardzo ładne uszy. Zadużo gadasz.Westchnął i pozwolił zaprowadzić się tam, gdzie sam bardzo chciał sięznalezć.Potem, kiedy leżała, opierając głowę na jego piersi, otoczona jegoramieniem, rzeczywistość zaczęła zakradać się z powrotem, najpierw powoli,a potem z przerażającą szybkością. Która godzina?  spytała. Tuż po szóstej. Uff! Kolacja! Muszę wracać.Ramię zacisnęło się mocniej. Suzy może raz zrobić kolację.Przecież nie odpłyną stąd bez ciebie. Dlaczego nie? O Boże, zachowałam się tak nieodpowiedzialnie! Wsparła się na łokciu i spojrzała na niego. Nie mogę uwierzyć, że tak poprostu uciekłam z łodzi i. zmusiła wargi do wypowiedzenia słów, któremózg akceptował z najwyższą niechęcią  kochałam się z tobą.Jestem nielepsza niż Suzy! Jako że nigdy nie spałem z Suzy, nie mogę porównać, ale przysięgam,że jestem w pełni usatysfakcjonowany.Pogłaskał ją palcem po ramieniu, ale odepchnęła go, sięgnęła porozrzucone ubrania i zaczęła je na siebie wciągać. Nie wiem, co mnie naszło.Przepraszam cię.Nigdy nic takiego mi sięnie zdarzyło! Cichy numerek!Zmarszczył brwi. Co proszę?Szukała wściekle drugiej skarpetki.185RLT  No wiesz.To jak się kocha i nawet przedtem nie porozmawia.Fergus też zaczął się ubierać, ale w znacznie wolniejszym tempie. Nie chcę się z tobą kłócić, ale w końcu nie jesteśmy tak zupełnie sobieobcy.Znasz mnie od dziecka.Dopiero jak byłem nastolatkiem, zaczęła sięwojna.Mamy wspólne zdjęcia na plaży jako dzieci. Naprawdę? Nic nie wiedziałam. Przez chwilę zastanawiała się nadtym, co powiedział. To i tak nie ma znaczenia.Kiedy zjawiłeś się na łodzi,nie poznałam cię.Nawet imię ci się zmieniło.Nasze matki może i przyjazniąsię od dawna, ale my nie.Dla mnie jest to nie do przyjęcia, zupełnie jak.zawahała się chwilę  jakbyśmy się spotkali w barze dla samotnych. Nigdy nie byłem w barze dla samotnych.Posłuchaj, przecieżmieszkaliśmy pod jednym dachem przez prawie tydzień. Ale nie rozmawialiśmy ze sobą.Zapomniałam nawet, że jesteśarcheologiem, dopiero jedna z pasażerek mi przypomniała. To już nie moja wina.We włosach Fergusa zamigotały złote błyski, niewątpliwy wpływ słońcaToskanii. Wiem, moja wina, i dlatego jest to okropne. Wcale nie uważam, żeby to było okropne.A ty tak uważasz?Julia była do bólu uczciwa.Teraz cierpiała moralne katusze, aleprzedtem całkiem się jej podobało. Nie.Samo t o było cudowne, ale fakt, że kochaliśmy się, nie znając sięw ogóle, nie czując nic do siebie, jest zły i niemoralny.Nie należę do osób,które tak postępują, i również nie spodziewam się tego po tobie. Zazwyczaj ja też tak nie robię.186RLT  No to lepiej przyjmijmy, że oboje zachowaliśmy się całkiemniezgodnie z naszymi charakterami i że to była jedna noc. Właściwie popołudnie. Popołudnie.Do tego nigdy nie powinno dojść. Zgadzam się, że było to trochę niekonwencjonalne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •