[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pobliżu pustyni droga robi sięwyboista.Wreszcie, jakieś pięć godzin pózniej, zatrzymujemy się przed szarym budynkiemrządowym.Wysiadam.Nogi mam sztywne i niepewne.Pustynny wiatr, chłodny i orzezwiający,śwista nad ciemnymi równinami i mierzwi mi włosy. Pora iść.Ruszamy do budynku w eskorcie urzędników i mundurowych.Pył wzbija się spod ichbutów przy każdym kroku.Parę innych powozów parkuje z boku.Konie są żwawe pomimopodróży, od wysiłku chrapy mają rozwarte, z grzbietów bucha para.Szybko przeliczam powozy.Poza tym, którym przyjechałem z Ashley June, jest jeszcze pięć.Co oznacza siedmiuzwycięzców loterii.Skromna fasada budynku ukrywa bogactwo wnętrza.Lśniące marmurowe posadzki,spękane elegancko tynki, strzeliste kolumny jońskie ze zwojami u dołu i na zwieńczeniu,nieopisanie wysokie sklepienia i zdobione akantem naroża.W labiryncie przecinających siękorytarzy i schodów można dostać zawrotów głowy.Idziemy luzną grupą, paru oficjeli z przodu,rząd mundurowych ciągnący się za nami w szpalerze jarzeniowych lamp.Stukamy obcasami pomarmurze.Ashley June kroczy dokładnie przede mną, na wyciągnięcie ręki.Jej włosy są jakpochodnia oświetlająca drogę.Korytarz wiedzie do podwójnych, intarsjowanych srebrem drzwi między korynckimikolumnami.Jednak do nich nie dochodzimy, urzędnik nagle skręca w lewo.Procesja zatrzymujesię, gdy mężczyzna puka, a zaraz potem otwierają się drzwi.Przestronne pomieszczenie jest ciemne.Na środku w kręgu stoją obite pluszem krzesłaniczym cyfry na tarczy zegara  wszystkie poza dwoma już zajęte.Ashley June podprowadzonazostaje do jednego z nich, ja zajmuję drugie obok.Urzędnicy i mundurowi wycofują się podścianę i zamierają w czujnym oczekiwaniu.Siedzimy w głębokiej szarości z rękoma na kolanach,wzrokiem wbitym przed siebie i lekko odsłoniętymi kłami.Aowcy.Utrzymujemy kamiennybezruch, jakby wtopieni w powietrze, nagle zmienione w zestaloną żywicę.Zaskakuje nas pojawienie się jeszcze jednej urzędniczki.Zamiast typowego uniformuprzybyła nosi sukienkę w kwiaty, długie rękawy zdobią dmuchawce i róże.Z gracją wpływaniemal z mroku do środka kręgu, gdzie powoli z podłogi wznosi się krzesło z wysokim oparciem. Nieznajoma bardziej przypomina boginię płodności niż przedstawicielkę władz.Zasiadawdzięcznie na obracającym się powoli siedzisku, spogląda każdemu z nas w oczy, przenikliwie,lecz uprzejmie.Kiedy nasze oczy się spotykają, spływa na mnie życzliwość jak blaskzachodzącego latem słońca.Gdy się odzywa, jej głos jest cichy, lecz czysty: Gratuluję wam wszystkim.Wezmiecie udział w spektakularnym i wspaniałymwydarzeniu, o jakim reszta świata może tylko pomarzyć  urywa i wydaje się, jakby czegośnasłuchiwała. Wszyscy potem będą chcieli usłyszeć opowieści o łowach.Czeka was sporospotkań z mediami, szczególnie tego, który upoluje najwięcej heperów.Zakłada nogę na nogę, kwiecista sukienka lekko faluje. Dlatego przygotowaliśmy dla was plan zajęć po polowaniu.Będziecie mieli coopowiadać mediom.A i przed łowami czekają was zajęcia od zmierzchu do świtu.Możeciezrobić się nerwowi, wszak do łowów zostało tylko pięć nocy.Rozumiem to. Parę głów drgnęłoniemal niedostrzegalnie. Podkreślam jednak, że w tym krótkim okresie od teraz do łowównajważniejsze jest skupienie.Na szkoleniu.Nauczeniu się niezbędnych umiejętności, przyjęciurad, jakich możemy wam udzielić.Nie będziecie mieć do czynienia ze zwykłymi heperami,o jakich tradycyjnie się mówi i czyta.Ci są inni, wyjątkowi.Zostali wyszkoleni do ucieczki,uników i jeżeli wymaga tego sytuacja, ataku.Parę miesięcy temu zaopatrzyliśmy ich w broń,prymitywną, tylko włócznie i noże, ale przekonacie się, jak sprawnie ci heperzy jejużywają.Dlatego musicie pozostać skupieni.Jeżeli zaczniecie zbyt wiele myśleć o ich krwi,o smaku ich ciepłego ciała, dotyku ich serc bijących pod waszymi paznokciami, o ich skórze naszyi, którą tak łatwo można przebić kłami. Spojrzenie urzędniczki staje się rozmarzone.O smaku pierwszej strugi krwi w waszych ustach, o ciepłej czerwonej strudze.Kobieta potrząsa głową, żeby oczyścić myśli. Właśnie tego musicie unikać.Skupcie się na treningu, co pomoże wam odnieśćzwycięstwo.Pamiętajcie bowiem: szkolicie się nie tylko w polowaniu na heperów, lecz także byprzewyższyć innych łowców.Podczas poprzednich Wielkich Aowów odkryliśmy, że zwykletylko jeden myśliwy dominuje i to on pożera większość, jeśli nie wszystkich heperów.Tam, napustyni, nie liczy się duch wspólnoty, nie ma nic.Ruszycie na heperów i na pewno nie zechceciedzielić się zdobyczą.Nie.Nieuchronnie jednak okaże się, że nie zdołacie jej przejeść.Chceciebyć takim łowcą, chcecie zostać zwycięzcą.Dlatego trenujcie ciężko.Skupcie się.Aupy zdobywanajlepszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •