[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przecie\ ten drań uderzył Edmunda! - wybuchła.- Postąpiłbyś tak samo na moim miejscu,jestem pewna.- Gdybym ja to zrobił, nie byłoby sprawy.Co innego z tobą - oświadczył sucho.Julia zerwała się z krzesła i stanęła z rękami wyzywająco opartymi na biodrach.- Pragnę przypomnieć szanownemu panu, \e nasze mał\eństwo istnieje wyłącznie napapierze.Nie muszę brać pod uwagę twoich \ądań ani ty moich.Alec zerwał się równie\ i jednym krokiem pokonał dzielącą ich odległość.Julia cofnęła się zestrachem, krzy\ując ramiona na piersi.- Jeśli nie muszę brać pod uwagę twoich \ądań, jeszcze dzisiaj znajdziesz się w moim łó\ku- wycedził.Gwałtownie wciągnęła powietrze, odruchowo ściągając poły szlafroka.- Wystawiasz mnie na zbyt cię\ką próbę - ciągnął porywczo.- Nie dopuszczasz mnie dosiebie, a paradujesz tu przede mną w negli\u jak.- Pokazał na szlafrok i w tej samej chwilizorientował się, \e Julia musiała go po\yczyć od pani Winston.- Zapominasz, \e jestemmę\czyzną -dokończył z wyrzutem.- Ani na moment o tym nie zapomniałam - powiedziała niskim głosem.Wydawało mu się, \e w ułamku sekundy dostrzegł w jej spojrzeniu tłumioną namiętność, iserce zabiło mu jak szalone.Ale gęste rzęsy zakryły zielone oczy, a spojrzenie umknęło wbok.- Nie powinnam tu przychodzić - dodała cicho.-Chciałam ci tylko powiedzieć, co się stało.Ale bez względu na twoje zdanie nie oddam tego dziecka.- A jeśli wykonawcy testamentu wykorzystają incydent? Powstaną pomówienia, których niedamy rady odwrócić.Ostrzegałem cię, abyś nie anga\owała się zbytnio w swoją działalność,Julio.- Alec, gdybyś widział tego dzieciaka.- Zawarliśmy układ, moja lady! - Chwycił ją za przeguby i przyciągnął ku sobie.- Jeśliuwa\asz, \e nale\y go ponownie negocjować, tym razem i ty będziesz musiała poczynićustępstwa.Patrzyła mu prosto w oczy, bez mrugnięcia.Ciepły blask kominka złocił białą, smukłą szyję.- Chcę zatrzymać Mucka.Zapłacę ka\dą cenę, jakiej za\ądasz.Kilkoma prostymi, spokojnie wypowiedzianymi słowami posłała go tam, gdzie naprawdęnale\ał: w szeregi interesownych egoistów, myślących wyłącznie o własnychprzyjemnościach.Ale był inny? Nie powinien się nawet uwa\ać za d\entelmena.- Jaką cenę proponujesz?Obserwowała go czujnie spod przymkniętych powiek jak niebezpieczne zwierzę.- Nie wiem, co byś.- urwała i zaczerwieniła się gwałtownie.Powoli, bardzo powoliwysunęła rękę i poło\yła dłoń na nagiej piersi mę\czyzny, wyłaniającej się z rozchełstanejkoszuli.Jezu słodki.Alec przymknął oczy i spowolnił oddech, nie chcąc spłoszyć ciepłej dłoni,sunącej w dół.Dłoń zatrzymała się na brzuchu i pozostała tam, lekka jak motyl, gotowaumknąć w ka\dej chwili.Alec powoli otworzył oczy.Zobaczył twarz Julii tu\ przy swojej, zaró\owioną podnieceniem, z rozchylonymi ustami.- Proponuję ci pocałunek.Chciał więcej, o wiele więcej, ale gotów był brać tyle, ile dawała.Brać i cieszyć się, przerwaćzaklęte koło goryczy i nieznośnego niespełnienia.Zamiast odpowiedzi porwał Julię wramiona i zaczął całować tak, jak setki razy prze\ywał to w marzeniach.Dosłowniepochłaniał jej usta jak głodujący rozbitek, którego nagle zaproszono na ucztę.Wsunął dłoniepod fałdy szlafroka i badał krągłe kształty jak nieznany, cudowny ląd.Przyciągał ją do siebiezachłannie, nie ukrywając szalonego po\ądania.Początkowo była spięta i usztywniona, ale szybko poddała się jego pieszczotom i ju\ zachwilę miękkie dłonie z taką samą pasją dotknęły jego ciała.Alec całował Julię, a\ przylgnęłado niego, gotowa na wszystko.Musiał zmobilizować całą siłę woli, aby odsunąć ją od siebie.Zachwiała się i bezsilnie opadła na najbli\sze krzesło.Stał nad nią, cię\ko dysząc.Po chwili odzyskała spokojny oddech, a w jej oczach pojawił się zły błysk.- Proszę, zapłaciłam, co obiecałam.Muck zostanie u nas.Odrzucała go, choć przed chwilą dr\ała pod jego do tknięciem.Wzruszył ramionami iprzysunął sobie krzesło.- Dopiero zaczęłaś mi się wypłacać, moja pani - powiedział twardo.- Za ka\dy dzieńpobytu tego łobuza w moim domu nale\y mi się kolejna rata.Julia zesztywniała.- Za ka\dy dzień? - zapytała dr\ącym, podszytym emocją głosem.Alec długo mierzył ją spojrzeniem, zanim odpowiedział.Nie pominął \adnego szczegółu -krągłych piersi, smukłej szyi ani długich nóg.- Nie masz odwrotu, Julio.Mam prawo całować cię, kiedy zechcę i gdzie zechcę.- Cokolwiek masz do zarzucenia Nickowi, przynajmniej jest d\entelmenem.Cholerny Nick.Za cenę niedbale rzuconej jednej gwinei zyskał poklask i podziw, podczasgdy on musiał adoptować londyńskiego łobuza z piekła rodem, aby stało się zadośćspołecznikowskim pasjom mał\onki.- Mało wiesz o moim kuzynie - powiedział z rezygnacją.- Och, Alec, za du\o wypiłeś.Porozmawiamy o tym wszystkim rano, jak wytrzezwiejesz.Wstała i ruszyła do drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Przecie\ ten drań uderzył Edmunda! - wybuchła.- Postąpiłbyś tak samo na moim miejscu,jestem pewna.- Gdybym ja to zrobił, nie byłoby sprawy.Co innego z tobą - oświadczył sucho.Julia zerwała się z krzesła i stanęła z rękami wyzywająco opartymi na biodrach.- Pragnę przypomnieć szanownemu panu, \e nasze mał\eństwo istnieje wyłącznie napapierze.Nie muszę brać pod uwagę twoich \ądań ani ty moich.Alec zerwał się równie\ i jednym krokiem pokonał dzielącą ich odległość.Julia cofnęła się zestrachem, krzy\ując ramiona na piersi.- Jeśli nie muszę brać pod uwagę twoich \ądań, jeszcze dzisiaj znajdziesz się w moim łó\ku- wycedził.Gwałtownie wciągnęła powietrze, odruchowo ściągając poły szlafroka.- Wystawiasz mnie na zbyt cię\ką próbę - ciągnął porywczo.- Nie dopuszczasz mnie dosiebie, a paradujesz tu przede mną w negli\u jak.- Pokazał na szlafrok i w tej samej chwilizorientował się, \e Julia musiała go po\yczyć od pani Winston.- Zapominasz, \e jestemmę\czyzną -dokończył z wyrzutem.- Ani na moment o tym nie zapomniałam - powiedziała niskim głosem.Wydawało mu się, \e w ułamku sekundy dostrzegł w jej spojrzeniu tłumioną namiętność, iserce zabiło mu jak szalone.Ale gęste rzęsy zakryły zielone oczy, a spojrzenie umknęło wbok.- Nie powinnam tu przychodzić - dodała cicho.-Chciałam ci tylko powiedzieć, co się stało.Ale bez względu na twoje zdanie nie oddam tego dziecka.- A jeśli wykonawcy testamentu wykorzystają incydent? Powstaną pomówienia, których niedamy rady odwrócić.Ostrzegałem cię, abyś nie anga\owała się zbytnio w swoją działalność,Julio.- Alec, gdybyś widział tego dzieciaka.- Zawarliśmy układ, moja lady! - Chwycił ją za przeguby i przyciągnął ku sobie.- Jeśliuwa\asz, \e nale\y go ponownie negocjować, tym razem i ty będziesz musiała poczynićustępstwa.Patrzyła mu prosto w oczy, bez mrugnięcia.Ciepły blask kominka złocił białą, smukłą szyję.- Chcę zatrzymać Mucka.Zapłacę ka\dą cenę, jakiej za\ądasz.Kilkoma prostymi, spokojnie wypowiedzianymi słowami posłała go tam, gdzie naprawdęnale\ał: w szeregi interesownych egoistów, myślących wyłącznie o własnychprzyjemnościach.Ale był inny? Nie powinien się nawet uwa\ać za d\entelmena.- Jaką cenę proponujesz?Obserwowała go czujnie spod przymkniętych powiek jak niebezpieczne zwierzę.- Nie wiem, co byś.- urwała i zaczerwieniła się gwałtownie.Powoli, bardzo powoliwysunęła rękę i poło\yła dłoń na nagiej piersi mę\czyzny, wyłaniającej się z rozchełstanejkoszuli.Jezu słodki.Alec przymknął oczy i spowolnił oddech, nie chcąc spłoszyć ciepłej dłoni,sunącej w dół.Dłoń zatrzymała się na brzuchu i pozostała tam, lekka jak motyl, gotowaumknąć w ka\dej chwili.Alec powoli otworzył oczy.Zobaczył twarz Julii tu\ przy swojej, zaró\owioną podnieceniem, z rozchylonymi ustami.- Proponuję ci pocałunek.Chciał więcej, o wiele więcej, ale gotów był brać tyle, ile dawała.Brać i cieszyć się, przerwaćzaklęte koło goryczy i nieznośnego niespełnienia.Zamiast odpowiedzi porwał Julię wramiona i zaczął całować tak, jak setki razy prze\ywał to w marzeniach.Dosłowniepochłaniał jej usta jak głodujący rozbitek, którego nagle zaproszono na ucztę.Wsunął dłoniepod fałdy szlafroka i badał krągłe kształty jak nieznany, cudowny ląd.Przyciągał ją do siebiezachłannie, nie ukrywając szalonego po\ądania.Początkowo była spięta i usztywniona, ale szybko poddała się jego pieszczotom i ju\ zachwilę miękkie dłonie z taką samą pasją dotknęły jego ciała.Alec całował Julię, a\ przylgnęłado niego, gotowa na wszystko.Musiał zmobilizować całą siłę woli, aby odsunąć ją od siebie.Zachwiała się i bezsilnie opadła na najbli\sze krzesło.Stał nad nią, cię\ko dysząc.Po chwili odzyskała spokojny oddech, a w jej oczach pojawił się zły błysk.- Proszę, zapłaciłam, co obiecałam.Muck zostanie u nas.Odrzucała go, choć przed chwilą dr\ała pod jego do tknięciem.Wzruszył ramionami iprzysunął sobie krzesło.- Dopiero zaczęłaś mi się wypłacać, moja pani - powiedział twardo.- Za ka\dy dzieńpobytu tego łobuza w moim domu nale\y mi się kolejna rata.Julia zesztywniała.- Za ka\dy dzień? - zapytała dr\ącym, podszytym emocją głosem.Alec długo mierzył ją spojrzeniem, zanim odpowiedział.Nie pominął \adnego szczegółu -krągłych piersi, smukłej szyi ani długich nóg.- Nie masz odwrotu, Julio.Mam prawo całować cię, kiedy zechcę i gdzie zechcę.- Cokolwiek masz do zarzucenia Nickowi, przynajmniej jest d\entelmenem.Cholerny Nick.Za cenę niedbale rzuconej jednej gwinei zyskał poklask i podziw, podczasgdy on musiał adoptować londyńskiego łobuza z piekła rodem, aby stało się zadośćspołecznikowskim pasjom mał\onki.- Mało wiesz o moim kuzynie - powiedział z rezygnacją.- Och, Alec, za du\o wypiłeś.Porozmawiamy o tym wszystkim rano, jak wytrzezwiejesz.Wstała i ruszyła do drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]